Chcę być dla ciebie miastem w deszczu -
- nagim, by dotyk mógł zabłądzić
między dachami, gdy je wieczór
smaga za karę wiatrem rwącym.
Chcę być ulicą zawstydzoną
natłokiem nazbyt śmiałych pytań
oraz tym drzewem, co przez okno
cieniem gałęzi cię usypia.
Chcę być kałużą, w której gubisz
odbicie, złoszcząc się i płacząc;
niech beton przetną żywe strugi,
wśpiewają w twoje stopy - światło.
A jeśli stanę się witryną,
stłucz ciemną szybę, bierz co twoje;
i tylko później pozwól spłynąć
tkliwością modlitw w ciepłe dłonie.
Jakie piękne historie miłosne pisze deszcz!
Jak bardzo nie chce się wstawać od stołu nakrytego przez wrażliwość!
Herbata stygnie.
Pokolenia odchodzą, ale nie przemijają.
Początek świata?
To wszyscy "my" pochyleni nad kubkiem kawy
i z mocnym postanowieniem poprawy ...
W Paryżu nigdy nie kończy się noc.
W człowieku zbyt często nastaje epoka lodowcowa.
Bawmy się!
Apetyt na życie prosi o menu.
Na srebrnej tacy grzech
Podano do stołu!
Ludzie?
Niech dalej śpią, śnią, burzą i kochają.
Ja i tak nastąpię.
Ostrożnie i
... po nich.