Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ciemna Strona Sumienia


Rekomendowane odpowiedzi

Inna wersja tekstu.

------------------

 

Chłopiec odczuwa nieokreślony lęk. Nie wie czy uciekać, czy zaspokoić ciekawość. Przykucnięte w ciemnawym kącie, w smugach światła z odrobinkami kurzu, faktycznie grzeszy obrzydliwością. Na dodatek patrzy na niego, jakby chciało przeniknąć wzrokiem. Wyzwala zatrzymującą myśl. Szybuje pod sklepieniem umysłu i nie pozwala odejść. Maszkara cuchnie niemiłosiernie, a poza tym taka wstrętna, że nawet dziecięca wyobraźnia, nie pozwala oczom zrozumieć, na co właściwie patrzą.

 

***

 

Wszedł do starego, opuszczonego domu, do którego nikt oprócz niego nie zaglądał. Przychodził dość często, tylko po to, żeby połazić, popatrzeć po kątach i wyjść. Coś go pchało w to miejsce. Lubił niepokojącą atmosferę, niczym rozlaną tajemnicę, którą ktoś zapomniał wytrzeć. Brudne skrawki szyb, stada pajęczyn i rdza na wszelkiej maści metalowych rupieciach, dodawały jeszcze większej niesamowitości. Czasami jakiś zabłąkany gołąb wlatywał do środka, ale nie fruwał wewnątrz za długo. Tylko echo trzepotu skrzydeł zostawało trochę dłużej. Kiedyś widział, jak krążył nisko nad zardzewiałym prętem, ale w ostatniej chwili zrezygnował. Nie chciał na nim siadać. Chłopiec nigdy nie spotkał tutaj kogokolwiek. Aż do dzisiaj.

 

Zauważył to, jak tylko wszedł. Siedziało przy stercie powyginanych drutów. Chciał od razu uciekać, ale coś przykuło uwagę. Zastanowiło. Obrzydlistwo miało oczy. I te oczy były smutne. Takie przynajmniej sprawiały wrażenie. Zupełnie nie pasowały do reszty. Wstrętnej i paskudnej. Pomyślał, że gdyby podjęło atak, to nie miałby żadnych szans, przeżuty i wchłonięty do środka. Może jedynie kupka niestrawionych kości, by została. A jednak siedział na metalowej, zardzewiałej skrzynce i nie próbował uciekać, nieustannie obserwowany. Czasami chłopiec schylał głowę, by na maszkarę nie patrzeć, lecz cały czas czuł świdrujący wzrok, jakby myślało, co z nim zrobić. Gdy tylko spojrzał przed siebie, widział nieruchome, prawie ludzkie oczy. I ta niepokojąca cisza.


***

 

– Pamiętasz matkę?

 

Chłopiec w pierwszej chwili nie wie, kto zadał pytanie. Po prostu usłyszał w głowie. Dopiero po chwili kojarzy, że nie jest sam. Tylko ono mogło zapytać.

 

– Mamę prawie nie pamiętam. Umarła jak byłem zupełnie małym.

– A wiesz w jaki sposób?

– ...

– Chcesz wiedzieć?

– A muszę?

– Nie… ale wolałbym, żeby tak.

– Czy mnie… straszysz?

– Jeżeli naprawdę nie chcesz, to ci nie powiem.

 

Zupełnie nie wie, o co w tym wszystkim chodzi. Czyżby mama umarła jakoś dziwnie. Nie tak normalnie jak wszyscy.

 

– No i co. Chcesz wiedzieć ?

– No dobrze. Chcę.

– Tylko uprzedzam… to nie będzie dla ciebie przyjemne.

– A co od ciebie może by przyjemne. Wystarczy spojrzeć. Mimo wszystko… powiedz.

– Została strasznie pobita metalowym prętem. Tamtym, co wystaje z rupieci. Widzisz go?

– Tak.

– Teraz siedzą za kratkami. Twojej matki, nie zdołano uratować.

– To straszne. Nie mogę nawet płakać. Może dlatego, że jak wspomniałem na wstępie, mamę niewiele pamiętam. Życzę tym paskudnym ludziom wszystkich najgorszych rzeczy. Jak oni mogli pomyśleć, żeby zrobić coś takiego.

– Nienaturalnie zabrzmiała twoja reakcja. Jakbyś musiał wygłosić odpowiednią kwestię, pasującą do sytuacji.

– To z nerwów.

– Czyżby? No właśnie. Myśleli w tym czasie. Niestety.

– Po co to mówisz? Tyle sam wiem. Ja bym im głowy poucinał.

– Dlaczego nie pytasz, kim jestem?

– Nie chcę teraz pytać. Myślę o tym co powiedziałeś.

– Możesz mi pomóc, jeżeli zechcesz?

– Pomóc? Takiej szkaradzie? Przecież nie wiem nawet kim jesteś. Może do końca nie przeżyje rozmowy. A jeśli kłamiesz i to ty zabiłeś moją matkę. Takie obrzydlistwo do wszystkiego jest zdolne. Chyba rzygnę na ciebie.

– No cóż. Rzygaj. Już gorzej wyglądać nie będę. Rozumiem.

– To dobrze.

– Jestem ich myślami i ciemną stroną sumienia. Tylko oczy są moje.

– Ciemną stroną?

– To takie, które dręczy, ale człowiek ma to w dupie.

– Nie dosyć, że maszkara, to jeszcze wulgaryzuje.

 

Chłopiec nie wie, co robić. Przecież może w każdej chwili uciec. Ciało szkarady takie… rozlazłe, że raczej ścigać nie będzie. Bo niby w jaki sposób? Dlaczego wcześniej o tym nie pomyślał. Co za głupoty mu wciska! Pan gadka brudna szmatka.

 

– Wiem, że trudno to zrozumieć, ale to prawda. Jestem zlepkiem myśli, które mieli w głowie, kiedy bili twoją matkę, a na które nie miałem żadnego wpływu. Były naprawdę paskudne. Dlatego wyglądam jak wyglądam. Ciało jest jakie jest. Obrzydliwe. Na dodatek bardzo męczące. Codziennie przeżywam ten sam koszmar. Siedziałem długo w ukryciu. Widziałem, że przychodzisz, lecz nie chciałem straszyć. Jednak nie mogłem dłużej wytrzymać. Pomyślałem, że może ten chłopiec mi pomoże.

 

– Pomoże? Chyba wierzę, że jakoś tam cierpisz, lecz jak mógłbym pomóc? No jak?

– Odpowiedź jest prosta, lecz realizacja trudna. Bardzo.

– Trudna? Czy możesz nawijać jaśniej?

– Nie w sensie fizycznym.

– A w jakim?

– W sensie umysłu, uczuć, duszy… jak zwał tak zwał.

– Nadal nie rozumiem. Po prostu powiedz, co musiałbym zrobić?

– Naprawdę nie wiesz?

– Nie.

– Wybaczyć.

– Niby komu?

– Im.

– Co… im?

– Wybaczyć, że zabili twoją matkę.

– No nie! Pogięło ciebie, czy co?

– Uprzedzałem, że trudna.

– A mama wybaczyła?

– Nie jestem myślami twojej mamy. A nawet gdyby, to odeszły razem z nią. Jej nie wskrzesisz, lecz ze mnie możesz zdjąć cierpienie.

– Czego ty ode mnie żądasz? Odbiło ci tym śmierdzącym ciałem?

– Nie żądam, tylko proszę. Zrozumiem, jeżeli odmówisz. W końcu kim jestem dla ciebie. Nikim. Cuchnącym brzydactwem. Gdybyś jednak zechciał pomóc, to musisz tak… naprawdę.

– Tak naprawdę?

– Jeżeli to uczynisz… częściowo, a nie całym sobą, to próżny trud. Nie możesz przebaczyć trochę, bo tylko pogorszysz sprawę. To już lepiej wcale. Rozumiesz?

– Nie. Pokrętnie gadasz. To znaczy sam nie wiem.

– Jest jeszcze coś, o czym musisz wiedzieć. Czasami, w takich sytuacjach, dochodzi do… przeniknięcia.

– Co to znaczy?

– Lepiej dla ciebie, żebyś nie wiedział.

– A jednak straszysz.

– Nie. Mówię jak jest. No więc co?

– Z czym?

– Wybaczysz?

 

***

Jeszcze wiele razy, chłopiec odwiedzał to dziwne miejsce. Nawet wtedy, kiedy był dorosłym mężczyzną, lecz nigdy więcej nie spotkał obrzydlistwa. Aż pewnego razu, zobaczył białego gołębia. Fruwał jakiś czas, by po chwili długo odpoczywać, na metalowym pręcie.

 

Edytowane przez Dekaos Dondi (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...