Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Z przekazów moich, panie, dziadków, to się dowiedziałem, że krowa, jak rodzi cielę to jej się zawiązuje oczy, żeby przypadkiem się nie przestraszyła, bo, panie, u nas w Mrągowie, to takie panowały zwierzęce choroby, że świnia to nieraz do widelca podobna się rodziła, a koń, panie, do owcy, tyle, że z tą owcą, to też nigdy nie było całkiem w porządku, bo i łby czasem dwa miała albo krowie kopyta. I żeśmy się już bać zaczęli od tej pory, czy jakiego czorta nam do wsi nie przyniesie ta zaraza, co to by się rozmnożył i już został. Najwięcej, to się te bali, co do kościoła nie chodzili, i jak się te zaczęły kulasy rodzić, to panie kościół w szwach pękał i nieraz to nawet ławki musieli wnosić na dodatek, tyle się wiernych porobiło. A ksiądz to tylko z miną tajemniczą się przesuwał, bo taca, to już się tak uginała, że, panie, te co zawsze zbierają, to już na czworaka prawie szli. Jak małpy prawie wyglądali, jeszcze z tym głupim uśmiechem, bo to, panie, nigdy takiego nie mieli pokosu i do tego, panie, nagle wszystkie gały w nich się wlepiały. Głównie to w tacę, ale o nich zahaczało, to się im wydawało, że tacy się ważni, panie, porobili. No, ale o tym cielaku... Prawdę mówię, że się i krowy bały o swoje przyszłe dziatki, bo, panie, krowy, to takie głupie to nie są, jak się niektórym wydaje. Rozum swój mają i oczy też, panie. Jak widzi, że coś nie gra, to odchodzi i cielę się prosić musi, żeby cyca dała. I da, bo to jak każda matka, panie. Chociażby szkarada jakaś była, to i tak pokocha. Z tym kochaniem, to nie wiem, panie jak to jest u zwierząt, ale z pewnością coś one też mają, bo inaczej to jakby się to wszystko rodziło? Z czego, panie? Jak facet sobie upatrzy babę, to i wół, i koń, panie, także. Tyle, że przed Panem Bogiem nie przysięgają dozgonnej miłości, ale panie zejść się muszą. I patrz pan, jak nieraz się prowadzają! Nie od razu do rzeczy, tylko karesy jakieś, podchody. Czasami to przyjemniej popatrzeć niż na ludzi, bo ci nieraz to tylko w krzaki, panie, i cześć. I tylko otrzepie spódnicę i te banknoty tylko za serce se chowa. Mało się tego naoglądałem, panie, jak w wojsku byłem? Było, jak chleb z masłem. Niektórzy, to i nawet krzaków nie szukali, tylko byle parawanik, panie wystarczył. Pamiętam, jak na przepustce byłem, do jednej takiej zajść chciałem, bo mi w oko wpadła, a tu, panie przy samej drodze się kochają. Czy myślisz pan, że się wypłoszyli jak podchodziłem? Gdzie tam, panie, jeszcze się więcej grzali. Słoneczko dopiekało, koniki grały. Jak z obrazka, panie. Miłość na łonie natury. Do dziś nie zapomnę, bo jak ich mijałem, to tylko chrząknąłem, żeby to się doprowadzili trochę do ładu, ale co? Tylko chichot jej i on potem tak samo. Poszedłem, panie, co mi tam! W głowie miałem swoją i mi markotno było, czy jeszcze czeka, bo tylu łaziło w kółko po okolicy po przepustkach, że się bałem, czy aby jej się inny nie spodobał. Miałem dwadzieścia lat, prawie, to się przejmowałem podwójnie. Wiesz pan, jak człowiek młokos taki, to wlecze to serce jak po ziemi nieraz, jak kajdany, panie. I cierpi, bo nie wie jeszcze jak to jest. Wszystko takie piękne się wydaje, idziesz do ołtarza, czar, panie, pryska, ale wtedy, bierzesz wszystko na serio. Chłopak jak zobaczy, w podstawówce, że inny jej tornister niesie, to, panie ryczy w domu. Gdzieś się chowa, żeby go nikt nie przyuważył, bo to już na tyle duży jest, że już to słyszał, że mężczyzna nigdy nie płacze. Babcia tylko coś wyczuwa, ale jej też się nie zwierzy, bo skryty jest. A i tak wie, że babcia już wie o co chodzi, tylko udaje, że nic ją to nie obchodzi. I, panie, to jeszcze gorzej denerwuje, jak tak tylko ze współczuciem popatrzy, bo w tobie wstyd narasta, za mazgajstwo. A jeszcze nie daj Boże czerwony się zrobisz, to już koniec. Sam byś siebie z tej planety jak najszybciej usunął, tylko nie ma jak. O duchach się nasłuchałeś tych opowiastek, to nawet do ciemnego kąta boisz się wejść, co dopiero przejść na tamten świat, bo ci się wydaje, że tam już te zjawy czekają, żeby cię rozszarpać na strzępy. To chociaż się czujesz jak ginące zwierzę, noża nie ruszysz, ani wiatrówki wójka, co na ścianie wisi, bo się boisz. Dorośniesz, to się śmiejesz sam z siebie. Masz inne problemy, tak jak teraz, panie. Odkąd się ta huta tu pojawiła, to, panie, nikt spokoju już nie ma, bo każdy wie, że od zwierząt się, panie zaczyna. I każdy się boi, że mu się dzieciak urodzi bez nosa, albo z dwiema głowami. Ludzie nie te same, co przedtem. Do kościoła zaczęli latać więcej, bo jak trwoga, to do Boga, to pan znasz. Stare, to zawsze chodzili, ale te młode, to już po nocy w sobotę, to w południe w najlepszym wypadku wstawali. Odespać muszą nocne łazęgi, panie po klubach. Jeden tu mamy, ale jakoś nie za bardzo się przyjął, to jeżdżą do Augustowa. Trochę daleko, ale, panie, dla rozrywki, panie to teraz się żyje. My to się jeszcze liczyliśmy . Ojciec zabronił i cześć. Chyba, że uciekłeś, ale czasem nie warto było, bo karę nałożył taką, że ci się na drugi raz już odechciewało. Wiek musiałeś mieć swój i koniec. Teraz wiesz pan, wymykają się jak króliki. Małolaty, panie. Pijane po nocy wracają. Anioł stróż to bladozielony ze strachu, jak tak musi pędzić za tymi autami jak wracają. Ledwie nadąży skrzydłami machać, a jak już panie dojadą, to sam klęka i się modli, że niebiosa mu pomoc zesłały, bo inaczej jak by dogonił?. Też chody mają swoje, ja ci mówię. Mój anioł stróż, to się tak nie narobił jak te teraz, panie. O dziesiątej to już spać szedł, a teraz to już i aniołom zwyczaje się musiały poreformować. Drugiego nie ma, na zmiany nie pracują. Nieraz to się już tak wlecze jak cień, bo siły nie ma, a ten, panie młokos, tinejdżer to dzisiaj mówią, bo po naszemu już czasem za zwyczajno brzmi, to dopiero się rozkręca, panie. Dobrze, że już moje pierwsze wnuki daleko, to i widzieć tego nie muszę jak to gna do tych dyskotek, albo klubów. Nie wiem, panie czym to się różni, bo tylko mi to ucho wyłapuje te dwa słowa, panie. Dysko i klub. Może to jedno i to samo, ale w tym się nie wyznaję. Będę leciał, bo się spieszę. Krowa się będzie cieliła, oczy jej, panie muszę zawiązać. I sobie też, bo jak już panu, panie mówiłem, może się jaki czort porodzi, a ja tego, panie pierwszy nie chcę widzieć. Przesądny jestem. Niech to sobie kto inny zobaczy, ale nie ja. Na mszę dałem, żeby już się w mojej rodzinie potworek więcej nie urodził, nawet z moich zwierząt. Bo już na świat przyszła moja wnuczka. Nie widzi, panie, z jedną ręką. Do lekarza, to my już panie ścieżkę udeptali. Ale, co zrobić, kocham jak swoje, a może jeszcze więcej. Jadzia z nami mieszka, za mąż nie wyszła, bo jak zobaczył to oczekiwane, co trochę przedwcześnie się przydarzyło, to dał drapaka. I tyle go widzieli. Ponoć gdzieś w Katowicach robi, na Nowej Hucie był, a teraz co z nim, to nie wiem. Zobacz, pan, widzisz pan tego potwora? Jak dymi? A te swoje wydaliny to nam pod sam nos wylewają. Śmierdzi to, panie na kilometr. Myślisz pan, że coś się zmieni? Panie, ja tu już tyle lat żyję i jak się rozmowy zaczęły, to jeszcze takim kajtkiem byłem. I co? Dalej nic. Chodzą z tekami, panie, w tą i z powrotem, debaty wielkie, panie. A my co? Gdzie się wynieść i za co? A i my tu krew z mlekiem wyssali z tej ziemi, to jak ? Ech, panie, mówić mi się nie chce, bo to taki temat wyświechtany, że nikt już ucha nawet nie nadstawi, bo co? Tylko te ciekawostki wyłapują, co się w tych ilustrowanych pismach mnożą. Czy Madonna będzie miała dzidziusia z tym, czy z tamtym, a tu, panie ścieki. Kogo to weźmie, panie. Odrzuci gazetę na samo tylko słowo. A pan skąd się tutaj zjawił?. Nie widziałem pana nigdy. W ściekach pan się przyszedł wykąpać, czy jak? Przyjdź pan później, jak już wszyscy poumierają, albo jak się ten czart rozpanoszy, bo może wtedy takich jak pan wypłoszy, co tylko tu niby z czymś nowym przychodzą. A my tu, panie, to już to wszystko znamy, jak własną kieszeń. Kupę papierów, pytania i w siną dal. Nie marnuj pan swojego czasu i naszego. Pan Bóg pomoże jak czas przyjdzie, ale na pewno nie pan.

-Dziś zamykają hutę. Nowy oddział będzie, tylko piece elektryczne i wielkie oczyszczalnie ścieków. Wszystko już wprowadzają w życie. Właśnie przybyłem Was zawiadomić.
-Jej! A co z moją krową, z dzieciakiem? Czy mam jej już oczu nie zasłaniać? Bo mi się zdaje, że ten czart, to może jeszcze przyjść. I jeszcze będzie może przez sto lat się pokazywał. Ale pan dobrą nowinę przynosisz!? Idź pan już, bo jeszcze moja córka dzieciaka wyniesie, to się pan przestraszysz. Dobrze, że ja już za długo nie pożyję, to się nie muszę bać o prawnuki. Idź pan już. Do tych swoich biurowych lisów. Coś miał pan powiedzieć to już powiedziałeś. Do widzenia. Cieszymy się, a za sto lat nasze wnuki jeszcze więcej. Dobre i to. Jakbyś pan później przyszedł, to może i dwieście musiały by czekać. To idź pan już skąd przyszedłeś.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • pochichoczmy. opowiem historię biednego weneryka, który za opłatą udostępnia krasnoludkom pokryte szankrami ciało, robi za żywą ścianę wspinaczkową. postarajmy się nie pamiętać o grozach typu instynkt samozachowawczy, co sprawia, że nieraz czuję się jak zamknięte w klatce zwierzątko albo jak człowiek, w którego podczas sumy wlazł demon, kazał wyciągnąć z kieszeni noszoną od czasów harcerstwa finkę, wbiec na ołtarz i przyłożyć ją do szyi odprawiającego nabożeństwo księdza, po czym opuścił ciało opętanego (i co teraz? ocykasz się, biedaku, w samym środku szamba-tornada, nie chciałeś, nie ty zrobiłeś, nie wiesz, co jest grane, a tu nagle rzucają się na ciebie jakieś chłopy, obezwładniają). że bywa się rozkraczonym jak przejechana żaba, próbując złapać, spoić rozjeżdżające się wymiary. oj tam, jest dobrze. wiesz, przyśniło mi się słowo "wypoliczkowany". i nozdrza pełne krakersów. nie wiem, czyje. pośmiejmy się z tego.
    • @Alicja_Wysocka Dziękuję serdecznie. @Roma Również dziękuję, najserdeczniej!
    • @Marek.zak1 No wiesz... :)
    • ani kolorowa cerata ani biały obrus ba nawet bukiet polnych kwiatów   nie upiększy tak kuchennego  stołu jak najzwyklejsza kromka chleba   pachnąca polem wiatrem słońcem która nie mówiąc  do nas przemawia  
    • @Robert Witold Gorzkowski, @Jacek_Suchowicz,@Naram-sin,@Roma   Moja odpowiedź – z szacunkiem i sercem dla poezji (i poetów):   Dziękuję Wam wszystkim za ten głos w dyskusji - czytam z uwagą i sercem, bo każdy z nas przychodzi do poezji z innej strony, ale z tą samą wrażliwością. Nie piszę tego, by kogokolwiek pouczać czy oceniać. Wręcz przeciwnie - to, co mnie cieszy najbardziej, to że w ogóle rozmawiamy o warsztacie, o formie, o treści - bo poezja nie jest przecież tylko "czuciem", ale i "sztuką słowa". A jedno nie wyklucza drugiego. To, że dzielę się wiedzą o rymach, rytmie, akcentach - nie znaczy, że mówię komuś: "piszesz źle". Mówię raczej: "Zobacz - możesz pisać jeszcze lepiej, pełniej, świadomiej. Masz już serce - teraz daj mu język, który uniesie je wyżej." Rozumiem dobrze głos Roberta - czasem czytam tekst, który formalnie jest "nieskładny", a mimo to porusza - i nie chcę mu tego uroku odbierać. Ale to, że coś mnie porusza, nie zawsze oznacza, że jest poezją w sensie literackim - czasem to po prostu emocjonalna wypowiedź, poetycka impresja. I to też jest cenne, tylko... warto mieć świadomość, gdzie kończy się "słowo intuicyjne", a zaczyna "słowo świadome".   Bo świadomość to nie kaganiec. To światło.   Nie każdy musi pisać według reguł - ale warto je znać, choćby po to, by łamać je z premedytacją, a nie przez przypadek. Tak samo jak w muzyce: można zagrać ze słuchu, ale jeśli znasz nuty - grasz odważniej. Dlatego - dziękuję, że mnie słuchacie (tu kładę rękę na sercu i kłaniam się z wdzięcznością).   Ja Was słucham też. I choć jestem trochę taką „ciocią od rymów”, nie chcę być ani strażnikiem poprawności, ani recenzentem dusz. Chcę być tylko osobą, która pomoże słowom chodzić prosto - wtedy, gdy się potykają. Reszta należy do serca - i do poezji. Z serdecznością, Ala
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...