Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

Święta Kanaan

 

I na tej ziemi leży synek,

jahwe zrzucił bombę - miłość

i na tej ziemi leży synek,

 

matka tuli jego główkę,

oczy pełne łez pachną różą:

matka tuli jego główkę,

 

a ty sobie kolejny odcinek

klanu - oglądasz i pijesz - wódkę,

a ty sobie kolejny odcinek

 

planujesz i marnujesz - złotówkę:

czterdzieści milionów złotopolskich,

planujesz i marnujesz - złotówkę:

 

a ty sobie kolejny odcinek

klanu - oglądasz i pijesz - wódkę,

a ty sobie kolejny odcinek,

 

matka tuli jego główkę,

oczy pełne łez pachną różą:

matka tuli jego główkę

 

i na tej ziemi leży synek,

jahwe zrzucił bombę - miłość

i na tej ziemi leży synek...

 

Łukasz Jasiński (październik 2018)

 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Edytowane przez Łukasz Jasiński (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@Łukasz Jasiński "Na wschodzie wojna

                                  na zachodzie strajki

                                  gdzieś powódź

                                  gdzieś susza

                                  giną ludzie

                                  i lecimy dalej

                                  i telehit Marek Sierocki cześć""

Tak pisałem 30 lat temu ;-) bez urazy, nie podoba mi się

  • 5 miesięcy temu...
Opublikowano (edytowane)

Komentarz

 

          Od Autora - odautorski: wszystkie moje teksty i artystyczne zdjęcia są moją własnością intelektualną jako prawo autorskie objęte ochroną w kodeksie postępowania cywilnego, dokładnie: ustawa o prawie autorskim i prawach pokrewnych, otóż to:

 

Rozdział 14

 

Odpowiedzialność karna

 

Artykuł 116

 

1. Kto bez uprawnienia albo wbrew jego warunkom rozpowszechnia cudzy utwór w wersji oryginalnej albo w postaci opracowania, artystyczne wykonanie, fonogram, wideogram lub nadanie, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat dwóch.

 

2. Jeżeli sprawca dopuszcza się czynu określonego w ustawie pierwszej w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, podlega karze pozbawienia wolności do lat trzech.

 

3. Jeżeli sprawca uczynił sobie z popełnienia przestępstwa (czynu określonego w ustawie pierwszej) stałe źródło dochodu albo działalność przestępczą (określoną w ustawie pierwszej), organizuje lub nią kieruje, podlega karze pozbawienia wolności od sześciu miesięcy do pięciu lat.

 

4. Jeżeli sprawca (czynu określonego w ustawie pierwszej) działa nieumyślnie, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.

 

Łukasz Jasiński (2023)

Edytowane przez Łukasz Jasiński (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

Mój drogi świecie* **

 

          Zapewniam: zostały w moim wypadku złamane artykuły Konstytucji Trzeciej Rzeczypospolitej Polskiej z dnia drugiego kwietnia z tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątego siódmego roku, tutaj: oddaję głos ustawie zasadniczej, oczywiście - demokratycznej: rozdziału drugiego artykułu trzydziestego: "Przyrodzona i niezbywalna godność człowieka stanowi źródło wolności i praw człowieka i obywatela." Jest ona nienaruszalna, a jej poszanowanie i ochrona jest obowiązkiem władz publicznych. Rozdziału drugiego artykułu trzydziestego pierwszego: "Każdy jest obowiązany szanować wolność i prawa innych. Nikogo nie wolno zmuszać do czynienia tego, czego prawo mu nie nakazuje." Rozdziału drugiego artykułu trzydziestego drugiego: "Wszyscy są wobec prawa równi. Wszyscy mają prawo do równego traktowania przez władze publiczne." Rozdziału drugiego artykułu pięćdziesiątego siódmego punktu pierwszego: "Obywatel ma prawo do ubezpieczenia społecznego w razie niezdolności do pracy ze względu na chorobę lub inwalidztwo oraz po osiągnięciu wieku emerytalnego. Zakres i formy ubezpieczenia społecznego określa ustawa." Rozdziału drugiego artykułu sześćdziesiątego siódmego punktu drugiego: "Obywatel pozostający bez pracy nie z własnej woli i nie mający innych środków utrzymania ma prawo do zabezpieczenia społecznego, którego zakres i formy określa ustawa." Rozdziału drugiego artykułu sześćdziesiątego ósmego: "Władze publiczne są obowiązane do zapewnienia szczególnej opieki zdrowotnej dzieciom, kobietom ciężarnym, osobom niepełnosprawnym i osobom w podeszłym wieku." Rozdziału drugiego artykułu sześćdziesiątego dziewiątego: "Osobom niepełnosprawnym władze publiczne udzielają, zgodnie z ustawą, pomocy w zabezpieczeniu egzystencji, przysposobienia do pracy oraz komunikacji społecznej." Rozdziału drugiego artykułu siedemdziesiątego szóstego: "Władze publiczne prowadzą politykę sprzyjającą zaspokojeniu potrzeb mieszkaniowych obywateli, w szczególności przeciwdziałają bezdomności, wspierają rozwój budownictwa socjalnego oraz popierają działania obywateli zmierzające do uzyskania własnego mieszkania." Na zakończenie pragnę dodać: rozdział drugi artykułu siedemdziesiątego siódmego punktu pierwszego mówi: "Każdy ma prawo do wynagrodzenia krzywdy, jaka została mu wyrządzona przez niezgodnie z prawem działania organu władzy publicznej." Natomiast rozdział drugi artykułu siedemdziesiątego siódmego punktu drugiego mówi: "Ustawa nie może nikomu zamykać drogi sądowej dochodzenia naruszonych wolności lub praw." A tym samym: mam prawo być oskarżycielem z wolnej stopy!

 

*rozdział drugi artykułu siedemdziesiątego trzeciego: "Każdemu zapewnia się wolność twórczości artystycznej, badań naukowych oraz ogłaszania ich wyników, wolność nauczania, a także wolność korzystania z dóbr kultury."

 

**rozdział drugi artykułu pięćdziesiątego czwartego punktu pierwszego: "Każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji."

 

P.S. Posiadam już należny mi prawnie lokal socjalny, a więc: sprawa jest zamknięta, jednocześnie: jeśli będę atakowany personalnie i będzie naruszana moja wolność - będę zmuszony w samoobronie jej bronić, a używam przede wszystkim rozumu i stosuję prawną, artystyczną i poetycką szermierkę słowną.

 

Łukasz Jasiński (2017)

Edytowane przez Łukasz Jasiński (wyświetl historię edycji)
  • 1 rok później...
  • 4 miesiące temu...
Opublikowano (edytowane)

Komentarz odautorski: proszę czytać daty powstania danego tekstu, a nie: publikacji, pytanie retoryczne - kto był pierwszy? Wielce Szanowny Pan Europoseł Grzegorz Braun (współczesny: matejkowski - Tadeusz Rejtan) - czy ja? Jednocześnie: proszę mnie nie utożsamiać z wyżej wymienioną osobą, która jest iście ortodoksyjnym katolikiem, jeśli chodzi o mnie, to: jestem pogańskim racjonalistą - libertynem i intelektualnym biseksualistą - uniwersalnym, także: antymonoteistycznym propaństwowcem i jak najbliżej mi jest do polskiej masonerii - Narodowego Wolnomularstwa.

 

Łukasz Jasiński 

Edytowane przez Łukasz Jasiński (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

@Domysły Monika

 

Niedawno zjadłem obiad (sam robię) i we własnym mieszkaniu chodzę i leżę na materacu - nago, jestem czysty, zadbany - wykąpany, oczywiście: w portfelu mam kasę, więc - co mam robić? Iść na piwo? Po ulicy biegać za dziewczynami? Do kościoła? A tak przy okazji: jestem również pedantem...

 

Łukasz Jasiński 

Edytowane przez Łukasz Jasiński (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

@Domysły Monika

 

Nie, pani Moniko, nie musi pani wszystkiego wiedzieć o moim prywatnym życiu, proszę odpowiedzieć na pytanie - co mam robić? Proszę nie odwracać kota ogonem: znam takich ludzi, którzy bezpodstawnie oceniają innych w jednym celu, aby coś robili dla innych - nic w zamian nie otrzymując, typowe: monoteistyczne, mesjanistyczne i martyrologiczne - myślenie, otóż to: poświęcenie, ofiara i męczeństwo... Nuda, ręce opadają...

 

Łukasz Jasiński 

 

@Domysły Monika

 

Nie obchodzi mnie jej twórczość 

 

Łukasz Jasiński 

Edytowane przez Łukasz Jasiński (wyświetl historię edycji)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @violetta tylko ostatnia??
    • Czasami nawet ja, muszę wychynąćna świat ze swojego zapadłego, odrapanego  i wionącego już od schodów,  dojmującą grozą, cichego i pokornego w swym postępującym, starczym dogorywaniu,  uśpionego domostwa. Zza zamkniętych powiek,  ciężkich, hebanowych okiennic,  mrugnię czasem  przygaszone światło,  zaduszone ciężkością niezdrowej aury.  Innym razem,  zaskrzypią poręcze schodów  tak tych głównych, wyłożonych zdobnymi, wyszywanymi srebrną nicią dywanami o stopniach szerokich i długich, lakierowanych i polerowanych z rodzicielską wręcz dbałością, przez służbę. Jak i tych prowadzących na najwyższe piętro  i strych ukryty za białymi,  odrapanymi drzwiami. W drzwiach tych zawsze znajduje się stary, mosiężny, czarny klucz,  by duchy zamieszkujące te piętrowe włości zawsze mogły łatwo przemieszczać się  po swym habitacie. Lubię ich nocne gonitwy, pomiędzy pokojami. Śmiech dzieci i wesołe igry. Czasami gdy noc wyda ze swoich najgłębszych czeluści,  najpełniejszy, jasny księżyc. Idę podziwiać go z maleńkich dachowych świetlików o delikatnym, przejrzystym i gładkim jak dziewicza dłoń szkle. Zasłuchany w melodie nocy, często dopiero po dłuższej chwili dostrzegam  postać małego Edwarda, przycupniętą w kuckach obok mojego boku. Mały ma na sobie śliczny i zadbany, wiktoriański kubrak  i oliwkowo-szare spodenki. W maleńkich dłoniach, kurczowo ściska  buteleczkę z modelem żaglowej korwety. Nigdy się z nią nie rozstaje. Biedny szkrab.  Cały czas ma nadzieję,  że jego ojciec pokona sztorm,  bezdusznej śmierci i powróci do niego i domostwa  w glorii marynarskiej chwały. Gdy przed laty nabyłem  od rodziny chłopca ten dom. On już pierwszej nocy, pomylił mnie  ze swoim ojcem nieboszczykiem. Tato! Tato!  Niosło się równo z północnym biciem  zegara w alkierzu. I stanął nagle u stóp mego łóżka. Pamiętam jego łzy szczęścia  w błękitnych oczętach. A później osiadły w nich głęboki ból i zawód, Gdy ujrzał nie tego, którego  tak tęskno wyglądał. - Nie jesteś moim tatą.  - Nie wygląda pan zupełnie jak kapitan Neville. - Czy może zna pan mojego ojca? - A może on pana przysłał? - Czy aby żyję i jest zdrów? Cóż, z jednej strony patrząc na okoliczności to żal i smutek się przyznać lecz przecież kłamię mu w żywe oczy w dobrej wierze. Bo widzicie. Nadal utrzymuję przed nim,  że jego tata wróci. A co gorsze uświadczam go w przekonaniu, że świat nadal jest taki, jakim go zna. Kłamię, że mamy rok tysiąc osiemset pięćdziesiąty szósty. Mam nadzieję, że Bóg dobrotliwy,  odpuści mi ten grzech w dniu sądu. Mały Edward, zawsze mi towarzyszy, przeto jestem przyjacielem  jego ojca więc najnaturalniej  również i jego dobrym znajomym. Lubię bawić się z tym radosnym malcem i poniekąd zastępować mu rodziciela. Czasami tuli się do mnie, nie wiedząc przecież, że dotyk ducha jest dla żywej skóry niczym lodowaty bicz wodny. Lecz ja wszystko zniosę  bez mrugnięcia nawet. Byle tylko był szczęśliwy.   - Dobry wieczór Panie Grimms… miło Pana widzieć tej jakże cudownej natury nocy.   Jej postać, wyczułem już na dużo wstecz nim się objawiła swym słowikowym, lekko tonowanym na smutno głosem. Powstałem i obróciłem się w głąb pomieszczenia strychu.  Wyszła zza zwierciadła opartego o jakiś, obiadowy stół tak leciwy jak czasy w których  kiedyś przyszło jej żyć. Woń fiołków i róż nęciła zmysły  nie mniej niż ona sama. A była to wspaniałej urody dziewczyna,  ledwie osiemnastoletnia. Długie fale jasnorudych włosów, spadały jej na ramiona i dekolt. Była bardzo blada. Delikatne cienie pod oczami podkreślały ich wyrazistość  i głęboki, nieodgadniony wymiar. Oczęta miała duże i szmaragdowe, zawsze pokryte lekkim, zwiewnym przymgleniem, jak gdyby była tutaj  a zarazem tysiące mil stąd. Nos jej długi, pociągły z delikatnym garbem, kończył się zaraz nad szerokimi acz nie za wąskimi ustami, osadzonymi w delikatną czerwień warg.  Twarz jej mocno trójkątna o silnie zaznaczonych kościach. Pokryta była solidną dawką piegów. Uśmiech miała delikatny acz zalotny. Uwielbiałem patrzeć jak się śmieje i słuchać jej śmiechu mógłbym godzinami. Śmiała się zawsze całą sobą. Śmiały się jej oczy i jeśli mogę tak powiedzieć, jej dziewczęca, dziewicza dusza. Była jak anioł, którego tak cielesnego  czy też nie. Nigdy u boku nie miałem.   - Pełnia jest dziś zaiste urocza, lecz nie tak jak Ty Emily, Ty jesteś z każdym dniem coraz bardziej urodziwa i majestatycznie piękna. Czy będziesz tak miła i ofiarujesz mi niewielki choć skrawek swojego cennego czasu i będziesz chciała podziwiać uroki tej nocy wiosennej u mego boku i w moim skromnym towarzystwie?   - Oczywiście Panie Grimms. Z największą ochotą. Nocne rozmowy, w Pana towarzystwie są mi zawsze najmilsze i nieskromnie muszę przyznać że są mi każdego dnia coraz to bardziej  wyczekiwaną rozrywką.   Spłonęła rumieńcem, idąc ku mnie w czarnej sukni o szerokiej spódnicy  opartej na krynolinie. Ciasny gorset okrywał jej ponętna  kibić i piersi. Zdjęła rękawiczkę, odsłaniając smukłą, lekko chudą dłoń o kościstych długich palcach.  Ująłem ją i ucałowałem w służnym ukłonie. Jej wysoka postać nie miała odbicia w tafli zwierciadła i ten fakt bezsprzecznie przywracał mi pogląd  do zdroworozsądkowej relacji. Jednak i ona żyła podobnie jak brat w przeświadczeniu o tym że Imperium Brytyjskie ma się jak najlepiej, królowa Wiktoria dumnie panuje z Londynu nad połową globu a brytyjska Home Fleet patroluje wszystkie ziemskie akweny chroniącperły w koronie Imperium.     Noce z moimi lokatorami…. Choć przyznacie, że ciężko jednoznacznie stwierdzić kto jest tu gościem a kto gospodarzem, zazwyczaj mają utarty i tożsamy plan i schemat. Emily i Edward są ciekawi świata,  zadają całą masę pytań. Kiedyś pytali czym się zajmuje i czy mieszkam z nimi tutaj. Odpowiedziałem, że ich ojciec oddał mi pod swoją nieobecność dom i ich pod opiekę. A jestem podróżnikiem i odkrywcą. A teraz gdy zobowiązałem  się do doglądania domu,  to spisuje swoje wspomnienia z wypraw. Oni naprawdę nie opuścili nigdy najwyższego piętra i jego pokoi.  A z szacunku do nich, żaden właściciel ani ja nie zmieniliśmy w nich  nawet najmniejszej rzeczy. Wszystko wygląda tak jak w dniu ich śmierci. Dlatego żyją w bańce niewiedzy. Nie mają pojęcia, że jestem profesorem historii i dlatego tak łatwo udaje mi się utrzymać swoje kłamstwo w ich umysłach. Nie znają nowej służby a ja powiedziałem im, że służbę odprawiłem  i sam zajmuje się domem. Kiedyś wygadałem się do Emily, że piszę wiersze. Była zachwycona i już kolejnej nocy wsparta o moje ramię, gdyśmy spacerowali po ciemnym korytarzu na piętrze, kazała czytać mi strofy o miłości i uczuciu gorącym jak lawa. To niewiarygodne ale czułem prawie jest rozgorączkowany puls i bicie serca. Przy niej chyba i ja zacząłem tracić zmysły, łapiąc się na tym, że leżąc już samotnie w swoim łóżku - po pierwszej nocy przeniosłem sypialnie piętro niżej - myślę o niej jak o kobiecie mi przeznaczonej.      Co tu dużo mówić. Zakochałem się w duchu A duch Emily zakochał się we mnie… Było to kilka dni później a raczej nocy. Nie mogłem zasnąć od  natłoku niechcianych myśli. Co rusz zapadałem w półsen ale wcześniej czy później senne mary przynosiły mi jej oblicze,  które całkowicie owładnęło mój umysł. Pragnąłem jej jak nigdy przedtem i natychmiast musiałem nasycić się  jej zbawczą obecnością. Ubrałem się i zapaliłem lampę stojąca na sekretarzyku obok łóżka. Wziąłem jeszcze swoje okulary by lepiej widzieć w pomrocznej atmosferze zbliżającego się niestety świtu. Wspinałem się na właściwe piętro.  Uderzyło mnie to, że dziś nie słyszę zwyczajowych o tej porze śmiechów i rozmów rodzeństwa. Nie dochodziły znikąd ich kroki a ciemność była tak samo pusta i głucha w całym spróchniałym domostwie. U szczytu schodów wychynąłem głowę najpierw na lewo w stronę jej sypialni. Drzwi były uchylone a tańczące na ich wewnętrznej stronie języki fal dawały do zrozumienia że w pokoju płoną świece, których oczywiście nikt poza nią nie mógł zapalić. Spojrzałem w prawo. Na końcu korytarza, drzwi na strych były szeroko rozwarte. Zapewne Edward bawił się w swoim ulubionym kąciku obok dachowego świetlika. Ruszyłem cicho w stronę jej sypialni. Będąc pod samym progiem, usłyszałem cichy szloch.  Zajrzałem niepewnie. Emily siedziała plecami do mnie przy swojej, dębowej toaletce i rozczesywała gęste pukle włosów, zdobionym, srebrnym grzebykiem. Płakała cicho a szloch targał jej ramionami w nagłym, gwałtownym spazmie. Ja jak zwykle nie dostrzegłem jej odbicia lecz ona przecież musiała widzieć siebie w lustrze. Nie wiedziałem jak mam zareagować lecz tym razem moja ręką była szybsza od myśli. Cicho zapukałem, knykciami o futrynę, Odwróciła się natychmiast. Jej twarz była czerwona od płaczu a oczy kompletnie załzawione, lekko też spuchnięte.  Makijaż rozmazał się po jej obłędnych rysach. Mimo tego wszystkiego nadal była piękna. Widząc mnie w progu, zajęła się jeszcze potężniejsza falą rozpaczy. Wstała i naprędce rzuciła mi się całym ciężarem w ramiona. Machinalnie ją utuliłem. Oparła mi głowę na piersi a jej dłonie uformowały się w pięści którymi mnie delikatnie okładała po plecach. Uchwyciłem jej głowę  i ucałowałem delikatnie włosy. Szepcząc by się uspokoiła  i powiedziała o co chodzi. Uniosła na mnie wzrok a woń fiołków z jej skóry prawie kompletnie mnie odurzyła. Nie widziałem jej nigdy w takim stanie i nie miałem pojęcia co mogło ją do takowego stanu doprowadzić.   - Ach Panie Grimms - czułem jej łzy na swojej koszuli - Nie mogę już tak dalej. Choć wiem co Pan o mnie pomyśli. Nie mogę już tego skrywać. Kocham Pana i chce by Pan o tym wiedział.   Jej płacz utonął wraz z twarzą w mojej koszuli. Mój Boże, tuliłem jej ciało tak gorąco i czule. Tak, może i zwariowałem ale teraz czułem wyraźnie bicie jej serca. Ono biło dla mnie i naszej spełnionej miłości. Znów spojrzała na mnie.   - Gdy tylko mój ojciec wróci z Indii Wschodnich, przekażę mu, że pragnę być z Panem i chce by wydał zgodę na nasze zaręczyny. Niech mi Pan przysięgnie, Panie Grimms, że Pan mnie kocha i weźmie za żonę? Wiem przecież, że czuję Pan to samo w stosunku do mnie.    Chwyciłem ją w objęcia brutalnie i złożyłem na ustach romantyczny i długi pocałunek. Czułem jak niewysłowiona rozkosz przechodzi przez jej ciało. I ja nie czułem nigdy większej i pełniejszej ekstazy.  Czułem jej o zgrozo, gorące, młode ciało, którego pragnąłem wszystkimi zmysłami. Oderwałem się od niej dając zaczerpnąć sobie tchu.   - Emily, jesteś moją. Od teraz i na zawsze.   Wtedy bezduszny świt zabrał mi ją aż do najbliższej nocy.   Szedłem, wysypaną białymi kamykami aleją parkową. Na tyłach posiadłości był piękny, stary ale zadbany i zrewitalizowany park. A przy nim angielski ogród pełen krzewów i kwiecia z najróżniejszych zakątków świata. Świt był jeszcze młody i tylko ptaki w koronach starych dębów i wierzb, towarzyszyły mi swoimi trelami ku miejscu mojego przeznaczenia. Na krańcach ogrodu, niedaleko granicznego, ceglanego murka było miejsce szczególne dla tej historii. Dwie mogiły z wiktoriańskimi nagrobkami. Jeden obok drugiego. Ich ciała spoczęły u stóp rozłożystego, posępnego grabu o prawie czarnej, pełnej zmarszczek, chropowatej korze.  Od początku pobytu tutaj kazałem dbać ogrodnikom również o mogiły. Ta bliżej ścieżki należała do Edwarda. Odnowione niedawno litery złociły się w słońcu. Edward Neville 15 sierpnia 1848 - 28 listopada 1856. Ogrodnik położył malcowi, bukiet tulipanów i kilka zabawek. No i oczywiście butelkę z modelem brytyjskiej korwety. Nagrobek z tyłu tonął wręcz w kwiatach. Fiołki rosły tutaj na całej mogile. Te drobne kwiatuszki, pachniały tak intensywnie jakby chciały zabrać ze świata całą uwagę i skupić ją wyłącznie na sobie, Dodatkowo po obu jego stronach nasadzono krzewy róż ich krwiste kwiaty otulały miejsce spoczynku mojej ukochanej. Gdyby tylko sama mogła to zobaczyć. Z pewnością byłaby zachwycona z jaką dbałością i uczuciem dbam o miejsce ich wiecznego spoczynku. Emily Neville 3 marca 1838 - 2 grudnia 1856. Ułożyłem się obok niej, tuląc zimny, bezduszny kamień granitu i całując go czule wyznawałem jej miłość dozgonną i wieczną. Nie wiem sam ile spędziłem tam czasu ale gdy zwlokłem wreszcie swe ciało do powrotu, słońce stało już dość nisko nad horyzontem. Wróciłem i bez słowa wyjaśnienia, zamknąłem się w gabinecie z wyraźnym życzeniem by mi nie przeszkadzać. I zaiste nikt ze służby mnie nie niepokoił. Aż do ich uszu doszedł, jeden odgłos strzału.  Majordomus wraz z kucharzem szybko wybili zamek i weszli do środka.  Znaleźli mnie w fotelu przy biurku, z głęboko odchyloną głową i rozrzuconymi rękoma. Pod prawa ręka na dywanie spoczywała broń. Na rewolwer z biurka spływała świeża krew. Nawet nie wołali pomocy ani ratunku. Kucharz, w ostatniej posłudze zamkną mi jedynie oczy i przeżegnał się.  Wyszli zamykając drzwi i po niedługim czasie wezwali służby.  W testamencie ująłem wyraźnie że chce spocząć obok niej. I zgodnie z moją wolą tak uczyniono. Już pierwszej nocy po pogrzebie, gdy tylko słońce zgasło za horyzontem a sprzątaczka zamknęła wejściowe drzwi i odeszła patrząc smutno na posępne ciemne domostwo. Na ostatnim piętrze cicho zaskrzypialy drzwi pokoju po lewej stronie korytarza. Wyszła z niego szczęśliwa młoda para kochanków a ich śmiech niósł się po całym, cichym i mrocznym domu.    - Edward mój chłopcze choć tutaj i baw się z nami.   Mężczyzna wolał małego chłopca który w te pędy zbiegł po schodach prowadzących na strych, wtulił się w ramiona siostry i jej męża. Nie tęsknił już tak bardzo za ojcem. Miał teraz nową, wspaniałą rodzinę.  
    • Straszę rzeczy sobie wzajemnie robią ludzie. 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...