Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Playa Jardin


Rekomendowane odpowiedzi

 

Na wakacjach

to nic strasznego,
jednak tym razem konsekwencje okazały się poważne,

i otóż:

 

zaczytałem się (o o'haryzm Świetlickiego)
i nieopatrznie uległem,

a może zwyczajnie zaryzykowałem.

- Dobrze.

Powiedziałem do żony.

- Będzie po twojemu.

Dzisiaj jedziemy na czarną plażę

wylegiwać się na czarnym piasku

ale ty prowadzisz.

Stosownie do tej chwili ubrano mnie
w bladobłękitne trampki i czarne okulary.

Podjechało granatowe auto.

Silny podmuch wiatru strącił

ulubionego zielonego pluszaka prosto do kanionu.  

 

Przetransportowano mnie do Puerto de la Cruz

Do zdjęcia,

powiedzieli

wciągnij brzuch.

Poczęstowano mnie ciepłym piwem.
Namaszczono.

 

Zadecydowano, 
- zamknij oczy oraz cierpliwie 

leż w tej jednej pozycji.

 

Na wszelki wypadek spoczywam

obok deski surfingowej jakiegoś rudego Szkota.


      Teneryfa, lipiec 2016.

 

 

Edytowane przez dach (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Michał_78 tak, to cięzka praca ale i tez ma swój niepowtarzalny urok. Przede wszystkim trzeba umieć i lubic przebywac samemu ze soba. Większość problemów trzeba pokonać w pojedynkę. Na drodze należy myśleć za siebie oraz kierowców przede wszystkim osobówek, co to nie mają odpowiedniej wyobraźni i wiedzy, jak trudno wymanewrować 40 tonowym zestawem w razie nagłego niebezpieczeństa. Po prostu do tej pracy należy podejść z pasją. Dziękuję za komentarz i pozdrawiam 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Rozdział trzynasty      Na szczęście dla wszystkich obywateli - tych bardziej spokojnych i tych bardziej wojowniczych - do naruszenia i zmiany granic Rzeczypospolitej , a w następstwie tegoż do zachwiania jej wewnętrznego ładu nie doszło. Senatorowie zapamiętali doskonale ostrzeżenie, przedstawione im przez Przedwiecznego. W wyniku czego wszyscy oni - bez wyjątku, wliczając księcia Jeremiego - ważyli bacznie swoje decyzje, rozważając możliwe konsekwencje. Przekazali je także swoim potomkom, czego jednym z następstw było to, iż syn dopiero co wymienionego księcia, Michał, zapoczątkował pierwszą nie tylko w Europie i w Azji, ale także w świecie dynastię, panującą jednocześnie nad tyloma narodami.    Rzecz jasna, że ludy - a tym samym kraje ościenne jak Ormianie czy Gruzini - w zrozumiałej obawie przed potęgą sąsiada nie poważały się - pomijając nieliczne incydenty - naruszać jego granic. Wewnętrzny rozwój we wszystkich sferach - by wymienić tu tylko kulturalną i naukową - promieniował na sąsiadów, dając z jednej strony przykład, a z drugiej impuls do własnego rozwoju. Co bynajmniej oznacza, że w państwach owych - Autor ma tu na myśli Cesarstwa Chin i Japonii, znacznie przecież starszych - wewnętrzny postęp, szczególnie społeczny i technologiczny - nie miał miejsca. Miał, toteż wymiana tak kulturalna jak naukowa, rozwijały się po myśli władców i ministrów oraz ludzi tworzących powołane po temu instytucje.    Jedynie za zachodnią granicą Carstwa sytuacja - pomimo upływu lat, a potem wieków - wyglądała wciąż podobnie.  Rzeszowi książęta, a później polityczni przywódcy pochodzenia wcale nie szlachetnego, mimo przysiąg składanych na wierność kolejnym swoim królom, powiązanym wszak politycznie z Carstwem, wbrew zdrowemu rozsądkowi i własnemu dobru oraz korzyściom - ustawicznie intrygowali, mając najwyraźniej we krwi nie tyle bunt, ile naturalną niechęć do obywateli sąsiedniej nacji. Wzmacnianą po cichu - co z drugiej strony zrozumiałe - kultywowaną pamięcią wydarzeń sprzed stuleci, wzmacnianą podtrzymywanymi negatywnymi emocjami. Które to spiskowanie kończyło się dla nich w sposób łatwy do przewidzenia: przed królewskim sądem.     Działo się tak do pierwszych lat dwudziestego wieku, gdy kolejny car z panującej nieprzerwanie dynastii Wiśniowieckich, Michał Jeremi IV - nazwany tak ku czci swoich wielkich przodków - straciwszy najwyraźniej cierpliwość po otrzymaniu następnej już w tym roku (a był to rok 1914) wiadomości o procesie kolejnych rzeszowych polityków, postanowił rozwiązać problem z Germanami sposobem swojego wielkiego przodka, księcia Jeremiego...      Voorhout, 4. Grudnia 2024     
    • @Rafael Marius sami będą przyjeżdżać;) zrobi się jeszcze ciaśniej:)
    • @violetta spoko, cieszę się.
    • @FaLcorN Dziękuję za serduszko i czytanie.
    • Kim jesteś? Głosem który mnie prześladuje?   Nie!   (Jesteś nikim!)   Tylko wytworem mojej chorej wyobraźni I karmisz się moimi koszmarami   (Najwyższy czas powiedzieć tobie żegnaj!)   Bo zostanę tylko ja sam Na własnych zasadach   I zostawisz mnie w końcu w spokoju!    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...