Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Piknik w grudniowym deszczu


Rekomendowane odpowiedzi

Pijemy

wodę z parasoli, podziurawionych,

może od kul, może od gwiazd

zrzucanych z nieboskłonu.

 

Przez wiatr

tańczący w pustych torbach

z zatartymi nadrukami

sentencji w języku Sumerów,

którego nie rozumiemy.

 

Na szczęście

w zasięgu rozmoczony bochenek 

i garście pełne soli.

 

Tej ziemi,

grząskiej aż więzną stopy

obute w sandały z kory

spalonych drzew.

 

Jest popiół

do posypywania ran

niezabliźnionych. Tylko tatuaże

błyszczą świeżą krwią.

 

Spływa

osładzając wodę wypełniającą

uszy. Ciągłym szmerem

przekleństw i błogosławieństw.

 

Pijemy

wywar wzmacniający niepamięć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...