Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Wspomnienia są jak odległe opuszczone pokoje


Arsis

Rekomendowane odpowiedzi

Wokół mnie wrzawa przeszłości. Dostrzegam jakieś przełomy w nostalgicznym mroku nadciągającego zmierzchu, ostre krawędzie. Wychodzą ze ścian głosy, kiedy przywieram do nich czołem, ustami, dłońmi… Całuję wilgotne płaszczyzny, wsuwając język w szczeliny pęknięć, w rozmiękły pył szarego cementu. Pajęczyny na mojej twarzy, drażniący zapach wirujących, mżących w żółtawym świetle obskurnej żarówki cząsteczek kurzu…

W lustrze stojącego trema smutne widmo mojej umarłej matki, które nie mogąc się pogodzić ze śmiercią ― wychodzi ze snu, w sen wnikając następny. Tożsamy? Absurdalny? Zgodny, czy niezgodny z jej charakterem? Trudno ocenić to niezgłębione płótno falującej wolno pamięci. Zaistniało znienacka, bowiem wie, że jeszcze można, że jeszcze… Co widzi? Niezwykłe sceny. Niezwykłe, z punktu widzenia melancholika, w którego się przeinaczyła w nieskończonych zaświatach.

I tak oto staję oko w oko z tym podróżnikiem wracającym z dalekich, nieznanych stron. Wracającym albo raczej przechodzącym bladą smugą rozmytego światła, której i tak nikt nie zauważa, której nikt nie widzi poza mną! Drżę w tym potoku straszliwej ciszy. W piskliwym szumie śmiertelnej gorączki. W tym nieustannym przemijaniu poszczególnych obrazów rozchodzących się odległym echem…

 

Wiesz, oplątują mnie czyjeś ramiona otwarte szeroko jak grób. Zamykają się chłodnym uściskiem, żelaznym. Do kogo ja to mówię? Do kogo? Byłaś? Nie ma ciebie? Jesteś? Roztajałaś niczym obłok na skraju błękitnego nieba… Eloise? Madelaine?

Narasta mrok skłębiony i siny. Nasiąknięty okrutnym deszczem. Kim jesteście? Powiedzcie, kim? W pokoju obok trwające pertraktacje giną w chrzęście butelek. Ktoś wznosi toast w bełkocie wrzawy, chrząknięciach i kaszlu, w stukocie sztućców, talerzy, w rozgardiaszu rozsuwanych krzeseł. Nadciąga noc. Idzie zamaszystym krokiem w oparach alkoholu i milczącej spiekocie żalu… Krople deszczu na szybach, na żółknących już liściach drzew. Na blaszanym parapecie… Za oknem kroplisty szmer przejeżdżającego ulicą samochodu… Oddalający się stukot obcasów spóźnionego przechodnia…  

Na podłodze rozlewa się mdława plama światła. Okrywa słoje dębowej klepki… Obrysowuję je palcem niczym malarz, który leżąc ― wodzi po tych obłych konturach, sękach w dziwnej podróży dotkniętego zespołem Aspergera, próbującego ogarnąć umysłem iluzję tak bardzo niejasną i nieuchwytną…

Pędzę przed siebie w tym rozważaniu, które ociera się niemalże o szaleństwo… Pędzę, nie mogąc się zatrzymać jak koń w pełnym galopie. To się nawarstwia i potęguje… To mnie przytłacza swoją potęgą!

 

Tutaj zniknę, być może obejrzawszy się ostatni raz za siebie…  W wietrze rozwiewającym włosy, poły szarego płaszcza, przekroczę bramę w pomroce dziejów, w gwiździe lodowatego wiatru, podczas którego będą mnie napastować piksele jasne i konkretne jak postacie zminiaturyzowanych figurek Meissoniera, o wyraźnych wzorach kostiumów…

Taka ostrość kształtów jest charakterystyczna dla choroby umysłu, bądź szalejącej gorączki rozrastającej się jak pnącza na ogrodowym, drewnianym treliażu.

W pachnącym kwiatami ogrodzie błyszczące ptaki dzwonią doniośle, jakby miały gardła z mosiądzu, a serca z miękkiej kutej stali… Zlewają się w jedno, w pieśń tajemniczą feerycznych tęsknych pejzaży przynoszących ukojenie w złudnych przerwach przynoszących ukojenie.

Przechodzą i giną w ostrym bólu melancholijnego wzruszenia poprzetykanym szeregiem czarodziejskich, spotęgowanych wizji, mimo że spaczonych i przejaskrawionych. Wysublimowanych w atmosferze refrakcji… Załamującej się na granicy światła, coś na kształt zasady Fermata, bądź Huygensa…

Lecz znowu wszystko upada. Chwieję się w gęstwinie mroku, w zwięzłej monografii upojenia. Czym? Nie wiem. Nie pamiętam. Choć wiem, że koszula lepi się od rozmaitych trunków i szumi w głowie nawała wspomnień.

 

Wiem, że jestem, gdzieś w połowie drogi. Korytarza? Przedpokoju? Z tyłu? Z przodu? Nie pamiętam w jakiej pozycji śniłem. Być może leżącej, embrionalnej? Ale wiem, że było mnóstwo wiwatów i salw oraz wietrznych oklasków rozkołysanych dębów, kasztanów, jakby na pożegnanie… Westchnień zielonej doliny szczęścia… Która była jednak poza zasięgiem. Zagrodzona wielkim narzutowym głazem…

 

(Włodzimierz Zastawniak, 2022-09-25)

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Tego się nie wie (sam piszący), czy zyskał czy stracił. Pieniądze szczęścia nie dają, ale jak żyć bez nich. Warto pomyśleć.   'Aktor, tak jak wielu innych komików (więcej tutaj), przyznawał, że od lat zmaga się z depresją, a jego życie przypomina koszmar' W informacji o R. Atkinsonie (a facet na pewno bogaty). Pzdr.  
    • @Leszczym   A od trzech lat trwa wojna hybrydowa ze wschodnim sąsiadem: Białorusią - to nie jest naturalna wędrówka ludów - to są nielegalni imigranci importowani z krajów Trzeciego Świata, ostatnie echo prowokacji? Prezydent Białorusi stwierdził, iż nie pozwoli, aby z jego terenu Rosja zaatakowała Polskę, ba, nawet dodał:    - Będę walczył z Rosją!   Jeśli prezydent Białorusi jest po stronie Polski: musi zaprzestać prowadzenia wojny hybrydowej - podpisać sojusz wojskowy - wtedy my, Polacy, zlikwidujemy zaporę, jak na zdrowy rozum: prezydent Białorusi walcząc z jednej strony walcząc z Rosją i z drugiej strony mając zaporę - popełnia samobójstwo z wojskowego punktu widzenia - taktyki, sprawa może mieć drugie dno: na Białorusi jest sędzia Tomasz Szmidt - w Polsce uznany za zdrajcę, jednak: patrząc na kontekst rozwoju - wyżej wymieniony sędzia może być podwójnym agentem - wrzuconym przez Agencję Wywiadu w celu przewerbowaniu prezydenta Białorusi, póki co: Białoruś jest odpowiedzialna za morderstwo sierżanta Mateusza Sitka, nie, nie zmienię zdania: Niemcy zostali ukarani za zbrodnie ludobójstwa przez Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości w Hadze i tak samo powinno być: z Rosją za Zbrodnię Katyńską - zbrodnię wojenną i z Ukrainą za Rzeź Wołyńską - zbrodnię ludobójstwa, oczywiście: przez Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości w Hadze.   Łukasz Jasiński 
    • @Andrzej P. Zajączkowski podpisuję się pod Wędrowcem, wierszy jest taka masa... Można się zniechęcić próbując czytać wszystkie;) A tu mamy dobry filtr :)
    • Super oddana chwila - bez czasu. Ładnie opisane 
    • wiem że jesteś w zmiennym nastroju trącasz  mnie ramieniem czuję ten cień za plecami rzucasz słowem czy głębiej nie wiem czy dalej wiem że jesteś czuję to   chowasz się w buczynowym lesie wijesz krętą ścieżką to znów rozlewasz na szerokie pola jak mgła ale ty nie jesteś z niej rodzisz się wewnątrz i tam przeżywasz wszystkie dni   dobrze mi w ten czas kołysać się w dolinach w trudnych chwilach wejść na szczyt wiem że zawsze czekasz kiedy śnieg zasłoni wiatr wyrwie z  moich ramion   poczekaj proszę jeszcze chwilkę odłożę tylko pantofle boso lepiej mi z Tobą                                    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...