Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Samotność w wielkim mieście


Rekomendowane odpowiedzi

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Noc zaczęła pożerać miasto szarych blokowisk. Z nadzieniem kruchych istot, posypane latarniowymi światłami. I znowu zostawi po sobie brud. Niepomyte ulice, resztki niezjedzonych istnień, powoli wkraczających w dzień.

Palę papierosa przy otwartym oknie. Ciemny dym przytula chłodny wiatr, myślę nad definicją samotności. Nad definicją siebie. Setki niewypowiedzianych słów obijają się o ściany wspomnień.

Gdybym wtedy mógł zaplanować pierwsze rozmowy, żadna nie miałaby końca.

Gdybym mógł zaplanować je teraz, żadna nie miałaby początku.

W pokojach właśnie śpią cisze, które pozajmowały miejsca tamtych kochanek. Z jeszcze niedawnych czasów, kiedy seks był dla mnie synonimem dorosłości.

Jedynie zabłąkana ćma próbuje nieudolnie przejść przez szybę, wpatrzona w reflektory przejeżdżających samochodów.

 

Nie idź, lepiej zostań. W wielkim mieście czai się zło.

Moje światło cię ochroni - tamto zabije.

Bądź samotna tutaj. Razem ze mną.

 

Buch marlboro.

Nim księżyc odejdzie, nim niebo wyłysieje od wypadniętych gwiazd, pospaceruję w mojej głowie wśród kwitnących myśli. Bywam tam często. Tak często, że znalazłbyś tam tysiące niedopałków papierosów i zbudowany przez myśli zamek.

Chodzę, zrywam je i wkładam do szuflad kolejnych dni. Gdy więdną, zasadzam nowe.

Wpatruję się w blok z naprzeciwka. Po ciemnościach okien skaczą jasne światełka. W jednym zauważam kontury zgrabnej kobiety. Stoi, a ja patrzę. Mam wrażenie, że jej wzrok utkwiony jest we mnie. Wychylam się. Prawie spadam w dół. Betonowe ulice ozdobione zostałyby szkarłatną krwią, a ja stałbym się pokarmem dla nocy.

Wypuszczam z dłoni niedopałek, który wpada w otchłań ciemności i znów kieruję wzrok na nieporuszającą się postać. Otwiera okno i siada na parapecie. Patrzy w dół.

 

Nie rób tego. Życie jest ciężkie.

Tak samo samotność, ale dasz jakoś radę.

Patrz na mnie. Jeszcze się trzymam.

 

Ćma z boku coraz bardziej szaleje. Chcę już krzyczeć, gdy nagle staje za nią mężczyzna. Całuje w usta. Śmieją się i wracają do mieszkania. Po chwili zapada ciemność.

Samotność to wszystkie nieprzespane noce. Samotność to wszystkie wypalone w pojedynkę papierosy. To cisza topiąca mieszkanie. To chęć na wysłuchanie kogoś innego niż siebie.

Wracam do środka. Kładę się na łóżku, na przepoconej pościeli z kawałkami chipsów.

Gaszę światło. Ćma milknie. Muszę w końcu wziąć rozwód z samotnością. Zrobię to. Jutro już na pewno.

Zamykam powieki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...