Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Była jak instrument, grałem na niej.

Pamiętam aromat świeczki zapachowej.

Powolny jazz, który leciał cały wieczór.

Byliśmy sami, oddzieleni od wszystkich bzdur.

 

Pociągałem delikatnie za jej struny,

wydobywając z jej duszy piękne nuty,

które tak łagodnie koiły moją duszę

oraz uwalniały rządzę jaką w sobie głuszę.

 

Okazjonalny wysoki akcent toniczny,

którego poprzedzał ruch dynamiczny.

Niespodziewany chwyt instrumentu,

by pozbyć się monotonicznego dźwięku.

 

Niewinne dotknięcie zaskakiwało

ucho brzmieniem, jakie nadawało

muzyce jaką wydobywałem

z instrumentu, który grałem.

 

Nie raz zaszczyciłem śpiewem,

tą symfonię, którą nazywam niebem.

Dodałem cichymi tonami oraz ustami,

walory, które były ekstazami.

 

Gdy wreszcie muzyka się skończyła,

to się na mnie kochająco popatrzyła.

Poczułem wtedy narastający żar,

dla którego paliwa nigdy nie będzie nadmiar.

 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Berenika97 tak- bo takie jest czasem życie. Realne i prawdziwe
    • Koniec   lata... pogalopowały niczym konie kalendarze jak księgi czasu ułożyły się w stosy - serwują codzienność i twoje ślady   łyse gwoździe po datach  nieporządek w narzędziach jakby czekały na ciepło twoich  dłoni - i - czasem pomyślę    czy to na pewno      sierpień, 2025        
    • Zelówka nie trzyma, obcas odpada. W galeriach i sklepach butów ogrom, że aż strach. Kolejna wiosna, nowa zima-  szura podeszwą ten cudny, modny szajs. Och! Te do trumny to dobrze mają, na marność pozwolić sobie mogą Bo ileż tego chodzenia będzie? Tyle co trumnę poniosą. Msza, kaplica, kościół i do dołu, godzina - szybko się zejdzie. A gdy przy otwieraniu może się nie domknąć, albo nieostrożnie rozwali na sześć dech. I jak się wymknę, to pod pachy wezmą, do grobu zaniosą Nie ma sprawy, na jednym wdechu zdążą. Ach! Gdy wskrzeszę znów usta w uśmiechu, zwichrzonymi palcami za obłoki chwycę. A przecież tyle zdarzyło się grzechów, do serca przytulę wszystkie rozpacze. A szewca nie ma, ech!   Boso tango zatańczę, gdzie bezwstydna rozpusta, o niej zapomnę. A potem nie do teatru, pójdę do kina. Po "Apokawixie" będę się się śmiać, przez cały czas.               Och! Boso tango zatańczę, gdzie bezwstydna rozpusta, o niej zapomnę. A potem nie do teatru, pójdę do kina. Po "Apokawixie" będę się się śmiać, Ech! przez cały czas.    
    • zbierałem ziemniaki pierwsze promienie słońca rozświetlały pole a ten już tańczył Barysznikow   opięte rajtuzy raz po raz wpijały się we wcięcie i musiał je odrywać energicznym pociągnięciem dłoni ale nie przestawał   - W moim zeszycie trzydziestu tych maratuńczyków zapisanych a brali, brali kiedy w zeszłym roku przez wieś przechodzili najwięcej to wody nigazowanej, bo po niej mniej rozpycha czy jakoś tak   worków przybywało z godziny na godzinę a ten wyprostowany jak struna lewa w górze i obrót, prawa nad głową i piruet   - A bo to ja wiem kiedy oddadzo? Sołtys kazał dawać, to żem dawał dupami pokręcili koło mego sklepu i tyle z tej promocji gminy zostało
    • @Alicja_WysockaPiękna historia, wzruszająca! Bardzo ciekawa narracja, taka od serca. Dobrze, że Go spotkałaś, możemy teraz czytać świetne wiersze i teksty. 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...