Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

TY BZY, TERMINY, NIM; RETY - ZBYT.

I KALENDARZE BEZRADNE... L A K I.

ALU, ZNIKA KWIT; IWKA - KIN ZULA.

 

- A, MYTA?

- TAK; ADRES Z SERDAKA TATY MA.

 

 

- JAKI KWIT?

- TO IWKI KAJ.

 

KAJAK? ADRESOWA - PAS - POMYŁKA; KŁY MOPSA, PAW... O, SERDAK, A JAK!

 

- O, NA DOLE NUMER!

- KREMU NEL?

- O, DANO.

 

OT; ANIELKA MA KWIT - IWKA MA, KLEI NA TO.

ALE HENIA MA DRUKI KURDA MIN - E, HELA?

KRYSI BZY - JOLA ZARZĄDZA GAZDĄ - ZRAZ, ALOJZY BISY, RK.

MARZENA DAMA - DOM I MODA - MA DANE Z RAM.

 

ONA NA BALI - CI LABA, NANO.

 

I ELA... MA MOTKI... KTO? - MAMA LEI?

A BABA MA KIL? BLIK... A MA BABA!

 

- KASA TU - TYM. 

- I KTO MA MOTKI?

- MY TU - TASAK.

 

"ZAKOPANE NA POKAZ"; 

A I RAMY - TY, MARIA - ZAKOPANI NA POKAZ.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Edytowane przez -Marianna__ (wyświetl historię edycji)
  • 4 tygodnie później...
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @huzarc pięknie
    • białe chmury  rozkołysane w niedopowiedzeniach  letniej pieśni   drobniutkie  kropelki na twarzy wrastają w nas słodyczą   ciemnoczerwonym rumieńcem jabłoni spartan w gęstniejącej koperkowej mgle    uspokajasz  szeptem motyla szum wiatru   jesień  z zawiązanymi oczami wierszem   i w zmechaconym  metaforami    swetrze  

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • @Migrena Pięknie i wzruszająco.
    • Lato rozdarło się jak zardzewiała flaga. Nad morzem tańczyliśmy boso, piasek wbijał się w skórę jak tysiące igieł, czasem jak krwawiące ostrza. Twoje włosy były czarnym grzmotem wiatru, solą, co paliła w gardle jak rana. Kochałem cię jak pustynia ulewę, jak rekin krew, jak burza grzmot. Bez wahania. Bez litości. Do bólu. Aż woda stawała się winem, a słońce rozsadzało horyzont jak granat. Twoje ciało było oceanem, bez dna, bez brzegu, gdzie tonąłem i rodziłem się na nowo, w szepcie szaleństwa i przypływach ognia. Każdy dotyk jak rozcięcie, każdy pocałunek jak krzyk i krew w serce. A jednak pragnąłem więcej. Zawsze więcej. Bez końca więcej. Ale przyszła jesień – rdzawa, gnijąca, cicha jak dłoń trupa. Liście opadały jak spalone fotografie, a twoje oczy gasły, zamieniały się w popiół wspomnień. Został tylko szum fal, jak pusty śmiech Boga w pustej katedrze. Teraz siedzę sam, z piaskiem w oczach, z tęsknotą, co ma kształt noża wbitego po samą rękojeść. Palę wspomnienia jak suchą trawę, ale ogień nie grzeje, tylko dymi. A dym gryzie i dławi, jak imię, które wciąż słyszę w sobie - rozbitą butelkę na mieliźnie, z resztką soli na szkle, co pali jak dawna rana, echo, co nigdy nie wraca, lecz budzi widma wiatru, wycie psa przy torach, gdzie tory prowadzą w pustkę, morze, które zna i kocha tylko samotnych - a w ich sercach sieje burzę, co nigdy nie milknie.    
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Witaj - czysta prawda - ale czasem boli - dziękuje że byłaś -                                                                                                   Pzdr.niedzielnie.                                                                               @violetta - @huzarc - dzięki - 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...