Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

(Z cyklu: Albumy muzyczne)

 

***

 

Teksty z cyklu „Albumy muzyczne”, nie są przekładami. Są one jedynie luźno związane z oryginalnymi tekstami utworów, zawartymi na prezentowanych przeze mnie albumach muzycznych. Zarówno sama muzyka jak i treść utworów śpiewanych są dla mnie niejako pretekstem i inspiracją do przedstawienia swoistego konceptu fantastycznego.

 

***

 

… ze snu przychodzę…

 

… w sen ―

wnikam

― następny…

 

 

… idę wolno ―

pustym

korytarzem…

 

 

Zamknięte drzwi…

 

Otwarte okna…

 

… milczenie rzeczy…

 

 

Na drewnianym parkiecie ― leżą przekrzywione prostokąty ― słonecznego świtu…

 

 

W powietrzu ― o nikłym zapachu woskowej pasty… ―

 

… rozchodzi się ―

piskliwy szum

― bezbrzeżnej pustki…

 

 

Zbudziłem

się?

 

… zasnąłem?

 

 

Gdzieś ― między półmrokiem nieskończoności… ― a czernią ― przeszłego czasu…

 

… kusi mnie ―

cudowny

błękit lata

― i szelest liści…

 

 

Ześlizgują się

bose stopy ―

kiedy staję

― na krawędzi parapetu…

 

 

… rozkładam

szeroko

― ramiona…

 

 

… wstrząsają mną ― podmuchy wiatru…

 

 *

 

Migoczą jeszcze gwiazdy… ―

 

…choć słońce ―

już dawno

wzeszło

― i zaszło…

 

… i znowu wschodzi ― wykonując pełny obrót ― wokół mojego serca…

 

 

Puste ulice pachną rozgrzanym asfaltem…

 

N i k t  n a  n i k o g o  n i e  c z e k a…

 

 

… wiatr ―

porywa

― śmieci…

 

Chwieją się zakurzone trawy

― w ukośnych smugach jaskrawego blasku…

 

 

Wybieram w telefonie numer, aby ci powiedzieć, że jestem…

 

… niestety ― dodzwaniam się ― tylko ―  d o  ―  s a m e g o  s i e b i e…

 

*

 

Wielki

cud

― życia…

 

 

W stojącym lustrze drewnianego trema ―

dostrzegam

― wielce utrudzoną twarz…

 

Miałem zrobić coś ważnego

― lecz ―  z a p o m n i a ł e m,  c o…

 

 

Wszędzie wokół ―

ciągle te same

― kłamliwe szepty…

 

… chcą ― coś wciąż ― obwieszczać…

 

 

Wzbraniam się ― jak mogę ― przed uczestniczeniem w tym ludzkim cyrku…

 

 

Muszę wyjść…

 

Muszę

― zapić ten ból…

 

(Włodzimierz Zastawniak, 2019-02-28)

 

***

 

Soul's Inner Pendulum – jest to drugi album muzyczny (studyjny) polskiej grupy neoprogresywnej Moonrise, wydany w 2009 roku.

 

 

 

 

 

 

 

Edytowane przez Arsis (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Przepiękny utwór 

Jak zawsze pełna podziwu zerkam 

Ja dziś też zapijam ból i smutek

 

 

Opublikowano

Nie wiem, czy pisałam kiedyś, ale podoba mi się ogólna idea tworzenia pod wpływem muzyki. Sama kiedyś podążałam tą ścieżką. Tym razem czuję, że muszę zostawić ślad, całokształt powyższego dzieła jest bowiem tak piękny w swoim smutku, że ciężko zignorować treść. Puchar przyznaję za zaznajomienie czytelników z Moonrise. Ja w ogóle pierwsze słyszę, ale jestem pod wrażeniem. 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Tekst powtórkowy?     Zaczął padać śnieg. Niebanalnie przymroziło tej zimy. Pierwszy płatek spadł mu na rękę. Pomyślał sobie: wszystko jest kwestią stanu. Tak naprawdę, to zmrożona woda. Jest nieszkodliwa. No chyba, że jest jej za dużo. Na przykład na dachu. Albo na powierzchni Ziemi. Tak luzem. Tam, gdzie jej nie powinno być. Może potopić to czy tamto. Jest jeszcze para woda. Cholernie może poparzyć.    Padało i padało.    Wybrał się do lasu. Podziwiać oszronione drzewa. Uwielbiał takie widoki. Wprost szalał za nimi. I jeszcze coś lubił.     Stał pod rozłożystym świerkiem. Otaczały go też inne, bardziej potężne drzewa. Gałęzie uginały się pod białym ciężarem. Nic dziwnego. Tu jeszcze trzymał większy mróz. Promieni Słońca dochodziło niewiele. Co jakiś czas słyszał odgłosy, osuwającego się śniegu. Lubił drażnić drzewa. Nie dawać im spokoju. Szarpać malutkie zlodowaciałe gałązki. Uważał, że to nic złego. Zwykła zabawa.     Złamał nieco grubszy konar. Miał z tym trudności. Był twardy jak kamień. Ale w końcu mu się udało. To tylko zwykła, nic nie czująca, cząstka lasu. Nie musiał się przejmować. Zabawa trwała nadal.       Właśnie schylił się po odłamaną gałązkę, by ją połamać bardziej, gdy usłyszał szelest. Nie zdążył uświadomić sobie, skąd dochodził. Z góry czy z tyłu. Poczuł niesamowity ból. Coś twardego i ostrego, utknęło w jego szyi. Głęboko i dokładnie. Ogarnęła go mroźna, wilgotna ciemność.     Po chwili, był zimnym trupem, leżącym na zimnej ziemi. Jasna twarz, widniała na biało – czerwonym tle. Zawsze czuł się patriotą.     *     Śnieg stopniał zupełnie. Tak jak ostatnie sople lodu. Nie pozostał najmniejszy ślad. Zgłoszono zaginięcie. Odnaleziono go po jakimś czasie. Miał dziurę w szyi. Śledztwo nic nie wykazało. Przede wszystkim, nigdy nie odnaleziono narzędzia zbrodni.  
    • @Deonix_ przyznam się bez bicia na dwa razy ale za to ze zrozumiem, już dawno nie czytałem baśni w których wszystko dobrze się kończy szkoda że ich tak mało powstaje. Z upodobaniem. 
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Swoją drogą nie masz litości dla aktorów, moim zdaniem tylko Ewa Demarczyk by podołała - fantastycznie ślizgasz się po dykcji jestem zachwycony jak lekko a zarazem trudno się to czyta w sensie recytuje. 
    • @Berenika97 mnie trudno jest wiele rzeczy pojąć i wtedy pozostaje wiara dziecka nie analizuję a przyjmuję z wiarą. 
    • @Robert Witold Gorzkowski dziękuję 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...