Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Franek K
Opublikowano

Ja bym tu Andrew ciut pokombinował np.

 

Choć nie jestem wieszczem,

To napiszę wierszem.

Pisanie po polsku zupełnie bezbłędne

Jest jak piękne usta, ale beznamiętne.

 

Lub coś w tym stylu.

 

Pozdrawiam. F.K.

 

Opublikowano

@corival

 

"I am a deserted orphan! Woe to me, no one feeleth pity towards me!" ("Jestem opuszczoną sierotą! Biada mi, nikt nie lituje się nade mną!").
Rozdarłem swoje szaty, odziałem się workiem i głowę posypałem popiołem, jak niby miałem się uczyć gramatyki i ortografii i dlatego wstąpić do klasztoru!

Ale nie!!! Zacząłem wszystko od nową! Reboot! Restart systemu, сhyba, roboty też żartują... .  Cha-cha-cha!

 

 

Opublikowano (edytowane)

@Franek K

 

Był to drugi lub trzeczy bardzo krótki wierszik, napisany przeze mnie po polsku. Jest słabo rymowany! Ale rymowany!

 

Chciałbym zastosować się do Waszych zaleceń, ale do tego mam niewielką wiedzę zarówno o języku polskim, jak i o sztuce poetyckiej. Poza tym powinienem byłby mieć talent. Ale nie mam!

 

Wersja, którą Pan zaproponował, jest bardzo piękna i ... bardzo polska, i tylko Polak mógłby to i tak piękne napisać.

 

Ale jestem bezużytecznym słowikiem we wspaniałym ogrodzie polskiej poezji. Tym który "struts and frets his hour upon the stage,//And then is heard no more" ze wszystkimi swoimi idiotycznymi bajkami "signifying nothing!" ("Macbeth"). (Jestem "nędznym aktorem, który swoją rolę//Przez parę godzin wygrawszy na scenie//W nicość przepada" ze wszystkimi swoimi idiotycznymi bajkami, który "nic nie znaczącą"("Makbet").

 

 

 

Edytowane przez Andrew Alexandre Owie (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

@corival

Dziękuję za miłe słowa! Ten portal to miejsce, w którym szkolę się w rozwiązywaniu twórczych problemów w otoczeniu wykształconych i znających się na rzeczy ludzi w kraju, którego nie znam i w obcym języku, którego też prawdziwie nie znam. Tak bardziej interesujące!
 

@corival

Ale ogólnie jestem tutaj komikiem, artystą kabaretową entertainer'em więc nie muszę być traktowany zbyt poważnie. Lubię przekraczać różne kultury i łączyć ludzi na podstawie wspólnych zainteresowań kulturowych. W zasadzie jestem więc tłumaczem interesującym się poezją i humorem z różnych krajów - Zachodu, Rosji i Wschodu.

 

 

Edytowane przez Andrew Alexandre Owie (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

@corival

 

Nie chodzi o ambicję, po prostu straciwszy, z powodu COVID-19, bardzo wyrafinowaną działalność i wciąż poszukując nowego zatrudnienia, martwię się o zachowanie starych i zdobycie nowych umiejętności zawodowych, a to wymaga ciągłej praktyki i ćwiczeń oraz znacznego obciążenia intelektualnego.

 

Dziwność moich konstrukcji gramatycznych jest łatwa do wyjaśnienia. Wpływ języka rosyjskiego, który dla anglojęzycznych jest nie do odróżnienia od polskiego.

 

Po drugie, angielski, podobnie jak chiński, którego uczyłem się razem z rosyjskim, jest językiem analitycznym, w przeciwieństwie do fleksyjnych języków europejskich, z wyjątkiem bułgarskiego. Z tego powodu na przykład często mylę kobiecą mowę z męską i odwrotnie.

 

Po trzecie, moje myślenie jest podobne do myślenia maszynowego i algorytmów sieci neuronowych. Z tego powodu ciągle muszę udowadniać, że jestem człowiekiem, a nie programem sieciowym, tzw. botem, czy algorytmem sztucznej inteligencji.

 

Po czwarte, mam myślenie paradoksalne i asocjacyjne, metagramatycznie, i stylistycznie wulgarność łączy się z najwyższą uprzejmością, tak jak to było w kulturze Europejskiego Renesansu. То również ma silny wpływ na składnię i słownictwo.

 

Po piąte, mój pogląd na sprawy to widok Ziemi z orbity. Różnice narodowościowe i rasowe między ludźmi to dla mnie abstrakcje, które są trudne do zrozumienia. Ale są to historycznie zdeterminowane różnice, z którymi trzeba się liczyć.

 

Nie mam ambicji, ponieważ nie wypełniam żadnej misji. Jestem osobą prywatną. Po prostu żyję.

 

Mówię o bardzo poważnych rzeczach żartobliwie i poważnie, o tym, co nie jest poważne. Żartuję z poważną miną. Ale jestem strasznie niepoważny. W ten sposób niszczę stereotypy.

 

Uwielbiam mistyfikacje, najważniejsze jest, aby wszystko było interesujące i zabawne. 

 

Diagnoza:

Kłamca, gaduła, chichot.

 

 

Edytowane przez Andrew Alexandre Owie (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

 

"Epistolæ Obscurorum Virorum"! 

It's a parody of the Letters of Obscure Men, that book minus its satire plus love of the human beings. What he writes, is not against us, it's against the modern stereotypes, pop culture, postmodernism and against the author himself. 

 

"Epistolæ Obscurorum Virorum"! 

To parodia "Listów ciemnych mężów", tej książki, ale bez jej satyry. Tylko miłość  do ludzi. To, co pisze, nie jest przeciwko nam, jest przeciwko współczesnym stereotypom, popkulturze, postmodernizmowi i samemu autorowi.

 

 

Edytowane przez Andrew Alexandre Owie (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

Ach, dear corival, - tylko entre nous, des filles, - powiem jeden sekret: w rzeczywistości ja, Zielony kot, jestem Kotem w butach. Ten sam kot! Richard Sapogov!

 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

A wszystkie te historyjki i bajeczki, które niestrudzenie opowiadam, są nie tylko szajsem, ale nawet nawózеm, źródłem w jakiś sposób dla pisarzy, poetów, muzyków, scenarzystów, szpiegów, naukowców, programistów, filologów, dziennikarzy, nawet polityków, fanów  itd itp.


SLOGAN:
"Zielony kotek! Nie pierwsza, ale lepsza biegunka twórcza na świecie! Banzai!"

 

 

 

 

 

Position "Number two" = 1)"numer dwa"  2) "robić kupę", to gra słów.

 

Edytowane przez Andrew Alexandre Owie (wyświetl historię edycji)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • ... będzie zacząć tradycyjnie - czyli od początku. Prawda? Zaczynam więc.     Nastolatkiem będąc, przeczytałem - nazwijmy tę książkę powieścią historyczną - "Królestwo złotych łez" Zenona Kosidowskiego. W tamtych latach nie myślałem o przyszłych celach-marzeniach, w dużej mierze dlatego, że tyżwcieleniowi rodzice nie używali tego pojęcia - w każdym razie nie podczas rozmów ze mną. Zresztą w późniejszych latach okazało się, że pomimo kształtowania mnie, celowego przecież,  także poprzez czytanie książek najrozmaitszych treści, w tym o czarodziejach i czarach - jak "Mój Przyjaciel Pan Likey" i o podróżach naprawdę dalekich - jak "Dwadzieścia tysięcy mil podmorskiej żeglugi" jako osoby myślącej azależnie i o otwartym umyśle, marzycielskiej i odstającej od otaczającego świata - mieli zbyt mało zrozumienia dla mnie jako kogoś, kogo intelektualnie ukształtowali właśnie takim, jak pięć linijek wyżej określiłem.     Minęły lata. Przestałem być nastolatkiem, osiągnąwszy "osiemnastkę" i zdawszy maturę. Minęły i kolejne: częściowo przestudiowane, częściowo przepracowane; te ostatnie, w liczbie ponad dziesięciu, w UK i w Królestwie Niderlandów. Czas na realizację marzeń zaczął zazębiać się z tymi ostatnimi w sposób coraz bardziej widoczny - czy też wyraźny - gdy ni stąd, ni zowąd i nie namówiony zacząłem pisać książki. Pierwszą w roku dwa tysiące osiemnastym, następne w kolejnych latach: dwutomową powieść i dwa zbiory opowiadań. Powoli zbliża się czas na tomik poezji, jako że wierszy "popełniłem" w latach studenckich i po~ - co najmniej kilkadziesiąt. W sam raz na wyżej wymieniony.     Zaraz - Czytelniku, już widzę oczami wyobraźni, a może ducha, jak zadajesz to pytanie - a co z podróżnymi marzeniami? One zazębiły się z zamieszkiwaniem w Niderlandach, wiodąc mnie raz tu, raz tam. Do Brazylii, Egiptu, Maroka, Rosji, Sri-Lanki i Tunezji, a po pożegnaniu z Holandią do Tajlandii i do Peru (gdzie Autor obecnie przebywa) oraz do Boliwii (dokąd uda się wkrótce). Zazębiły się też z twórczością,  jako że "Inne spojrzenie" oraz powstałe później opowiadania zostały napisane również w odwiedzonych krajach. Mało  tego. Zazębiły się także, połączyły bądź wymieszały również z duchową refleksją Autora, któraż zawiodła jego osobę do Ameryki Południowej, potem na jedną z wyspę-klejnot Oceanu Indyjskiego, wreszcie znów na wskazany przed chwilą kontynent.     Tak więc... wcześniej Doświadczenie Wielkiej Piramidy, po nim Pobyt na Wyspie Narodzin Buddy, teraz Machu Picchu. Marzę. Osiągam cele. Zataczam koło czy zmierzam naprzód? A może to jedno i to samo? Bo czy istnieje rozwój bez spoglądania w przeszłość?     Stałem wczoraj wśród tego, co pozostało z Machu Picchu: pośród murów, ścian i tarasów. W sferze tętniącej wciąż,  wyczuwalnej i żywej energii związanych arozerwalnie z przyrodą ludzi, którzy tam i wtedy przeżywali swoje kolejne wcielenia - najprawdopodobniej w pełni świadomie. Dwudziestego pierwszego dnia Września, dnia kosmicznej i energetycznej koniunkcji. Dnia zakończenia cyklu. Wreszcie dnia związanego z datą urodzin osoby wciąż dla mnie istotnej. Czy to nie cudowne, jak daty potrafią zbiegać się ze sobą, pokazując energetyczny - i duchowy zarazem - charakter czasu?     Jeden z kamieni, dotkniętych w określony sposób za radą przewodnika Jorge'a - dlaczego wybrałem właśnie ten? - milczał przez moment. Potem wybuchł ogniem, następnie mrokiem, wrzącym wieloma niezrozumiałymi głosami. Jorge powiedział, że otworzyłem portal. Przez oczywistość nie doradził ostrożności...    Wspomniana uprzednio ważna dla mnie osoba wiąże się ściśle z kolejnym Doświadczeniem. Dzisiejszym.    Saqsaywaman. Kolejna pozostałość wysiłku dusz, zamieszkujących tam i wtedy ciała, przynależne do społeczności, zwane Inkami. Kolejne mury i tarasy w kolejnym polu energii. Kolejny głaz, wybuchający wewnętrznym niepokojem i konfliktem oraz emocjonalnym rozedrganiem osoby dopiero co nadmienionej. Czy owo Doświadczenie nie świadczy dobitnie, że dla osobowej energii nie istnieją geograficzne granice? Że można nawiązać kontakt, poczuć fragment czyjegoś duchowego ja, będąc samemu tysiące kilometrów dalej, w innym kraju innego kontynentu?    Wreszcie kolejny kamień, i tu znów pytanie - dlaczego ten? Dlaczego odezwał się z zaproszeniem ów właśnie, podczas gdy trzy poprzednie powiedziały: "To nie ja, idź dalej"? Czyżby czekał ze swoją energią i ze swoim przekazem właśnie na mnie? Z trzema, tylko i aż, słowami: "Władza. Potęga. Pokora."?    Znów kolejne spełnione marzenie, możliwe do realizacji wskutek uprzedniego zbiegnięcia się życiowych okoliczności, dało mi do myślenia.    Zdaję sobie sprawę, że powyższy tekst, jako osobisty, jest trudny w odbiorze. Ale przecież wolno mi sparafrazować zdanie pewnego Mędrca słowami: "Kto ma oczy do czytania, niechaj czyta." Bo przecież z pełną świadomością "Com napisał, napisałem" - że powtórzę stwierdzenie kolejnej uwiecznionej w Historii osoby?       Cusco, 22. Września 2025       
    • @lena2_ Leno, tak pięknie to ujęłaś… Słońce w zenicie nie rzuca cienia, tak jak serce pełne światła nie daje miejsca ciemności. To obraz dobroci, która potrafi rozświetlić wszystko wokół. Twój wiersz jest jak promień, zabieram go pod poduszkę :)
    • @Florian Konrad To żebractwo poetyckie, które błaga o przyjęcie, dopomina się o miejsce w czyimś wnętrzu. Jednak jest w tym prośbieniu siła języka i humor, dzięki czemu to nie poniżenie, lecz autentyczna, godna prośba. To żebranie z honorem - pokazuje wrażliwość i odwagę ujawnienia się.   Twoje słowa przypominają, że można być nieodspajalnym  (ładny neologizm) prawdziwym i trwałym. Ta pokora nie umniejsza, lecz dodaje blasku.      
    • @UtratabezStraty Nie chcę tłumaczyć wiersza, bo wtedy zamykam drzwi do innych pokoi czy światów. Czasem czytelnik zobaczy więcej niż autor - i to też jest fascynujące, szczególnie w poezji.
    • Skoro tak twierdzisz...  Pozdrawiam
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...