Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

FORMUŁKA WIECZNOŚCI

THE ETERNITY FORMULA

To, co odróżnia mężczyzn od kobiet, to  zdolność mężczyzn do psoty i figlarności. Całe życie udaje im się pozostać chłopcami że stopami o 11 rozmiaru. Ich świat jest pełen śmiechu, rozpieszczania i anegdot o blondynkach.

 

What I like about men is their ability to be mischievous and playful. All their lives they manage to remain the  teenagers wearing size 12 of their shoes. Their world is full of laughter, pranks and jokes about blondes.

 

W ich świecie można wychylać się z samochodu tylko po to, by krzyknąć: "Uważaj, głupku, gdzie jedziesz!", a potem od razu usiąść na miejsce ze skargą: "Jakaś suka wleciała mi w nozdrza", kichać i płakać przez całą drogę, a potem powiedzać swoim przyjaciołom, jakim jesteś fajnym facetem i jak boją się ciebie nawet najbardziej supernowoczesny jeepy.

 

In their world, you're free to lean out just to yell outside the car window: "Watch where you're bloody going!", and then to be immediately back to the seat with a complaint: "Some kinda bitch flew into my nostril!", to sneeze and to cry all the way, but afterwards to tell your cronies what a tough guy you are and that even owners of the most  fancy jeeps are afraid of you.

 

W ich świecie można i należy przybiec do domu w strasznym podnieceniu: "Kochanie, widziałaś listę niepłacących mieszkańców na drzwiach w wejściu?” - i po odczekaniu do zmroku dodać sylabę "Je" do imienia dłużnika, pana o śmiesznym nazwisku "Bać" na tę listę.

 

In their world, you can and even must run home in a terrible excitement: "Sweetheart, have you seen the list of non-paying tenants on the entrance doors?" - and, after waiting for dusk, to make your way to that list to replace the first  letter "P" with that of "F" in the name of the debtor with a funny surname "Puck".

 

Mężczyźni nieustannie przełączają kanały telewizyjne na piłkę nożną lub kreskówki. Oglądają głupie komedie, których kobiety nie mogą znieść, tak samo jak oni nie mogą znieść, kiedy w kinach kobiety żądają oglądania tylko melodramatów. Męski klasyk to hit wszechczasów i ludów "Dumb and dumber" ("Głupi i głupszy").

 

Men constantly switch the TV channels to watch football or cartoons. They prefer the dumb comedies that women can't stand, just as men can't stand women's desire to watch only melodramas in the movies. Male classic, that hit of of all time, is the comedy "Dumb and Dumber".

 

 

Zaśmiecają spiżarnię sprzętem wędkarskim, aby raz w roku mogli odejść gdzieś sto kilometrów dalej i złowić karasia. Grają w swoje cholerne gry komputerowe całą noc. Prawdopodobnie nie zapomnieliście, jak dziewczyny rozmawiały w poprzednich odcinkach serialu:

-Chcę mu kupić komputer do gier na urodziny.
-Nina, nadal lubisz seks?
-Tak.
–W takim razie nie kupuj mu tego pieprzonego komputera.

 

They clutter your pantry with their fishing gear, so that once a year they could go somewhere a hundred miles away and catch a crucian carp. They play their goddamn computer games all night long. Just remember the girls' dialog from the previous episodes of a current TV series:
-Gonna buy a gaming computer for his birthday.
-Nina, do you still like sex?
-Yes, I do.
-Then don't buy that fucking device for him to play.

 

Widząc średniowieczną zbroję w muzeum, to tylko mężczyźni pytają szeptem, bo to  jest  ich natychmiastowe zainteresowanie:  "Zastanawiam się, jeśli dać kustoszu 100 dolców, сzy pozwoli nam, Adasiu i mi, przywdziać zbroję, wziąć broń, żeby trochę  powalczyć nawzajem?"

 

When seeing medieval armour in a museum, they wonder in whisper, as this is their immediate interest: "If offered 100 bucks,  would the museum curator let us, me and  Adam, put on that armour, pick up arms and fight each other a little?"

 

Wydaje się, że pragnienie zabawnych przygód jest nieodłączną częścią męskiego DNA. Przeciętny, typowy facet nigdy nie traci okazji do śmiechu. Co więcej, celowo ją poszukuje.

 

It seems that the very craving for fun adventures is inherent in male DNA. The average, ordinary guy never misses opportunities for a laugh. Moreover, he deliberately looks for them.

 

A kobiety rodzą się od razu jako dorosłe. Zawsze wiedzą, co jest dobre, a co złe. Świat kobiet składa się z małych "nie" i "fuj, co za obrzydliwa sprawa". Babcia nigdy nie stanie na wrotkach i nie uszczypnie tyłka młodego chłopca, bez względu na to, jak bardzo będzie tego chciała.

 

But women are already born adult. They always know what is right and what is wrong. The world of women is made up of soft bans ("don'ts") and "Yuck, what a gross thing!" No old lady will ever get on the roller-skates to catch up with a young boy and to pinch his ass, no matter how much she would want to do it.

 

Ale kobiety mają poczucie humoru. W przeciwnym razie nie zgodziliby się na relacje z mężczyznami, i mężczyźni musieliby zastąpić kobiety gumowymi lalkami z seks-shopów.

 

But women do have a sense of humor. Otherwise, they wouldn't have agreed to deal with men, and men would have to replace women with the rubber dolls from the sex shops.

 

W ten sposób poczucie humoru kobiet i śmiech mężczyzn ratują świat. "Kobiecy humor + męski śmiech" to jest  formułką wieczności. Naga jak prawda. 

 

In this way, women's sense of humor and men's laughter save the world, enabling it to survive. "Female humor + male laughter =  life", that is the formula of eternity. Naked as the truth. 

 

KONIEC THE END

 

"Born to be a star". Soundtrack. Sung by Irina Surina. "You and me" #15 from 30:09
"天生为明星"。原声带。由[伊琳娜·苏丽娜]演唱。"你和我" #15 从 30:09
"Urodzona być gwiazdą". Ścieżka dźwiękowa. Śpiewane przez Irynę Surinę. "Ty i ja" #15 od 30:09

 

Music by Eghil Schwartz

Lyrics by Onegin Yusifoğlu Hacıqasımov

音乐由埃吉爾·烏黑色

歌词[奥涅金 尤西夫·奥格鲁·哈吉加西莫夫]

YOU AND ME

(THE ETERNITY FORMULA)

你和我 (永生的公式) 

You and me, we’re a recipe of eternity,
You and me, we’re a symbol of love,
You and me, that's when into each other’s eyes
We look so affectionately!

 

你和我, 我们是个永生的公式,
你和我, 我们是个爱的象征,
你和我, 这是每当我们温柔地

互相看眼睛的时候!
[var.: 你和我, 这是每当我们
温柔相视的时候!]

 

Ages keep crumbling,
The world’s getting old,
It’s us who are only eternal,
Just you and me.

 

时代在崩溃
世界在变老
只有我们是永恒的
只有我们, 你和我。

 

You and me, we were forever indeed,
You and me, we’re sadness and joy,
You and me, that's the basic thing,
The first beginning of all the worlds.

 

你和我, 我们是真永远的,
你和我, 我们是忧伤与快乐,
你和我, 这是所有世界的
元始的元始。

 

Muzyka przez Egil'a Schwartza

Słowa przez Onegina Yusifoğlu Hacıqasımowa
TY I JA

(FORMUŁA WIECZNOŚCI) 
Ty i ja, jesteśmy formułą wieczności.
Ty i ja, jesteśmy symbolem miłości.
Ty i ja, to gdy patrzymy tak czule
W oczy nawzajem.

 

Rozpadają się epoki,
Świat się starzeje.
Jesteśmy wieczni
Tylko ty i ja.

 

Ty i ja byliśmy naprawdę od zawsze.
Ty i ja jesteśmy smutkiem i radości.
Ty i ja, to jest początek początków
Wszystkich światów.

 

 

 

Edytowane przez Andrew Alexandre Owie (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Opowiadanie nieco stereotypowe, bo powiela utarty schemat: mężczyzna to myśliwy, kobieta zbieracz.

 

Co do stylu pisania — niezbyt konsekwentny, autor używa jednocześnie formy bezosobowej i osobowej, niektóre zwroty są dla mnie niejasne, na przykład: 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Do kogo odnosi się zaimek „ich”?

Chyba powinno być: „To, co odróżnia mężczyzn od kobiet, to zdolność mężczyzn do psoty i figlarności.”

 

W innym miejscu:

Nie mam pojęcia, co chcesz przez to powiedzieć.

 

Ogólnie temat ciekawy, a tekst zawiera wiele trafnych spostrzeżeń (choć niekoniecznie oryginalnych), niestety trąci nieco mizoginią, choć może mi się tylko tak zdaje. Dla równowagi dobrze byłoby napomknąć o unikalnych zaletach pań. 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

 

Opublikowano (edytowane)

@Kapistrat Niewiadomski

 

Dzięki za wskazówkę, naprawiłem błąd stylistyczny.

 

Je + Bać = jebać pieprzyć to fuck ficken fourrer

 

Mizoginia? Przeciwnie, mężczyzna jest klaunem, kobieta jest protekcjonalnym widzem.

Ale to nie znaczy, że autor umieścił dokładnie to znaczenie. Można interpretować na różne sposoby. W tym tkwi całe piękno.

 

W dodatku humor i satyra to zawsze przesada, takie jest prawo gatunku.

 

Mizoginia to lewicowo-liberalne stereotypy ideologiczne. Nie jestem członkiem Partii Demokratycznej. 

 

 

Ponadto istnieje tradycja brytyjskej satyry od Swifta do Mr. Bean'a.

 

Tekst jest utrzyman nieco w stylu Rabelais, Rabelais Lite. Stąd wybór tonu. Mozartowski żart. 

 

Pozdrawiam

 

Edytowane przez Andrew Alexandre Owie (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@Andrew Alexandre Owie

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Hmm... nie widzę takiego podobieństwa.

 

Faktycznie Mozart skomponował divertimento zatytułowane „Żart muzyczny” (»Ein musikalischer Spaß«) jako satyrę na muzycznych partaczy. Jest w tej muzyce sporo harmonicznych i rytmicznych uchybień, parodiujących dzieła niekompetentnych kompozytorów. Pomimo wyraźnych intencji ta kompozycja musiała pozostawić poważny zgrzyt w umyśle kompozytora, jakby dopuścił się strasznej zbrodni wobec sztuki, trwonił talent na głupotę, bo niespełna dwa miesiące później napisał zupełnie inne dzieło, którego początek zna każde dziecko na świecie.

 

Może również spróbujesz coś takiego?

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Opublikowano

 

@Kapistrat Niewiadomski

Like Mozart, I composed a humorous, just-for-fun joke  ("Ein komischer Spaß") as a satire on my helpless scribbles. There are also very many stylistic flaws and grammar errors in my text. Thus I was parodying my  incompetent works on the whole.


Even so, I don't think Mozart was really upset then, he had a lot of fun, especially since neither in life nor in the future he intended to be a world famous trademark called "Mozart", that we all know today.
No serious scratch in his mind, I think, as he used to compose straight away
without flaws, and was a very prolific composer who worked for money.

 

 

Podobnie jak Mozart skomponowałem humorystyczny żart ("Ein komischer Spaß") jako satyrę na moje bezradne bazgroły. W moim tekście jest też bardzo wiele błędów stylistycznych i gramatycznych. W ogóle parodiowałem moje niekompetentne utwory.

 

Mimo to nie sądzę, żeby Mozart był wtedy naprawdę zdenerwowany, miał dużo zabawy, tym bardziej, że ani w życiu, ani w przyszłości nie zamierzał być znanym na całym świecie znakiem towarowym o nazwie "Mozart", który  my wszyscy wiedzą obecnie.
 

Myślę, że nie miał też  żadnych poważnych zadrapań, ponieważ komponował od razu bez wad i był bardzo płodnym kompozytorem, który pracował za pieniądze.

 

 

But what I really meant was a divine Mozartic vulgarity that Margaret Thatcher so desperately did not believe.

 

Ale tak naprawdę miałem na myśli boską mozartowska wulgarność, w którą Margaret Thatcher tak rozpaczliwie nie wierzyła.

 

Opublikowano

@Kapistrat Niewiadomski 

 

Dziękuję oczywiście, ale poznajemy Mozarta z innych źródeł i jego utworów. "Amadeus" to tylko  sztuka, dzieło sztuki.

 

Nie zrozumiałem pana, a pan nie zrozumiał mnie. Przynajmniej w jednym mamy wzajemność.

Po prostu nie pokrywamy się psychologicznie i patrzymy w różnych kierunkach. Drogi pan mówi o swoim, a ja o swoim. To normalnie.

 

W świecie ludzi, nie tylko w świecie pierwiastków chemicznych, tez istnieje  obiektywna wartościowość. I obiektywnie się nie interesuje my nawzajem, ale taka jest natura rzeczy.

 

Drogi  pan wydaje się być poważną osobą, ale ja, niestety, nie jestem. Po prostu dobrze się bawię.

 

Poza tym obiektywnie nie jestem tu jako osoba, jest tylko mój awatar, mój artystyczny wizerunek, a nawet różne wizerunki, a cały mój blog, pamiętnik tutaj jest rozproszoną powieścią sieciową w wersetach i komentarzach.

 

Kto wie, może nawet jestem wirtualną siecią, sztuczną inteligencją. W takim przypadku pan koresponduje z maszyną.

 

Jednym  słowem, mein name sei Gantenbein.

Nie możno traktować nikogo online poważne. Online był stworzony do wymiany informacje dla pracy, ale prawdziwej komunikacji, jeśli nie są to przyjaciele z życia, to nie ma i nie może być. Zwłaszcza, że pan nie widzi mojej twarzy, a ludzka twarz to interfejs.

 

 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      @Robert Witold Gorzkowski.... spodobały mi się słowa z komentarza... @Migrena (y)... dołączam.
    • Ma ta dom, a da wole: to hotel owada - moda tam.  
    • @marekg... świetny wiersz i świetny tytuł do tej treści.    "wszyscy czytamy      w tym samym kierunku".... z pewnością.
    • @huzarc tak sobie myślę.   kiedy piszesz swoje przejmujące utwory w typie "extra mocny" musisz przeżywać gdzieś głęboko w sobie dreszczyk emocji.   ja też tak mam. wojna nuklearna to dramatyczny absurd.   ja nie boję się śmierci.   ale  kiedy tak idę przez las, przez sięgające mi do pasa paprocie, po miękkich i pachnących mchach, kiedy patrzę na nadrzeczne, wysokie, sumiaste trawy które wiatr z uporem pochyla a one dumnie się prostują, to myślę sobie, że ten świat jest taki piękny, że fajnie byłoby pożyć tutaj jeszcze.....ze 100 lat.   i krew mnie zalewa jak durnie udajacy polityków pierdolą głupoty o plecakach, o nieuniknionej konfrontacji, o zaporach przeciwczołgowych.   to piszę o czymś czego się boję.   teksty czasem przesadne ale.......     dziękuję.    
    • Statek kosmiczny: O Mały Włos Czarna Dziura, zawrócił z kopyta. A może nie tyle zawrócił, co poleciał nie w tym kierunku co trzeba. Znalazł się w otchłani kosmosu, gdzie jeszcze żaden obiekt nie gościł. A jeżeli nawet, to teraz już go tam nie ma. Bo to dziwna kraina. Nawet jak na takie szczególnie rozległe miejsce, jakim jest Wszechświat. OMWCD nie zderzył się co prawda, z tamtym co wracał stamtąd, ale może dlatego, że nie miało co wracać.   *~Na statku - ROJP~*   Wycieczkowy statek kosmiczny o uroczej nazwie: „Rajska Odyseja Jeżeli Przeżyjemy”, płynie na falach czarnej materii, po rozdrożach kosmosu. Jak wyglądają istoty wewnątrz, to w istocie nie wiadomo. Natomiast można przypuszczać, że wyglądają przez okna. Czy otwarte, czy zamknięte, to już zależy od tego, kim lub czym są, czyli ile wytrzymają.   *~Oczy Obserwatora~*   Dla postronnego obserwatora, stało się jasne {ale nie jak Słońce, bo to nie ta gmina} że jeden z nich wyjrzał i przeżył, bo wskazał czymś i krzyknął: tammmmm! Postronny doleciał do takiego wniosku, bo miał dziwną wadę, że wszystko słyszał i rozumiał. Spojrzał we wskazanym kierunku i zobaczył: OMWCD. Miał też przenikliwy wzrok. Zajrzał zatem do środka, by stwierdzić, co tam się wyprawia. Zobaczył, że nic nie zobaczył. Obiekt był wydmuszką pustą w środku. Nawet taki Obserwator, co wiele już w swoim życiu widział, zdziwił się trochę. Chociaż akurat w jego przypadku oznaczało to, że go po prostu zamurowało.   Aż nagle ściana na niego poleciała, bo ujrzał, że OMWCD wywrócił się na lewą stronę. Teraz dostrzegł wszystko: pełno tego i owego oraz małych obiektów, biegających gdzie tylko się da. Nic im nie było. Patrzył i patrzył i nie wiedział na co spogląda. Jego wyobraźnia nie miała w sobie tego typu fragmentów obrazów, z których mógłby tworzyć całe obiekty. A zatem widział, ale nie wiedział co. Jakieś zamazane kształty. Wnerwił się trochę i pomyślał, żeby wziąć numerek do okulisty.   *~Na lewej stronie ~*   – No nareszcie możemy oddychać brakiem tlenu. Od razu lepiej. – A jaki miły chłodek. – Rozległy ten pokoik. – Tylko jakieś oczy nas obserwują. – Czy musimy tak ciągle biegać? – Tu mamy więcej miejsca, niż po prawej stronie. – Po prawej, nikt nie widzi, jak sprawnie nam idzie. – A my lubimy pochwały. – O tuż to. – O tuż to, tak się nie pisze. – A co mi tam, w mordę Księżyca!    – A ja stanowczo żądam krytyki. W głowie mnie się genialnie przewraca! – Gdybyś ją miał, to bym uwierzył. – Muszę dbać o zrównoważony stan ducha. – Obiekt się do nas zbliża. Widzę napis: Rajska Odyseja Jeżeli Przeżyjemy. – Akurat przybiegłem. Oczywiście, że przeżyjemy. Tylko mnie nie straszcie. – Nie my, tylko oni. Jeden nawet przez okno się wychyla. – Pomachajmy mu. – A niby czym? – Znowu oczy rozbłysły. Widzieliście. Tam daleko. Spiralne jak galaktyka. – Ej, co ty gadasz? To zwykłe oczy. Tyle, że duże. Chyba, bo pusto tu jakoś. Mogą być blisko i małe, lub duże i daleko. – Wyleciał przez okno! – Za bardzo się wychylił, w kierunku Czarnej Dziury. – Widzę, że pije mleko z Drogi Mlecznej. To go wzmocni. Przeżyje. – To gdzie my w końcu jesteśmy?   *~Na statku - ROJP~*   – Łapcie go. Oddala się od nas. – Może tamci złapią. – Ma na sobie jakieś okrycie? Bo jeżeli nie, to po nim. – Nie mów takich normalnych zdań, w takim tekście. – Dobrze już dobrze. Chleje mleko. – To już było! Opanuj się. – Doi kozę na Orionie. – To ta koza ma trzy nogi? – A niech sobie leci. Wiadomo to, co by z niego wyrosło. – Tak już lepiej.   *~Na statku - Pomywajec Galaktikus~*   – No dalej dalej. Pomywamy. Niepotrzebne naczynia z burtę. – Widelce też? – Tylko talerze. – Robi się!   *~ Na lewej stronie - OMWCD~*   – Na prawą stronę!! Ale już!!! Latające talerze nas atakują!!! – Ale małe jakieś. Palcem się pstrknie… i bum! – Czym? – Nie wiadomo, czy małe. Na pewno paskudne. Resztki jedzenia są najgorsze. Maszynerię mogą zapaskudzić. – Nie widzę guzika, co na prawą przewija. – To naciśnij byle co. Może też zadziała ze zdziwienia. – Widzę guzik, ale mi ucieka. – Dostałem sosem po oku! – A ja skrawkiem kości w nos. – W nos? A co to jest? – Talerze coraz bliżej. – Mówiłem, że napęd biologiczny jest niepewny. Może się rozbiec po całym statku. – Tylko guzik ucieka. – Dostałem talerzem. Umieram. Ale nie zupełnie. To był akurat hologram. – Ale reszta nie! – O w mordę karła białego ! Hura! Przewijamy się. Na guzik zleciał talerz. Atakujący nas uratowali. – Chyba nie chcieli? – Nieważne.   * ~Poza statkiem - ROJP~*   – Talerz mi się przydał do zupy mlecznej. Piję przez rurkę. Tylko nie wiem, co ze mnie wyrośnie. Może oczy obserwatora?    *~Oczy Obserwatora~*    Tak naprawdę, to ja wszystko relacjonowałem. Teraz mam oczy zachlapane: mlekiem, resztkami jedzenia, napędu i głupawym tekstem, na którego nikt nie spojrzy. No i co z tego. Jeżeli chociaż jeden przeczyta, to i tak będzie ponad normę. Ale i tak mnie wyłączą. Chociaż tak się starałem.   No nie! Dostałem Marsa na czole, od tego wnerwionego przygnębienia. A niech to, biały karzeł świśnie! Huuura! Wenus na mnie leci! Gorąca, rozpalona.   Saturnowi dwa pierścienie zajumała. Ciekawe do czego?  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...