Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ten, co z nią wcześniej był


Rekomendowane odpowiedzi

Gość Franek K
Opublikowano (edytowane)

 

 

В тот вечер я не пил, не пел,

Я на нее вовсю глядел,

Как смотрят дети, как смотрят дети,

Но тот, кто раньше с нею был,

Сказал мне, чтоб я уходил,

Сказал мне, чтоб я уходил,

Что мне не светит.

 

И тот, кто раньше с нею был,

Он мне грубил, он мне грозил,

А я все помню, я был не пьяный.

Когда ж я уходить решил,

Она сказала: - Не спеши!

Она сказала: - Не спеши,

Ведь слишком рано.

 

Но тот, кто раньше с нею был,

Меня, как видно, не забыл,

И как-то в осень, и как-то в осень

Иду с дружком, гляжу - стоят.

Они стояли молча в ряд,

Они стояли молча в ряд,

Их было восемь.

 

Со мною нож, решил я: что ж,

Меня так просто не возьмешь.

Держитесь, гады! Держитесь, гады!

К чему задаром пропадать?

Ударил первым я тогда,

Ударил первым я тогда

Так было надо.

 

Но тот, кто раньше с нею был,

Он эту кашу заварил

Вполне серьезно, вполне серьезно.

Мне кто-то на плечи повис,

Валюха крикнул: - Берегись! 

Валюха крикнул: - Берегись!

Но было поздно.

 

За восемь бед - один ответ.

В тюрьме есть тоже лазарет,

Я там валялся, я там валялся.

Врач резал вдоль и поперек,

Он мне сказал: - Держись, браток!

Он мне сказал: - Держись, браток! 

И я держался.

 

Разлука мигом пронеслась.

Она меня не дождалась,

Но я прощаю, ее прощаю.

Ее, конечно, я простил,

Того ж, кто раньше с нею был,

Того, кто раньше с нею был,

Не извиняю.

 

Ее, конечно, я простил,

Того ж, кто раньше с нею был,

Того, кто раньше с нею был,

Я повстречаю!

Tekst pochodzi z

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

 

A to mój przekład:

 

Nie piłem wódki w wieczór ten,

I na nią wciąż gapiłem się,

Jak patrzą dzieci, jak patrzą dzieci,

Lecz ten, który z nią przedtem był

Powiedział – czas żebyś się zmył,

Powiedział – czas żebyś się zmył,

Tak będzie lepiej.

 

I ten, który z nią przedtem był

Wciąż groził mi i ze mnie kpił,

Pamiętam wszystko, bo byłem trzeźwy.

Gdy się zebrałem, by już iść

Nie spiesz się tak – mówiła mi,

Nie spiesz się tak – mówiła mi.

Jest jeszcze wcześnie.

 

Lecz ten, który z nią przedtem był

Jakoś mnie sobie w pamięć wbił

I gdzieś w jesieni, i gdzieś w jesieni

Wpadłem na niego, niech to szlag!

Z ósemką kumpli sobie stał,

Z ósemką kumpli sobie stał,

Groźnie milczeli...

 

Ja miałem nóż, przydatna rzecz,

Stwierdziłem więc, że skóry mej

Tanio nie sprzedam, tanio nie sprzedam,

Cóż było robić? Tak chciał los,

Wyprowadziłem pierwszy cios,

Wyprowadziłem pierwszy cios,

Tak było trzeba.

 

A ten, który był przedtem z nią

Bardzo poważnie sprawę wziął,

Na serio całkiem, na serio całkiem,

Z tyłu mnie zaszedł jeden z nich,

Uwaga! - kumpel krzyknął mi,

Uwaga! - kumpel krzyknął mi,

Lecz poniewczasie.

 

W ciągu lat ośmiu – jeden list,

A w pierdlu także szpital jest,

Ja tam leżałem, ja tam leżałem,

A lekarz ciął mnie wzdłuż i wszerz

I mówił: bracie, trzymaj się,

I mówił: bracie, trzymaj się,

I się trzymałem.

 

Rozstanie przeszło migiem, lecz

Ona nie doczekała mnie,

Wybaczam i żalu nie czuję,

W mej duszy jednak zadra tkwi

Do tego, co z nią przedtem był,

Do tego, co z nią przedtem był,

Więc nie daruję!

 

W mej duszy ciągle zadra tkwi,

Dopadnę tego, co z nią był,

Dopadnę tego, co z nią był,

Mordę mu skuję!

 
Edytowane przez Franek K (wyświetl historię edycji)
  • 2 miesiące temu...
Opublikowano (edytowane)

@Franek K @Franek K skąd to się wzięło w 21 jak było w 20? ;)

 

Dobrze rozumiesz rosyjski, to pozwolę sobie zarekomendować ci całkiem inną poezję śpiewaną - zespół Leningrad ;)  wiem że to nie Wysocki, ani Okudżawa czy Gorodnicki - ale....

 

  wolność

 kiedy nie ma forsy

  tylko nie ze mną

Edytowane przez Antoine W (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@Gosława nie możjet być - lubisz Leningrad? Co to się dzieje na tym świecie.... Oni zmienili moje patrzenie na ruskij jazyk i poezję ;) dzięki nim podciągnąłem rosyjski, a szczególnie wyrazy na: k, ch, p, d - czyli że i resztę bukw :) ) toże! :) :)

Gość Franek K
Opublikowano

@8fun

 

Jaromira zawsze przyjemnie posłuchać :)

@Gosława

 

Uch Ty. Dzięki :)

@Antoine W

 

Znam, znam. Pracowałem kilka lat w Kazachstanie i się poznakomiłem z tym i owym. Kino, DDT, Leningrad, Nautilus Pompilius, Bi2, Liube. Słabo znana jest u nas ta muzyczka, a szkoda. 

Gość Franek K
Opublikowano (edytowane)

@Antoine W

 

No nie tak do końca. Osoby z polskimi korzeniami mają możliwość osiedlenia się w Polsce. Akcja nie ma może dużego rozmachu, ale ma miejsce. Sam znam osobiście jednego przesiedleńca.

 

To z filmu Brat2:

 

 

 

A to mój ulubiony numer Bi2.

 

 

Edytowane przez Franek K (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@Franek K jednego na pewno tak - pomoc i chęć do Ich przyjęcia tutaj, nie ma się nijak do np. niemieckiego rozwiązania :( Zostawiono ich, a te gesty tylko pogarszają gorycz :( (a niby Polaków ubywa)

@Franek K Nie znałem tego filmu - fajnie że ktoś dał do piosenki tłumaczenie, nikt z moich znajomych nie kuma po rosyjsku :( (jeden owszem, tak, ale pracuje z Ukraińcami w Holandii)

Gość Franek K
Opublikowano

@[email protected]

 

Dzięki Grzegorzu. Wprost jest trudno, głównie przez akcenty na ostatniej sylabie. Ważniejsze jest moim zdaniem, aby oddać ducha opowieści.

Opublikowano (edytowane)

Jest skromny i nie wierzy w swój talent, jego tłumaczenie Wysockiego to "przetłumaczyć dosłownie" + "oddać ducha opowieści". Ideał. Gdybym był wydawcą, prosiłbym go o przetłumaczenie jeszcze kilku wierszy Wysockiego, aby przekonać się, że jego sukces nie był przypadkowy, wtedy poprosiłbym go o przetłumaczenie wielotomowej serii złożonej z niewielkich tomików quasi-kryminalna, wojenna, filozoficzna, humorystyczna poezja tego poety. Oczywiście pierwsze tego typu wydawnie, zwłaszcza bez szerokiej kampanii reklamowej, może nie być bardzo opłacalne, ale z czasem zamieniłoby się w długoterminowy zyskowny atut. Z każdym nowym wydaniem tłumacz mógł by ulepszać swoje tłumaczenia. Zarówno wydawca, jak i tłumacz i jego agent będą bogacej z każdym wydaniem. Wysocki jest już klasykiem literatury rosyjskiej, nie można go porównywać ani z autorami piosenek, ani nawet z poetami rockowymi lat 80. i 90., takimi jak Tsoi. Z dołączonym dyskiem wystarczyłoby ich wspólnej kolekcji.

 

 

Edytowane przez Andrew Alexandre Owie (wyświetl historię edycji)
Gość Franek K
Opublikowano

@Andrew Alexandre Owie

 

Ale dlaczego tak deprecjonujesz tego Tsoya? Jego teksty też są bardzo dobre przecież. Podobnie zresztą jak np. Szewczuka. Wysocki to klasyk i jego teksty doczekały się w Polsce wielu tłumaczeń. Naprawdę trudno się przebić z nowymi, zwłaszcza gdy nie ma się uznanego nazwiska :(

Opublikowano

@Franek K

Tsoi jest muzykiem rockowym, jego poezja i muzyka są niepodzielne, podobnie jak muzyka i teksty Szewczuka. Vysocki jest poetą, jego teksty mogą z powodzeniem konkurować z jego muzyką, ściśle mówiąc, nie potrzebują muzyki. Jest poetą, a jego talent jest oczywiście większy niż talent Tsoja czy jakiegokolwiek innego muzyka. Vysocki nie został jeszcze poprawnie przetłumaczony na język polski. Polska zna Wysockiego jako jednostkę, ale nie jest dobrze zaznajomiona z jego wszechstronną twórczością. Jego polskie tłumaczenia są nie doskonałe. Trzeba stworzyć odpowiedni standard tłumaczeń Wysockiego. Jeśli chodzi o Tsoi, jego poezja jest bardzo prosta. Mam na myśli formę, a nie treść.
Tsoi, Szevczuk to wczorajsi bohaterowie, choć ich fandomy są ogromne. Ich prace nie są dziś zbyt popularne. Vysocki nie jest zależny od czasu dzięki wysokiej jakości artystycznej jego tekstów. 

Jest wielkim poetą narodowym

To jest obiektywne. Na przykład nie jestem jego fanem, ale widzę jego wielkość. Tsoj i Szewczuk pozostawiają mnie obojętnym.

  • 3 tygodnie później...
Opublikowano (edytowane)

@Franek K

 

Gołos Vysockowa: "Takaja sowsiem błatnaja piesnia iz spiektakla "Mikrorajon". Eto nam w nasledstwo ot starowa tieatra dramy i komiedii dostałoś. Eto - tiema odnowo parnia, ciełowieka, kotoryj wiernułsia iz zaklucienija i prodołżajet zanimacsia niechoroszimi diełami".
Koncert w kafe "Molekuła" 20 aprela 1965 g.

 

Głos Wysockiego: "Taka kompletnie zbójecka piosenka ze spektaklu  "Osiedla". Odziedziczyliśmy to po dawnym teatrze dramatu i komedii. To temat jednego faceta, mężczyzny, który wrócił z więzienia i nadal robi złe rzeczy".
Koncert w kawiarni "Molekuła" 20 kwietnia 1965 roku

 

 

Edytowane przez Andrew Alexandre Owie (wyświetl historię edycji)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Rozbiłam ja swoje czarne zwierciadło. Było nowe, rama nie ta, wypadło. Próbuję zebrać kawałki szkła.   Krawędzie kłują i ranią mi ręce, A mimo to ja próbuję jeszcze Zebrać, co tylko się da.   Malujesz dla mnie nową taflę, Teraz dobraną lepiej pod ramę, Lepszą, niż była ta.   Prosiłeś, bym przestała nad tą płakać, Bym o niej wreszcie zapomniała, Bo od niej cierpisz sam.   A jednak dzisiaj pomagasz mi zebrać Coś z tamtej, bo widzisz wreszcie teraz, Że mimo niego to jestem też ja.
    • Mnie jakoś nigdy nie ciągnęło do karuzel, jarmarków, wesołych miasteczek i tym podobnych atrakcji. Pierwszy raz przejechałem się jakąś karuzelą z moim synem. On miał wtedy zaledwie kilka lat, a ja już kilkadziesiąt :))). Myśłę, że dla niego była to jakaś atrakcja, ale dla mnie średnia. Jakoś nie zapałałem do tego typu rozrywek. Twój tekst przypomniał mi nowelę filmową o trzech biednych chłopcach, którzy chcieli przewieźć się karuzelą. Akcja noweli została umieszczona w czasach, gdy elektryczność nie była jeszcze w powszechnym użytku, a karuzela, która zajechała do ich miasteczka, napędzana była siłą ludzkich mięśni. Gdy chłopcy okazali zainteresowanie tą niezwykłością, jej właściciel zapytał czy mają pieniądze na bilet. Dzieciaki oczywiście żadnych pieniędzy nie miały. Zaproponował więc im, że będą mogli się przewieźć, ale na koniec dnia i pod warunkiem, że przez cały dzień będą od środka, niewidoczni dla jego klientów, kręcić karuzelą. Chłopcy chętnie przystali na taki układ i ochoczo wzięli się do pracy. Pchając w kółko drewniane kołki wenątrz karuzeli, wsłuchiwali się w śmiechy i radosne pokrzykiwania dzieci i dorosłych kręcących się na zewnątrz i wyobrażali sobie, jak to będzie wspaniale przejechać się również na tej kolorowej, kręcącej się w kółko niezwykłości. Właściciel kasował bilety, zmieniali się kolejni chętni do przejażdżki, a chłopcy kręcili i marzyli. Byli jednak coraz bardziej zmęczeni, karuzela zaczynała zwalniać, a nawet się zatrzymywać, co wzbudziło frustrację właściela, do tego stopnia, że zagroził im, że jeśli nie wywiążą się z umowy, to przejażdżki karuzelą będą nici. Ich marzenie zaczęło się rozmywać. Nie mogli do tego dopuścić, więc zaczęli ostatkami sił znów szybciej popychać drewniane drągi. Na szczęście dzień miał się już ku końcowi i ludzie zaczęli się rozchodzić, aż końcu zostali sami z właścicielem, który powiedział, że teraz oni mogą się przejechać, zaznaczył jednak, żeby się pośpieszyli bo musi złożyć karuzelę. Chłopcy jednak byli tak wycieńczeni, że żadnemu z nich nie chciało się więcej stanąć przy drągu wprawiającym karuzelę w ruch, ale to też nie miało znaczenia, bo nawet na jazdę na niej już im odeszła ochota. Właściciel karuzeli widząc to, złożył pośpiesznie cały sprzęt i odjechał.   Pozdrawiam
    • obudziłem się po ciszy wyborczej leżąc na prawym boku dlaczego serce po lewej stronie i bije
    • Kiedy miałam dziesięć lat, marzyłam o jednej rzeczy — o karuzeli. Prosiłam mamę i tatę, by zabrali mnie na tę magiczną jazdę, ale tata zawsze mówił, że na karuzelę chodzą szumowiny. Nie mogłam tego pojąć, ale wiedziałam, że muszę tam iść. Pewnej niedzieli rano, kiedy wszyscy jeszcze spali, rozbiłam swoją świnkę skarbonkę. Zebrałam wszystkie pieniądze, jakie miałam, i bez pytania wyszłam z domu. Na karuzeli kręciłam się godzinami. Świat wirował wokół mnie, a ja czułam się wolna i szczęśliwa jak nigdy wcześniej. Nie schodziłam z miejsca, dopóki nie zrobiło się późno. Kiedy wróciłam do domu, tata już czekał. Dostałam smary na tyłek i zapytał: — Wiesz, za co to? — Za karuzelę — odpowiedziałam śmiało. Tata spojrzał na mnie poważnie: — Nie za karuzelę, tylko za to, że nie powiedziałaś, gdzie idziesz. Spojrzałam mu w oczy i powiedziałam: — A jakbym powiedziała, to bym nie mogła iść, bo już prosiłam. Tata tylko pokręcił głową, a ja wiedziałam, że ta przygoda zostanie ze mną na zawsze.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...