Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Super :) Próbowałem, na razie tylko na oko, bo nie chcę przebrać miarki.

Natomiast, gdzie jest "tam" chyba każdy się domyśla.

Nie domyślam się tylko dlaczego i skąd ta odmiana z 'puchem'

Pozdrawiam.

PS

'ubumierają' literówka, czy znaczeniowa zagadka, jakoś nie znajduję odpowiedzi.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Janko... 'tam' jest wszędzie, gdzie ścierają się różnice poglądów, nie chcę wyszczególniać konkretnego miejsca.

.. puch marny.. ów chłopiec, jak i wiele istnień, to nic innego, jak marność, którą można grać, o tym pomyślałam.

Literówkę poprawiłam... :) dziękuję za wskazanie 'byczka' oraz za słowa pod treścią.

Pozdrawiam także.

 

 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

A tu nie powinien być zmierzCH? 

Na pewno nie powinien, ale tak mi się dziwnie czyta, że ja sobie to CeHa dopiszę w głowince.

Przepraszam Paniom Autorkę :(

Bo jeszcze zamieniłabym puchu na puszku :]

 

@Nata_Kruk ciekawy wiersz, a druga strofa w trąbeczkę :)

Opublikowano

Kwintesencja... miło, że wpadłaś, fajnie, że poruszył... dziękuję.

 

ais... powinno, powinno, 'uciekło' mi CeHa... :) Ty dopisałaś w głowince, ja w treści. Gapcio jestem.

puch, na puszek.? hmm.. już jest chłopcze, może przy dużo byłoby zdrobnień (?) Na razie zostawię, jw.

Dzięki za.. "druga w trąbeczkę".. :)

 

Pozdrawiam Panie.

Opublikowano

tylko zazdrościć tego obrazowego pisania

 

miesiąc to owszem naście nocy

co dla chłopaka jest przygodą

ten puszek marny się zauroczył

zabawkę tuli świeżą nową

 

bywa że kłębka poszukuje

trzymając w łapce cienką nitkę

lecz nie chce znaleść - ja miarkuję

już się zabawił i to wszystko

 

kobieta musi myśleć dalej

na boku gdzieś czar słów zostawić

a w swoim sercu w końcu zamieść

bo życie nie jest dla zabawy

:)))

 

Opublikowano (edytowane)

Iwonaroma... dziękuję za to jedno słowo.

violetta... dygam w podziękowaniu za.. ciekawy.

Jacku S... fajnie, że wg Ciebie obrazowo. Wiesz, wydaje mi się, że ci młodzi chłopcy woleliby mieć inne przygody, 
ale wśród nich pewnie są i tacy, którzy cieszą się nową 'zabawką'.  Dzięki za rymowaną wrzutkę... :) 
niestety dzisiaj nawet nie spróbuję rymować.

 

Waldku... beny7777... dziękuję za Wasze ślady czytania.

 

Wszystkim Gościom ślę pozdrowienie.

 

 

Edytowane przez Nata_Kruk (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Ciężko jest wiedzieć jak jest "tam", czasem poznanie "tu" stanowi wyzwanie.

 

Trochę to wszystko brzmi katastroficznie, bo i słońce tonie i motyle czernieją, jakby świat cały się walił, a to tylko zmierzch, tylko - choć nasty z trzydziestu w miesiącu.

Pocieszające jest to, że po jednym miesiącu zawsze przychodzi drugi, który nie musi być taki sam.

Wiersz zostawia dużo miejsca do do przemyśleń.

 

Pozdrawiam :)

Opublikowano (edytowane)

Corival... cieszę się z przychylności dla treści i... dzięki za obecność.

Nefretete... za.. całość z podobaniem.. dziękuje autorka.

Natuskaa... racja, można sobie wyobrażać to "tam" i jednocześnie gmatwać to, co 'tutaj'.
Tak, po danym miesiącu mamy kolejne, każdemu życzę, żeby był iny od tego z treści. 
Miło Cię gościć i... miło czytać, że znajdujesz przestrzeń do rozmyślań, dziękuję.

 

Giorgio Alani i Rafael Marius... dziękuję Wam za czytanie.

 

Pozdrawiam Was.

 

Sennek.. Rafał Hille... dziękuję za ślad czytania.

 

 

 

 

 

 

 

 

Edytowane przez Nata_Kruk (wyświetl historię edycji)
  • Nata_Kruk zmienił(a) tytuł na Konflikt - Chłopcze - puchu marny

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Wiesław J.K. Jej Wiesław, rozważania czysto teoretyczne, skoro coś nami kieruje, nazwiemy to wizją, to oczywistym jest ten wolny wybór, tu sprawdza się stare powiedzenie albo idziesz z,albo pod prąd -co ono oznacza dla Ciebie? Przy okazji dzięki za przypomnienie tej rozwałki ( od rozważania:)) Pozdrawiam 
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      @obywatel Głupie może nie, ale trudno nie zgodzić się z tym, że zaaranżowane być może jest, a może napewno...sam nie wiem. Pozdrawiam! :)
    • Mnie proszę nie liczyć. Policzcie sobie nawet psa, kota czy świnkę morską. Ale beze mnie… Że co? Że co się ma wydarzyć? Nie. Nie wydarzy się nic ciekawego tak jak i nie wydarzy się nic na płaskiej i ciągłej linii kardiomonitora podłączonego do sztywnego już nieboszczyka.   I po co ten udawany szloch? Przecież to tylko kawał zimnego mięsa. Za życia kpiarsko-knajpiane docinki, głupoty, a teraz, co? Było minęło. Jedynie, co należy zrobić, to wyłączyć ten nieustanny piskliwy w uszach szum. Ten szum wtłaczanego przez respirator powietrza. Po co płacić wysoki rachunek za prąd? Wyłączyć i już. A jak wyłączyć? Po prostu… Jednym strzałem w skroń.   Dymiący jeszcze rewolwer potoczy się w kąt, gdzieś pod szafę czy regał z książkami. I tyle. Więcej nic… Zabójstwo? Jakie tam zabójstwo. Raczej samobójstwo. Nieistotne z punktu widzenia rozradowanych gówniano-parcianą zabawą mas. Szukać nikt nie będzie. W TV pokazują najnowszy seans telewizji intymnej, najnowszy pokaz mody. Na wybiegu maszerują wieszaki, szczudła i stojaki na kroplówki… Nienaganną aż do wyrzygania rodzinkę upakowaną w najnowszym modelu Infiniti, aby tylko się pokazać: patrzcie na nas! Czy w innym zmotoryzowanym kuble na śmieci. Jadą, diabli wiedzą, gdzie. Może mąż do kochanki a żona do kochanka... I te ich uśmieszki fałszywe, że niby nic. I wszystko jak należy. Jak w podręczniku dla zdewociałych kucht. I leżących na plaży kochanków. Jak Lancaster i Kerr z filmu „Stąd do wieczności”? A gdzie tam. Zwykły ordynarny seks muskularnego kretyna i plastikowej kretynki. I nie ważne, że to plaża Eniwetok. Z zastygłymi śladami nuklearnych testów sprzed lat. Z zasklepionymi otworami w ziemi… Kto o tym teraz pamięta… Jedynie czarno białe stronice starych gazet. Informujące o najnowszych zdobyczach nauki. O nowej bombie kobaltowej hamującej nieskończony rozrost… Kto to pamięta… Spogląda na mnie z wielkiego plakatu uśmiechnięty Ray Charles w czarnych okularach i zębach białych jak śnieg...   A więc mnie już nie liczcie. Idźcie beze mnie. Dokąd.? A dokąd chcecie. Na kolejne pokazy niezrównanych lingwistów i speców od socjologicznych wynurzeń. Na bazgranie kredą po tablicy matematyczno-fizycznych esów-floresów, egipskich hieroglifów dowodzących nowej teorii Wielkiego Wybuchu, którego, jak się okazuje, wcale nie było. A skąd ta śmiała teza? Ano stąd. Kilka dni temu jakiś baran ględził na cały autobus, że był w filharmonii na koncercie z utworami Johanna Straussa. (syna). Ględził do telefonu. A z telefonu odpowiadał mu na głośnomówiącym niejaki Mariusz. I wiedzieliśmy, że dzwonił ktoś do niego z Austrii. I że mówi trochę po niemiecku. I że… - jest bardzo mądry…   Ja wysiadam. Nie. Ja nawet nie wsiadłem do tego statku do gwiazd. Wsiadajcie. Prędzej! Bo już odpala silniki! Ja zostaję na tym padole. Tu mi dobrze. Adieu! Poprzytulam się do tego marynarza z etykiety Tom of Finland. Spogląda na mnie zalotnie, a ja na niego. Pocałuj, kochany. No, pocałuj… Chcesz? No, proszę, weź… - na pamiątkę. Poczuj ten niebiański smak… Inni zdążyli się już przepoczwarzyć w cudowne motyle albo zrzucić z siebie kolejną pajęczą wylinkę. I dalej być… W przytuleniu, w świecidełkach, w gorących uściskach aksamitnego tańca bardzo wielu drżących odnóży… Mnie proszę nie liczyć. Rzekłem.   Przechadzam się po korytarzach pustego domu. Jak ten zdziwaczały książę. Ten dziwoląg w jedwabnych pantalonach, który po wielu latach oczekiwania zszedł niebacznie z zakurzonej półki w lombardzie. Przechadzam się po pokojach pełnych płonących świec. To jest cudowne. To jest niemalże boskie. Aż kapią łzy z oczu okrytych kurzem, pyłem skrą…   Jesteś? Nie. I tam nie. Bo nie. Dobra. Dosyć już tych wygłupów. Nie, to nie. Widzisz? Właśnie dotarłem do mety swojego własnego nieistnienia, w którym moje słowa tak zabawnie brzęczą i stukoczą w otchłani nocy, w tym ogromnie pustym domu. Jak klocki układane przez niedorozwinięte dziecko. Co ono układa? Jakąś wieżę, most, mur… W płomieniach świec migoczące na ścianach cienie. Rozedrgane palce… Za oknem jedynie deszcz…   (Włodzimierz Zastawniak, 2025-11-03)    
    • @m1234wiedzialem, że nie zrozumiesz, szkoda mojego czasu. Dziękuję za niezrozumienie i pozdrawiam fana.   PS Żarcik etymologiczny od AI       Etymologia słowa "fun" nie jest w pełni jasna, ale prawdopodobnie wywodzi się ze średnioangielskiego, gdzie mogło oznaczać "oszukiwanie" lub "żart" (od XVI wieku). Z czasem znaczenie ewoluowało w kierunku "przyjemności" i "rozrywki", które są obecnie głównymi znaczeniami tego słowa.  Początkowe znaczenie: W XVI wieku angielskie słowo "fun" oznaczało "oszukiwanie" lub "żart". Ewolucja znaczenia: W XVIII wieku jego znaczenie ewoluowało w kierunku "przyjemności" i "rozrywki". Inne teorie: Istnieją spekulacje, że słowo "fun" mogło pochodzić od średnioangielskich słów "fonne" (głupiec) i "fonnen" (jeden oszukuje drugiego). 
    • Po drugiej stronie Cienie upadają    Tak jak my  I nasze łzy    Bo w oceanie nieskończoności  Wciąż topimy się    A potem wracamy  Bez śladu obrażeń    I patrzymy w niebo  Wszyscy pochodzimy z gwiazd 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...