Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Przekaz Joseph'a Murphy'ego (w skrócie).


Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano
Nieskończona Inteligencjo, Nieograniczona Mądrości,
Niewyczerpana Mocy podświadomości.
Porusz niebo i ziemię, urzeczywistnij każdą myśl,
dobrą i konstruktywną, wypływającą że źródła -
jako w niebie, tak i na ziemi.
Podświadome prawdy urzeczywistniaj
w sytuacjach, okolicznościach i wydarzeniach.
Zrównoważ działania i emocje w umyśle (niebo),
w ciele i otoczeniu (ziemia).
Prawo akcji i reakcji, spoczynku i ruchu - zbalansowane -
tam panuje harmonia i równowaga.
 
Lipiec 2022
  • 2 miesiące temu...
Opublikowano

@WiechuJK

Czytałem tę Jego najsłynniejszą książkę, i co mogę rzec... Można przyciągnąć pieniądze, ale to znaczy, że inni nie będą ich mieć... Sukces? Innym go odbieramy... To jest wstrętna książka kapitalistyczna, o ile podświadomości nie używa się do zmiany tylko siebie, tak to widzę. Bez urazy rzecz jasna.

Pozdrawiam

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

@Olgierd JaksztasI urazy nie ma! Myślę, że jest to książka, która wnosi nadzieję pewnej szansy na zmianę swojego życia, oczywiście, gdy umysł myśli pozytywnie, a sam wiem, że nie jest to łatwa rzecz, lecz jak napisałem, według mnie jest to pewnego rodzaju drogowskaz do zmiany w życiu osobistym, a jak sam rozumiesz, gdy życie człowieka zmienia się na lepsze, to jeśli jest to osoba poczciwa, to i inni w otoczeniu takiej osoby będą błogosławieni.

Pozdrawiam!

Opublikowano

@WiechuJK

Jasne, teraz sobie przypominam, że tam była cenna rada, by nie niszczyć sobie życia negatywnym myśleniem...

Ja wtedy byłem w trudnej sytuacji, gdy czytałem, i użyłem tych metod, podziałały. Jednak nie tak, jakbym chciał, według porzekadła "uważaj, czego sobie życzysz"

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Książka na pewno bardzo ważna, wręcz przełomowa, bo potęga myśli to czysta magia. Więc zwracam honor Tobie i Murphiemu, szczególnie, że zawsze uważałem jakoby każdy mógł być tym, kim chce. 

Jednak na pewno nie poleciłbym nikomu tych metod, bo ma się dziać wola nieba, nie nasza. Na to można odpowiedzieć, że i tak myślimy i wyobrażamy sobie, więc nasza wola się dzieje; tak, ale to znaczy, że trzeba zatrzymać myślenie i pragnienia, aby wola boża się urzeczywistniła. I to jest najważniejszy punkt i wielka tajemnica.

Pozdrawiam

 

Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

@Olgierd JaksztasOlgierd, pozwolisz, że tak będę się do Ciebie zwracał, no wiesz, jestem już po 60-ce. Zgadza się, nie zawsze to co sobie życzymy jest tym czego naprawdę potrzebujemy. Wierzę, że mamy wolną wolę do wyboru drogi jaką chcemy kroczyć, chociaż w danym momencie, dana droga może wydawać się "złudzeniem", nie tym czego byśmy sobie życzyli, ale po jakimś czasie widzimy, że słuchanie podświadomości, sumienia (Stwórcy) było najlepszym wyborem. 
Żyjąc już wiele lat na tej ziemi, wiem, że jest Siła Wyższa, która kieruje ludzkimi losami, ale nie ma przymusu (jest wolna wola) i to jest piękne, pozostawiono nam wybór jaką drogą pójść, a potem są konsekwencje zależnie od wyboru. Jak sam rozumiesz, myślenia ani pragnień nie można tak naprawdę zatrzymać. Tak, jest samokontrola, medytacje, modlitwy, ale tak jesteśmy stworzeni, że zatrzymać ich raczej nie można, tak myślę. 
Pozdrawiam i dziękuję za ciekawą wymianę poglądów. 

 

*******

Edytowane przez WiechuJK (wyświetl historię edycji)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Jesień jest zawsze piękna w barwach ciepłych skąpana wspomina uroki lata pokory ucząc od rana ;)))
    • W podziemnym przejściu handluje głupek. Z roztartym nosem jak majeranek. Wertykalnie przedstawia swoje dzieła. Wystawia arlekiny jak z rękawa. Nostalgia za wódą wyryła mu bruzdy na czole i policzkach. Czarne jak heban usta, przepalone fajkami, wydmuchują już tylko w dal sadze. Przechodząc obok niego, wymamrotał coś pod nosem: — Kup pan książkę. Spojrzałem. Uśmiech u stóp drabiny — Henry Miller. Nowela za uśmiech i pięć fajek. Do dziś nie mogę jej zapomnieć. Wyryła mi na czole takie same bruzdy. Tyle że ja już tyle nie palę. Nieraz, kiedy czuję fajki, wstrzymuję powietrze i nie oddycham. Po drodze tyle syfu w powietrzu. Butadien w aerozolu, brylantyna we włosach. Boję się, że wybuchnę od zapalonego papierosa. Eksploduję jak brudna bomba w Central Parku. Impreza u hermafrodyty. Tam zawsze odchodziły niezłe akcje. Umówiłem się z kumplem. Furmanek jeździł bordowym polonezem. Kurwa, strach było wsiadać — bagażnik pełen dragów. Ale co tam — imprezą pachnie. Pojechaliśmy do „Kulturalnego” na parę piwek. Tam ekipa już czekała. Z głośników zalatywało Riders on the Storm – The Doors. Zapaliłem papierosa, czekając na browara. Dwóch znajomych z roku zaparkowało pod knajpą i wciągali kolejkę „wściekłego”. Wzięło mnie na kazania: — Po pijaku to średnia jazda, chłopaki. — A poza tym, na Karmelickiej macie samochód na chodniku. Pały zholują. Po pół roku na obronie dowiedziałem się, że pały… to oni. Niezły film. A Furmanek częstował ich marychą, nie wiem ile razy. I ten bagażnik z dragami. Wiem co mówię — nie raz w nim jechałem. Siedząc z Dominikiem, oglądaliśmy laski. Pełno ich tam było — w końcu „Kulturalna” i „Rentgen” to knajpy UJ-tu. Dwie miejscówki, gdzie można było naprawdę zabalować. Siedzimy i oglądamy. W drugiej Sali jakiś performance — laski w białych kitlach mieszają koktajle. Wymalowane na kobiety-wampy. Faceci z ogonami, wymachując rękami, oddają się rytmicznym, fallicznym tańcom. A my tak ukradkiem: raz na zgrabne tyłki studentek, raz na performance. Rozmawiamy o filozofii kartezjańskiej i dualizmie. Skąd ten Kartezjusz — sam nie wiem. Ale jak mawiał Dominik: — Świat na trzeźwo jest nie do przyjęcia. — Wiesz, czemu Konfucjusz jeździł tyłem na osiołku? — Bo chciał zobaczyć świat od tyłu. I tak w kółko. Zaczął się temat piękna. — Stary, wiesz czym jest piękno? — Znasz istotę piękna? Zamyśliłem się. — Piękno… rzecz względna — odpowiedziałem. — A czy brzydkie może być piękne? — No wiesz, stary… — Zrób kolejkę, to ci powiem, jak to jest. Podczas rozmowy nie zauważyliśmy, że zrobiło się ciasno przy stoliku. Wzięliśmy jakieś browary. Po chwili wracamy do rozmowy. Dominik uśmiechnięty, ciągnie swój wywód. — Bo widzisz: ona — piękna, zgrabna, rasowa blondyna. A on — niski, cherlawy, syfy na twarzy. I są razem. I się kochają. Albo odwrotnie: ona niska kulka, a on wysoki, postawny facet. Wszyscy razem, wszyscy się kochają. — No tak… w sumie często tak bywa — przytakuję. — Bo oni zanurzeni byli w tej samej boskiej materii. Dotknęli oboje istoty tego samego piękna. — Dobrze mówisz, stary. — Platon był gościem. Dominik nie zwraca na mnie uwagi, nawija dalej. — Widzisz, na rynku, przy Adasiu, jest kałuża. Brudna. Ktoś w nią splunie, ktoś zakiepuje fajkę, ohyda. Każdy ją omija, żeby nawet kaloszy nie zamoczyć. — Ale… przyświeci słońce. Odbije się w niej wieża Kościoła Mariackiego. I ta sama kałuża staje się dziełem sztuki. Możesz kupić akwarelę i będziesz się nią zachwycał całymi dniami. — Piękno, piękno i jeszcze raz piękno. Pojęcie względne. Można by o nim całymi dniami i nocami rozprawiać. Ciężko by było — gdyby się nie przysiadła Siwa. Ładna blondynka z kamienicy przy Alejach. Ojciec jakiś szych, ponoć w policji. Wiecznie go nie było — więc piliśmy i upalaliśmy się u niej w mieszkaniu. Raz o mało nie spadłem z dywanu. Siwa chodziła z Oliwią — przyjeżdżała ze Śląska. Czarnula, włosy na Kleopatrę. Rasowe kobiety, obie. Na roku było ich sporo. Ja, Dominik, Furman i Piotr — byliśmy trzy razy K. Z kilkoma jeszcze facetami byliśmy mniejszością. Rok należał do kobiet. Była drobna Kaśka — dla odmiany, ojca miała z Indii. Ładna ciemna karnacja. Była Magda z Tarnowskich Gór. Wszystkie łączyło jedno — były ładne i mądre. Ale nie o tym mowa. Siedząc z Dominem w knajpie, rozmawiając o filozofii, oglądając panienki, w pewnej chwili postanowiliśmy: — Wyruszamy. Na zachód. Na koncert do Wrocławia. Prawie wakacje, piękne lato. Wyruszamy stopem przed siebie.                                                                                              
    • Śliczny, taki czuły wierszyk.
    • Myśl pozytywna nas uratuje:)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...