Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

nauczymy słowa marzyć


Rekomendowane odpowiedzi

lęk chadza poboczami naszych serc

niby zmęczony wędrowiec

nasza niepewność chowa się

wśród gwiazd by stamtąd widzieć

jak pokornie kończy się człowiek

 

uciekamy przed cierpieniem

choć wiemy że to ono może

podarować słońcu ciepły uśmiech

ono potrafi uwolnić się od zniechęcenia

pulsującego w naszych skroniach

zwraca sercu spokojny oddech

 

pewnego dnia nauczymy

nasze słowa marzyć rozmyślać

o złudzie dla jakiej nie warto śnić

 

pogrążmy się w lęku oddajmy opatrzności

by echo kroków przebrzmiało

w naszych za ciasnych sumieniach

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Bez sensu to, co powyższe.

Bzdura. Wali prosto do bramy główną ścierzką.

Niepewność ma to do siebie, że jest widoczna. Ale można na to przymknac oko.

Prawda.

Bzdura. Cierpienie może pociągnąć jakies pozytywne doswiadczenia jedynie w masochistycznej osobie. Że cierpienie uszlachetnia? Bzdura.

ostatnie co można zrobić to pogrążyć się w lęku. Nie dotyczy masochistów. A opatrzność ma to wszystko w d....  . Serio. Pozdrawiam.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 7 miesięcy temu...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        @Bożena De-Tre :) To ja dziękuję za uwagę. Również serdecznie pozdrawiam.        
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Inaczej być nie może. Bilans musi wyjść na zero, gdy się dobrze policzy.
    • Stwierdziłem pewnego chmurnego wieczoru, gdzieś w sytuacji gdy niebo zgubiło słońca, a księżyca odnaleźć wcale nie chciało i nawet chyba nie zamierzało w ogóle tak czynić, że być może i ja powinienem koniec cywilizacji wziąć na serio. Ot, usiąść i napisać jak najwięcej, jak najlepszych, jak najbardziej wszechstronnych i widzących najdalej słów, co trwale zapiszą się w historii jak grawer w złocie lub srebrze lub zabrzmijmy twardziej zatem w żelazie. I nawet usiadłem nad tym zagadnieniem i nawet padły jakieś strofy, akapity, rozdziały, a słów naliczyć by można było w tysiące. A potem się ocknąłem. Hej, bratku, to na marne, to nieważne, to bezowocne, albowiem tego tekstu i tak prawie nikt już nie przeczyta. Nie zostaniesz Sokratesem, już ty się o to nie martw. Współcześni zajmą się czymś innym niż czytanie, wiadomo, że część będzie planowało ucieczkę, część przetrwanie, część dojdzie do wniosku, że bawić się trzeba w ostatnie pięć minut w sposób bliski pokokardy. Zapaleńcy zapewne postanowią świat uratować, co być może zabrzmieć podobną daremnością jak cały mój tekst od początku do końca. A z kolei następnych, zwanych przodkami, cóż tych już nie będzie. Postanowiłem więc zakończyć pisanie kolokwialnie i pójść na któreś z ostatnich piw, na któreś z ostatnich dań i pomarzyć, tak zwyczajnie pomarzyć o pojawieniu się następnej cywilizacji, która mogłaby nasze przeczytać, choć zapewne nie będzie wiedzieć o nas wcale a wcale. Mówią nam przecież nieustannie, że o poprzedniej cywilizacji my również nic nie wiemy, a przecież historia z cywilizacjami może powtórzyć się jota w jotę. Dobra, już kończę, bo to bez sensu. Najmniejszego nawet.   Warszawa – Stegny, 22.11.2024r.   Inspiracja – Poeta Łukasz Jasiński (poezja.org).
    • @Łukasz Jasiński Ależ dziękuję za inspirę, wrzucam nawet w dział proza właśnie :))
    • I tak też można...   Łukasz Jasiński 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...