Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano
Myśli i ruchy
 
Dolina śmierci
Leży w długich cieniach
Przestrzeni między górami
Sinoniebieskimi
 
…Cicho spokojnie –
Tam jest już dawno
- po wojnie …
 
ob. aut. - M.Powałka
pt. " Drapacze chmur"
 
 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Opublikowano

@Agrafka grafiki i malarstwo są ze mną od początku pisania, więc z tego tytułu stanowią(dla mnie jedność) , dodatkowo artyści, których prezentuje są nie tylko przeze mnie szczególnie wybrani ,z  ważnych dla  mnie  pobudek ( osobista kwestia ), ale również są na tyle uprzejmi ,by nie tylko udostępnić mi swoje prace  ,a także wielu z nich bierze czynny udział w moim procesie twórczym , bo jesteśmy w mniejszym  lub większym stopniu w  stałym kontakcie , a ponad to , aż byłam w szoku!!! sami się zainteresowali wierszami i gdzieś tam na  fb  czy innych portalach śledzą moje wiersze i komentują - a tego się nie spodziewałam ,  że sami sięgną po moje  prace. Dlatego te dzieła są dla mnie aż tak ważne , bo w pewnym stopniu również i mnie definiują .Taką formę komunikacji świadomie wybrałam oraz  w taki sposób dzielę się sobą  z  moimi czytelnikami , ponieważ każdy z tekstów  , gdzieś zawsze ma tą cząstkę mnie.

dziękuję za  sugestie, ale to był moja bardzo przemyślana droga , jak opowiedzieć o sobie a jednak nie , bo tylko zawrzeć siebie  pomiędzy linijkami i ogromnym pokładem emocji jakie każdy z  nich posiada - jaka ta cząstka mnie  / nie mnie.

obnażyć uczucia emocje oraz stany , a jednak nie w pełni.

pozdrawiam 

  • 3 tygodnie później...
Opublikowano

Hm? Przeczytałam tekst i komentarz odautorski i przyznam, że trzeba mieć tupet. To nie dzieła panią definiują. W tym konkretnym przypadku zdefiniowała się pani sama, aż nie chcę patrzeć co jest w innych pani utworach. 

Ze Stedem też jest pani w kontakcie? To są żywcem przekopiowane frazy. 

 

Dolina w długich cieniach(wiersz klasyka)

Edward Stachura

 
Kiedy przybyłem do tej doliny,
Dzień miał się już ku zachodowi.

Słońce na mojej stało wysokości
Na widnokręgu tam po drugiej stronie
I można było jego blask łagodny
Nareszcie znosić bez mrużenia powiek.

Dolina zaś leżała w długich cieniach
Między górami sinoniebieskimi;
Cicho i spokojnie -
Tu było dawno po wojnie.

Głowa mi ciążyła ku dołowi,
Byłem zmęczony długą znojną drogą,
Wszystkiego miałem dosyć już i w myślach
Widziałem wreszcie tu gościnę błogą.


Dolina ta leżała w długich cieniach
Między górami sinoniebieskimi;
Cicho i spokojnie -
Tu było dawno po wojnie.

Długo myślałem: w dół nie poleciałem.
Żalu do siebie jak na razie nie mam.
Już słońce zaszło, a ja dalej stałem,
I stamtąd właśnie tu zaszedłem śpiewać!

Dolina śmierci leży w długich cieniach
Między górami sinoniebieskimi;
Cicho i spokojnie -
Tam jest już dawno po wojnie.

 

 

 

Opublikowano

Agrafko, powiedz że żartujesz? Kolaż!? Styk skojarzeń!? Przecież, to są iście przekopiowane frazy, co tu kojarzyć? 
Mało tego, jeśli autorka miała taki pomysł, na... jak to nazwałaś

"słowno-wizualny kolaż", to wypadałoby podać źródła inspiracji. Grafikę podpisała po zapytaniu Konrada, o tekście ani słowa. Długo czekałam, czy ktoś zareaguje, no cóż... 

 

Stachura się w grobie przewraca. 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • I.         Nadpalonej świecy migocący płomień, Budzi rzewne odległego dzieciństwa wspomnienie, Niedosięgłe jak drugi wielkiej rzeki brzeg, Niewyraźne i rozmyte jak sen,   Chodząc w życiu różnymi drogami, Potykając się o losu przeciwności, Wspominamy barwne z dzieciństwa obrazy, Czasem próbując się nimi pokrzepić,   Zapamiętany w dzieciństwie babci śmiech, Czasem wlewa w duszę otuchę, Gdy nocami huragany szalejące, Do snu nie pozwalają zmrużyć powiek…   A gdy wokoło druty pozrywane, Od uderzeń piorunów żarówki popalone, Roztrzęsioną dłonią dzierżąc zapałkę, Czasem strwożeni zapalimy świecę.   I jak przed laty nasi dziadowie, Niewielką choć świeczkę postawimy w oknie, By swym blaskiem odbijając się w szybie, Nikły na twarzy zarysowała uśmiech,   Wtedy blask maleńkiego świecy płomyka, Zdaje się samotnie stawiać czoła, Srogim piorunom przeszywającym czerń nieba, Wichurom uderzającym o trzeszczący dach….   II.   Spalającej się świecy migocący płomień, Na wszystkie strony łagodnie chyboce, Niczym zatroskany, zmartwiony człowiek, Podejmujący w życiu decyzje niepewnie.   Bo te zawiłe losu koleje, Milionów ludzi na całym świecie, Są jak te tajemnicze świec płomienie, Z czasem wszystkie gasnące.   Ten tańczącego płomyka nikły blask, Na tle mroku nocnego nieba, Jest jak odmierzony ludzkiego życia czas, Na tle nieskończonego niepojętego wszechświata.   Te gorącego wosku krople, Spływające wzdłuż palących się świec, Są jak naszego życia lata kolejne, Biegnące nieśpiesznie aż po jego kres.   A ten gorący roztopiony wosk, Zdaje się kłaniać minionym wiekom, Pełnym wyrzeczeń, trudów i trosk, Spowitym mgłą niepamięci zamierzchłym tysiącleciom.   I jak ten maleńki świecy płomyk, Sami niegdyś zagaśniemy, Na wieki zamkną się nasze powieki, Ku wieczności nieśpiesznie odpłyniemy…   III.   Dogasającej świecy migocący płomień, Gdy zamigoce życia już kres, Ozłoci nikłym blaskiem włosy srebrne, I spływającą po policzku łzę,   A gdy zmęczeni życiem na starość, Wspomnimy z rozrzewnieniem odległe dzieciństwo, Czapkujmy naszym bezcennym wspomnieniom, Migocącym za niepamięci zasłoną,   Gdy będąc roześmianymi dziećmi, Pełni radosnej beztroski, Byliśmy jak te migocące świec płomyki, Nie lękając się odległej przyszłości,   Wciąż tylko na zabawach, Spędzaliśmy cały swój czas I tak płynęły kolejne lata, Pośród radości bez żadnych obaw,   Aż dorosłość naszą beztroską zwabiona, Za rogiem niepostrzeżenie się zaczaiła, By pochwycić nas w swe sidła, Pełnego trosk i problemów dorosłego życia,   Aż za pełną problemów dorosłością, Przykuśtyka niebawem już starość, By twarz zarysować niejedną zmarszczką I uprzykrzyć końcówkę życia niejedną chorobą…   IV.   Wypalonej świecy gasnący już płomień, Nim ulotni się z sykiem, Przerażony gwałtownie zamigoce, Nim już na wieki zagaśnie…   Podobnie i niejeden człowiek, Wydając w życiu ostatnie już tchnienie, Duszę swą gwałtownym strachem przeszyje, Nim ku wieczności nieśpiesznie odpłynie,   A czasem z wolna poruszając wargą Pokrzepi się jeszcze cichuteńką modlitwą, Nim w gardle uwięźnie już głos, Nie dając kształtu kolejnym słowom.   I jak z wypalonej świecy delikatny dym, Tak dusza z schorowanego ciała się ulotni By po przekroczeniu progów Wieczności, Stanąć wkrótce przed Stwórcą Wszechmocnym…   A wtedy Bóg Litościwy, Spyta ją głosem łagodnym, Czy pośród ziemskiego życia kolei, Była jak ten maleńki świecy płomyk…   Czy odbiciem Bożej Dobroci, Jaśniała w grzesznym człowieku ułomnym, Czy zanieczyszczona szpetnymi grzechami, Była jak czarny z smolnego łuczywa dym…  

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • @Berenika97    Dziękuję Ci wielce za uważne czytanie. I za uznanie oraz oczywiście za komentarz.     Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę spokojnego week-end'u.

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • @Marek.zak1 no tak wybór to nie trudny - mądrość. 
    • @Marek.zak1 to racja większość facetów mówi że tylko oni zarabiają. A ja na to mam swoją teorię niech wynajmą służącą na godziny ciekawe czy wystarczy im do pierwszego . Postawcie się takim don juanom drogie Panie.       
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...