Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

   - Moi drodzy padawani - zaczął Mistrz Jezus w sposób bezpośredniolekkooficjalny, zwracając się do Soy i Mila. - Pamiętacie z niedawnych zajęć, co to są miejsca mocy. Proponuję wam zatem odwiedzenie najważniejszego z nich, Wielkiej Piramidy w Gizie. Będziecie mogli być. Zobaczyć. Dotknąć. Poczuć. A wiem, że marzycie o tym. Zwłaszcza ty - z uśmiechem zwrócił się do Mila.

   - Zgadza się, Mistrzu - z lekkim zakłopotaniem odparł zagadnięty. 

   - Soa? - Pierwszy Jedi uśmiechnął się powtórnie. 

   - No nie wiem... - zawahała się zapytana. - Może pora wracać do obowiązków? Do dzieci? Do domowej i zawodowej codzienności? 

   - Ależ - zaoponował Mistrz Jezus, robiąc minę, którą w innym wymiarze powtórzył Mroczny Lord Woland. * - Noc jeszcze trwa. ** A poza tym, czy muszę wam przypominać, że jestem Władcą Czasu jako jego stwórca? *** Tak więc, Soa, przejmujesz się niepotrzebnie. 

   - Skoro tak, Mistrzu... - zgodziła się padawan, ustępując. 

   - Skoro tak... - Jezus uśmiechnął się powściągliwie, widząc jej myśli. - Czas nam w drogę. 

   Nakreślił w powietrzu prostokąt i połączył się w myślach z energią Wszechświata. Zaznaczony fragment powietrza zajaśniał zrazu delikatnie, jakby ostrożnie. Potem przygasł, by po chwili rozbłysnąć intensywnym, złotym blaskiem. 

   - W drogę - powtórzył, przepuszczając przed sobą Soę i Mila. Przechodzącej obok pogroził lekko palcem. 

   - Nasłuchałaś się - przymrużył lewe oko - opowieści Ewy. I marzy ci się wiem co. Ale bez ślubu zapomnij. Tego marzenia nie spełnisz. Nadto, jak wiele razy powtarzałem, uważaj na swoje myśli. Pamiętasz historię Obi Wana, Anakina i Padme, jak skończyła się w jednym z wymiarów "Dawno, dawno temu w odległej galaktyce"? **** I jaką tragedią skończyła się niedawno w całkiem innym? Wiem, że pamiętasz - ciągnął dalej Założyciel Świątyni Jedi. - Ratunek obrócił się wniwecz, a żądza władzy zastąpiła miłość. Innymi słowy, mrok zapanował nad jego umysłem. Światło, oczywiście, później wróciło - i wróci. Ale co stało się w przysłowiowym międzyczasie, wiecie równie dobrze. 

   - Mistrzu... - Soa zrobiła zakłopotaną minę. - Ja... 

   - Uważasz, ale niedostatecznie - dopowiedział Jezus. - Zwracam ci uwagę jako twój mistrz wiedząc, że Mil tego nie zrobi, chociaż powinien. Dzieje się tak, bo jemu też mrok zagląda do umysłu. To zrozumiałe. Ale idziesz drogą ku światłu. Tak wybrałaś. Nie pozwól więc, by ciemność tobą zawładnęła. Chodź - wskazał na pobłyskujący zlotem, oczekujący portal. - Mil już na nas czeka pod Wielką Piramidą. "Po drugiej stronie znanego nam Wszechświata." *****

   - Tak, Mistrzu - skinęła głową, wkraczając w jasność. 

   Jezus wstąpił weń tuż za nią... 

 

                    X     X     X

 

   Stali we trójkę tuż przed Wielką Piramidą. Spiętrzeniem w wyniku niewiarygodnego wysiłku stutysięcznej rzeszy Egipcjan ponad dwóch milionów dwutonowych kamiennych brył, podziwiając jego ogrom. Za nimi rozciągała się pustynia - piasek, gdziekolwiek okiem sięgnąć.

   - Sto trzydzieści siedem metrów do góry - Jezus wskazał wierzchołek, odpowiadając na pytanie Mila. 

   - Niesamowite... - westchnął zafascynowany. - Jak oni to zbudowali? Wiesz, Mistrzu - projekt, obliczenia...  wreszcie wykonanie. Fascynujące - dodał.

   - To też chcecie zobaczyć - WładcoMistrz uśmiechnął się do dwójki swoich najmłodszych stażem padawanów. - Patrzcie więc.

   Skoncentrował się króciuteńką chwilę, po której upływie ruchomy obraz pojawił się jakby znikąd, otaczając ich. Tak, że stali pośród zajętych pracą ludzi. Pośród gwaru rozmów, hałasu ustawionych pod trzcinowymi zadaszeniami maszyn, przycinających bloki skalne do pożądanych - zaprojektowanych - kształtów i rozmiarów. Z gotowych do ułożenia kamiennych brył jedne przesuwały się w powietrzu, kierowane przez kroczących za nimi ludzi z uniesionymi rękoma i dłońmi, drugie zaś poruszały się na platformach, przypominających połączenie bojowych śmigaczy, które znali z "Gwiezdnych Wojen" ze stosownej wielkości skrzyniami ciężarówek. 

   Wśród pracujących krążyły humanoidalne istoty o dużych migdałowych oczach i szarej skórze, pomagając najczęściej w obróbce i podnoszeniu płyt białego wapienia, którymi miała być wykończona piramida. Ponad nimi od czasu do czasu przelatywały w różnych kierunkach srebrzyste obiekty o owalnym, a czasem podłużnym jak cygaro kształcie. Najczęściej szybko, jednakże z prędkością i na wysokości pozwalającej dostrzec szczegóły konstrukcji. Czasem nawet znaki, przypominające zarazem hieroglify, jak i współczesne Soi i Milowi pismo arabskie. 

   - To istoty zwane potocznie szarakami, prawda? - odgadła Soa.

   - Tak - potwierdził Jezus - ale są one biorobotami. A nie, jak przed chwilą pomyślałaś, innym gatunkiem człowieka. Ani też formą powstałą w wyniku rozwoju naszego gatunku.

   - A gdzie faraon? - z kolei zadał pytanie Mil.

   - Tam - Jezus wskazał unoszące się tuż nad głowami ludzi przypominające tron urządzenie. Wysoka istota o wydłużonej czaszce, charakterystycznym królewskim nakryciu głowy i bogatych szatach, zaczęła przybliżać się do nich, dostrzegłszy Jezusa.

   - To jeden z Anunnaki z Nibiru, prawda Mistrzu? - zapytał Mil.

   - Tak - odparł zagadnięty.

   - Stwórco - zwróciła się do Jezusa, wylądowawszy na poruszanym wolą tronie tuż przed nim. 

Cdn. 

 

Giza - przestrzeń powietrzna nad Europą - Warszawa, 7. - 9.07.2022

Edytowane przez Corleone 11 (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

To chyba część większej opowieści nawiązującej do wojen gwiezdnych. 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Poprawiłbym w kilku miejscach kolejność słów, zwłaszcza tam gdzie przyimki sterczą na początku zdania, np.:

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 — Zgadza się, Mistrzu — odparł z lekkim zakłopotaniem zagadnięty. 

 

Ogólnie ciekawie napisane, ale jestem zbyt leniwy, żeby szukać pozostałych części. Szkoda, że nie ma listy odnośników do wszystkich części u dołu tekstu. Wydaje mi się, że dłuższe opowiadania są niestety rzadko czytane w całości, ponieważ czytelnicy są zajęci pisaniem i nie mają czasu na nic innego.

 

Pozdrawiam.

Opublikowano

@Kapistrat Niewiadomski

   Dzięki Ci bardzo za wizytę, czytanie i komentarz

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

. Miło jest spotkać się z uznaniem . Pomysł z listą odnośników jest wart rozważenia - dziękuję za jego podsunięcie. 

   Mimo wszystko zachęcam do poszukania poprzednich części.  

 

   Serdeczne pozdrowienia.

 

Opublikowano (edytowane)

@Somalija

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Jesteś uważna i spostrzegawcza, jak zawsze. Wyjaśniam: część 51. napisałem przed wymienionymi przez Ciebie 49. i 50. Po pierwsze dlatego, iż zacząłem ją tworzyć stojąc u podnóża Piramid, spoglądając na Nie i podziwiając. Po drugie dlatego, gdyż znalezienie się Tam było moim - czyli Mila - marzeniem. Wreszcie, mam 51 lat - więc odcinek, w którym owo urzeczywistnienie następuje, po prostu musi być pięćdziesiątym pierwszym. 

   Większość zamków w Polsce zbudowano w miejscach mocy, znanych naszym przodkom kultury - na przykład Wawel. 

 

   Ago, dzięki Ci Wielce za odwiedziny, czytanie i komentarz. I uważność, rzecz jasna . 

 

   Serdeczne pozdrowienia.

Edytowane przez Corleone 11 (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@Corleone 11 Wydłużoną twarz miał Amenhotep IV, ale od tych faraonów z Gizy dzieli go ponad tysiąc lat.  Wydłużone nakrycie głowy oznacza władzę w Górnym Egipcie, a Ci z Gizy to władcy Starego Państwa i oznaką ich władzy był taki ,,garnek" na głowie... wiem, że jesteś bardzo szczęśliwy, że mogłeś to napisać w mieście, którego to dotyczy, cieszę się

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Opublikowano (edytowane)

@Somalija

   Ago

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

, dzięki Ci bardzo za wiadomości o faraonach.

   Tak, masz rację - jestem bardzo szczęśliwy . Spełniłem dwa marzenia - osobiste bycia Tam, u podnóża Piramid: zobaczenia Ich i dotknięcia. I literackie, o którym wspomniałaś . 

 

   Serdeczne pozdrowienia. 

 

Edytowane przez Corleone 11 (wyświetl historię edycji)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Annna2 Twój wiersz jest niezwykle intrygujący i wielowarstwowy. Przede wszystkim świetnie połączyłaś dwa zupełnie różne światy - codzienność i mitologię. Pierwsze dwie zwrotki, napisane gwarą warmińską, są absolutnie wspaniałe. Tworzą niesamowity, gęsty klimat. Niemal fizycznie czuć ten mrok ("ciamno i tajamno"), niechęć do wstawania z ciepłego łóżka ("z psirzów wylyźć nie chce") i powolny, spokojny rytm życia przy piecu ("Kele psieca siedzić, cejtunki cytoć"). To jest niezwykle autentyczne, ciepłe i "swojskie". A potem język staje się literacki, a ton zmienia się na głęboko melancholijny i erudycyjny ("Tyle marzeń już śpi nieżywych"). Zaczyna się podróż przez mitologię - Fidonisi, Leuke, herosi, żurawie (które są przecież tak charakterystyczne dla krajobrazu Warmii!) i wreszcie Isztar. To, co jest w tym wierszu najpiękniejsze, to jak te dwa światy się przenikają. Mam wrażenie, że "Warnija" staje się dla Ciebie osobistą, mityczną "Fidonisi" – "tą jedyną z moich Ziem szczęśliwych". Zakończenie jest bardzo mocne i niejednoznaczne. Pragnienie napełnienia świata miłością (na wzór Isztar) zderza się z gorzką, niemal egzystencjalną refleksją: "Tylko nie wiem, czy na sen mnie stać". To pytanie o cenę spokoju, marzeń, a może nawet samego życia, zostawia czytelnika z głębokim poruszeniem. To wiersz, który łączy w sobie ogromną miłość do małej ojczyzny (jej języka, krajobrazu, rytmu) z uniwersalnym, ludzkim doświadczeniem straty, poszukiwania sensu i tęsknoty za doskonałością ("Victorii doskonałość"). Bardzo piękny, odważny i poruszający utwór.
    • @Maciek.J dzięki
    • @Berenika97  to taki czas, taki czas jest. Będzie lepiej Berenika. Trzymaj się.
    • @Robert Witold Gorzkowski To niezwykła historia – i jeszcze piękniejsza dlatego, że nie poszedłeś utartą ścieżką akademicką, tylko zbudowałeś coś własnego. Wiesz, co jest w tym najpiękniejsze? Że wybrałeś swoją drogę do historii – nie przez sale wykładowe, ale przez artefakty, przedmioty, rzeczy które ludzie trzymali w rękach. I że dzięki temu stworzyłeś coś, czego akademia przez 200 lat nie potrafiła. Czterdzieści lat benedyktyńskiej pracy, unikalna kolekcja, książka która wypełnia 200-letnią lukę – to osiągnięcie, któremu może pozazdrościć niejeden profesor z tytułami. Szczególnie podoba mi się moment, gdy prof. Epsztein podszedł do Ciebie z dedykacją i prośbą o uwagi. To chyba najpiękniejsze uznanie – gdy autorytet naukowy traktuje Cię jak równego sobie, nie patrząc na formalności. Ten moment z kongresem – to już nie nagroda, to koronacja. Szacunek w oczach historyków mówi więcej niż dyplom. Historia potrzebuje takich ludzi jak Ty – pasjonatów, którzy nie tylko kochają przeszłość, ale mają cierpliwość i determinację, by ją dokumentować. I jeszcze jedno: Sienkiewicz w trzeciej klasie, Quo Vadis na początek – no tak, to się musiało tak skończyć :) Gratulacje za całą tę drogę i szacunek! Natomiast moje zadanie jest inne - sprawić, aby dzieci i młodzież pokochali historię. Nieraz mi się udaje, gdy w plebiscycie na najfajniejszy przedmiot (po w-fie), na drugim miejscu jest historia. I to był mój największy sukces. Pozdrawiam:)
    • @Nata_Kruk Mam taki cykl przemyśleń i zdaję sobie sprawę, że to męczące, ale w końcu pewnie mi przejdzie na jakiś czas:) no, ale cóż świat się trochę rozpada, trochę bliżej niż dalej, dlatego wypada mi jakieś epitafium skroić. Dzięki za czytanie i pozdrawiam:)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...