Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

 

tu się wychowałem od początku 
zna mnie ta ulica z różnych życia wątków 
nie zawsze radosnych nie zawsze szczęśliwych 
leżałem pod płotem gdy byłem pobity


podpity siedziałem na ganku w fotelu 
nie raz i nie dwa-w rogu-przyjacielu
biegałem naguśki jak Pan Bóg mnie stworzył
gdy byłem maluśki- teraz jest inaczej -bo siurak mój ożył 


tutaj cię wybrałem- wybór nie był łatwy 
oglądały się za mną twoje koleżanki
nie żebym był przystojny tak jak jakiś amant 
ty się zadurzyłaś-potem łzy i dramat
 

Edytowane przez OloBolo (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Bezczelny. :D

 

Ech... brakuje mi tutaj rymowanych wierszy. Zauważyłem, że ludzie jakoś bardziej wolą nie rymować słów. 

Bardzo fajny utwór, fajnie rymowany z wtrąceniami, których się nie spodziewałem, czytając. Takie zabiegi bardzo mi się podobają.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

nie raz ani dwa .... albo.... nie raz i nie dwa

to maleńki podszept do tego wersu.

.. gdzieś na zadupiu... i wszędzie mieszkają ludzie, którym w życiu raz tak, raz siak... co też wyżej w wersach.
Kończysz bez szczegółów i dobrze, to jest Twoje... Tytuł pasuje do treści i mamy kawalątek Ciebie...
"siurak"... słyszałam też, że mówiono tak na małego 'chłopcoka', który już broił, ale jeszcze nic o życiu nie wiedział.
Treść, taka Twoja i wspominkowa, i za to, pluskam.

Pozdrawiam.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Mat: - Iwona, nabiału mam! (ma muła i bananowi tam).
    • @Migrena Ten wiersz jest bardzo poruszający. Czuć w nim, autentyczne spoglądanie śmierci w oczy, ale bez ucieczki w tani patos. Mamy za to mocno brzmiącą fizyczność odchodzenia i to są obrazy, które długo zostają, bo są konkretne, szorstkie, ale dzięki temu prawdziwe.
    • @KOBIETA wspaniale:) ja będę orły robić w powietrzu:)
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Minoga waleniom, MO i Nel, a wagon im.
    • delikatny chrobotaniec za ścianą zaśnięcia pazury wydziergane z nieznanej przyczyny lęku ranią podświadomość zrywają ostatnią nitkę łączącą z zewnętrzem      pod sklepieniem umysłu gniją kolorowe gwiazdki spadają strzępki zwęglonego lśnienia     inny dźwięk stukających trupiocegieł ze spleśniałym nalotem nieuniknionych zdarzeń tworzy ciemną jamę z rozkładem cieni     nie możesz uciekać strach wycisnął całą tubkę na katafalk z twardych grudek popiołu      leżysz rozkrzyżowany przyklejony dodatkowo przebity szpilką jak martwy motyl z urwanym szybowaniem przeszła miękko przez calutki wczorajszy obiad    *** to wychodzi z otworu szelest i darcie materiału    szmaciana lalka trzyma igłę z nawleczonym oślizgłym jelitem bardzo cienkim różowawym jak krem ciastka tortowego    pocerowany uśmiech ze skrzepłej krwi ukazuje resztki dziąseł    czujesz nurkujące ostrze w galaretce źrenicy jakby chciało zaszyć widzenie wspomagane chichotem ciemnej plamki     gałkę wyjmuje łyżeczką wydzierganą z włóczki utwardzonej krochmalem ze sproszkowanych zadów starych ropuch      ściekają z niej warkoczyki spazmów bólu po dyndającym nerwie wzrokowym      kolejny uśmiech skrzypi trelem białych i czerwonych krwinek z nutką ob uplecioną z wianuszka wiolinowych żył      słyszysz ciche bulgoczące melodie kiszki grają żałobnego marsza w karawanie brzucha a serce pulsuje hymnem ostatniej chwili       to szmacianek koordynator wymierza karę za niewłaściwą ścieżkę snu    owszem podążasz ale nie tak i nie teraz      barwne gałganki są nagle sztywne stężeniem pośmiertnym skalpela     słyszysz trzaski usztywniania w pustej cuchnącej jamie wyrastają ostre zęby zaostrzone ideą drapieżnika      czujesz słodki odór stęchłych zbutwiałych szmat      rozwierają twoją szczękę wpełzają pod kopułę podniebienia dławią oddech przygniatają ciężarem klaustrofobii i duszności    większość szmaciozwłoka wygryza lepki czerwony tunel    znika w czeluściach torsu mlaskając rytmicznie krwawe kawałki we wilgotnych flakach rozedrganych wnętrzności    wywraca żołądek na lewą stronę nabija sobie guza o żebrowany sufit dureń chciał rozprostować gałganki stając nieroztropnie słupka    dodatkowo charczy wierszem niech to szlag durny świat gdyż niewielka kostka z treści utkwiła mu w przełyku    ostatkiem sił grzebie w szmacianym gardle jednocześnie rozszarpując nikłą szansę przebudzenia
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...