Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Na granicy frontu


Łukasz Jasiński

Rekomendowane odpowiedzi

Komentarz

 

          Od Autora - odautorski: wszystkie moje teksty i artystyczne zdjęcia są moją własnością intelektualną jako prawo autorskie objęte ochroną w kodeksie postępowania cywilnego, dokładnie: ustawa o prawie autorskim i prawach pokrewnych, otóż to:

 

Rozdział 14

 

Odpowiedzialność karna

 

Artykuł 116

 

1. Kto bez uprawnienia albo wbrew jego warunkom rozpowszechnia cudzy utwór w wersji oryginalnej albo w postaci opracowania, artystyczne wykonanie, fonogram, wideogram lub nadanie, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat dwóch.

 

2. Jeżeli sprawca dopuszcza się czynu określonego w ustawie pierwszej w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, podlega karze pozbawienia wolności do lat trzech.

 

3. Jeżeli sprawca uczynił sobie z popełnienia przestępstwa (czynu określonego w ustawie pierwszej) stałe źródło dochodu albo działalność przestępczą (określoną w ustawie pierwszej), organizuje lub nią kieruje, podlega karze pozbawienia wolności od sześciu miesięcy do pięciu lat.

 

4. Jeżeli sprawca (czynu określonego w ustawie pierwszej) działa nieumyślnie, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.

 

Łukasz Jasiński (2023)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Mój drogi świecie* **

 

          Zapewniam: zostały w moim wypadku złamane artykuły Konstytucji Trzeciej Rzeczypospolitej Polskiej z dnia drugiego kwietnia z tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątego siódmego roku, tutaj: oddaję głos ustawie zasadniczej, oczywiście - demokratycznej: rozdziału drugiego artykułu trzydziestego: "Przyrodzona i niezbywalna godność człowieka stanowi źródło wolności i praw człowieka i obywatela. Jest ona nienaruszalna, a jej poszanowanie i ochrona jest obowiązkiem władz publicznych. Rozdziału drugiego artykułu trzydziestego pierwszego: "Każdy jest obowiązany szanować wolność i prawa innych. Nikogo nie wolno zmuszać do czynienia tego, czego prawo mu nie nakazuje." Rozdziału drugiego artykułu trzydziestego drugiego: "Wszyscy są wobec prawa równi. Wszyscy mają prawo do równego traktowania przez władze publiczne." Rozdziału drugiego artykułu pięćdziesiątego siódmego punktu pierwszego: "Obywatel ma prawo do ubezpieczenia społecznego w razie niezdolności do pracy ze względu na chorobę lub inwalidztwo oraz po osiągnięciu wieku emerytalnego. Zakres i formy ubezpieczenia społecznego określa ustawa." Rozdziału drugiego artykułu sześćdziesiątego siódmego punktu drugiego: "Obywatel pozostający bez pracy nie z własnej woli i nie mający innych środków utrzymania ma prawo do zabezpieczenia społecznego, którego zakres i formy określa ustawa." Rozdziału drugiego artykułu sześćdziesiątego ósmego: "Władze publiczne są obowiązane do zapewnienia szczególnej opieki zdrowotnej dzieciom, kobietom ciężarnym, osobom niepełnosprawnym i osobom w podeszłym wieku." Rozdziału drugiego artykułu sześćdziesiątego dziewiątego: "Osobom niepełnosprawnym władze publiczne udzielają, zgodnie z ustawą, pomocy w zabezpieczeniu egzystencji, przysposobienia do pracy oraz komunikacji społecznej." Rozdziału drugiego artykułu siedemdziesiątego szóstego: "Władze publiczne prowadzą politykę sprzyjającą zaspokojeniu potrzeb mieszkaniowych obywateli, w szczególności przeciwdziałają bezdomności, wspierają rozwój budownictwa socjalnego oraz popierają działania obywateli zmierzające do uzyskania własnego mieszkania." Na zakończenie pragnę dodać: rozdział drugi artykułu siedemdziesiątego siódmego punktu pierwszego mówi: "Każdy ma prawo do wynagrodzenia krzywdy, jaka została mu wyrządzona przez niezgodnie z prawem działania organu władzy publicznej." Natomiast rozdział drugi artykułu siedemdziesiątego siódmego punktu drugiego mówi: "Ustawa nie może nikomu zamykać drogi sądowej dochodzenia naruszonych wolności lub praw." A tym samym: mam prawo być oskarżycielem z wolnej stopy!

 

*rozdział drugi artykułu siedemdziesiątego trzeciego: "Każdemu zapewnia się wolność twórczości artystycznej, badań naukowych oraz ogłaszania ich wyników, wolność nauczania, a także wolność korzystania z dóbr kultury."

 

**rozdział drugi artykułu pięćdziesiątego czwartego punktu pierwszego: "Każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji."

 

P.S. Posiadam już należny mi prawnie lokal socjalny, a więc: sprawa jest zamknięta, jednocześnie: jeśli będę atakowany personalnie i będzie naruszana moja wolność - będę zmuszony w samoobronie jej bronić, a używam przede wszystkim rozumu i stosuję prawną, artystyczną i poetycką szermierkę słowną.

 

Łukasz Jasiński (2017)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 5 miesięcy temu...
  • 2 miesiące temu...

Tak więc: posiadam środkowoeuropejski i zachodniosłowiański typ urody, a w moich żyłach płynie potrójna krew: szlachecka (polska), węgierska i żydowska i nic dziwnego, iż mój poziom ilorazu inteligencji to - IQ - od 125 do 158 - testy zrobiłem z różnych źródeł, jedno źródło - to żadne źródło, moi drodzy, a wy co możecie pokazać temu światu w sensie - Ciało i Umysł i Dusza - CUD - trzy pierwsze litery?

 

Łukasz Wiesław Jan Jasiński herbu Topór 

Edytowane przez Łukasz Jasiński (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • W sonecie matematycznie;   13 13 13 13   13 13 13 13   13 13 13   13 13 13  
    • I.         Jest we wszechświecie pewna planeta, Niczym niewielki pyłek i maleńka kruszynka, Zdać by się mogło całkowicie bezbronna, Wobec ogromu otaczającego ją niepojętego wszechświata,   Lecz na przestrzeni miliardów lat, Otoczona troskliwą pieczą Wszechmocnego Boga, By podług kosmosu odwiecznych praw, Poddana im trwale mogła się formować,   By gdy dopełni się jej czas, A przez tysiąclecia ukształtuje stabilny klimat, Mogła przyjąć na siebie najcudowniejszy dar, Istnienie stworzonego na obraz Boży człowieka…   Posłusznie przeto wpisała się w Boży Plan, Ta maleńka we wszechświecie kruszynka, Przyjmując na siebie wszelakiego życia dar, Towarzyszący jej odtąd przez kolejne tysiąclecia…   II.   Jest we wszechświecie pewna planeta, Kryjąca w sobie największy swój skarb, Roznieconą Bożym Zamysłem iskrę życia, Tlącą się w niezliczonych istnień różnorakich gatunkach,   Obfitująca w wszelakie formy istnienia, O skomplikowanych strukturach i różnorakich barwach, Drapieżniki kryjące się w leśnych gęstwinach, Liczne stada podniebnego ptactwa,   Pośród łąk malowniczych i pól rozległych, Aż po tonące we mgle górskie szczyty, Zawładnęły nią wszelkie życia formy, Będąc świadectwem wspaniałości przyrody,   W ciągnących się górskich pasm rozpadlinach, W zapierających dech w piersiach pustynnych kanionach, Wszędzie tam odnajdziemy piękno stworzenia, Poruszające do samej głębi jestestwa…     III.   Jest we wszechświecie pewna planeta, Gdzie potężne zimnokrwiste gady ustąpiły miejsca, Tlącym się w Bożym Zamyśle narodzinom człowieka, Będącego odtąd ukoronowaniem wszelkiego stworzenia,   Gdy ze względu tylko na niego samego, Stworzył Bóg Litościwy człowieka ułomnego, By przez kolejne pokolenia się doskonaląc, Czynił niestrudzenie ziemię sobie poddaną,   Za dni codziennych życiową przestrzeń, Ofiarowując człowiekowi cudowną błękitną planetę, By wraz z kolejnych wieków upływem, Cieszyć mógł się cywilizacyjnym rozwojem…   By umiłowanej przez Boga ludzkości dzieje, Nierozerwalnie odtąd z nią zespolone, Nadały odtąd jej istnieniu epokowy sens, Czyniąc ją wyjątkową w całym wszechświecie…   IV.   Gdzie zadumana wrażliwa Wiosna, Wędrując poprzez rozległe łąki i pastwiska, Do życia budzi nieśpiesznie cały świat, Topiąc resztki śniegu w przydrożnych rowach,   Gdzie łagodny wiosenny wiatr, Tajemnicze swe melodie od wieków wciąż gra, Plącząc się niekiedy w rozłożystych drzew gałęziach, Głaszcząc niekiedy szyszki na niebosiężnych świerkach,   Gdzie choćby najmniejsze źdźbło trawy, Przystrojone o poranku kroplami rosy, Niczym aksamitnym płaszczem dumny królewicz, W oczach wszechświata swym pięknem się szczyci,   Gdzie najmniejszy promyk słońca, Heroldem będąc nadchodzącego dnia, Nocy czas jej odejścia zarazem oznajmia, By speszona nieśpiesznie się rozpłynęła…   V.   Gdzie każdy tysiąc uderzeń skrzydeł kolibra, Gdzie poranny melodyjny śpiew słowika, Matce Naturze odmierza czas, Niczym przepięknej księżniczce szklana klepsydra,   Gdzie kwilą o poranku ptaszyny, Wyczuwając łagodne wiatru powiewy, By wkrótce śmiało w powietrze się wzbić, Liche swe gniazdka pozostawiając za plecami,   Gdzie z nieśpiesznym biegiem kolejnych dni, Wiją swe gniazda pięknoskrzydłe bociany, By potomstwu godne warunki zapewnić, Do odlotu w odległe zamorskie krainy,   Gdzie podniebne chmurnookie sokoły, Pośród rozległych stepów szerokich, Polując zawzięcie na czmychającą zdobycz, Od wieków cieszą wciąż oczy ludzi…   VI.   Jest we wszechświecie pewna planeta, Gdzie najmniejszy lądu czy roślinności obszar, Czy to maleńka pośród oceanu wysepka, Czy to przybrzeżnych szuwarów skupiska,   Czy to urokliwy leśny zakątek, Czy spowite mgłą niepamięci uroczysko zapomniane, Mają wszystkie sekrety swe niezliczone, Przez Czas wszechwiedzący zazdrośnie strzeżone,   Gdzie olbrzymie rozległe kontynenty, Będące niegdyś kolebką dla rozwoju ludzkości, Kryją tysiące jej niezgłębionych tajemnic, Od wieków w zapomnieniu spoczywających w ziemi,   By kiedyś na światło dnia wydobyte, Przeszyte jak mieczem mędrca okiem, Pieczołowicie zbadane przez dociekliwą naukę, Stały się inspiracją dla przyszłych pokoleń…   VII.   Jest we wszechświecie pewna planeta, O której zatopionych w pomroce pradziejów sekretach, Gdy zrosi je nocą księżyca blask, Szepczą sięgające niebios zadumane prastare drzewa,   Niekiedy zebrane na wiecu, W niewielkim urokliwym przydrożnym lasku, Gdy w szumie wiecznie zielonych świerków, Usiłują rozsądzić zawiłości ciągnących się latami sporów,   Niekiedy niczym w senacie bądź sejmie, Debatujące przez lat wiele w prastarym borze, Dumne a dostojne dęby rozłożyste, Tajemnic przeszłości znające tak wiele,   Gdy tylko powieje niezgody wiatr, Kruchymi ich gałęziami poruszając z wolna, Pogrążone od wieków w tych samych sporach, Wszczynają znów swe dysputy rozliczne drzewa…   VIII.   Jest we wszechświecie pewna planeta, Gdzie każda sięgająca niebios statua, Mimo upływu setek i tysięcy lat, O odwiecznych wartościach całej ludzkości przypomina,   Gdzie pieczołowicie wznoszono przez wieki, Sięgające niebios mitycznych bogów posągi, By spomiędzy chmur obejmując spojrzeniem dumnym, Spowite mgłą panoramy miast starożytnych,   Z upływem kolejnych stuleci, Były milczącymi świadkami, Jak przez wieki kolejne wynalazki, Będąc kamieniami milowymi w rozwoju ludzkości,   Ścieżki jej rozwoju trwale wytyczyły, By plącząc się w kolejnych zawiłościach dziejowych, Dzięki potędze wiedzy i wspaniałości nauki, Powracała zawsze na właściwe tory…   IX.   Gdzie każdego upalnego lata, Delikatny letni wiatr, Szumiąc łagodnie w leśnych gęstwinach, Plącze się niekiedy w smukłych jeleni porożach,   By w okraszonych blaskiem słońca strumykach, Niebawem radośnie się skąpać, A nad rozległe łąki niebawem znów pognać, Trącając delikatnie przybrzeżny kwiat…   Gdzie skrzące gorącego słońca promienie, Niczym świetliste anielskie włócznie, Zatopione w tysiącach jezior i rzek, Zdają się wiernie czci ich strzec,     Użyczając im swego świetlistego blasku, Zatopionego w głębi krystalicznie czystych wód, Czynią je podobnymi do błyszczących diamentów, Tak pięknych niczym wyjęte ze snu...   X.   Gdzie każdy choćby najmniejszy kwiat, Choćby mizerna krucha roślinka, Jawi się oczom przyrody niczym bezcenny skarb, Równy najokazalszemu samorodkowi złota,   Gdzie każda płonącego bursztynu kropla, Skrząca niczym najjaśniejsza niedosięgła kometa, Jest niczym bólu gorąca łza, Przez niszczoną przyrodę ukradkiem uroniona,   Gdzie niezliczone dmuchawce na skrzących zielenią łąkach, Są niczym planety w rozległych galaktykach, A ich niesione wiatrem nasiona, Podobne bywają niekiedy do spadających gwiazd,   Gdzie najpiękniejszych polnych kwiatów kielichy, Kryjąc w swych wnętrzach nektaru drobiny, Wabią ku nim niezliczone owady, Posłuszne instynktownie Matki Natury woli…   XI.   Jest we wszechświecie pewna planeta, Radosnymi uśmiechami dzieci cała okraszona, Niczym puszysta, mięciutka, aromatyczna babka, Tonąca cała w pudru drobinkach,   Gdzie szczery niewinny dziecka uśmiech, Na starców cierpienia bywa lekiem, A w niejednej życia chwili ciężkiej, Milionów matek rozszalałych nerwów ukojeniem,   Gdzie na przestrzeni płynących nieśpiesznie lat, W maleńkiego dziecka przeglądając się oczach, Niejedna matka doznała pokrzepienia, Zaklętego w cieknących szczęścia łzach,   Padających na ręcznie wyszywane poduszeczki, W misternie rzeźbionych kołyskach drewnianych, Czy to w bogatych pałacach książęcych, Czy to w ubogich chatach chłopskich…     XII.   Jest we wszechświecie pewna planeta, Przez oblicza posępnych Sfinksów strzeżona, W Gizie, w Beludżystanie, w Karpatach, W tak odległych od siebie globu zakątkach,   A choć martwe spojrzenie kamiennego Sfinksa, Ustępuje bystremu wzrokowi szybującego sokoła, Na wpół zamglone a zatopione w zaświatach, Poznało wiele tajemnic stworzenia…   I choć przez szkaradne kamienne gargulce, Uczepione gzymsów gotyckich katedr, Bez pardonu niekiedy wyszydzana dotkliwie, Za niewysłowione piękno jakim poszczycić się może,   Przez pięknolicych białoskrzydłych aniołów posągi, W rozrzuconych po świecie świątyniach barokowych, Pocieszana zawsze słowem serdecznym, Będącym odbiciem Bożej Mądrości…   XIII.   Jest we wszechświecie pewna planeta, Gdzie każda sięgająca nieba piramida, Zatopiona jest zarazem w niezgłębionych tajemnicach I mnogości hipotez tyczących jej powstania,   I nawet dziewięć pierścieni Saturna, W całej swej wspaniałości nie może się równać, Z siedmioma cudami jej starożytnego dziedzictwa, Stworzonymi przed wiekami ręką człowieka…   Gdzie potężne warowne zamki, Majaczące we mgle pośród gór nieprzystępnych, Świadectwem pozostając epok minionych, Wspaniałym są zarazem pomnikiem historii,   W swych tajemniczych lochów zwaliskach, Kryjąc niejeden strzeżony barwnymi legendami skarb, Mimo upływu wieku czekający odkrycia, Przez o czystym sercu nieustraszonego śmiałka…   XIV.   Gdzie zielone liście soczyste, Szeptem czasu dotknięte, Z biegiem dni kolejnych stają się złote, Z czasem usychając zimnym wiatrem niesione,   Gdzie chłodna, zimna jesień, Złocąc każdego roku na drzewach liście, Perli policzki dzieci skrzącym rumieńcem, Przydając ich rodzicom siwych włosów na głowie,   A każdy maleńki cienki włos, Niepostrzeżenie na głowie srebrząc, Ustępuje pola nostalgicznym wspomnieniom, Żarzącym się w serc głębi wieczorową porą,   Gdy niejeden rodzic z rozrzewnieniem wspomni, Jak  pośród swego dzieciństwa chwil beztroskich, Gonił za widmem niedosięgłej przygody, Nie zaprzestając ni na chwilę zabaw wszelakich…   XV.   Gdzie każdy niepozorny polny kamień, Kołysanym wiatrem trawom opowieści swe snuje, Z spowitej mgłą tajemnic przeszłości zamierzchłej, Której przez wieki niemym był świadkiem…   Gdy dosiadająca niezliczonych koni chrobrych wojów armia, Ciągnęła niegdyś przez rozległe pola, By bić ofiarnię swego księcia wroga, Przechylając na jego stronę szalę zwycięstwa,   W czasie tamtych wiekopomnych pamiętnych bitew, Toczonych przez wieki ze zmiennym szczęściem, Mimo strat ogromnych i krwi przelanej, Niekiedy ofiarnie wieńczonych triumfem…   Gdzie przez wieki niejeden król zadumany, Pośród pól bezkresnych i stepów szerokich, Czekał cierpliwie rozstrzygnięcia sądnej bitwy, Wznosząc ku niebu żarliwe swe modły…   XVI.   Jest we wszechświecie pewna planeta, Licząca cztery i pół miliarda lat, Gdzie trudna i bolesna minionych wieków historia, Kładąca się cieniem na przyszłe pokolenia,   Ukryta jest w porośniętych mchem zamków ruinach, Będących świadkami ścięcia niejednego króla, Ukryta jest w podziemnych bunkrów czeluściach, Obleganych niegdyś przez militarnych koalicji wojska,   Zrządzeniem losu sprawiedliwym, Będących niegdyś niemymi świadkami, Ostatnich godzin życia dyktatorów krwawych, Gdy dosięgła każdego karząca ręka sprawiedliwości,   Gdzie bezcenne unikatowe pomniki przyrody, Zazdroszczą zburzonym grodom prastarym, Że nie muszą oglądać zbydlęcenia ludzkości, Goniącej dziś ślepo za widmem mamony…   XVII.   Jest we wszechświecie pewna planeta, Brudna, zaśmiecona, betonem pokryta, Krwawymi wojnami przez wielki wyniszczona, Bólem i cierpieniem tak bardzo naznaczona,   Z której modlitwy milionów chorych dzieci, Wyszeptywane trwożnie w zaniedbanych oddziałach szpitalnych, Zanoszą przed oblicze Boga anioły, Pozostawiając w ich sercach promyk nadziei,   Gdzie ból, smutek i cierpienie, Tysięcy ludzi codziennym są chlebem, Okraszonym gorzkim z fabrycznych kominów dymem, Popijanym łzami cieknącymi spod powiek,   Gdzie milionów ludzi kolejne dni życia, Są niczym wielka od pracy rana, Niekiedy jeszcze zakażona przez strach, O utratę środków potrzebnych do życia…   XVIII.   Jest we wszechświecie pewna planeta, Siecią tysięcy autostrad poprzecinana, Przez ludzi wciąż systematycznie niszczona, W imię ułudy postępowego świata,   Gdzie choć powodzie, gradobicia, huragany, Wyrządzają nader często dotkliwe szkody, Niszcząc niekiedy i całoroczne zbiory, Pozostawiając zrujnowane gospodarstwa i folwarki,   Gdzie choć rozliczne kataklizmy, W ubiegłych stuleciach i wiekach zamierzchłych, Odciskały się piętnem na losach ludzkości, Ścierając obraz szczęśliwych dni,     Nigdy nie umiera Nadzieja, Mimo przeciwności losu tląca się w sercach, Niczym maleńka rozżarzona iskierka, W rozwiewanych porywistym wiatrem zimnych popiołach,   XIX.   Gdzie każdy maleńki śniegu kryształek, Skrywa w sobie głęboki swój sekret, Zaklęty w nim tajemniczym przyrody szeptem, W krótkiej swego istnienia chwili ulotnej,   Gdzie leciutki biały puch, Otulając każdego roku ziemię do snu, Strzeże czule jej największych sekretów, Przed chciwym spojrzeniem pełnych zawiści oczu,   Gdzie niczym ponurej zimy brudny śnieg, Topnieją minionych pokoleń traumy bolesne, Z każdym łagodnym nadziei powiewem, Niesionym niepostrzeżenie cichutkim wiosny szeptem,   Z każdym pierwszym noworodka krzykiem, Niosącym się echem na sali porodowej, Z każdym pierwszym maleńkim przebiśniegiem, Wystającym ponad białego puchu czapę…   XX.   Gdzie ponadczasowa nieśmiertelna filozofia, Nie starzejąca się nigdy poczciwa logika, Odtrutkami bywają na kłamstwa postępowego świata, Szerzone w dziejach ludzkości przez nieprawości ducha,   Gdzie słowo sędziwego mędrca, Bywało odbiciem dobroci płynącej z głębi serca, Niczym krystalicznie czystej wody kropla, Skryta w nieprzystępnych górskich jaskiniach,   Gdzie słowo starego profesora, Wybrzmiewające w starych uniwersytetów murach, Kształtowało przez wieki kolejne studentów pokolenia, Prowadząc ich przez trudy codziennego życia,   Gdzie wciąż kolejni wszelakich nauk mędrcy, Przybliżają się do tej odwiecznej prawdy, Iż pośród niezbadanych galaktyk bezkresnych, Ta maleńka kruszynka jest skarbem bezcennym…   - Tekst opublikowany 21 maja z okazji przypadającego w tym dniu Światowego Dnia Kosmosu.
    • broda Neptuna czarno zielona   statua porasta mchem      
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Dla mnie mandorla to owalna, czyli w kształcie migdała, aureola nad głową Chrystusa bądź Maryi w ich średniowiecznych sakralnych wizerunkach. I to miałam na myśli

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      . Bo Chopin jest sakralny, nie jakiś tam chłopczyk z zapałkami...  
    • Szczyty ograniczają. Widoczki są fajne, ale ludzie to różnorodność.    Pozdrawiam :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...