Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

jesienne kwiaty


iwonaroma

Rekomendowane odpowiedzi

Naturalna twoja reakcja. Letnie kwiatki --> jak miłość dwudziestoletnich naturszczyków, choć mniej odporna i mniej ubrana ro zaborcza - egzaltatywna. A związki następne są już jak ze szlagieru Krystyny Prońko, gdzie śpiewa:

 

LIŚCIE Z DRZEW SPADAJĄ MASŁEM NA DÓŁ,
TY W TEJ SAMEJ KURTCE SZÓSTY ROK.

 

to miłość odporna i głęboka poparta argumentem czasu, przetarć i wichur. Jak te jesienne flowersy z twojego wiersza i tajemniczy black man. Czarny Alibaba ;P

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Wola trwania i jednocześnie poddanie się woli "czarnego pana", gdy nadejdzie... To chyba "sztuka istnienia" i "sztuka umierania" - jednocześnie, tak jakby były nierozłączne i od siebie zależne. Wiersz piękny, mądry, budujący :) Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@iwonaroma dla mnie to szkic do wiersza....czy muszą? I kwiaty, i miłość jest, albo są, albo jej, ich nie ma. Czy mają wolę? Czarny pan, a któż to taki... może mroźny pan?

To co w nawiasie, że niby co? Wartościujemy miłość? Letnia to letnia, a jesienna to lepsza? A zimowa? Wiosenna? A ta pozbawiona pór roku? To co? 

Zwykle jak czytam coś na tym, czy innym forum, zostawiam swój ślad, czasami jest to niezborne, zwykle też nie reagujesz na moje komentarze, więc pozdrawiam serdecznie:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

 

Ja też lubię, a nawet kocham wszystkie kwiaty ( a wcale nie jestem egzaltowaną panienką :)). Ale przyznasz, ze jesienne kwiaty mają gorsze warunki do wzrostu i kwitnięcia? Dokładnie tak jest z późną miłością, gdy trzeba borykać się z chorobami, czasem (a nawet dość czesto :)) problemami materialnymi, bywa, że także z ostracyzmem społecznym. 

Gdy człowiek jest młody warunki zewnętrzne też nie bywają łatwe ( tak też mają kwiaty wczesnowiosenne) ale siła i nadzieja są ogromne, dają moc. W sile wieku miłość może być osłabiana poprzez np. chęć/konieczność robienia kariery i szereg innych potrzeb/konieczności życiowych. Bywa więc czasem lekko powierzchowna - a więc letnia :) Oczywiście to tylko systematyka na potrzeby wiersza :) życie jest dużo bardziej zróżnicowane i nie tak łatwo poddaje się schematom w związku z tym to, co powyżej napisałam nie musi być prawdą :) 

 

 

 

 

@Natuskaa :) dzięki

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@iwonaroma Był wiersz o kwiatach na wiosnę, jest temat na jesień. 

 

"Jesienne miłości" rozumiem jako dojrzałe. np. takie, które swoje przeszły, uporały się z kryzysem, zbudowały dla siebie dom, stworzyły więź. Może tu oprócz, uniesień dużą rolę odgrywa decyzja? 

 

W porównaniu pojawiają się letnie. Może takie, które skończyły swoje życie latam, nie weszły jeszcze w następny etap, porę, jesień. 

 

Tutaj PL wykazuje pewien dystans do wyżej wymienionych "urocze, piękne, ale tylko letnie" Może to wynik doświadczenia PL, rozsmakowania się w jesieni. 

 

Wszystko ma tu swój kres. Lato się kończy, albo przechodzi w jesień, jest czarny Pan ...

 

a jesień?  Co po niej ? ;) 

 

 

Pozdrawiam   

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Masz dobrą pamięć :) po Twoim wpisie zaczęłam szperać w swoich wiosennych wierszach co też ja w nich naskrobałam ;) bo nie mogłam sobie przypomnieć ;)

Ładnie to zaanalizowałeś. 

Decyzja tak, ale uczucia też (a może  nawet w przewadze?), gdyż sama decyzja (rozumiem - podparta logiką) czyniłaby związek nieco wyrachowanym?

Co po jesieni? :) Wiosna! :) 

Zimę szybko prześpimy ;)

 

Również pozdrawiam 

 

 

 

 

Dzięki Czarku ale chyba mnie przeceniasz... :)

Tak, siła i odporność to warunek niezbędny w uczuciach wyższego rzędu.

Inaczej mamy tylko krótkotrwałą emocjonalność.

Również kłaniam się :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Masz rację z tym nawiasem - usunęłam - ale zastosowałam kursywę, żeby oddzielić to co już było, bo przecież wiersz o jesiennych :)

Na pewno to nie reguła, bywają miłości silne i głębokie w każdej porze roku, a jesienią też bywają letnie ;) powierzchowne...

Ale trudno ująć w wierszu całą rzeczywistość, więc zajmujemy się jej kawałkami co może być w związku z tym  prawdziwe tylko częściowo ;)

 

Wrzosy i chryzantemy trzymam także w domu mimo, że zwracano mi uwagę, że to kwiaty cmentarne i w domu przynoszą pecha... ;) Mnie nie przynoszą :)

Ale fakt, żniw chryzantem w tym roku nie będzie...

Dzieki za serce i również ciepło pozdrawiam :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @aff U kręgowców - tak, jeszcze np. pierścienice mają taką niebieską/fioletową,  o ile mi się dobrze pamięta :))) Dziękuję bardzo :)   Deo  @Rafael Marius Piękne kwiatuszki macie :)  Dzięki i pozderki :))   Deo @iwonaroma Sorki :( Jakoś mi się do tej pory wiersze nie kleciły...  Ale miło mi bardzo i dziękuję :)))))))))))))   Deo 
    • Kiedyś gdy z zapamiętaniem surfując po internecie, Spędzałem całe godziny przed monitorem, Ujrzałem weń dumnego słowiańskiego wojewodę I skrzyżowały się zaraz spojrzenia nasze,   Dumny słowiański wojewoda, Rozsiadł się we wnętrzu mego monitora, Niczym niegdyś legendarny król Popiel, Zasiadł na swym zbudowanym z gigabajtów tronie…   Spojrzawszy na mnie z mego monitora, Ganić począł mego ukochanego powieściopisarza, Znaczące czyniąc Mu zarzuty, Rzekomej tyczące Jegoż niewiedzy,   Że uzbroił wczesnośredniowiecznych Słowian w młoty kamienne, A nie znane archeologom żelazne miecze, Niezawodne, niełamliwe, ostre i straszne, Niedorzecznymi bzdurami zapisując kolejną powieści kartę,   Że wsadził im w ręce drewniane kije, A nie śmiercionośne pioruny skrzące, Darem od gromowładnego Peruna będące, By wypalili nimi w ziemi Słowiańszczyzny granice,   Że nie odmalował w powieści słowiańskich wojów, Wiernym wizerunkom odkrytym w wnętrzach ich grobów, W trudzie i znoju polskich archeologów, Przeczących tychże niegdysiejszemu wyobrażeniu…   Zrazu zdezorientowany tymi zarzutami, Ku głębinom pamięci sięgnąłem wspomnieniami, Gdy po raz pierwszy w wieku dziecięcym, Dotknąłem nieśmiało niezwykłej tej księgi,   Kiedy to na starym strychu, Pełnym niezwykłych zapomnianych skarbów, W niewielkim domku mojej babci, Dotknąłem po raz pierwszy Starej Baśni…   A dumny wojewoda pogardliwie spoglądając z monitora, Ganił wciąż mojego ukochanego powieściopisarza, Iż piękni bohaterowie z kart Jego powieści, Śmią nie być posłuszni archeologa opinii,   Że ich nakreślone piórem powieściopisarza charaktery, Śmią nie hołdować współczesnych historyków wiedzy, Że nie wpasowują się w archeologów opinie, Wyobraźni pisarza pozostając jedynie posłuszne,   Że enigmatycznych tajemnic datowania radiowęglowego, Nie przewidział swym rozumem literata wrażliwego, Że śmiał nie przewidzieć w snach swoich, Najnowszych dociekań współczesnej archeologii,   Że najstarszej wzmiance o Słowianach, Zawierzył bez podejrzliwości wytrawnego badacza, Obnażając prostodusznego literata łatwowierną naturę, Niedorzeczną czyniąc zarazem powieści swej fabułę…   Mimowolnie oddałem się z dzieciństwa wspomnieniom, O niezwykłych chwilach spędzonych z starą tą księgą, Przypadkiem niegdyś na strychu znalezioną, W głębi mego serca rzewnymi wspomnieniami zapisaną,   I nieraz nieproszone pukają do mego serca, Tamte szczególne z dzieciństwa wspomnienia, Gdy z wypiekami na twarzy, Przewracałem wciąż kolejne Starej Baśni karty…   A usta zuchwałego wojewody, W coraz to mocniejsze uderzały tony, Coraz donioślejsze czyniąc zarzuty, Arcymistrzowi polskiej powieści,   Że tyle dobrego co i złego, Uczynił pociągnięciami pióra swego, Iż fałszywy obraz pradziejów, Nakreślił w wyobraźni swych czytelników,   Że poczynił On rażące błędy, Na kartach dziewiętnastowiecznej powieści, Odmalowując czytelnikom swą wizję Słowiańszczyzny, Tak różną od rezultatów odkryć archeologicznych,   Że uczynił On zbyt przyziemnymi, Dumnych synów rozległej Słowiańszczyzny, Od wyobrażeń panslawistów tak innymi, Od koncepcji mediewistów tak bardzo się różniącymi…   Cichutki szept koło serca, Rozkazał mi stanąć w obronie ukochanego powieściopisarza, Którego niezliczone piękne powieści, Kształtowały od dzieciństwa etapy mej wrażliwości,   Którego ponadczasowe mądre książki, W dorosłe życie mnie wprowadziły, A przez dorosłego życia ciernie i trudności, Swą niewidzialną mądrością za rękę przeprowadziły,   Przeto posłuszny podszeptom serca, Wbiłem swój gniewny wzrok w czeluście monitora, Niczym lśniący miecz ciśnięty w głębiny jeziora, By wyzwać strzegącego go wodnego demona…   I dumnego wojewodę zaraz wzrokiem przeszywam, Gestem tym chrobremu wojowi wyzwanie rzucam, A gniewne myśli ubieram w proste słowa… - Nie wyśmiewaj mojego ukochanego powieściopisarza!   – Wiersz zainspirowany powieścią „Stara baśń” autorstwa J.I. Kraszewskiego.   ------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- Wiersz ten planuję w przyszłości włączyć do powstającego właśnie zbioru kilkudziesięciu wierszy mojego autorstwa opatrzonych wspólnym tytułem „Oddychając Kraszewskim…".    W zamierzeniu moim ma to być zbiór kilkudziesięciu wierszy zainspirowanych twórczością Józefa Ignacego Kraszewskiego i będących zarazem hołdem dla tego arcywybitnego polskiego pisarza. Spoiwem łączącym wszystkie te moje wiersze będzie chęć oddania hołdu szeroko rozumianej twórczości Józefa Ignacego Kraszewskiego będącej fenomenem w skali całego świata... Każdy z wchodzących w skład niniejszego zbioru moich barwnych wierszy będzie hołdem dla jakiejś powieści, opowiadania lub poematu autorstwa tego wielkiego Mistrza polskiej literatury.    Od czasu przeczytania przed kilkoma laty z wypiekami na twarzy Starej Baśni, to właśnie J.I. Kraszewski pozostaje jednym z moich ukochanych pisarzy, a każda przeczytana przeze mnie kolejna powieść Jego autorstwa zachwyca mnie jeszcze bardziej… Dlatego też pomysł stworzenia zbioru wierszy dedykowanego pamięci tego jakże wybitnego pisarza zrodził się we mnie z potrzeby serca, by w ten sposób wyrazić mój szacunek i uznanie dla tego jednego z najwybitniejszych Polaków w dziejach naszej Ojczyzny i dla Jego wieloletniej działalności pisarskiej i wydawniczej… Niestety nie mogę ze swojej strony obiecać że uda mi się rzeczony zbiór kilkudziesięciu wierszy mojego autorstwa szybko ukończyć, ani też nie mogę obiecać że uda mi się kiedykolwiek wydać go drukiem...
    • @Andrzej_Wojnowski       Nie na darmo jesteśmy Polakami! Lecz by po kolejnej nieprzespanej nocy, Gdy snem zamglone rozewrą się powieki, Rzucać się śmiało w wir codzienności.   I nie straszny nam podły świat Z wrogiem zawsze gotowiśmy w szranki stawać W obronie odwiecznych wartości śmiało oręża dobywać, Jak i przed wiekami kwiat polskiego rycerstwa…      
    • Mój bóg zapuścił długie włosy, Pije wódkę tam, gdzie są wyrzutkowie. Uśmiecha się, gdy gardzi się nim, bóg chaosu, nie królewskim syn.   Mieszka w squacie, co się rozpada, W świecie dymu, gdzie myśl odpada. Śmieje się z życia absurdalnej gry, Buntownik w chaosie, co stworzyliśmy my.   Bez złotych tronów, bez wielkiej wiary, Wspólny oddech to jego ofiary. Bóg szarości codziennych dni, Bez światła nieba, co w blasku lśni.   Ten mój bóg, tak daleki od prawdy, Istnieje w cieniach, w melancholii jawny. Lustro życia, które widzimy, bóg surowej rzeczywistości, w której żyjemy.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...