Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Helladyna


Rekomendowane odpowiedzi

Polowaliśmy na bażanty

A teraz plujemy na siebie wiśnią przy chyboczącym pustką stole
Przez dolę się przefruwa
Krząta się ... przez niedolę
Czyli przez całe życie
Słodki likier kołysze mi się przez usta
Pokora - zgarbiona rozpustą
I tu się rym urywa
Historia ani okrutna, ani tym bardziej prawdziwa

Rozglądam się chciwie po Luwrze
Chcę jakiegoś jutra
Zaczynam wątpić, czy Bóg mnie znajdzie
Urwałam się z łańcucha.


Jest tylko organiczność, nieudana ewolucja, komórki i wymazy, kapucynka na sznurku i świadomość, że rozkładamy się obrzydliwością w ziemi lub spalamy na miałki proszek, który nie nadaje się nawet na peeling.
Ot, i tyle pożytku.

 

Bóg to falochron, który obmywany jest przez tragedie.
Przyciąga fale, przed którymi nie chroni.
Stąd ta gonitwa, by jak najlepiej budować przytulne latarnie morskie - byle z dala od tego omszałego od obojętności ... morza!

Ktoś przez nie przeszedł? Nie, to nie cud. To szły ... ''nowoczesne technologie'' 
Zamykam się w swojej muszli.
Każdy z nas wykonuje zawód tłumacza: w życiu trzeba sobie wszystko jakoś tłumaczyć.
Słabo płacą.

 

To chyba zaszczyt umierać na nowiuteńkim łóżku w centrum wystawowym?
Czy będę się korzystnie prezentować?
Czy ktoś zlicytuje taki eksponat? Czy dostanę miedzianą tabliczkę za to bohaterstwo...?

 

Póki co, raczej myślę o sprytnym wykorzystaniu swojej śmiertelności: czy domy publiczne są jeszcze otwarte? Zakładam, że w takich domach coś się publikuje - posta z własnym życiem, na wygnaniu, w żadnym tam domu uciech

Już nawet nie pamiętam, kiedy ostatnio dotykałam mężczyzny! Ach! Wiem, to było o ósmej rano w tramwaju - chciał się przedostać do kasownika.
Ja jeżdżę na miesięcznym, a on był tak z angielskiego 'just the ticket'
... I złapał nas konduktor.
Za jazdę ze zbyt ważnym biletem. Miłości się nie da skasować.

Chcę mieć miejsce na wszystkie kapelusze pod którymi chowa się świat. Budzisz mnie koło siebie ranną wiosną, pączkującym majem
Ociekam lukrem pocałunków
I już wiem że warto wracać do domu: w kapeluszu i nAGAPE.

 
 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak dla mnie trochę nierówny, tu siada:

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Ale poniżej b. mi się podoba.

Ale to mi się b.podoba, i zabawa n/agape. 

 

Twoje rymowane strumienie świadomości, z podskórnym rytmem nadają się do czytania kolejno, jak wpisy w kalendarzu czy pamiętniku. bb

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Był raz Zorro , dobrotliwy pirat co lubił wędrować po dziwacznych światach i bezkresach,.Raz wybrał się na pustynię usłaną złotymi ziarenkami piasku , na której jak wybawienie dla zbłąkanego wędrowca wyrastały z bezkresu piachu cztery  oazy.      Zorro ów w czarnej masce posuwał nogę  za nogą po piachu. Słońce prażyło niemiłosiernie i Zorro był bardzo spragniony. Nagle z otchłani wydm wynurzył się stragan beduina z krawatami.     - na co mi krawaty? - rzekł pirat i machnął reką bo marzył raczej o szklance wody nie o krawatach.     Gdy przemierzył następne sto wydm oczom jego ukazała się jedna z  czterech oaz opleciona palmami i krzewami i murem z żelazną bramą. A na bramie widniał napis" Wstęp tylko dla gentelmenów w krawatach!"    -Porca miseria-zakął Zorro - carramba a to się dałem zrobić w bambuko!     I ruszył w dalszą podróż.     Na pustyni wiatr zawiewał ślady i sypał milionami złotych ziaren piasku.Po kilku kilometrach Zorro dotarł do następnej oazy. Lecz ta była zelektryzowana zamiast palm zielonych z piasku wyrastały baterie diody i katody a w centrum wielka lampa elektronowa jonizowała powietrze.W lampie rezydował Bóg Marduk który kontrolował cały ruch celny na pustyni,Zorro był tak spragniony i zmęczony że padł bez ducha na piasek i wtedy z jasnego nieba strzelił w niego piorun.      Tak Zeus gramowładny karze piratów i wędrowców którzy zamiast cicho siedzieć w  domu i gotować żurek wałęsają się po pustyniach.
    • @Laura Alszer Proszę :)
    • @Florian Konrad Dziękuję, Florianie
    • ~~ Postanowienie noworoczne Felka - mniejsza na codzień - niż zwykle - butelka. Lecz od święta i .. przy okazji odejdzie od owej fantazji. Nie duperelka, ale .. butla wielka!! ~~
    • nie miej za złe tego określenia. naprawdę tak cię widzę: jako uzdrowicielkę z zimna, podziemności, z tego, co przyrodzone i właściwe niedojrzałym szczylom (nie walnę przecież wymyślonym właśnie słowem Odsamotnicielka, bo jest co najmniej grafomańskie i kuriozalne). oto mały ja, wygrzebany do celów anatomicznych z dziecięco- i wczesnonastoletniej nory, wydarty na powierzchnię z ukrytego państwa Pustka, we dnie proklamuję świetlistą republikę, by nocami restytuować monarchię. bo zaiste samotność jest bezkierunkowym i bezdennie głupim złem, a cieszyć się z wynikającego z niej braku problemów, to jakby w wariacki i odrażający sposób dążyć do pozornego źródła, dajmy na to zamiast kupić i delektować się smakiem mlecznej wedlowskiej czekolady... rozkopać grób założyciela fabryki, Karla Ernsta Heinricha Wedla – i ssać jego nadpróchniałe kości rozkoszując się kontaktem z materią, którą w szaleńczym oczadzeniu uzna się za Esencję, Świętą Pierwotność. albo jakby uważać, że na przykład wyłącznie pierwsze modele aut są "oryginałami", że liczą się jedynie golfy czy astry "jedynki", a następne generacje, "trójki", czy inne "stadia rozwojowe", choćby i powstawały na tej samej linii montażowej – to jedynie jakieś wariacje-mutacje, tyleż brzydkie, co niewarte uwagi (wiesz, do czego piję. opowiadałem, jak mając kilka lat i jedynie dwa kanały w telewizji naoglądałem się siakichś durnych telenowel, których tytułów nie pamiętam, Żar młodości albo co – i uznałem, że dramaty, jakie przeżywają dorośli przez te obrzydliwe związki, absolutnie nie są mi potrzebne, że skórka niewarta wyprawki i co jak co, ale ja, spokojnoluby prowolnościowiec oszczędzę sobie wszelakich dramatów, absolutnie nie będę się ładować w żadne tego typu bagna, dla pokoju serca i umysłu do końca życia będę sam, czytaj: wolny od uczuciowych gehenn). właśnie tak widzę nasz związek: jako najgłębsze dopełnienie. bo jestem papużką złączką, która jedyne czego pragnie, to latać jak najwyżej, najdalej od ziemi.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...