Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

Sylwester to po łacinie 

Dziki człek, co żyje w lesie.

Więc Ci chyba leży imię,

Adekwatne wielce przecież.

 

Jam też leśnym jest ludzikiem

I bardzo to sobie chwalę.

Nie ma tu żadnych hord dzikich,

Omijają mnie skandale.

 

Nikt nie robi tu hałasu,

Nikt jak ranny łoś nie ryczy.

Bo mieszkańcy zwykli lasu

Obchodzą taką noc w ciszy.

 

Nikt na zegar tu nie patrzy,

Nie dba nikt o kalendarze,

Więc ja życzę Ci Sylwestrze (alternatywnie Twojej żonie), 

Abyś miał Sylwestra marzeń.

(Byś miała Sylwestra z marzeń)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Edytowane przez Franek K (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

@valeria 

 

Bywa i tak

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

.

 

Dzięki i wszystkiego dobrego

 

 

@iwonaroma

 

Dzięki Iwono.

 

Pstryknałem na telefonie, bo los odebrał mi komputer. Stąd niedopatrzenie. 

 

Wszystkiego dobrego w New Roku

 

Jak przyniosę, to będzie na dziś?  

@Agrafka

 

Dzięki Aga.

 

To było tak spontacznie, więc wyszło bezśredniówkowo. Poprawię to, co potrafię.

 

Wszystkiego naj

Edytowane przez Franek K (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@Franek K ktoś pisze, żeby czytał ktoś,

 

To są zwyczajnie dzieje.

 

Bardzo dobrze, że wiersz przeniesiono bo pewnie bym go przeoczył, a cóż to by była za strata;)

Po lekturze nie pozostaje nic innego jak podpisać się pod życzeniami, wszystkiego dobrego @sylwester_lasota :)

 

Opublikowano

@iwonaroma ; @Agrafka

 

No i jakoś się przeniosło bez mojego udziału. Przyznać się, kto maczał w tym to i owo

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 @dmnkgl

 

Dzięki Dominiki.

Mam nadzieję, że Sylwester przeczyta

Opublikowano

Gdzieś zaszyty w leśnej głuszy

mieszka Franek nieprzeciętny.

Dziś mi sprawił zaszczyt duży,

pozdrawiając mnie swym wierszem.

 

Chociaż prawie się nie znamy,

bo nas dzieli czas i przestrzeń,

to ja Tobie mój K (och!) any,

życzę tam, gdziekolwiek  jesteś:

 

By Cię omijały dziki,

burze, grady, wiatrołomy.

Byś nie zawiódł się na nikim

w leśną ciszę zanurzonym.

 

Żeby wszystkie leśne ścieżki,

dróżki, dukty, stare trakty

wiodły zawsze w spokój wielki,

byś gdzie trzeba, zawsze trafił.

 

Żeby Ci szumiały muzy

pośród liści i igliwia,

żebyś ciągle w stopniu dużym

swą twórczością nas zadziwiał.

 

I na koniec tu dorzucę:

tym, co dotrzymują kroku,

ze szczerego serca życzę

Najlepszego w Nowym Roku!

 

 

Dziękuję Wszystkim za życzenia. Muszę przyznać, że były one sporym zaskoczeniem dla mnie... nie wspomnę już o wierszu.

 

Serdeczności dla Was Wszystkich. Trzymajcie się ciepło i zdrowo. :)

 

 

Opublikowano

@Sylwester_Lasota

 

Cóż za odpowiedż

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Wzruszylem się. Wielkie Dzięki

@ais

 

Dzięki Aga i wzajemnie  

@Karina Westfall

 

Dzięki Karino

 

Ten Sylwester to prawdziwa postać, ale jak to w poezji - interpretacja może być różna. A Sylwester w lesie jest piękny  

@Agrafka

 

Dzięki Aga.

Masz u mnie flaszkę spirytusu movens

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Rozbiłam ja swoje czarne zwierciadło. Było nowe, rama nie ta, wypadło. Próbuję zebrać kawałki szkła.   Krawędzie kłują i ranią mi ręce, A mimo to ja próbuję jeszcze Zebrać, co tylko się da.   Malujesz dla mnie nową taflę, Teraz dobraną lepiej pod ramę, Lepszą, niż była ta.   Prosiłeś, bym przestała nad tą płakać, Bym o niej wreszcie zapomniała, Bo od niej cierpisz sam.   A jednak dzisiaj pomagasz mi zebrać Coś z tamtej, bo widzisz wreszcie teraz, Że mimo niego to jestem też ja.
    • Mnie jakoś nigdy nie ciągnęło do karuzel, jarmarków, wesołych miasteczek i tym podobnych atrakcji. Pierwszy raz przejechałem się jakąś karuzelą z moim synem. On miał wtedy zaledwie kilka lat, a ja już kilkadziesiąt :))). Myśłę, że dla niego była to jakaś atrakcja, ale dla mnie średnia. Jakoś nie zapałałem do tego typu rozrywek. Twój tekst przypomniał mi nowelę filmową o trzech biednych chłopcach, którzy chcieli przewieźć się karuzelą. Akcja noweli została umieszczona w czasach, gdy elektryczność nie była jeszcze w powszechnym użytku, a karuzela, która zajechała do ich miasteczka, napędzana była siłą ludzkich mięśni. Gdy chłopcy okazali zainteresowanie tą niezwykłością, jej właściciel zapytał czy mają pieniądze na bilet. Dzieciaki oczywiście żadnych pieniędzy nie miały. Zaproponował więc im, że będą mogli się przewieźć, ale na koniec dnia i pod warunkiem, że przez cały dzień będą od środka, niewidoczni dla jego klientów, kręcić karuzelą. Chłopcy chętnie przystali na taki układ i ochoczo wzięli się do pracy. Pchając w kółko drewniane kołki wenątrz karuzeli, wsłuchiwali się w śmiechy i radosne pokrzykiwania dzieci i dorosłych kręcących się na zewnątrz i wyobrażali sobie, jak to będzie wspaniale przejechać się również na tej kolorowej, kręcącej się w kółko niezwykłości. Właściciel kasował bilety, zmieniali się kolejni chętni do przejażdżki, a chłopcy kręcili i marzyli. Byli jednak coraz bardziej zmęczeni, karuzela zaczynała zwalniać, a nawet się zatrzymywać, co wzbudziło frustrację właściela, do tego stopnia, że zagroził im, że jeśli nie wywiążą się z umowy, to przejażdżki karuzelą będą nici. Ich marzenie zaczęło się rozmywać. Nie mogli do tego dopuścić, więc zaczęli ostatkami sił znów szybciej popychać drewniane drągi. Na szczęście dzień miał się już ku końcowi i ludzie zaczęli się rozchodzić, aż końcu zostali sami z właścicielem, który powiedział, że teraz oni mogą się przejechać, zaznaczył jednak, żeby się pośpieszyli bo musi złożyć karuzelę. Chłopcy jednak byli tak wycieńczeni, że żadnemu z nich nie chciało się więcej stanąć przy drągu wprawiającym karuzelę w ruch, ale to też nie miało znaczenia, bo nawet na jazdę na niej już im odeszła ochota. Właściciel karuzeli widząc to, złożył pośpiesznie cały sprzęt i odjechał.   Pozdrawiam
    • obudziłem się po ciszy wyborczej leżąc na prawym boku dlaczego serce po lewej stronie i bije
    • Kiedy miałam dziesięć lat, marzyłam o jednej rzeczy — o karuzeli. Prosiłam mamę i tatę, by zabrali mnie na tę magiczną jazdę, ale tata zawsze mówił, że na karuzelę chodzą szumowiny. Nie mogłam tego pojąć, ale wiedziałam, że muszę tam iść. Pewnej niedzieli rano, kiedy wszyscy jeszcze spali, rozbiłam swoją świnkę skarbonkę. Zebrałam wszystkie pieniądze, jakie miałam, i bez pytania wyszłam z domu. Na karuzeli kręciłam się godzinami. Świat wirował wokół mnie, a ja czułam się wolna i szczęśliwa jak nigdy wcześniej. Nie schodziłam z miejsca, dopóki nie zrobiło się późno. Kiedy wróciłam do domu, tata już czekał. Dostałam smary na tyłek i zapytał: — Wiesz, za co to? — Za karuzelę — odpowiedziałam śmiało. Tata spojrzał na mnie poważnie: — Nie za karuzelę, tylko za to, że nie powiedziałaś, gdzie idziesz. Spojrzałam mu w oczy i powiedziałam: — A jakbym powiedziała, to bym nie mogła iść, bo już prosiłam. Tata tylko pokręcił głową, a ja wiedziałam, że ta przygoda zostanie ze mną na zawsze.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...