Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Scenki Rodzajowe na Ulicy


Rekomendowane odpowiedzi

Właśnie w tej chwili dostałem: głupawki. W związku z tym, postanawiam pomaszerować na miasto, by zadawać ludziom głupie pytania i patrzeć, jak zareagują. Myślę sobie, kielcząc się do lustra, że to może być fajna zabawa. Taki swoisty: test psychologiczny. Tylko muszę być poważny a chichrać się w duchu.

 

Stoję na chodniku. Idzie jakaś staruszka. Tak ledwo ledwo, z laski na nogę. Gdy przechodzi obok mnie, mówię wesoło:

– Mam pytanie. Czy jest pani płodna?

– Nie, nie, młodzieńcze. Nie jestem głodna. Ale bardzo dziękuję za troskę. Weź karmelka. Świeżo kupiłam.

– Bardzo dziękuję, ale nie mogę. Stanie mi w gardle a pani mnie wsadzi do trumny.

– Nie bądź taki dumny młodzieńcze. Mam dosyć. Ady weź.

 

Muszę ją czymś zdenerwować. Zaczyna byś mniej radośnie.

 

– Pani jest brzydka jak straszna noc.

– Niepotrzebny mi koc. Jeszcze spać nie idę. Pójdę już, bo pan wariat, tak? Stara jestem, ale rozum mam nie tam, gdzie pan. Żegnam.

 

Pierwsze koty za płoty

 

Podchodzę do eleganckiego pana w garniturze.

– Mogę o coś zapytać?

– Owszem.

– Dlaczego pan trzyma ręce w kieszeniach i gwiżdże na całą ulicę?

– Pan choryś? Piątą zgubiłeś? Znikły fałdki pod kością czaszki?

– Nie. Poważnie pytam.

– Poważnie? Nie mam rąk w kieszeniach i nie gwiżdżę. A teraz żegnam.

– To dlaczego ludzie zatykają uszy. Nie dosyć, że pan kulki w portkach głośno przerzucasz, to jeszcze dodatkowo hałasujesz po nocach.

– Proszę mnie puścić i nie gadać głupot.

– Niech pan nie odchodzi. Poczekajmy na następnych. Fajnie może być.

 

Ojej. Idzie kolejny starszy pan. Na samych szanowanych trafiam. Spiesznie zagaduję, żeby mi ten pierwszy, z nudów nie zwiał.

 

– Spójrz pan na tego. Jak świetnie ubrany. A pan co? Bieda z nędzą. Pan mu tego garnituru zazdrościsz. Widzę błysk w pana oczach.

– Chce pan w pysk? Nie rozumiem, o co biega. To jakiś test? Wypuścili czuba, żeby się racjonalizował na ulicy.

– Pan o mnie mówi?

– Nie. O bałwanie ze śniegu. Też ma luzy między kryształkami.

– Panie, ten pan wszystkich zaczepia i obraża. Trzeba mu przywalić zamrożoną Królewną Śnieżką.

 

Podbiega mała dziewczynka i drze się wesoło:

– Babciu! Chodź szybko. Jakieś dziadki się kłócą.

– Nie jestem żaden dziadek. Mam dopiero czterdzieści lat. Chociaż teraz już jestem starszy... cholera... i znowu... i znowu... i

 

Podchodzi następny facet. Taki zupełnie wesoły.

 

– Co tu za zbiegowisko. Mogę się przyłączyć?

– Chyba jak dupa do psiego ogona.

– Nie jestem psem. Wypraszam sobie.

– To czemu pan szczekasz jak kot w rui?

– To czemu tamten się jąka.

– On się nie jąka, tylko starzeje.

 

Na chwilę mogę dojść do swoich słów:

– Tamta pani co idzie, ma czułki na głowie. To chyba jakaś Ufolica.

 

Podchodzi babcia dziewczynki.

 

– Co tu się wyprawia. Za moich czasów, młodzież była spokojniejsza.

– Jaka z nich młodzież? Stare dziady bisurmanią!

– Nie jestem stary dziad. Jam kwitnący kwiat. Zaśpiewam wam piosenkę:

 

mam trzydzieści lat i parę

sięgam brodą ponad barek

 

– Proszę nie pić wódy na ulicy. Jam władza tutejsza.

– Spadaj pan. Nic złego nie robimy w tej chwili.

– Zakłócacie porządek publiczny. Na dodatek w przypadkowym gronie.

– A pan co? Winogrono pędzisz? Ciekawe na co?

 

Nadchodzi kolejny.

– Ojej. Ale siupy. Coś wam powiem. Gołe baby w cukierni widziałem. Takie pomalowane i wyrośnięte. Aż miałem apetyt.

– Pan sobie stań pod iluminacją świąteczną, to pana oświeci. Jestem cukiernikiem. Wypraszam sobie.

– Panie, pan se kup okna z widokiem na przyszłość. Coś marnie pan wyglądasz.

 

Sytuacja mnie przerasta. To ja miałem zadawać, pełne kultury pytania, a tu co... targ na mieście.

 

– A ja ostatnio otwarłem drzwi kluczem gęsi. Mówię wam, zamieszanie w klatce jak cholera.

– Małpa pan?

– Tylko bez takich. To pan ma w ręce banana.

– Ty go nie wnerwiaj, bo skórką rzuci i bliźni wyrżnie w niewinny chodnik.

– Panie! Gdzie pan idziesz z tym kajakiem?

– Do wywiercenia dziur niosę. Będzie lżejszy na wodzie.

 

Podchodzi kolejne dziecko.

 

– Czy możecie mi naprawić hulajnogę. Chcę kolegę rozjechać, bo mi ukradł poprzednią.

– Chłopcze. Tu rozmawiają dorośli. A sio! A kolegę możesz po prostu kopnąć.

 

Podchodzi matka chłopca.

– Dorośli, a tępi jak obuch cepa. Takie rzeczy małego uczyć. Przejść z wózkiem nie można. Tarasujecie chodnik. Nawet dziecko mi uciekło ze strachem.

– Na hulajnodze? Z wózka? Na wróble?

– Na jeździtku to nie moje.

 

Przychodzą następni przypadkowi. Widząc, że tu radośnie, to zostają. Nie tak to sobie zaplanowałem.

 

– Ale tu jaja. Ja nie mogę.

– Proszę bez takich insynuacji. A w ogóle o moich jajkach, proszę publicznie nie gadać. Wykup pan licencję, to nawet pokażę jedno albo dwa.

 

Odzywa się babcia:

– Matkości świata. Nie dosyć, że w sejmie na okrągło same bezeceństwa, to jeszcze na oczach mojej wnuczki, gołe jądra będą tańcować.

– Babciu. Przecież oni o dupach nie gadają. Tylko o zwykłych jajkach.

– A temu co się stało?

 

Pan w garniturze coraz bardziej nerwowy. Cała zgraja wokół, a jemu głupio odejść, bo reszta pomyśli, że się czegoś boi. Napomyka gustownie:

 

– Czy nie czas na rozłąkę? Wezmą nas za wariatów.

– Już wzięli, to co się przejmować.

 

Pomału wycofuję swoje ciało z tego całego zamieszania. Nie tak to miało wyglądać, ale i tak było fajnie. Jestem głodny. Odchodzę. Babcia z karmelkami też odeszła. Dogonię ją. Może mnie poczęstuje. Albo dostanę cukierkiem po łbie. To nic. Mam żółtą czapkę. Zamortyzuje babciowe uderzenie. Ktoś mnie ciągnie z tyłu za podszewkę. Patrzę, a to Ufolica, uśmiecha się przez zielone zęby z czułkami.

Słyszę jej nieziemski głosik:

 

– Słyszałam, że pan głodnyś. Świetnie się składa. Z racji nabrzmiałych stosunków między Nami a Ziemianami, kładę igłę w balonik w celu spuszczenia wrogiego powietrza w przestrzeń kosmiczną i w ramach pojednawczego gestu, zapraszam serdecznie do talerza, w celu współżycia posiłku.

 
Edytowane przez Dekaos Dondi (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Leszczym   Nie, pilnuję tylko i wyłącznie własnych interesów - mam swoich ludzi poza systemem - w szarej strefie i w czarnej strefie, tylko niewolnicy patrzą na własnego pana - już swoje przez waszą głupotę wycierpiałem, naprawdę, jesteście bardzo chorzy psychicznie - uzależnieni od własnych panów - nie będę cierpiał razem z wami - oddzielnie - musicie sobie radzić sami - ode mnie paszoł won! Właśnie, to czarna mafia - kościół - uczy cierpienia (choroba psychiczna) i pokory (uzależniające niewolnictwo) - możecie cierpieć razem z hierarchią kościelną, człowiek odpowiedzialny i samodzielny posiada pełną świadomość, a wy?    Serdecznie zapraszam na mój wiersz pod tytułem: "Śmierć pana filozofa" - warto, naprawdę, warto...   Łukasz Jasiński 
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Lubię czasami przeczytać coś starszego, żeby zobaczyć, jak twórca zmieniał się przez lata.
    • @Wędrowiec.1984 Gdzie Ty mnie tu znalazłeś

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • @Łukasz Jasiński Nie potrafię się do tego odnieść, ale zaczyna się trochę robić twarda gra. Jest tego dużo objawów. A twarda gra nie jest dla każdego, a tym bardziej każdej. Wystarczy też popatrzeć na różne wybory, dla przykładu w USA. W Polsce również. W szeregu kwestiach w wielu miejscach jest coraz mniej przypadku. Wybiera się osoby już bardzo, ale to bardzo sprawdzone i zbadane. I słabsi, również psychicznie, na tym muszą cierpieć. Młodsi tak samo. No robi się trochę kłopot, ale ten kłopot jest też podkręcany najróżniejszymi niepokojącymi infami, bo tego to u nas jest aż za dużo. I słabsi cierpią, cierpią naprawdę, a silni obrastają w piórka i we władczość. I w moim przekonaniu akurat tutaj, na poezji.org, głosów tych naprawdę silnych nie jest dużo. Oni tutaj nie mają pola do wypowiedzi na ogół, a i nawet na takim amatorskim forum też wypadałoby się jakoś przebić. Ale to bynajmniej, zaznaczam bynajmniej, a sprawdziłem tę okoliczność w praktyce, naprawdę sprawdziłem, nie oznacza jeszcze że ci co się tutaj na tym amatorskim forum poetyckim nie przebili, nie przebijają, albo nawet nie przebiją, są gorszymi poetami, poetkami. Bynajmniej tak nie jest. I podobnie też jest z siłą. Jedni uchodzą za silnych, a nimi mogą wcale nie być i na odwrót.  
    • @Leszczym   Powtarzam i przypominam i powtarzam: nie zapominam i nie wybaczam i nie przepraszam i nie pomagam - nigdy w życiu! Głosowałem przeciwko wstąpieniu Polski do Unii Europejskiej, więc: mam czyste sumienie i nie mam żadnego obowiązku brać odpowiedzialności za wybory innych osób, a w ostatnich wyborach parlamentarnych głosowałem na Bezpartyjnych Samorządowców - wszystko dobrze funkcjonowało do października zeszłego roku - wtedy nastąpiła zmiana władzy i nagle mam "dług" na dwa tysiące i nagle mam "dług" na osiemset złotych - dwie sprawy zgłosiłem do prokuratury i Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego - od tego jest sąd, a nie ci - samozwańcze prusaki! Ten drugi "dług" mam już z głowy, a ten pierwszy "dług" - za rok będę miał z głowy, oczywiście: w książeczce rachunkowej wpisuję - "rata" - to nic innego jak wyłudzanie kasy - pasożytnictwo lichwiarskie, zresztą: ta władza często myli system państwowy od wolnego rynku, proste i logiczne? Nikt mi nie udzielił pomocy, a frajerem nie jestem - nie pozwolę na to, aby złodzieje pod pozorem prawa zadłużali mnie odsetkami! Proszę teraz nie odwracać kota ogonem - szukać kozła ofiarnego i przerzucać własną odpowiedzialność na niewinną osobę! Zrozumiano!?   Łukasz Jasiński 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...