Żeby żyć szczęśliwie wystarczy być
Tu i teraz
W zdrowiu i w chorobie
W śmierci i w życiu
Być - nie egzystować
Bo największą sztuką na scenie życia
Jest taniec w deszczu
Radość w codzienności
I pokora w przemijaniu
Tylko tyle i aż tyle
Niewiele jak na człowieka
Wiele jak na człowieka
Kiedyś z portfelem pełnym,
Wypchanym po brzegi banknotami,
Wyłącznie o nominałach trzycyfrowych,
Tak rozkosznie szeleszczącymi,
Na wielkiego miasta rozległy rynek,
Wyjdę dumnie z podniesionym czołem,
O każdy możliwy sklep zahaczę,
Żadnemu napotkanemu nie przepuszczę…
I cały dzień wciąż bez opamiętania,
Na prawo i lewo gotówką będę szastał,
Spełnię wszelkie swoje najskrytsze marzenia,
Przed najśmielszymi wydatkami się nie zawaham…
Wszystkie napotkane po drodze księgarnie,
Z nowości wydawniczych bezzwłocznie ogołocę,
Moją prywatną wcale nie małą biblioteczkę,
O dwie trzecie w jeden dzień powiększę,
Wszelakich możliwych książek historycznych,
Nakupię sobie ze trzy tuziny,
Tyleż samo barwnych powieści,
Pisarzy światowej sławy i tych mniej znanych,
W salonach prasowych wszystkie popularnonaukowe czasopisma,
Wykupię natychmiast bez wahania,
Całe ich sterty poupycham w segregatorach,
By dostarczyły mi rozrywki na długie lata,
Do pierwszej napotkanej po drodze cukierni,
Skieruję także ochoczo swe kroki,
By niebawem i brzuszek napełnić,
Najwyszukańszymi smakołykami,
Wszelkich strategicznych gier komputerowych,
Nakupię sobie pełne reklamówki,
Układając w domu jedne obok drugich,
Zapełnię nimi wszystkie swoje półki,
Płyt z gatunku patriotycznego rocka,
Kupię na dzień dobry chyba z dwadzieścia,
Nie zapomnę o licznych na promocji filmach,
Wybitnych reżyserów z całego świata…
I do największego w mieście sklepu z dewocjonaliami,
Wejdę z pochyloną głową na znak pokory,
Bogato ilustrowanych żywotów Świętych,
Wykupię chyba wszystkie możliwe tomy,
Dzieła wielkiego papieża Polaka,
Zakupię wszystkie w złoconych oprawach,
A każde wcześniej tuląc do serca,
Zapełnię nimi cały w pokoju regał…
Srebrne krążki z audiobookami,
Jedne po drugich delikatnie włożę w czytnik,
By dotykając mej wyobraźni,
Przeniosły mnie w światy wykreowane piórem powieściopisarzy,
Na graniu w zawiłe strategie historyczne,
Spędzać wciąż będę wieczory kolejne,
Wytrwale zaliczając kolejne misje,
Dopóki o północy nie zmorzy mnie sen,
Aż wreszcie wszystkimi tymi wrażeniami znużony,
Utulę nocą głowę do poduszki,
Odpływając nieśpiesznie w barwne swe sny,
Śniąc o całodniowych zakupach kolejnych…
Lecz jeszcze nie dziś... jeszcze nie dziś...
Na razie pozostaje mi tylko pomarzyć...
Rekomendowane odpowiedzi
Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto
Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.
Zarejestruj nowe konto
Załóż nowe konto. To bardzo proste!
Zarejestruj sięZaloguj się
Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.
Zaloguj się