Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

 

 

 

gdzieś płynę sama nie wiem gdzie
skończy się podróż jak i po co  
płynąć gdy nie wiem czy gdzieś jest
przystań pod gwiazdką mrugającą


gdzie miękko z deszczem spływa łza
rozmyta jak horyzont nocą 
można zapomnieć się vabank 
ćmą w ognie elma hen lecącą


delfinie pieśni siedmiu mórz 
gładzą zmarszczone czoła falom
a z klifu szelma troll co rusz 
w niewinnym żarcie stacza kamień


płynę bo płynąć trzeba i
o głos syreni mijam tonie 
bo obiecałeś czekać mnie
w przystani. drogi się nie boję

 

 

 

3.4.21

Edytowane przez opal (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

A ja się poczepiam :)))

 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Pierwsze 'gdzieś' wydaje mi się błędem językowym (poza tym tych 'gdziesiów' troszeczkę za dużo na samym początku). Moim zdaniem poprawnie powinno być 'dokąd' lub 'dokądś'. I wtedy mogłoby być np. 'dokądś wciąż płynę nie wiem gdzie'. Wiem, że w tym przypadku ginie 'samotność', ale nie mam pomysłu jak ją zachować utrzymując rytm :)

Poza tym dobrze. Podoba mi się dwuznaczność 'drogi' na końcu, myślę, że nie przypadkowa :)

 

Pozdrawiam :)

 

 

'wciąż płynę sama nie wiem gdzie' (?)

Gość Radosław
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Z odwagą i zaufaniem spojrzeć na drogę, to już jest bardzo dużo.

Tu również jest nadzieja na dobre zakończenie. 

 

Choć i pewna tajemnica, którą zasygnalizowałaś otwierając utwór. Ale musi być tajemnica. Bez niej wszystko byłoby wyblakłe ;) 

 

Pozdrawiam

 

i dobrej drogi dla Ciebie 

Opublikowano

@Jacek_K , @Dag, @Pi_@Sylwester_Lasota@Nata_Kruk , @Radosław

 

Witajcie :-)


Serdecznie Wam dziękuję za pochylenie się nas tym wierszydełkiem. :-)

 

 

@Pi_

Agatko, pierwotnie ten wierszyk wyglądał trochę inaczej, był wyraźnie religijny (jako wierszowany komentarz do wiersza Alinki z beja, napisałam go 3.4.), ale zmieniłam końcówkę, aby można go było odczytywać szerzej. Teraz kategorię "tematyka" widziałabym tak: miłość/wiara/egzystencja/wolna (?) wola)

Zresztą, nie lubię narzucać interpretacji. Najbardziej cieszę się, jeśli czytacie po swojemu :-) Wrrróć - jeśli w ogóle czytacie! ;-) :D

 

Co do Twojej uwagi do "ćmy" - to ona ma właśnie lecieć "hen", bo gdzieś coś tam jej mignęło, nawet nie ogień, a złudne ogniki, a ta, zwiedziona, "myśli, że myśli", że ma "cel", że musi...

 

Zostawię tak, jak jest. :)

 

Dziękuję Ci  za obszerne słowo pod wierszem:-)
Wszystkie dobrego dla Ciebie i Bliskich!

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

 

@Nata_Kruk

Natko, baaardzo dziękuję Ci za pomoc!:)  Właśnie na takich, technicznych, uwagach najbardziej zależy mi, kiedy wstawiam tu  teksty

 

Ale, nie obraź się, zostawię jak jest. :)

 

Bo, po pierwsze, uważam powtórzenia za ważny środek stylistyczny - szczególnie tam, gdzie zależy mi na melodyjności tekstu, czy oddaniu nastroju pewnego zagubienia/jakiegoś natręctwa myśli :) A po drugie, Twoje poprawki zmieniłyby sens tej zwrotki. :)

 

 

- Najlepiej zresztą wszystko to wyjaśnił to @Jacek_K  - dziękuję, Jacku!!!

 

 

@Sylwester_Lasota

Sylwestrze :)

Tam, dokąd zmierzają podniosłe, ważkie myśli, ja nie śmiem nawet wzrokiem sięgać...! :)
Gdzie mi tam do górnolotów. Ja tylko podfruwać umiem, ja/z/kółka, błędny (z błędami) ptak. :)

 

Ale spróbuję po swojemu, nielotnemu-jazkółczemu, wyjaśnić, co "AŁ!tor" miał na myśli :)

 

Abstrahując już od rozstrzygnięcia słownikowego:

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

- wg którego pytanie: "gdzie idziesz?" nie jest błędem, a uzusem językowym, rozróżniam jakoś intuicyjnie te dwa pytania:

1) Dokąd kroczy/zmierza/ - świat/Polska/Poezja ;)

2) Gdzie lecisz?
Gdzie (teraz) idziesz?
A ty GDZIE...??

 

W pierwszym przypadku mam: patos, koncentrację na celu, podkreślenie kierunku/ruchu.
W drugim - sytuację codzienną, skupienie na "tu i teraz", niekoniecznie na celu i raczej na samym zamiarze (?) ruchu.

 

A tu, w tym wierszydełku, nie ma (przynajmniej wg moich zamierzeń) patosu. Jest zagubienie, pytanie o cel, sens... Nie wiadomo, czy PLka płynie, obierając kurs, czy to tylko jej złudzenie,  bo jest pchana prądami...?
A może i jedno, i drugie...? 

 

Pewna jest tylko droga. I determinacja, by płynąć, choć mamią, by zboczyć te ognie Elma, syreny.

Dlatego, Sylwestrze, wybacz, ale nie zgodzę się z Twoimi poprawkami. :-)
Ale - serdecznie dziękuję za nie, w ogóle - dziękuje Ci za pochylenie się nad tym tekstem. :-) Pozdrawiam

 

 

 

Wszystkim dziękuję jeszcze raz za poczytania, komentarze, zostawiony ślad w postaci głosu :-) Pozdrawiam, życząc miłego dnia

 

 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Ja idę w tłumie podobnych sobie. A dokąd tłum zmierza? Nie wiem. 

Ostatnio coraz więcej niepoprawności, niechlujności językowych staje się słownikowo poprawne, ponieważ... wszyscy tak mówią. Ja niestety nie świecę przykładem, też bardzo często popełnuam błędy, ale uwielbiam piękny język i podziwiam ludzi, którzy potrafią się nim biegle posługiwać.

Niczego nie chciałem Ci narzucać, ale jeśli spojrzysz za jakiś czas na dwie pierwsze zwrotki, to może sama zauważysz gdzie gdzieś jest za dużo... a najłatwiejszym do wymiany, moim zdaniem, jest to pierwsze.

 

Gdzie myszka bignie? W labiryncie. A dokąd? Do wyjścia.

 

Pozdrawiam :)

Opublikowano

@Pi_, @Sylwester_Lasota, @Jacek_K

Witam serdecznie :-)

 

Bardzo się cieszę z powyższej dyskusji, uwielbiam, kiedy można poznać inne punkty widzenia, które nie zmieniają się w linie demarkacyjne czy wzajemne ostrzeliwanie się z okopów :-) :-)
A tutaj nikt na szczęście nie tkwi w mentalnym rasizmie, nikt nie zbywa obraźliwymi sloganami - dziękuję Wam za to :-) 

 

Pozdrawiam Was ciepło, miłego wieczoru!

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


 

 

@Pi_

Agatko, Twoja wersja jest ładniejsza, płynniejsza, ale... nie moja :-(
:-)

Teraz to wierszydełko trafia do mojego prywatnego inkubatora i, może, karmione wątpliwościami, kiedyś opuści go w formie takiej, jak Twoja - lub jej bliskiej.  :-)

Bardzo dziękuję Ci za obszerme, rozwijające moje widzenie poezji, komentarze! :-) :-)
Pozdrówka serdeczne!

 

@Sylwester_Lasota

Sylwestrze, ja również. :) Ale, skądinąd,  podzielam pogląd Agaty, że poezja rządzi się jednak innymi regułami. Dla mnie zabawa słowem jest odpowiednikiem stosowania przerzutni w białym wierszu - nadaje wielowymiarowość, oznacza poszukiwanie, torowanie (?) nowych  ścieżek  - choć zdaję sobie sprawę, że często, nieświadomie, pewnie idę po czyichś śladach :)
Pozdrawiam!

 

@Jacek_K

Jacku...
DZIĘKI!!

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Natuskaa

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Buch!    Rach!   Ciach!   Maszyna  Czy strach?   I życie ukryte  Za zasłoną świadomości    Bo czas nie ma  Dla nikogo litości    Gdy pędzi za nieznanym 
    • MRÓWKI część trzecia Zacząłem się zastanawiać nad marnością ludzkiego ciała, ale szybko tego zaniechałem, myśli przekierowałem na inny tor tak adekwatny w mojej obecnej sytuacji. Podświadomie żałowałem, że rozbiłem namiot w tak niebezpiecznym miejscu, lecz teraz było już za późno na skorygowanie tej pozycji.  Mrówki coraz natarczywiej atakowały. W pewnej chwili zobaczyłem, że przez dolną część namiotu w lewym rogu wchodzą masy mrówek jak czująca krew krwiożercza banda małych wampirów.  Zdarzyły przegryźć mocne namiotowe płótno w 10 minut, to co dopiero ze mną będzie, wystarczy im 5 minut aby dokończyć krwiożerczego dzieła. Wtuliłem się w ten jeszcze cały róg namiotu i zdrętwiały ze strachu czekałem na tą straszną powolną śmierć.  Pierwsze mrówki już zaczęły mnie gryźć, opędzałem się jak mogłem najlepiej i wyłem z bólu. Było ich coraz więcej, wnętrze  namiotu zrobiło się czerwone jak zachodzące słońce od ich małych szkarłatnych ciałek. Nagle usłyszałem tuż nad namiotem, ale może się tylko przesłyszałem, warkot silnika, chyba śmigłowca. Wybiegłem z namiotu resztkami sił, cały pogryziony i zobaczyłem drabinkę, która piloci helikoptera zrzucili mi na ratunek. Był to patrol powietrzny strzegący lasów przed pożarami, etc. Chwyciłem się kurczowo drabinki jak tonący brzytwy, to była ostatnia szansa na wybawienie od tych małych potworków. NIe miałem już siły, aby wspiąć się wyżej. Tracąc z bólu przytomność czułem jeszcze, że jestem wciągany do śmigłowca przez pilotów. Tracąc resztki przytomności, usłyszałem jeszcze jak pilot meldował do bazy, że zauważyli na leśnej polanie masę czerwonych mrówek oblegających mały, jednoosobowy zielony namiot i właśnie uratowali turystę pół przytomnego i pogryzionego przez mrówki i zmierzają szybko jak tylko możliwe do najbliższego szpitala. Koniec   P.S. Odpowiadanko napisałem w Grudniu 1976 roku. Kontynuując mrówkowe przygody, następnym razem będzie to trochę inną historyjka zatytułowana: Bitwa Mrówek.
    • Ma Dag: odmawiam, a i wam Doga dam.        
    • Samo zło łzo mas.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...