Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

Spadam. Woda jest zimna.

Ciemna. Mętna. Bezdenna.

Walcz. Wypłyń. Otwórz oczy.

Zjawy. Milczące zmory.

Wypłyń. Nie mam już siły.

Tonę.

 

Dłonie. Piękne, świetliste.

Potrzebuję ich. Podpłyń.

Dłonie sięgają głębiej.

Chwyć się. To tylko cienie.

Wypłyń. Zamykam oczy.

Pustka.

 

Kula blasku wznosi się

znad mojej piersi. Linie

światła tną ciemną wodę.

Poprzecinana tafla

złowieszczego jeziora.

Drżenie.

 

Jasność. Księżyc oślepia

mnie swoim białym światłem.

Niebo niczym głęboki

krystaliczny ocean

pośród białych obłoków.

Cisza.

 

Wszystko milknie, gdy wnikam.

Miękkość zielonej trawy

na kształt perskich dywanów

po zimnej, czarnej wodzie.

Ptaki zaczęły śpiewać.

Spokój.

 

Drżę. Światło znika w dłoniach

półprzezroczystych istot

tańczących po jeziorze.

Skóra ich blada, czysta,

suknia jak mgła błękitna.

Piękno.

 

Wtem rusałka podchodzi.

Włosy prześlicznie lśniące,

niczym węgielki czarne

posplatane w warkocze.

Oczy piwno-błękitne.

Jasne.

 

Wyciąga ze mnie światło.

Jaśnieje w jej dłoniach i

wzmocnione wraca do mnie.

Ciepło rozlewa się po

drżącym na chłodzie ciele.

Miłość.

 

Światło przenika serce

swą wielobarwną falą.

Wyrasta drzewo piękne,

jasno oświetlone, a

na nim serduszka z tęczy.

Szczęście.

 

Wtem nimfy uciekają.

Słyszę deszcz padający,

lecz wtedy się przerażam:

jest czarny i gorący.

To właśnie on stworzył zło.

Jezioro.

Edytowane przez Edyta Janczura
Przeoczony błąd (wyświetl historię edycji)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Wymienił : A B C i obmyślił alfabet.  
    • błogosławiony stan jesienią pełen zadumy powątpiewań czy może warto by coś zmienić czy może już się zmienić nie da   pogodę w sercu proszę trzymaj październik deszczem czasem pada zaś w krzywym lustrze został grymas kiedy żałujesz zawsze zbawia :)))
    • Niebo odzyskało chłód. Gwiazdy powróciły na swoje orbity, jakby nigdy nie widziały ognia. On chodzi między dniami, jak cień, który zgubił swoje ciało. W kieszeniach nosi milczenie - cięższe niż wina, gęstsze niż sen. Ona siedzi przy oknie, liczy światła w oknach sąsiadów, jakby w nich szukała dawnych iskier. Na dłoniach ma kurz wspomnień, którego nie sposób zetrzeć. Między nimi - przestrzeń, delikatna jak popiół unoszący się w świetle. Słowa, które kiedyś były ogniem, teraz kruszą się jak szkło w ustach. Kiedyś płonęli jak obietnica świata, teraz trwają jak cisza po dzwonie. Ciała nie pamiętają dotyku, tylko drżenie, które zostało w kościach jak echo burzy. Czas przecieka im przez palce, jak piasek, który znał kształt dłoni Boga. Każdy dzień to biel, która nie chce przyjąć koloru. Asfalt wystygł. Ale w snach wciąż czują ciepło, cień ruchu, oddech w powietrzu. Nie siebie - tylko ich dawną formę, jak odcisk w wosku, zanim zapłonął knot. Poranki są zbyt ciche. Światło wchodzi w pokój bez pytania. Miłość odjęła im język, więc mówią spojrzeniami, które niczego już nie żądają. Czasem, w szumie lisci, słyszą coś, co przypomina śmiech. To nie echo. To popiół, który mówi szeptem, że nawet płomień musi się kiedyś nauczyć gasnąć, by mógł znów zapłonąć - gdzie indziej.     @Migrena obiecałem Violi przepracowany wiersz z wczoraj. jest troche romantyzmu i metafory. ale ten wiersz jest jakiś taki, jak marynarka po krawieckich przeróbkach.  ale oto on :   wchodzi - metaforycznie Wchodzi chłód — srebrny, drżący, jak mgła nad gwiazd oceanem. Powietrze błyszczy, śpiewa pyłem światła, a w jego drżeniu — ona, z papierosem. Dym krąży między nimi jak mgławica złotych włókien, jak zaklęcie szeptane przez gwiazdy, choć pachnie trochę ziemią, trochę jutrem, które nie zawsze wierzy w czary. On stoi obok — cień splata się z cieniem jej, dwa orbitujące serca, dwa ognie w tańcu wszechświata, i gdzieś w tym tańcu przeczucie końca, jak nuta, co drży, zanim ucichnie. Pod paznokciami noc, na dłoniach ślady godzin — miękkie jak jedwabne nebule. Schody skrzypią jak stare skrzypce, co pamiętają dotyk światła, choć dźwięk już matowieje. Metal drzwi zimny, lecz dłonie płoną — ogniki w mrozie, ścieżki do siebie, które nie pytają dokąd. Cisza pachnie lawendą i gwiazdami. Jej oddech — bliski, jak oddech planet w próżni. Dźwięk dzwonu kościelnego rozchodzi się falą — nie spóźnioną, lecz wieczną, odbija się w sercach jak echo miłości, która drży na granicy światła. Na parapecie pióro — echo listów, które kiedyś frunęły między ludźmi jak komety. Teraz ich spojrzenia piszą światłem — literami z oddechów i dotyku, z prawdy i złudzenia, bo każda miłość jest trochę jednym i drugim. Ciała splatają się w rytmie wszechświata, bez muzyki, a jednak cała przestrzeń gra: cichy walc pulsujących atomów, miłość, co świeci, bo wie, że zgaśnie. Jej włosy — rzeka złota spływa po jego ustach. Jego dłoń — ogień, spadająca gwiazda w jej wszechświecie. Ból i rozkosz — dwa dźwięki tej samej melodii, co rodzi się i gaśnie w świetle pulsaru. Nie ma czarów. A jednak są — w każdym drgnieniu, w każdym oddechu, w splocie ciał i myśli, w chwilowym zwycięstwie nad czasem. Potem cisza. Ona odchodzi pierwsza. Jego oczy — dwie gwiazdy gasnące powoli. Świat istnieje dalej, obcy, lecz w nim — w sercu kosmosu — pozostaje wspomnienie, co świeci wciąż, jak ślad miłości, która, nawet kończąc się, nie przestaje być światłem.    
    • @Alicja_Wysocka a mnie przy jakim słowie byś posadziła, Alu ?
    • Najlepszy miód -  gryczany. ale brnijmy dalej za Klipem   Bartnik z niewielkiej wioski Pomorze ma trzy barcie na dębie w borze, gdy podbiera pszczołom miód zawsze miewa silny wzwód, żądz na dębie ugasić nie może.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...