Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Na zawsze


Arsis

Rekomendowane odpowiedzi

Spójrz na mnie. Milczysz… Powiedz mi cokolwiek. Powiedz cokolwiek. Milczysz wciąż.  Wiem, twoje milczenie jest zaklęte w kamień. Zaklęte w kamień, który jest obrośnięty wilgocią i zielonym mchem… Wiesz, upiłem się. Kręci mi się w głowie i mdli. Słyszę nieustanny perlisty szum płynącej rzeki czasu. Szum. Szum. Szum… Perlisty upływ życia. Obcowanie ze śmiercią nie jest takie łatwe. Mówi do mnie, szepcze, nie patrząc na mnie, i jakby patrząc przeze mnie… Mówi do mnie, tocząc wiosenne wody, wnosząc wiosenne toasty. Do kogo? Do mnie? Do nikogo. Pozdrów. Pozdrów te istoty z blasku, te nieziemskie mary ze snu i wilgoci.

W takiej gorącej godzinie, w jej apogeum… Muzyka w mojej głowie. Przepastne otchłanie… Jakieś mgliste zarysy nie wiadomo czego… Utknąłem w niewiedzy, w jakimś nieodnalezieniu… Błądzę. Szukam. Lecz nie znajduję. Noc sponiewiera mnie tęsknotą, jak wszystko, co nieruchome i martwe. Jak wszystko zapomniane, zakamuflowane senną wyobraźnią.

 

I znowu się budzę na podłodze twarzą do dębowej klepki. Wchłania mnie feeria wyrazistych słojów, które gładzę, które obrysowuję i które… Lecz, nagle ― słońce! Jaśniejąca poranna zorza. Wspinająca się po ścianie świetlista plama. Pomarańczowa wstęga, w której wszystko porusza się i milczy, zaklęte w niewysłowieniu. Wszystko przychodzi i odchodzi. I wszystko tworzy się od nowa, ale w zupełnie innej formie albo tworzy się takie same, tylko widziane pod nieco innym kątem, innym nachyleniem ziemi. Uczę się ciebie na pamięć, o, zmoro widziadlana, wyjaskrawiona w lustrze stojącego trema. Któż, to? Co tak nagle weszło do mojego świata? Do mojej nędznej egzystencji? Jakim to jesteś równa bogom wciąż nieodkrytym? Co cię sprowadza do tej obskurnej groty, do tego miejsca pełnego wilgoci i zimna? Nic, to. Zgaduję. Próbuję rozwikłać tę dręczącą umysł zagadkę. Coś przemyka w tajemnicy przed światem. Nieostrym cieniem, lekkim tchnieniem wiatru. Tą krótką zaledwie chwilą. Twoje spojrzenie stężało w bezruchu, zatopione na dnie kryształu. Pusty pokój z otwartymi oknami. Firanki falują jak żagle. Czuć woń skoszonego siana albo kwitnących kwiatów. Znad jakich to obłoków wylatują ptaki? Przelatują w milczeniu kluczami i płoną rozgrzane słońcem. Albo srebrne, metalowe, ciągnące z cichym pomrukiem silników, w powolnym prologu pędu.

 

Gdzieś tam leżałem na łące, opętany dmuchawcami. Rozkrzyżowany słodkim upojeniem z kroplami rosy na twarzy czy może łez? Ale to tylko wspomnienie. Nieodbyte, nieprzeżyte… Wspomnienie raczej sennej maligny okraszonej ostrymi zarysami konturów, dalekich domów, drzew, kamieni tak, jak może się śnić jedynie podczas gorączki. Z początku szare, potem w kolorze sepii. Nie wiem, nie pamiętam w jakiej pozycji śniłem. Czy może lewitowałem, rozgarniając warstwy atmosfer niczym pływak? Biegłem powietrzem? Podążałem długim korytarzem do innego wymiaru? Wiem, że mijałem zamknięte drzwi z numerami na mosiężnych tabliczkach ― cofające się lata. Przemieszczałem się, nie dotykając podłogi. Raczej płynąłem, jak wyrwana z zeszytu kartka, wdychając nikłą woń woskowej pasty. Otwarte na oścież okna. Gorące lato. Za oknami drzewa…

Cofałem się do aż do momentu naszego spotkania. W całkowicie obcym mieście, na placu. Ogarnął mnie od razu tumult i rozgwar spacerujących. Za przejeżdżającą pomywaczką unosiła się tęcza rozpylonych kropel… Metaliczny zgrzyt tramwajów, klaksony samochodów… Piskliwe śmiechy biegających wokół betonowych donic dzieci. I gdzież byłaś? Nie było ciebie. Szukałem w skwarze lipcowego upału.

Usiadłem w cieniu drzew na ławce, zmęczony. Być może na tej, na której i ty siedziałaś przed laty. Obezwładniony zapachem jaśminu. Gdzie ty byłaś? Nie było ciebie. A może byłaś, tylko niewidzialna? Pamiętam, że wtedy patrzyłaś mi w oczy, trzymałaś za rękę pod tym drzewem z wyrytym na korze sercem… Wiem, to już było. To już kiedyś było… Ale wraca. Wciąż wraca… Oddychaliśmy głęboko, nabierając powietrze z ust do ust… Oddychaliśmy głęboko, przytłoczeni bezgranicznym niebem… Położyłem głowę na twoich kolanach i uniosłem wysoko ręce, gdzieś daleko za siebie, aby objąć czule nachyloną nade mną twarz. „Włodku”, szeptałaś… „Włodku”…

 

(Włodzimierz Zastawniak, 2022-06-14)

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Leszczym   Nie, pilnuję tylko i wyłącznie własnych interesów - mam swoich ludzi poza systemem - w szarej strefie i w czarnej strefie, tylko niewolnicy patrzą na własnego pana - już swoje przez waszą głupotę wycierpiałem, naprawdę, jesteście bardzo chorzy psychicznie - uzależnieni od własnych panów - nie będę cierpiał razem z wami - oddzielnie - musicie sobie radzić sami - ode mnie paszoł won! Właśnie, to czarna mafia - kościół - uczy cierpienia (choroba psychiczna) i pokory (uzależniające niewolnictwo) - możecie cierpieć razem z hierarchią kościelną, człowiek odpowiedzialny i samodzielny posiada pełną świadomość, a wy?    Serdecznie zapraszam na mój wiersz pod tytułem: "Śmierć pana filozofa" - warto, naprawdę, warto...   Łukasz Jasiński 
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Lubię czasami przeczytać coś starszego, żeby zobaczyć, jak twórca zmieniał się przez lata.
    • @Wędrowiec.1984 Gdzie Ty mnie tu znalazłeś

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • @Łukasz Jasiński Nie potrafię się do tego odnieść, ale zaczyna się trochę robić twarda gra. Jest tego dużo objawów. A twarda gra nie jest dla każdego, a tym bardziej każdej. Wystarczy też popatrzeć na różne wybory, dla przykładu w USA. W Polsce również. W szeregu kwestiach w wielu miejscach jest coraz mniej przypadku. Wybiera się osoby już bardzo, ale to bardzo sprawdzone i zbadane. I słabsi, również psychicznie, na tym muszą cierpieć. Młodsi tak samo. No robi się trochę kłopot, ale ten kłopot jest też podkręcany najróżniejszymi niepokojącymi infami, bo tego to u nas jest aż za dużo. I słabsi cierpią, cierpią naprawdę, a silni obrastają w piórka i we władczość. I w moim przekonaniu akurat tutaj, na poezji.org, głosów tych naprawdę silnych nie jest dużo. Oni tutaj nie mają pola do wypowiedzi na ogół, a i nawet na takim amatorskim forum też wypadałoby się jakoś przebić. Ale to bynajmniej, zaznaczam bynajmniej, a sprawdziłem tę okoliczność w praktyce, naprawdę sprawdziłem, nie oznacza jeszcze że ci co się tutaj na tym amatorskim forum poetyckim nie przebili, nie przebijają, albo nawet nie przebiją, są gorszymi poetami, poetkami. Bynajmniej tak nie jest. I podobnie też jest z siłą. Jedni uchodzą za silnych, a nimi mogą wcale nie być i na odwrót.  
    • @Leszczym   Powtarzam i przypominam i powtarzam: nie zapominam i nie wybaczam i nie przepraszam i nie pomagam - nigdy w życiu! Głosowałem przeciwko wstąpieniu Polski do Unii Europejskiej, więc: mam czyste sumienie i nie mam żadnego obowiązku brać odpowiedzialności za wybory innych osób, a w ostatnich wyborach parlamentarnych głosowałem na Bezpartyjnych Samorządowców - wszystko dobrze funkcjonowało do października zeszłego roku - wtedy nastąpiła zmiana władzy i nagle mam "dług" na dwa tysiące i nagle mam "dług" na osiemset złotych - dwie sprawy zgłosiłem do prokuratury i Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego - od tego jest sąd, a nie ci - samozwańcze prusaki! Ten drugi "dług" mam już z głowy, a ten pierwszy "dług" - za rok będę miał z głowy, oczywiście: w książeczce rachunkowej wpisuję - "rata" - to nic innego jak wyłudzanie kasy - pasożytnictwo lichwiarskie, zresztą: ta władza często myli system państwowy od wolnego rynku, proste i logiczne? Nikt mi nie udzielił pomocy, a frajerem nie jestem - nie pozwolę na to, aby złodzieje pod pozorem prawa zadłużali mnie odsetkami! Proszę teraz nie odwracać kota ogonem - szukać kozła ofiarnego i przerzucać własną odpowiedzialność na niewinną osobę! Zrozumiano!?   Łukasz Jasiński 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...