Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Niektórzy mają jeszcze do tego twarz pokerzysty.

Zatem i z mimiki twarzy nic nie można wyczytać.

Również i oczy milczą z nieznanych powodów i bez żadnego wyrazu.

 

Czasem zagaduję w parku podobnych temu ludzi na różne sposoby bez wyraźnego efektu. I tacy wyrastają jak grzyby po deszczu i coraz ich więcej. Jak tak dalej pójdzie nasza planeta zamilknie.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Wszystko tylko w odmiennych proporcjach u różnych osób. Ja bym jeszcze dodał ogólnonarodową depresję. Nie mówię tu o diagnozie lekarskiej, której od dawna już takiej nie ma, ale pewnym stylu życia.

 

Są narody, u których to znacznie lepiej wygląda np osoby z kaukazu są bardzo kontaktowe. U mnie w bloku ich sporo mieszka od lat stąd wiem, również Kubańczycy.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

A z tym to różnie bywa. To zależy od tego czy mają potrzebę kontaktów. Ci co ją mają, ale nie potrafią się przełamać czują się źle, ale to już zadanie dla terapeuty skoro sami sobie nie radzą i to od lat.

Reszta czuje się dobrze.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

To już twardy orzech do zgryzienia tak jak skorupa ich otaczająca. W przelotnych kontaktach takich jak moje rozróżnić się nie sposób.

Potrzebne głębsze poznanie, a na to nie pozwolą i kółko się zamyka.

 

Wielu introwertyków ma niewielką grupkę znajomych, a resztę traktują jak powietrze.

Przeciwnie ekstrawertycy, którzy uwielbiają poznawać nowych ludzi, za to często zaniedbują starych, przeważnie z braku czasu.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

A tak jak najbardziej. Tyle, że trudno wkraść się w ich łaski. Czasem trzeba kilku lat...

Z drugiej strony, gdy się to uda może zaowocować głęboką wieloletnią przyjaźnią.

Ale mnie nigdy nie starczyło cierpliwości.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Jesteś niemożliwy:). Nie wiem wprawdzie, jak to odbiorą dziewczyny, bo mają jednak większe doświadczenie. Pozdrawiam.
    • @KOBIETA @M jak Malkontent również milo
    • @Migrena  Nie znam się… chociaż, nie zawsze jest tak, jak tutaj „Przeglądowo/okresowo”
    • W poczekalni pachnie lękiem i lawendą, jakby ktoś spryskał powietrze zapachem wszystkich tajemnic, które kiedykolwiek urodziły się w ciele kobiet. Siadam na krześle, które trzeszczy jak archiwum kobiecych wnętrz, jakby jego śrubki znały alfabet ud, miednic i brzuchów, z których powstawały małe światy, wielkie dramaty i czasem tylko zwykłe „wszystko w normie, proszę pani”. Wchodzi on - ginekolog, nawigator po oceanie kobiecego świata, pół‑detektyw, pół‑astronom macicy, który nawet cień owulacji potrafi wyczytać z mapy kosmosu, jakby szukał sygnałów życia w galaktyce, gdzie kosmici zapomnieli wysłać instrukcję obsługi ciała. - Proszę się położyć, mówi, tonem nauczyciela cyrku, który zaraz pokaże sztuczkę, ale z delikatnością kota na rozgrzanej blasze. Rozchylam nogi, odsłaniając wszystko tak dokładnie, że czuję się jak eksponat w świetle reflektorów, a on wchodzi z uśmieszkiem jak ktoś, kto właśnie dostał dostęp do części świata zwykle zamkniętej na trzy zamki, z narzędziem, które wygląda jak miniaturowy teleskop do planet rodzących życie i dramat jednocześnie. Przesuwa się delikatnie, a moje ciało otwiera się jak mapa nieznanych galaktyk. Tam, gdzie światło reflektora pada najczułej, kryje się punkt G - maleńka, pulsująca perła, jakby sam wszechświat zostawił w tym zakątku tajemnicę radości, miniaturową gwiazdę gotową rozbłysnąć. Łechtaczka - subtelna świątynia przyjemności - rozkwita w mikroskopijnym rytmie życia, otwierając się jak kwiat poranka, którego zapach zna tylko kosmos i ja. Ginekolog spogląda z powagą astronoma, który odkrywa nowe planety w galaktyce wnętrza kobiety, z zachwytem notując każdy puls, każdy fałd, każdą drobną tajemnicę, jakby patrzył na arcydzieło, które powstało z najczystszej geometrii życia. - Hm…  mruczy jak stary kocur, który właśnie odkrywa nowe królestwo myszy. - To jest prawdziwa galeria natury! Każda fałdka, każdy zakamarek, każdy sekret - arcydzieło! Czuję, że moje ciało staje się mapą starożytnych labiryntów, a on jest Minotaurem‑przewodnikiem, który wie, gdzie czai się każdy strach i każda nadzieja. - A tutaj…  wskazuje narzędziem - -  kwitnie życie i… ewentualnie mała niespodzianka. Chichotam w duchu, bo w tej ceremonii nie ma miejsca na wstyd, tylko na absurd i kosmiczny zachwyt nad ludzkim wnętrzem. Na koniec odchodzi z miną człowieka, który własnie zgarnął złoty medal w konkursie „Co kryje się w środku?”, odbierając statuetkę z miniaturowym teleskopem i konfetti z hormonów. A ja zostaję tam - pół naga, pół święta - leżąca jak robot na przeglądzie technicznym, bez osłony, gotowa na diagnozę życia, z nogami otwartymi jak szuflada w warsztacie, zastanawiając się, czy życie naprawdę jest tak proste, że wystarczy jeden ginekolog, żeby zrobić mi tylko przegląd okresowy i powiedzieć z entuzjazmem: „Wszystko działa, proszę pani, proszę tylko nie zapominać o smarowaniu.”    
    • @Berenika97

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...