Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ania_Marzycielka

Użytkownicy
  • Postów

    27
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Ania_Marzycielka

  1. – Dlaczego cię to spotkało? – szepnęła, stojąc nad grobem. Patrzyła na zdjęcie uśmiechniętego blondynka. Nie wyglądała już, jak kiedyś. Była wychudzona, prawie same kości. Miała podkrążone oczy, tłuste, zaniedbane włosy i twarz na zawsze pozbawioną uśmiechu. Wiedziała, że na dzień bez cierpienia będzie musiała długo poczekać, o ile taki w ogóle się zdarzy. Tydzień było hucznie w mediach, dwa tygodnie ludzie ją pocieszali, ale potem i tak została z tym wszystkim sama. Nie wiedziała, jak długo jeszcze to zniesie. Przejechała łagodnie ręką po zdjęciu synka i złożyła mu życzenia urodzinowe. Kończył właśnie jedenaście lat. *** – Nic pani nie widziała, jak wychodziła do sklepu? – zapytał policjant. Nie przestawała płakać. Próbowała wydusić z siebie słowa, ale nie potrafiła. – Moje kondolencje – dodał sąsiad, który znał ją ze studiów, ponieważ kobieta pracowała w dziekanacie. Pogrążyła się w myślach. Słyszała śmiech swojego synka i przekręcane słowa. Widziała jego uśmiech, koszulkę z Robertem Lewandowskim, którą często brudził czekoladą i poobdzierane kolana po podwórkowych zabawach. Zaczęła żałować, że okrzyczała go ostatnio za nieposprzątany pokój, tym razem przed spaniem nie dała mu buziaka i przełożyła kino na następny tydzień. Ale najbardziej tego, że nie było jej z nim w tamtym momencie. *** Chłopiec spał, przytulony do misia. Śnił o tym, jak gra na boisku i zdobywa bramkę. Na twarzy pojawił się lekki uśmiech. W rzeczywistości był małym, chudym chłopcem i warunkami fizycznymi nie dorównywał rówieśnikom. Stąd też rzadko udawało mu się dobrze grać, choć od dawna było to jego marzeniem do którego nieprzerwanie dążył. Mama zawsze mu kibicowała, choć na piłce nożnej w ogóle się nie znała. Miał tylko ją. Ścisnął mocniej misia. Właśnie biegł po boisku, jeszcze szybciej niż wcześniej. Była szansa na kolejną bramkę. Nie wiedział, że właśnie czyha na niego śmierć. *** Rosły mężczyzna zmierzał do nieświadomego niczego, bezbronnego dziecka. Czuł gorąc, rozpływający się po ciele. Wiedział, że jest sam i nikt mu nie pomoże. Minął przedpokój, potem kuchnię, kierując się wprost do jego pokoju. *** – Czyli mówisz, że masz wyrzuty sumienia? Zapadła chwilowa cisza. – Tak, mam… On miał przed sobą całe życie… Ta dziecięca twarz na pewno zostanie ze mną na zawsze… – Wyjaśnisz, co teraz czujesz? Skąd się wzięły? Te wyrzuty sumienia… Opowiesz o tym? Mężczyzna napił się wody i odchrząknął. *** Tłum oczekiwał na dobre wieści. Na ich czele stała przerażona matka. Nie dopuszczała do siebie myśli, że może stracić Kamilka. Ludzie ją pocieszali, mówiąc, że będzie dobrze, ale żadne słowa do niej nie docierały. Czuła, że mdleje, ale nie mogła do tego dopuścić. Musiała go zobaczyć. Całego i zdrowego. Kucnęła i nerwowo ściskała kurtkę. Oddychała ciężej. Serce biło coraz szybciej. W końcu ich ujrzała. Strażak wyniósł z płonącego domu jej syna. Niósł go na rękach, nieprzytomnego. Zetknął się z jej wzrokiem. Jego wyraz twarzy mówił wszystko. Wstała i zaczęła biec w ich kierunku, ale mężczyzna zmierzał z chłopcem do ratowników. Bez pośpiechu. – Co z moim synem?! Kamil! – krzyczała wniebogłosy. – Bardzo nam przykro... Nic nie dało się zrobić – powiedział ze smutkiem ratownik, gdy kobieta była obok nich. Poczuła, jak robi jej się słabo. Mężczyźni przytrzymali ją, aby nie upadła. W tle słyszała przerażone krzyki ludzi. Skierowała wzrok na strażaka. Wpadła w furię. Płakała i krzyczała, że to jego wina, że to ich wina, że przyjechali za późno. Próbowała rzucić się na mężczyznę, ale mocny uścisk ratowników nie pozwolił jej na to. Reszta słów przypominała bełkot. Całkowicie poddała się rozpaczy i skuliła na ziemi. Strażak bez słowa odszedł i zniknął wszystkim z pola widzenia. Za maską gazową kryły się łzy. *** – Wiesz, że to nie była twoja wina? Jesteś prawdziwym bohaterem. Robiłeś wszystko, co w twojej mocy – powiedziała dziennikarka. – Ale to nie zmieni faktu, że się nie udało. Nie zaspokoi mnie to. Zawsze będą pojawiać się myśli, że gdybym może był tam szybciej, a może gdybym tam akurat przechodził… ten chłopiec by żył. Nigdy nie zapomnę wzroku tej matki, która jeszcze kilka sekund wcześniej miała nadzieję, czekała na dobre wieści… Takie historie zawsze zostawiają ślad na psychice. Wiem, że… zrobiłem tak naprawdę wszystko, co mogłem, ale… Mężczyzna głęboko odetchnął. – Myślę, że do takich rzeczy nie da się przyzwyczaić. Mam ochotę czasem rzucić to w pizdu… Przepraszam za wyrażenie. – Nie krępuj się. – Troszkę się powtarzam, ale jeśli miałbym coś powiedzieć przyszłym lub początkującym strażakom i w ogóle nie tylko strażakom, ale ratownikom, tym, którzy odpowiedzialni są za ludzkie życie... to wiedzcie, że czasami nie wygracie z czasem, choćbyście nie wiem, co robili. Takich historii są miliony. Każda równie bolesna. Ale myślę sobie, że gdzieś kiedyś czeka tam na mnie człowiek, któremu będę mógł pomóc. Ta właśnie myśl dalej mnie tu trzyma...
  2. @ais Ogólnie miałam tu na myśli starość i samotność, ale twoja interpretacja również trafna, dziękuję, pozdrawiam:) @Somalija Dziękuję, pozdrawiam:)
  3. To już nie mieszkanie mieniące się tysiącem świateł. Na podłodze nie płynie już rzeka alkoholu, a głośna muzyka zastąpiona została tykającym zegarem. Zasypiam w ramionach łóżka, czując wciąż bliskość tamtej kochanki, a później mojej żony. Pomarszczonymi dłońmi zamykam okno i przesuwam delikatnie doniczki z zaschniętymi kwiatami. Obok splamionych, starych zdjęć. Obok martwych much, które zdechły mi na rękach. W kuchni na blacie tysiące kubków, wypełnionych herbatą, których zapomniałem wypić, a na ścianach milion pajęczyn, tworzących graffiti. Umieram. Po wszystkim weź moje kości i włóż je do swojego okna - zrozumiesz, co czułem, będąc w tym ciele. Żyjąc w tym więzieniu samotności.
  4. Rycerzem nie był doskonałym, ale odwagi mu nie brakowało. Przysiągł sobie bronić księżniczki, uwięzionej w zamku. Musiał dopilnować, aby nic jej się nie stało. Potwór czyhał. Najbardziej zapamiętał jego spojrzenie -agresywne, pozbawione już uczuć. W końcu usłyszał ryk bestii. Zamarł. Po dłuższej chwili otrząsnął się i sięgnął po miecz. Starał się wyrzucić z siebie strach. To był ten moment, gdzie pokona bestię. Otworzył z impetem drzwi i szybkim krokiem wszedł do pomieszczenia. Stanął. Popatrzył. Księżniczka zmywała szkarłatną krew z nosa. Spojrzała na niego smutno, a następnie odwróciła wzrok. Zrobił kilka kroków wśród lawiny butelek. Zaszkliły mu się oczy. Potwór spał.
  5. @staszeko @ais Dziękuję za wizytę i komentarze :) @Rolek Nie :)
  6. Śmierć to nie wrony i pochłaniająca ciemność. Ja widziałem turkusowe motyle i latające wokół mnie latarnie, z których lecial zielony dym. Mały świat widziany z dachu trzymałem w rękach. Chciałem być bliżej, poczuć woń mieniących się aut. Dotknąć chociaż jednej z wirujących nade mną gwiazd. Spadając, widziałem i czułem kolory.
  7. Też myślę, że to wewnętrzny głos :)
  8. @Michał78 Dziękuję za wizytę i komentarz, pozdrawiam :)
  9. @Rafael Marius Dziękuję za wizytę, pozdrawiam:)
  10. @Wędrowiec.1984 Dziękuję za wizytę, pozdrawiam:)
  11. @Gosława Bardzo mi miło, dziękuję i pozdrawiam:)
  12. Noc zaczęła pożerać miasto szarych blokowisk. Z nadzieniem kruchych istot, posypane latarniowymi światłami. I znowu zostawi po sobie brud. Niepomyte ulice, resztki niezjedzonych istnień, powoli wkraczających w dzień. Palę papierosa przy otwartym oknie. Ciemny dym przytula chłodny wiatr, myślę nad definicją samotności. Nad definicją siebie. Setki niewypowiedzianych słów obijają się o ściany wspomnień. Gdybym wtedy mógł zaplanować pierwsze rozmowy, żadna nie miałaby końca. Gdybym mógł zaplanować je teraz, żadna nie miałaby początku. W pokojach właśnie śpią cisze, które pozajmowały miejsca tamtych kochanek. Z jeszcze niedawnych czasów, kiedy seks był dla mnie synonimem dorosłości. Jedynie zabłąkana ćma próbuje nieudolnie przejść przez szybę, wpatrzona w reflektory przejeżdżających samochodów. Nie idź, lepiej zostań. W wielkim mieście czai się zło. Moje światło cię ochroni - tamto zabije. Bądź samotna tutaj. Razem ze mną. Buch marlboro. Nim księżyc odejdzie, nim niebo wyłysieje od wypadniętych gwiazd, pospaceruję w mojej głowie wśród kwitnących myśli. Bywam tam często. Tak często, że znalazłbyś tam tysiące niedopałków papierosów i zbudowany przez myśli zamek. Chodzę, zrywam je i wkładam do szuflad kolejnych dni. Gdy więdną, zasadzam nowe. Wpatruję się w blok z naprzeciwka. Po ciemnościach okien skaczą jasne światełka. W jednym zauważam kontury zgrabnej kobiety. Stoi, a ja patrzę. Mam wrażenie, że jej wzrok utkwiony jest we mnie. Wychylam się. Prawie spadam w dół. Betonowe ulice ozdobione zostałyby szkarłatną krwią, a ja stałbym się pokarmem dla nocy. Wypuszczam z dłoni niedopałek, który wpada w otchłań ciemności i znów kieruję wzrok na nieporuszającą się postać. Otwiera okno i siada na parapecie. Patrzy w dół. Nie rób tego. Życie jest ciężkie. Tak samo samotność, ale dasz jakoś radę. Patrz na mnie. Jeszcze się trzymam. Ćma z boku coraz bardziej szaleje. Chcę już krzyczeć, gdy nagle staje za nią mężczyzna. Całuje w usta. Śmieją się i wracają do mieszkania. Po chwili zapada ciemność. Samotność to wszystkie nieprzespane noce. Samotność to wszystkie wypalone w pojedynkę papierosy. To cisza topiąca mieszkanie. To chęć na wysłuchanie kogoś innego niż siebie. Wracam do środka. Kładę się na łóżku, na przepoconej pościeli z kawałkami chipsów. Gaszę światło. Ćma milknie. Muszę w końcu wziąć rozwód z samotnością. Zrobię to. Jutro już na pewno. Zamykam powieki.
  13. @Marek.zak1 @Manek Dziękuję za komentarze, pozdrawiam:)
  14. @ChesireCat Dziękuję za wizytę i komentarz:)
  15. rzuca się na szyję jak boa dusiciel farbuje słowami szkarłatną krew na niebiesko obrzuca pocałunkami w oczy patrzy namiętnie dotykasz ciepłej dłoni zrobiłbyś dla niej wszystko jest aniołem stróżem tak myślisz codziennie ale wszystko co robi robi dla siebie z szatanem za plecami pali twój raj
×
×
  • Dodaj nową pozycję...