Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Trzydziesty dziewiąty lutego 2022 roku


Rekomendowane odpowiedzi

Po kolejnej nocy w barze obudziłem się z szkłem w nadgarstku.
(W mięśniach kłębika.)

W barze tym poprzedniej nocy dostrzegłem
marmurkową, błękitno-piaskową, zdartą tapetę niechcący w stylu vaporwave,
boazerię,
różowe płytki,
tatrzańskie ławy,
oraz szklaną kulę;
- cały mój kraj umiłowany, w jednym miejscu,
wszystko, na raz, jednocześnie.
 

To nie jest poezja,
to jest właśnie moje życie.
Moje życie jak mój kraj.

- mówiłem pięścią do szklanki.

 

Piękna Śmierć
(z dalekiej przyszłości, z niebezpiecznej planety Pluton)
śpiewała do mikrofonu w karaoke,
że skończył się wideofilm.
To była chłodna noc,
deszcz musiał padać wtedy pięknie na uchodźców.


Gdybym umiał czas cofać,
i miał taką moc, wiecie,
"przenoszenia miast przez granice",
pomyślałem wtedy,
że przeniósłbym moje miasto pod Kijów.
Żeby Rosjanie je wyrżnęli, zamiast Buczy,
albo do Mariupola, żeby raszyści spalili je,
zamiast Mariupola.


- Czy są miasta zbyt podłe na to, by w nich żyć?
- zapytała Śmierć przenikając dyskretnie granice czasu i miejsca,
a jej słowiczy głos układał mi słowa w ładne poetyckie konstrukcje.


- Są płoty tak szerokie, że zwą je krajami -
- odpowiedziałem jej kwieciście niemalże w tej samej chwili.


- Bucza na pewno nie była takim miastem. - 
odrzekła mi Śmierć damokletycznie i transcendentalnie, ubrawszy gabardynową jesionkę.
Widocznie przyszedł na nią czas.


Rano obudziłem się z szkłem w nadgarstku. - - -

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...