Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Nienarodzony, choć kiedy przyłożysz mi lustro do ust,

oddam ciepło szarą mgiełką, będziesz mogła rysować na nim

uśmiechnięte minki lub napisać list, który przeczytam gdy otworzę oczy.

Gdy już oboje.

 

Nienarodzony, choć cały gotowy do startu.

Zaraz miesięń wtłoczy mi ducha w pusty krwiobieg,

różem obleje policzki.

Jeszcze chwila i życie wypełni mnie jak czarkę.

 

Lecz zanim jako ten pierwszy ujrzę cud stworzenia,

wyśpiewam pierwsze psalmy, na cześć swego mistrza.

Zanim stanę sam ze sobą i zrozumiem

czym jestem a czym nie, poczuję głód.

I brak.

 

I chłód ogarnie moje usta, a z nim bojaźń,

bo nie znam jeszcze słów, dzięki którym mógłbym to poskromić.

Zasnę zmarznięty pierwszy raz, wpadnę w letarg.

I śnił będę o tobie, nie mając pojęcia.

 

I wtedy, choć jeszcze niczym nie zdążę zasłużyć,

stworzenie się dokona - po siedmiu próbach,

w końcu idealne, jak antymateria.

 

Będę wielbić cię w tajemnicy, bo nie wiem czy mi wolno

i wtedy zrozumiem, ale tak prawdziwie

czym są chwytne dłonie i krew w arteriach,

pulsująca tożsamo z oddechem przy uchu.

 

To w twoich ramionach ułożę pierwsze wersy,

które będę zapętlał w modlitwach jak wierszach,

dopóki nie przyjdą kolejne przymrozki,

a jabłka nie zaczną spadać z drzew

 

I gnić.

 

Marcin Lenartowicz/Basia Derlak. ( Chłopcy Kontra Basia)

Grudzień, 2021.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Rafael Marius muszę najpierw przeczytać coś z jego literatury, nie wstydzi się, czuje się raczej celebrytą:) 
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        To się odważ i zagadaj sama. On pewnie się wstydzi.
    • Alu   poezja owszem naszym deserem jest w stanie ponieść wymusić łzy albo słodyczą z pięknym uśmiechem co rozgrzał duszę w pochmurne dni   z miłą melodią bywa złączona cudnym wokalem uwiedzie nas w wieczory czerwca dociera ona w olsztyńskim zamku przepięknie gra :)
    • Wieża wysoka w oddali nad morskim klifem. Chusta z niej powiewa – to królewna uwięziona? Oby nie szczerbata, co tak macha… pranie suszy?  Uszczypnąłem osła w ucho, dalej – pół królestwa w puli!   Wertepami, przez błota i pokrzywy, przez mgły, Wśród piorunów zygzakiem… smok drogę zastępuje. Zionie ogniem – no to popas, chleb ze smalcem przekąsimy, Propan-butan kiedyś mu się skończy – takie czasy.   Zbrojni konni – jeden, drugi, trzeci, cap za fraki, na ziemię powalili. Patrol jakiś? „paszport i szczepienia! zwierz podkuty? Gdzie gaśnica?” – pod ogonem! „o wsteczny nawet nie zapytam. Chuchnij, wędrowniku!” – huuu! – „dość! kiedy zęby myłeś?”   „Precz mi z oczu, kmiocie, plebsie, nikczemniku! Dowgird, przegnaj chama batem!” – świst, trzask… ajajaj! U celu głowę zadzieram – istny drapacz chmur. No, do dzieła! kłódki jak z tytanu młotem rozbijam.   Pomoc nadchodzi... cierpliwości, chwilka… Schodów nie ma – tylko lina szubieniczna. Wspinam się, co począć, chwyt za chwytem. Pnę się z gębą uchachaną… co w posagu myślę?   Złota czy brylanty… i sto krów też się przyda. Sruu! – na głowę doniczka spada – test przetrwania? Drapię paznokciami, cegła za cegłą, coraz bliżej, Kic, kic… – na ostatniej prostej jestem – nóżki całuję!   „Mamooo! złapał się królewicz – on ci z bajki!” Podstęp… wpadłem w sidła, nieee – dalej – dzidaaa! Fik przez okno – spadochron się otwiera, za mną szybuje postać z nosem zagiętym.   W spódnicach rozdętych przez wichry… kraaaa! Miotłę odpala, gazu dodaje – smugi na niebie gęste, Warkot dwusuwa: wizg… bryyy, już mnie dopada, lada chwila. W dole wilki wyją, uciekają, smok podwinął ogon.   Słońce zaszło, w dłoniach oczy skrywa: „mnie tutaj nie było!” Koniec, po mnie… marnie skończę – ot, śliwka w kompocie. „Wracaj, słodziuteńki – wieczerza czeka i napitki. To ja, twoja milusia przyszła pani, imć teściowa.”
    • @Somalija ależ on sam wygląda (jego ułożone w kółeczko usta) jak dmuchana lala z seksszopu
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...