Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

na dole śmierć

na górze śmierć 

 

a życie?

 

czeka na poboczu

stuka nieprzerwanie 

byś je przygarnął

wziął ze sobą

 

odwdzięczy się

 

ma cudowną latarenkę

i sekretny kluczyk

 

oświeci

i otworzy ci głowę

 

 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Można powiedzieć na poboczu głównego nurtu, z którym płynie społeczeństwo, a może nawet na marginesie społecznym. Tam jest życia naprawdę wiele. Lecz ludzi się tym straszy, żeby nie wypadli z trybików systemu.

 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

:) Tak. Tak też można to zinterpretować. Choć bez przenośni i realnie - serce znajduje się na poboczu (lewym! :) tu analogia do marginesu społecznego:)) głównego nurtu tj.kręgosłupa. Na dole śmierć i na górze śmierć - to też odniesienie do seksu i głowy- jako dwóch końców kręgosłupa. 

Nie wiem, czy nie zamotałam tym wyjaśnieniem;)

Dzięki!

 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 W porządku rozumiem.
Można interpretować do człowieka indywidualnie nie sex, nie rozum, tylko uczucia.
Albo kontekście społecznym, gdzie tych uczuć szukać i z kim je realizować. Bo samemu to raczej trudno.

 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

:) Może nie tak, że nie seks czy nie rozum - bo bez tego człowiek byłby niepełny, lecz obie te sfery połączone z sercem (jeśli się je weźmie ze sobą w drogę :)). Inaczej sam seks jest tylko zwierzęcy (nie umniejszając zwierzętom- jednak w ich seksie jest jednak coś z przymusu) natomiast sama głowa, bez serca, to tylko maszyna :( 

Natomiast kontekst społeczny, który zauważyłeś- też jest naszą drogą, bo nie żyjemy przecież w izolacji. 

 

Opublikowano

@iwonaroma

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Jeżeli właściwie zrozumiałem to tak by mogła brzmieć odpowiedź tutejszego zalęknionego

wierszoklety;)

 

Głowę otworzy białą

Na którą moja małą

Zatem się w niej nie mieści

Ten zakres doczesnej boleści

 

 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Natuskaa

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Buch!    Rach!   Ciach!   Maszyna  Czy strach?   I życie ukryte  Za zasłoną świadomości    Bo czas nie ma  Dla nikogo litości    Gdy pędzi za nieznanym 
    • MRÓWKI część trzecia Zacząłem się zastanawiać nad marnością ludzkiego ciała, ale szybko tego zaniechałem, myśli przekierowałem na inny tor tak adekwatny w mojej obecnej sytuacji. Podświadomie żałowałem, że rozbiłem namiot w tak niebezpiecznym miejscu, lecz teraz było już za późno na skorygowanie tej pozycji.  Mrówki coraz natarczywiej atakowały. W pewnej chwili zobaczyłem, że przez dolną część namiotu w lewym rogu wchodzą masy mrówek jak czująca krew krwiożercza banda małych wampirów.  Zdarzyły przegryźć mocne namiotowe płótno w 10 minut, to co dopiero ze mną będzie, wystarczy im 5 minut aby dokończyć krwiożerczego dzieła. Wtuliłem się w ten jeszcze cały róg namiotu i zdrętwiały ze strachu czekałem na tą straszną powolną śmierć.  Pierwsze mrówki już zaczęły mnie gryźć, opędzałem się jak mogłem najlepiej i wyłem z bólu. Było ich coraz więcej, wnętrze  namiotu zrobiło się czerwone jak zachodzące słońce od ich małych szkarłatnych ciałek. Nagle usłyszałem tuż nad namiotem, ale może się tylko przesłyszałem, warkot silnika, chyba śmigłowca. Wybiegłem z namiotu resztkami sił, cały pogryziony i zobaczyłem drabinkę, która piloci helikoptera zrzucili mi na ratunek. Był to patrol powietrzny strzegący lasów przed pożarami, etc. Chwyciłem się kurczowo drabinki jak tonący brzytwy, to była ostatnia szansa na wybawienie od tych małych potworków. NIe miałem już siły, aby wspiąć się wyżej. Tracąc z bólu przytomność czułem jeszcze, że jestem wciągany do śmigłowca przez pilotów. Tracąc resztki przytomności, usłyszałem jeszcze jak pilot meldował do bazy, że zauważyli na leśnej polanie masę czerwonych mrówek oblegających mały, jednoosobowy zielony namiot i właśnie uratowali turystę pół przytomnego i pogryzionego przez mrówki i zmierzają szybko jak tylko możliwe do najbliższego szpitala. Koniec   P.S. Odpowiadanko napisałem w Grudniu 1976 roku. Kontynuując mrówkowe przygody, następnym razem będzie to trochę inną historyjka zatytułowana: Bitwa Mrówek.
    • Ma Dag: odmawiam, a i wam Doga dam.        
    • Samo zło łzo mas.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...