Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Gdzież jest to moje życie, które się nie przydarzyło?
Gdzież jest to stado chwil z którym gdzieś się minąłem,
które gdzieś się rozproszyło?
Zarzucam na nie sieć, one dzielą się na dwoje.
Jedne idą ze mną, inne zawsze w lepszą stronę.
Wszystkie co mnie miną obojętnie odchodzą,
nic je już nie wzrusza, żadnej żale nie obchodzą.
Przegnałem je precz, spierzchły niespełnione.
Zaległy w cieniu pod sercem,
na zawsze, we mnie, nieświadome.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Początek wiersza, jego trzy pierwsze wersy i trzy ostatnie podobaja mi się oraz - po pominięciu środkowej, dla mnie nieco niejasnej części -  łączą się ze sobą w ciekawą wypowiedź i w pełny wiersz :) Być może środek wiersza potrzebuje dopracowania..?

Pozdrawiam :)

Opublikowano

W środku wiersza autor poluje nieudolnie na chwilę, więc jest nieco sfrustrowany i plecie trzy po trzy. Złowił coś pospolitego. Popatrzył, wyrzucił sieci, usiadł i zrezygnował, i sobie poszedł.

A może Ty naprawisz wiersz? Jestem bardzo ciekaw takiego eksperymentu.:)

Pozdrawiam serdecznie.

A jednakowoż żal mu było tych lepszych i tych gorszych chwil.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Rozumiem, że ten fragment jest nieczytelny w kontekście całości. 

Zrobiłam nadinterpretację, ale to zabawa. W skrócie: gdy prowadzi nieświadome, to głowa stara się przejąć kontrolę nad tym co się dzieje. Daje to przynajmniej (złudne) poczucie bezpieczeństwa. bb

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Dobrze :) Spróbuję zrobić go (dla mnie) bardziej zrozumiałym, i dopasować do Twojego powyższego wyjasnienia:

 

Gdzież jest to moje życie, które się nie przydarzyło
gdzież jest to stado chwil, z którym gdzieś się minąłem
które gdzieś się rozproszyło?

 

zarzucam na nie sieć

lecz choć idą ze mną, nic ich już nie wzrusza,

żadne żale nie obchodzą

 

przegnałem je precz - spierzchły niespełnione
zaległy w cieniu pod sercem
na zawsze we mnie

 

nieświadome.

 

Troche też tekst przebudowałam, żeby bardziej wydobyć poszczególne wypowiedzi. Co o tym myslisz? Pozdrawiam :)

Opublikowano

Świat się kręci a wiersz żyje i podlega interpretacji.

A możesz zawrzeć w środku wiersza, że podmiot liryczny jakoś się stara łapać te chwilę...jakie by nie były?;) ale fajny eksperyment.

 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Waldemar_Talar_Talar @Marek.zak1 Panowie, jestem wdzięczna za lekturę. Delikatność się przyda na świecie! Bb
    • @Berenika97 Bereniko, podobno są kobiety i dziewczyny, które nie cierpią, jeśli druga ma taką samą. No na mnie to nie działa- ja się cieszę z choćby z tego powodu, że ktoś ma gust podobny do mojego, że nie jestem taka ostania - mogę nawet siedzieć obok,  a co? Celowo nie można? A czasem i z zazdrości, że Twoja jest ładniejsza, zdarza się kąśliwa uwaga albo i złośliwa psota - no cóż... :) @beta_bNo to jeszcze coś. Wiesz, jak obok mnie usiądzie ktoś w wełnianej bluzce, albo w czymś, co jest szorstkie (marynarka, żakiet) - to się przesiadam - no po co mam się drapać? Dzięki :)
    • Historia wdzięczna a puenta znakomita. Podkreślona flamastrem. Z przyjemnością Alu. I jesteśmy zgodne w kwestii miłych materiałów. Bb   PS zniszczyłam w dzieciństwie mamie ulubioną bluzkę. Nałożylam lalce jako sukienkę i obcięłam nożycami rękawy, bo były za długie. Słabe wspomnienie (nie robiłam na złość, tyle że nikt mi nie powiedział, że tak nie można). 
    • @Migrena Miłość jako akt kreacji - niezwykłe ujęcie. Słowa płyną lekko, naturalnie i zabierają mnie w sferę mistyczną i cielesną jednocześnie. I niech trwają, niech się stwarzają, natura nie zna pojęcia "koniec". O ciszy nie piszę, bo poeci wiedzą lepiej, jak ją dotknąć.  
    • Stara, drewniana figura kiedyś w głównej nawie swoje miejsce miała. Wszystkie prośby, intencje i żale — przez tyle lat w jej kierunku wypowiadane — słuchała. Łzy, czasami,na posadzkę świątyni spadające — widziała. Na pytania: „Czy jesteś?”, „Czy widzisz, co robią?” — nawet gdyby mogła odpowiedzieć, odpowiedzi nie znała. A jednak, mimo swego milczenia, była jak światło w ciemności— ci, którzy przychodzili, znajdowali w niej jakąś ciszę, cień nadziei, poczucie, że nie są całkiem sami. Z wysokości swego cokołu patrzyła na dzieci trzymające matki za rękę. Na starców z różańcem w dłoniach. Na zagubionych, którzy z lękiem w oczach i gniewem w sercu stali w półmroku. Na zakochaną dziewczynę, co szeptała: „Niech mnie pokocha”.   Niemy świadek wszystkiego, co kruche i piękne w człowieku. Jej drewniane ramiona wypłowiały, twarz popękała przez wieki. Spojrzenie, wyryte przez dłuto, nie straciło jednak łagodności. Nie mogła cofnąć czasu. Nie miała mocy sprawczej. Nie znała odpowiedzi na modlitwy. A jednak — była. Właśnie to „bycie” było jej najważniejszym darem. Z czasem nowe figury, dekoracje zaczęły otaczać ją z każdej strony. Ona — skromna, lekko pochylona — wciąż stała. Stała i słuchała. Choć nie znała słów, rozumiała ciszę. A w tej ciszy ludzie mówili najwięcej. Została zdjęta z cokołu. Ostrożnie, bez ceremonii. Przeniesiona do zakrystii. Tam, między szafami z ornatami, obok zapasowych lichtarzy i zakurzonych mszałów, stoi cicho — zapomniana. Nie słyszy już szeptów modlitw. Nie czuje ciepła ludzkich spojrzeń. Nie widzi łez spadających na kamienną posadzkę.   Czasem tylko, przez uchylone drzwi, wpadają do niej echa liturgii: odległe śpiewy, brzęk dzwonków, szelest procesji. Serce z drewna — czy może w ogóle istnieć takie serce? — ściska wtedy tęsknota. Tęskni za kobietą, która codziennie zapalała przy niej maleńką świeczkę. Za chłopcem, który z obawą patrzył w jej oczy, zanim odważył się przystąpić do spowiedzi. Tęskni za szeptem: „Pomóż mi przetrwać…”. Za zapachem wosku i kadzidła. Za szczególną chwilą ciszy, gdy kościół był pusty, ale ktoś wchodził — i tylko dla niej klękał. Choć zrobiona z drewna, nosi w sobie ślady tych wszystkich dusz, które przez lata złożyły przed nią swoje ciężary. I nie umie zrozumieć, dlaczego została odsunięta. Czeka. Bo figury — tak jak ludzie — potrafią czekać. I wierzyć, choć nie potrafią mówić. Czeka. A jej drewniane serce, w zakrystii między szafami, wciąż wystukuje słowa pieśni: „Kto się w opiekę…” A ona słucha.   Rzeszów 24. 07.2025
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...