Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Historia edycji

Należy zauważyć, że wersje starsze niż 60 dni są czyszczone i nie będą tu wyświetlane
Łukasz Wiesław Jasiński

Łukasz Wiesław Jasiński

                   Na wojnie prawda nie istnieje*

 

          I to nie żaden relatywizm, tylko: po prostu konstatacja faktów - wynikających z tragicznych doświadczeń ludzkości i konfliktów z różnych epok historycznych, a dziś świadkami trafności tego stwierdzenia jesteśmy po raz kolejny przy okazji wojny na tak zwanej Ukrainie.

 

          Kto miałby nam rzekomo dostarczać owej prawdy i kto mógłby do niej w sposób całkowicie obiektywny dotrzeć, a następnie: przedstawić - iście czyste fakty?

 

          I od samego początku obecnej fazy wojny na tak zwanej Ukrainie publicystyczne twierdzenia o zbrodniach dokonywanych przez jedną ze stron - w przypadku mediów zachodnich - będą to zbrodnie rosyjskie, natomiast - w przypadku mediów wschodnich - będą to zbrodnie ukraińskie - obie wersje nie znalazły ani jednego potwierdzenia obserwatorów zewnętrznych.

 

          Z różnych względów: najczęściej z powodu tego, że choćby władze w Kijowie do dziś nie wyraziły zgody na międzynarodowe śledztwo w sprawie słynnej już zbrodni w podkijowskiej Buczy - do której miało rzekomo dojść - w dwutysięcznym dwudziestym drugim roku i nie mamy też żadnych konkretnych informacji w sprawie mitycznych już ukraińskich dzieci - miały być one porywane przez władze rosyjskie.

 

          Mamy za to stek kłamstw, niedomówień i fałszerstw, które już na pierwszy rzut oka nie wytrzymują jakiejkolwiek próby polemicznej z racjonalną logiką opartej na starożytnej filozofii arystotelizmu - dlaczego Kijów do tej pory nie przedstawił danych ofiar ze wspomnianej już Buczy?

 

          Czy dlatego, że - jak twierdzi Moskwa - były to osoby uznane przez reżim ukraiński za kolaborantów, a egzekucji na nich dokonali funkcjonariusze kijowskich służb specjalnych bądź ukraińscy, de facto: chazarscy - naziści?

 

          I nie wiemy i wiemy jedynie - to fakt bezsporny - władze ukraińskie do tej pory nie dostarczyły listy nazwisk międzynarodowej opinii publicznej i do tej pory nie dopuściły śledczych z organizacji międzynarodowych do materiałów na temat całej sprawy.

 

          A czy Rosjanie mogli porywać ukraińskie dzieci z terenów przyfrontowych w celu ich rusyfikacji - jak głoszą otwarcie również polskojęzyczne media?

 

          Jasne, że nie - większość rodzin w strefie przyfrontowej - czyli na wschodzie i południu tak zwanej Ukrainy - to rodziny rosyjskojęzyczne i nie bardzo zatem wiadomo kto, jak i po co miałby je rusyfikować i znów - Kijów nie przedstawił żadnych nazwisk, dowodów i konkretów na rzecz tezy o rzekomej zbrodni porywającego biedne dzieci - pana prezydenta Władymira Putina.

 

          I powtórzmy zatem stanowczo: nie ma najmniejszej możliwości wyjaśnienia takich spraw przez którąkolwiek z biorących udział w konflikcie stron i nie będą one też obiektywne - trzeba obalić ten mit - organizacje pozarządowe mające monitorować dany konflikt zbrojny - to zwyczajny syf.

 

          A oto przykład z ostatnich dni: Ukraine Conflict Observatory, oczywiście - amerykańska i jej szefostwo wylewa krokodyle łzy nad tym, że administracja pana prezydenta Donalda Trumpa obcięła jej finansowanie - kasę, przywołuje ona losy biednych dzieci i te biedne dzieci miała wziąć pod własne skrzydła - opiekę i jak jednak czytamy w kolejnych notatkach, oświadczeniach i materiałach tej organizacji - jej misją jest znajdowanie dowodów zbrodni rosyjskich.

 

          Mamy zatem aprioryczne założenie, że zbrodni podczas obecnego konfliktu dokonywała tylko jedna z jego stron i była to oczywiście strona rosyjska - bez cienia wątpliwości i bez znaków zapytania, a sympatyzująca ze wspomnianą organizacją liberalna Cable News Network zamieściła alarmujący tekst - w którym za ilustrację służy zdjęcie dziewczynki ewakuowanej z rosyjskiego obwodu kurskiego po tym - jak jej rodzinne okolice zaatakowały ukraińskie, de facto: chazarskiej - bojówki.

 

          A organizacje międzynarodowe prowadzące własne śledztwa i będące pod kontrolą jednej ze stron konfliktu - może one pomogą nam w dojściu do bolesnej i okrutnej i bolesnej - prawdy - faktów?

 

          To wolne żarty: wiemy, doskonale, wiemy, że każda z nich realizować będzie wyłącznie cele swoich politycznych protektorów, płatników i pomocników i być może jedyną strukturą zdolną do przeprowadzenia w miarę wiarygodnego śledztwa byłaby Organizacja Narodów Zjednoczonych i należy pamiętać o tym: po latach jej skutecznego osłabiania przez Waszyngton - jej rola uległa znacznej redukcji.

 

          A do prawdy o obecnej wojnie zatem nijak nie dojdziemy - dlatego warto do ludzi rozumnych wysyłać apele - by nie powtarzali tez o zbrodniach którejś ze stron - po prostu nie mają na to żadnych dowodów i mieć nie będą i nie oznacza to, że możemy zakładać coś odwrotnego - zbrodni na wojnie nie ma, zapewne - jak w większości konfliktów - każda ze stron ma na sumieniu przypadki pogwałcenia konwencji międzynarodowych i praw regulujących prowadzenie działań zbrojnych.

 

Źródło: Myśl Polska

Autor: Mateusz Piskorski

 

*zrobiłem drobną edycję - treść bez zmian 

 

Pułkownik Tajnego Ruchu Oporu: Łukasz Wiesław Jan Jasiński Herbu Topór 

Łukasz Wiesław Jasiński

Łukasz Wiesław Jasiński

                     Na wojnie prawda nie istnieje*

 

          I to nie żaden relatywizm, tylko: po prostu konstatacja faktów - wynikających z tragicznych doświadczeń ludzkości i konfliktów z różnych epok historycznych, a dziś świadkami trafności tego stwierdzenia jesteśmy po raz kolejny przy okazji wojny na tak zwanej Ukrainie.

 

          Kto miałby nam rzekomo dostarczać owej prawdy i kto mógłby do niej w sposób całkowicie obiektywny dotrzeć, a następnie: przedstawić - iście czyste fakty?

 

          I od samego początku obecnej fazy wojny na tak zwanej Ukrainie publicystyczne twierdzenia o zbrodniach dokonywanych przez jedną ze stron - w przypadku mediów zachodnich - będą to zbrodnie rosyjskie, natomiast - w przypadku mediów wschodnich - będą to zbrodnie ukraińskie - obie wersje nie znalazły ani jednego potwierdzenia obserwatorów zewnętrznych.

 

          Z różnych względów: najczęściej z powodu tego, że choćby władze w Kijowie do dziś nie wyraziły zgody na międzynarodowe śledztwo w sprawie słynnej już zbrodni w podkijowskiej Buczy - do której miało rzekomo dojść - w dwutysięcznym dwudziestym drugim roku i nie mamy też żadnych konkretnych informacji w sprawie mitycznych już ukraińskich dzieci - miały być one porywane przez władze rosyjskie.

 

          Mamy za to stek kłamstw, niedomówień i fałszerstw, które już na pierwszy rzut oka nie wytrzymują jakiejkolwiek próby polemicznej z racjonalną logiką opartej na starożytnej filozofii arystotelizmu - dlaczego Kijów do tej pory nie przedstawił danych ofiar ze wspomnianej już Buczy?

 

          Czy dlatego, że - jak twierdzi Moskwa - były to osoby uznane przez reżim ukraiński za kolaborantów, a egzekucji na nich dokonali funkcjonariusze kijowskich służb specjalnych bądź ukraińscy, de facto: chazarscy - naziści?

 

          I nie wiemy i wiemy jedynie - to fakt bezsporny - władze ukraińskie do tej pory nie dostarczyły listy nazwisk międzynarodowej opinii publicznej i do tej pory nie dopuściły śledczych z organizacji międzynarodowych do materiałów na temat całej sprawy.

 

          A czy Rosjanie mogli porywać ukraińskie dzieci z terenów przyfrontowych w celu ich rusyfikacji - jak głoszą otwarcie również polskojęzyczne media?

 

          Jasne, że nie - większość rodzin w strefie przyfrontowej - czyli na wschodzie i południu tak zwanej Ukrainy - to rodziny rosyjskojęzyczne i nie bardzo zatem wiadomo kto, jak i po co miałby je rusyfikować i znów - Kijów nie przedstawił żadnych nazwisk, dowodów i konkretów na rzecz tezy o rzekomej zbrodni porywającego biedne dzieci - pana prezydenta Władymira Putina.

 

          I powtórzmy zatem stanowczo: nie ma najmniejszej możliwości wyjaśnienia takich spraw przez którąkolwiek z biorących udział w konflikcie stron i nie będą one też obiektywne - trzeba obalić ten mit - organizacje pozarządowe mające monitorować dany konflikt zbrojny - to zwyczajny syf.

 

          A oto przykład z ostatnich dni: Ukraine Conflict Observatory, oczywiście - amerykańska i jej szefostwo wylewa krokodyle łzy nad tym, że administracja pana prezydenta Donalda Trumpa obcięła jej finansowanie - kasę, przywołuje ona losy biednych dzieci i te biedne dzieci miała wziąć pod własne skrzydła - opiekę i jak jednak czytamy w kolejnych notatkach, oświadczeniach i materiałach tej organizacji - jej misją jest znajdowanie dowodów zbrodni rosyjskich.

 

          Mamy zatem aprioryczne założenie, że zbrodni podczas obecnego konfliktu dokonywała tylko jedna z jego stron i była to oczywiście strona rosyjska - bez cienia wątpliwości i bez znaków zapytania, a sympatyzująca ze wspomnianą organizacją liberalna Cable News Network zamieściła alarmujący tekst - w którym za ilustrację służy zdjęcie dziewczynki ewakuowanej z rosyjskiego obwodu kurskiego po tym - jak jej rodzinne okolice zaatakowały ukraińskie, de facto: chazarskiej - bojówki.

 

          A organizacje międzynarodowe prowadzące własne śledztwa i będące pod kontrolą jednej ze stron konfliktu - może one pomogą nam w dojściu do bolesnej i okrutnej i bolesnej - prawdy - faktów?

 

          To wolne żarty: wiemy, doskonale, wiemy, że każda z nich realizować będzie wyłącznie cele swoich politycznych protektorów, płatników i pomocników i być może jedyną strukturą zdolną do przeprowadzenia w miarę wiarygodnego śledztwa byłaby Organizacja Narodów Zjednoczonych i należy pamiętać o tym: po latach jej skutecznego osłabiania przez Waszyngton - jej rola uległa znacznej redukcji.

 

          A do prawdy o obecnej wojnie zatem nijak nie dojdziemy - dlatego warto do ludzi rozumnych wysyłać apele - by nie powtarzali tez o zbrodniach którejś ze stron - po prostu nie mają na to żadnych dowodów i mieć nie będą i nie oznacza to, że możemy zakładać coś odwrotnego - zbrodni na wojnie nie ma, zapewne - jak w większości konfliktów - każda ze stron ma na sumieniu przypadki pogwałcenia konwencji międzynarodowych i praw regulujących prowadzenie działań zbrojnych.

 

Źródło: Myśl Polska

Autor: Mateusz Piskorski

 

*zrobiłem drobną edycję - treść bez zmian 

 

Pułkownik Tajnego Ruchu Oporu: Łukasz Wiesław Jan Jasiński Herbu Topór 

Łukasz Wiesław Jasiński

Łukasz Wiesław Jasiński

                       Na wojnie prawda nie istnieje*

 

          I to nie żaden relatywizm, tylko: po prostu konstatacja faktów - wynikających z tragicznych doświadczeń ludzkości i konfliktów z różnych epok historycznych, a dziś świadkami trafności tego stwierdzenia jesteśmy po raz kolejny przy okazji wojny na tak zwanej Ukrainie.

 

          Kto miałby nam rzekomo dostarczać owej prawdy i kto mógłby do niej w sposób całkowicie obiektywny dotrzeć, a następnie: przedstawić - iście czyste fakty?

 

          I od samego początku obecnej fazy wojny na tak zwanej Ukrainie publicystyczne twierdzenia o zbrodniach dokonywanych przez jedną ze stron - w przypadku mediów zachodnich - będą to zbrodnie rosyjskie, natomiast - w przypadku mediów wschodnich - będą to zbrodnie ukraińskie - obie wersje nie znalazły ani jednego potwierdzenia obserwatorów zewnętrznych.

 

          Z różnych względów: najczęściej z powodu tego, że choćby władze w Kijowie do dziś nie wyraziły zgody na międzynarodowe śledztwo w sprawie słynnej już zbrodni w podkijowskiej Buczy - do której miało rzekomo dojść - w dwutysięcznym dwudziestym drugim roku i nie mamy też żadnych konkretnych informacji w sprawie mitycznych już ukraińskich dzieci - miały być one porywane przez władze rosyjskie.

 

          Mamy za to stek kłamstw, niedomówień i fałszerstw, które już na pierwszy rzut oka nie wytrzymują jakiejkolwiek próby polemicznej z racjonalną logiką opartej na starożytnej filozofii arystotelizmu - dlaczego Kijów do tej pory nie przedstawił danych ofiar ze wspomnianej już Buczy?

 

          Czy dlatego, że - jak twierdzi Moskwa - były to osoby uznane przez reżim ukraiński za kolaborantów, a egzekucji na nich dokonali funkcjonariusze kijowskich służb specjalnych bądź ukraińscy, de facto: chazarscy - naziści?

 

          I nie wiemy i wiemy jedynie - to fakt bezsporny - władze ukraińskie do tej pory nie dostarczyły listy nazwisk międzynarodowej opinii publicznej i do tej pory nie dopuściły śledczych z organizacji międzynarodowych do materiałów na temat całej sprawy.

 

          A czy Rosjanie mogli porywać ukraińskie dzieci z terenów przyfrontowych w celu ich rusyfikacji - jak głoszą otwarcie również polskojęzyczne media?

 

          Jasne, że nie - większość rodzin w strefie przyfrontowej - czyli na wschodzie i południu tak zwanej Ukrainy - to rodziny rosyjskojęzyczne i nie bardzo zatem wiadomo kto, jak i po co miałby je rusyfikować i znów - Kijów nie przedstawił żadnych nazwisk, dowodów i konkretów na rzecz tezy o rzekomej zbrodni porywającego biedne dzieci - pana prezydenta Władymira Putina.

 

          I powtórzmy zatem stanowczo: nie ma najmniejszej możliwości wyjaśnienia takich spraw przez którąkolwiek z biorących udział w konflikcie stron i nie będą one też obiektywne - trzeba obalić ten mit - organizacje pozarządowe mające monitorować dany konflikt zbrojny - to zwyczajny syf.

 

          A oto przykład z ostatnich dni: Ukraine Conflict Observatory, oczywiście - amerykańska i jej szefostwo wylewa krokodyle łzy nad tym, że administracja pana prezydenta Donalda Trumpa obcięła jej finansowanie - kasę, przywołuje ona losy biednych dzieci i te biedne dzieci miała wziąć pod własne skrzydła - opiekę i jak jednak czytamy w kolejnych notatkach, oświadczeniach i materiałach tej organizacji - jej misją jest znajdowanie dowodów zbrodni rosyjskich.

 

          Mamy zatem aprioryczne założenie, że zbrodni podczas obecnego konfliktu dokonywała tylko jedna z jego stron i była to oczywiście strona rosyjska - bez cienia wątpliwości i bez znaków zapytania, a sympatyzująca ze wspomnianą organizacją liberalna Cable News Network zamieściła alarmujący tekst - w którym za ilustrację służy zdjęcie dziewczynki ewakuowanej z rosyjskiego obwodu kurskiego po tym - jak jej rodzinne okolice zaatakowały ukraińskie, de facto: chazarskiej - bojówki.

 

          A organizacje międzynarodowe prowadzące własne śledztwa i będące pod kontrolą jednej ze stron konfliktu - może one pomogą nam w dojściu do bolesnej i okrutnej i bolesnej - prawdy - faktów?

 

          To wolne żarty: wiemy, doskonale, wiemy, że każda z nich realizować będzie wyłącznie cele swoich politycznych protektorów, płatników i pomocników i być może jedyną strukturą zdolną do przeprowadzenia w miarę wiarygodnego śledztwa byłaby Organizacja Narodów Zjednoczonych i należy pamiętać o tym: po latach jej skutecznego osłabiania przez Waszyngton - jej rola uległa znacznej redukcji.

 

          A do prawdy o obecnej wojnie zatem nijak nie dojdziemy - dlatego warto do ludzi rozumnych wysyłać apele - by nie powtarzali tez o zbrodniach którejś ze stron - po prostu nie mają na to żadnych dowodów i mieć nie będą i nie oznacza to, że możemy zakładać coś odwrotnego - zbrodni na wojnie nie ma, zapewne - jak w większości konfliktów - każda ze stron ma na sumieniu przypadki pogwałcenia konwencji międzynarodowych i praw regulujących prowadzenie działań zbrojnych.

 

Źródło: Myśl Polska

Autor: Mateusz Piskorski

 

*zrobiłem drobną edycję - treść bez zmian 

 

Pułkownik Tajnego Ruchu Oporu: Łukasz Wiesław Jan Jasiński Herbu Topór 

                           Na wojnie prawda nie istnieje*

 

          I to nie żaden relatywizm, tylko: po prostu konstatacja faktów - wynikających z tragicznych doświadczeń ludzkości i konfliktów z różnych epok historycznych, a dziś świadkami trafności tego stwierdzenia jesteśmy po raz kolejny przy okazji wojny na tak zwanej Ukrainie.

 

          Kto miałby nam rzekomo dostarczać owej prawdy i kto mógłby do niej w sposób całkowicie obiektywny dotrzeć, a następnie: przedstawić - iście czyste fakty?

 

          I od samego początku obecnej fazy wojny na tak zwanej Ukrainie publicystyczne twierdzenia o zbrodniach dokonywanych przez jedną ze stron - w przypadku mediów zachodnich - będą to zbrodnie rosyjskie, natomiast - w przypadku mediów wschodnich - będą to zbrodnie ukraińskie - obie wersje nie znalazły ani jednego potwierdzenia obserwatorów zewnętrznych.

 

          Z różnych względów: najczęściej z powodu tego, że choćby władze w Kijowie do dziś nie wyraziły zgody na międzynarodowe śledztwo w sprawie słynnej już zbrodni w podkijowskiej Buczy - do której miało rzekomo dojść - w dwutysięcznym dwudziestym drugim roku i nie mamy też żadnych konkretnych informacji w sprawie mitycznych już ukraińskich dzieci - miały być one porywane przez władze rosyjskie.

 

          Mamy za to stek kłamstw, niedomówień i fałszerstw, które już na pierwszy rzut oka nie wytrzymują jakiejkolwiek próby polemicznej z racjonalną logiką opartej na starożytnej filozofii arystotelizmu - dlaczego Kijów do tej pory nie przedstawił danych ofiar ze wspomnianej już Buczy?

 

          Czy dlatego, że - jak twierdzi Moskwa - były to osoby uznane przez reżim ukraiński za kolaborantów, a egzekucji na nich dokonali funkcjonariusze kijowskich służb specjalnych bądź ukraińscy, de facto: chazarscy - naziści?

 

          I nie wiemy i wiemy jedynie - to fakt bezsporny - władze ukraińskie do tej pory nie dostarczyły listy nazwisk międzynarodowej opinii publicznej i do tej pory nie dopuściły śledczych z organizacji międzynarodowych do materiałów na temat całej sprawy.

 

          A czy Rosjanie mogli porywać ukraińskie dzieci z terenów przyfrontowych w celu ich rusyfikacji - jak głoszą otwarcie również polskojęzyczne media?

 

          Jasne, że nie - większość rodzin w strefie przyfrontowej - czyli na wschodzie i południu tak zwanej Ukrainy - to rodziny rosyjskojęzyczne i nie bardzo zatem wiadomo kto, jak i po co miałby je rusyfikować i znów - Kijów nie przedstawił żadnych nazwisk, dowodów i konkretów na rzecz tezy o rzekomej zbrodni porywającego biedne dzieci - pana prezydenta Władymira Putina.

 

          I powtórzmy zatem stanowczo: nie ma najmniejszej możliwości wyjaśnienia takich spraw przez którąkolwiek z biorących udział w konflikcie stron i nie będą one też obiektywne - trzeba obalić ten mit - organizacje pozarządowe mające monitorować dany konflikt zbrojny - to zwyczajny syf.

 

          A oto przykład z ostatnich dni: Ukraine Conflict Observatory, oczywiście - amerykańska i jej szefostwo wylewa krokodyle łzy nad tym, że administracja pana prezydenta Donalda Trumpa obcięła jej finansowanie - kasę, przywołuje ona losy biednych dzieci i te biedne dzieci miała wziąć pod własne skrzydła - opiekę i jak jednak czytamy w kolejnych notatkach, oświadczeniach i materiałach tej organizacji - jej misją jest znajdowanie dowodów zbrodni rosyjskich.

 

          Mamy zatem aprioryczne założenie, że zbrodni podczas obecnego konfliktu dokonywała tylko jedna z jego stron i była to oczywiście strona rosyjska - bez cienia wątpliwości i bez znaków zapytania, a sympatyzująca ze wspomnianą organizacją liberalna Cable News Network zamieściła alarmujący tekst - w którym za ilustrację służy zdjęcie dziewczynki ewakuowanej z rosyjskiego obwodu kurskiego po tym - jak jej rodzinne okolice zaatakowały ukraińskie, de facto: chazarskiej - bojówki.

 

          A organizacje międzynarodowe prowadzące własne śledztwa i będące pod kontrolą jednej ze stron konfliktu - może one pomogą nam w dojściu do bolesnej i okrutnej i bolesnej - prawdy - faktów?

 

          To wolne żarty: wiemy, doskonale, wiemy, że każda z nich realizować będzie wyłącznie cele swoich politycznych protektorów, płatników i pomocników i być może jedyną strukturą zdolną do przeprowadzenia w miarę wiarygodnego śledztwa byłaby Organizacja Narodów Zjednoczonych i należy pamiętać o tym: po latach jej skutecznego osłabiania przez Waszyngton - jej rola uległa znacznej redukcji.

 

          A do prawdy o obecnej wojnie zatem nijak nie dojdziemy - dlatego warto do ludzi rozumnych wysyłać apele - by nie powtarzali tez o zbrodniach którejś ze stron - po prostu nie mają na to żadnych dowodów i mieć nie będą i nie oznacza to, że możemy zakładać coś odwrotnego - zbrodni na wojnie nie ma, zapewne - jak w większości konfliktów - każda ze stron ma na sumieniu przypadki pogwałcenia konwencji międzynarodowych i praw regulujących prowadzenie działań zbrojnych.

 

Źródło: Myśl Polska

Autor: Mateusz Piskorski

 

*zrobiłem drobną edycję - treść bez zmian 

 

Pułkownik Tajnego Ruchu Oporu: Łukasz Wiesław Jan Jasiński Herbu Topór 



×
×
  • Dodaj nową pozycję...