Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Pod Płaszczem Teatru


Rekomendowane odpowiedzi

Trochę inna wersja

 

 

Zaborcze gnilne usta, wsysają trupy liści,

do wnętrza zachłannych wnętrzności Ziemi.

Ciemny postrzępiony płaszcz, przykrył wszystko,

przytłumioną szarością rozkładu.

 

Trochę jeszcze nitek lata, na chłodnym wilgotnym wietrze.

Podszewka z ciemnych chmur, ugina drzewa smrodem przemijania,

a oderwane guziki ostrymi krawędziami, zdzierają suche liście,

na podobieństwo pomarszczonych twarzy.

 

Skrzypią marnością, a przez pomarańczowo – brązowe dziury,

sączą zardzewiałe promienie Słońca.

W arteriach żył, zastygłe życiodajne płyny,

niczym wymarłe ulice na zwłokach.

 

Szary, ciężki całun, wisi nad miastem.

Krople deszczu kapią z rozciętych żył przestworzy.

Gęsta krew z umierającego ciała, stuka o brudne parapety.

Przygniata ostatnie podrygi liści,

przylepione przeznaczeniem, niczym kupa do podeszwy.

 

Pomarszczone ostatnim smutkiem,

mogę jedynie liczyć, na płaty odpadającej farby i rdzy.

Towarzyszą im w ostatniej drodze.

 

Pionowy kondukt pogrzebowy, na tle oropiałych ścian.

Osikane i pobrudzone brudną wodą spod kół samochodów,

co na przednich szybach,

transportują pośmiertne plamy z owadów

i niedokończonych lotów.

 

Krótka smuga spadającej marności,

w ostateczną marność odoru i rozkładu.

 

Podszewka płaszcza,

niebezpiecznie szeleści przynależną metką.

W szarych porywach kleistych podmuchów,

kończy życie wiele niewidocznych istot,

pochwyconych przez bezlitosne chwile przemijania.

 

Co jakiś czas pękają konary.

Nagie piszczele na szkieletach drzew.

Obgryzione swoim własnym rozkładem.

 

Z rękawa spogląda czas z szyderczym uśmiechem,

na kształt obleśnej przeklętej strzałki,

tylko w jedną cholerną stronę.

 

Z drugiego zwisa cuchnąca marność,

okryta strzępkami podszewki.

Faluje na boki razem z upływem pozostałych,

pod czujnym wzrokiem kieszeni z udarem materiału.

 

Kolejny już raz zakładane ludziom kostiumy.

Każdemu inny. Szyty na miarę. Dokładnie dopasowany.

 

Przedstawienie trwa,

dopóki kurtyna wisi nad miastem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Dekaos Dondi Ależ w Twoich słowach ekspresji. A nawet złości, bym powiedziała... 

A wiesz, świat jest tym, czym myślisz, że jest...

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Ja przed chwilą trzymałam nos w tulipanach, ślicznych, pomarańczowych i takich w paski, i uśmiechałam się do nich. Podziękowałam im za ich piękno, którym mogę się cieszyć. Dla mnie adoracja życia jest ważniejsza, niż adoracja np. szubienicy z ciałem jakiegoś zamęczonego człowieka, czyli krzyża, czyli śmierci.  A Ty mi tu o jakichś "cuchnących marnościach"... Brrr...

PS Niezmiennie podziwiam Twoją wyobraźnię. Szacun

 

Świat jest tym, czym myślisz, że jest...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ana↔Dzięki:)↔No przecie nie wszystkie takie teksty me. To akurat dawność, trochę inaczej. Oczywiście, że masz dużo racji. Adoracja życia itp.

"Świat jest tym, czym myślisz, że jest...

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

"→zastanawiające. Niewątpliwie, rzekłbym tak, wszak gro zależy od nas samych:)↔Pozdrawiam :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...