Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

@w kropki bordo Tęskniłem za twoimi wierszami. W tym jest coś wyjątkowo smutnego. PLka doznaje zawodu. Po czym dalsze słowa jakby pogłębiają rozpacz. "Głupia ze mnie dziwka" albo "Po co się tak szarpiesz". Tak jakby PLka wyrzucała sobie własną słabość.

 

W takich sytuacjach marzyłoby mi się spojrzenie ze zrozumieniem i akceptacją negatywnych emocji. Spojrzenie na siebie ze współczuciem i miłością by załagodzić ból. Tymczasem Po co się tak szarpiesz kojarzy mi się z tymi wszystkimi ludźmi chorymi na depresję, nie będącymi w stanie poradzić sobie z własnym smutkiem. I którym ludzie mówią "weź się w garść" "przecież to nic takiego", "przestań już".

 

Przy całej powyższej uwadze, widać, że PLka stara się poradzić z nieszczęściem wykorzystując to co a. Jakoś zatamować krwawienie emocji. "Za rogiem jest następna stacja" to próba dodania sobie otuchy. "obraz jakich wiele" to jakby próba powiedzenia, że nic tak naprawdę się nie stało, że sytuacja nie jest taka zła.

 

Kiedyś dołował mnie jeden problem. Gdy pogadałem z przyjaciółką podeszła do niego ze zrozumieniem. Gdy odezwałem się do przyjaciela podesłał mi na messengerze obrazek pistoletu z podpisem "Od czego są przyjaciele". Dla mnie ten wiersz jest trochę jak ten przyjaciel. Mówienie "twardym trzeba być nie miętkim", bagatelizowanie bólu. Wszystko w intencji radzenia sobie z cierpieniem. A smutny jest dla tego, bo nie uciekniemy od własnych emocji.

 

I patrz, ledwo do ciebie zajrzałem i już mam mega rozkminy o smutku, współczuciu, radzeniu sobie z cierpieniem i problemami które nas w życiu spotykają. Twoje utwory są niebezpieczne :).

Opublikowano

@Somalija Czytam sobie wiersze Kropki, myślę że mało znam autorkę. Nie czytałem jeszcze z nią wywiadów w prasie, może jak w końcu przeczyta jej twórczość ktoś ważny... :).

 

W sumie nie rozumiem celu pytania. Zabrzmiało jak "czy słyszałeś o jej ostatnim trupie w szafie?" ;). Wszyscy je mamy. Wszyscy mamy jakieś wady, nikt z nas nie jest doskonały. Psycholodzy mają żart "nie ma ludzi zdrowych, są tylko źle zdiagnozowani" :). To raz. A dwa, że to forum o poezji i myślę że powinniśmy rozmawiać o wierszach a nie piszących. Czy Kropki ma jakieś większe demony czy nie, to jej sprawa i jeśli nie ma ochoty tego poruszać, myślę że niewłaściwe jest wyciąganie tego na światło dzienne.

 

Opublikowano

Wiersz wypełniony bólem.  

Odczucie potęguje kontrast między treścią a dobraniem, rozłożeniem słów w wersach (miękko się to czyta), oraz wpleceniem w opis, dialogu wewnętrznego (tak odebrałem "po co się tak szarpiesz ... "). 

 

Ciekaw jestem, jak rozumiesz sformułowanie " zapasowa dusza". 

 

Pozdrawiam

Opublikowano (edytowane)

@Radosław myślę, że słowo "dusza" jest zbyt często wykorzystywane w różnych systemach nazwę je religijno-duchowo-ezotyrycznymi, nie lubię tego słowa, ale żem przekorna, użyłam duszy z czystą premedytacją. Czytam o starych duszach, o młodych duszach, a na portalach poetyckich tej duszy jest tyle, że zwyczajnie mnie mdli.

Zatem pomyślałam, a co by było, gdybyśmy mieli zapasową, może wtedy przestałaby być taka wzniosła i jedyna? Pozdrawiam :)

Edytowane przez w kropki bordo (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

tuszę że mam duszę(e)

więc się duszę(e)

dusząc duszę(e)

duszę oddam w tuszę(e)

za chwilę się uduszę(e)

Opublikowano

@w kropki bordo Fakt  , PL mógł chcieć się jej  pozbyć "oddałam pierwszemu lepszemu". Przed i po obraz wypełniony bólem, i agresją PL do siebie. 

 

Dzięki za odpowiedź, dopowiedzenie 

 

Pozdrawiam , dobrego czasu. 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Fajne. We wtorek był dzień słonia.
    • Opowiem Ci dziś o przygodzie, jaką miałam z Ameryką. Nie wiem, czy kiedykolwiek w życiu przeżyję coś równie wielkiego – i równie trudnego. Jakiś czas temu poznałam, przez przyjaciół, pewne małżeństwo Polaków, którzy od dwudziestu lat mieszkali w Chicago. On – Adam – był już z trzecią żoną, Krystyną. Z czasem zaprzyjaźniliśmy się, zaczęliśmy regularnie korespondować. W tym samym okresie rozpadło się moje małżeństwo, a jego żona zmarła na raka. Rok później Adam przyjechał do Polski sam. Oddałam mu swoje mieszkanie na czas pobytu, a sama przeniosłam się do przyjaciół. Spotykaliśmy się czasem we trójkę. Nic nie wskazywało na to, że moglibyśmy się sobie spodobać – był uprzejmy, ale zdystansowany. Pisałam do niego coraz częściej – tylko do niego, bo już nie miał żony. Adam był starszy ode mnie o 25 lat. Jakież było moje zdziwienie, gdy pewnego dnia przysłał mi zaproszenie do siebie, do Ameryki. Powiedziałam mu, że mnie nie stać – wtedy odpowiedział, że on zaprasza i on płaci. W dwie strony. Wkrótce wysłał telegram: czeka go operacja oczu, potrzebuje pomocy. Uznałam, że trzeba pomóc – a przy okazji zobaczyć kawałek świata. Taka szansa nie zdarza się codziennie. Wizę dostałam – ku własnemu zaskoczeniu. Po wyjściu od konsula, obcy ludzie gratulowali mi szczęścia. A Adam miał tylko jedną prośbę: żebym nikomu nie mówiła o wyjeździe. Nawet rodzicom. Tłumaczył, że skoro on płaci, to ma też swoje warunki. I tak w pewną letnią niedzielę wsiadłam do Boeinga i poleciałam. Lot trwał 12 godzin. Nie spałam – nie chciałam przegapić ani jednej chwili. Wszystko było takie nowe, piękne, ekscytujące. Na lotnisku O'Hare czekał Adam z bukietem czerwonych róż. Mieszkał w dobrej dzielnicy, w trzypiętrowym domu, z trzema sypialniami na każdym poziomie. Nawet piwnica miała kafelki. W domu mieszkali też inni Polacy. Po odpoczynku zapytał, czego potrzebuję – po czym zabrał mnie na zakupy. Tego dnia kupił mi sześć par butów, każda w innym kolorze. Dostałam własny pokój i pełny dostęp do mieszkania – za tamto, które kiedyś jemu udostępniłam. Następnego dnia zadzwoniłam do rodziców. Powiedziałam, że dzwonię z Ameryki. Mama zaczęła płakać. Ja też. Wtedy właśnie dotarło do mnie, co zrobiłam. Nie zabrałam żadnego zdjęcia rodziny. Poczułam się nagle strasznie, samotnie. Rozpłakałam się... Adam podszedł do mnie i powiedział: – Do rodziców pojedziemy razem, ale dopiero po naszym ślubie. Zdrętwiałam. Byłam jeszcze oszołomiona podróżą, zmianą czasu, nowością wszystkiego… a w tej właśnie chwili usłyszałam, jakie ma wobec mnie plany. Poprosiłam, żeby powtórzył. Po chwili namysłu powiedziałam, że wyjdę za niego – ale tylko jeśli się zakocham. Bez miłości ani rusz. Zapytał, czy nie przeszkadza mi różnica wieku. Odpowiedziałam, że jeśli się kogoś pokocha, wiek nie ma znaczenia. Chciał ślubu jak najszybciej. Twierdził, że ma wystarczająco dużo pieniędzy, złota, że będzie nam dobrze. Ja potrzebowałam czasu. Powiedziałam mu wprost: chcę pokochać człowieka, nie jego pieniądze. Bo jeśli pieniądze znikną – co mi wtedy zostanie? Zaczęłam porządkować dom, choć mnie o to nie prosił. On pracował po 16 godzin dziennie. Zaczęłam się nudzić, rozglądałam się za zajęciem. I właśnie wtedy wszystko zaczęło się psuć. Stał się chorobliwie zazdrosny i zaborczy. Nie pozwalał odbierać telefonów, podsłuchiwał, śledził. Zabronił mi wychodzić z domu. Otwierał moje listy. Podejrzewał mnie nawet o to, że… chcę go otruć. Myślałam, że żartuje. Nie żartował. Znalazłam pracę, mimo jego sprzeciwu. Z każdym tygodniem widziałam więcej. Pił coraz częściej – nawet w nocy. A kiedy czuł się źle, znowu oskarżał mnie o trucie. Wtedy już wiedziałam, że muszę uciekać. Pewnego dnia, w złości, powiedziałam mu: – Mój mąż zawsze jadł wszystko, co ugotowałam, i po każdym posiłku dziękował mi buziakiem. A ty nie dość, że nie dziękujesz, to jeszcze mówisz, że chcę cię otruć... Chcę natychmiast wracać do domu! W jego oczach zobaczyłam wtedy coś dzikiego, jakby ogień. Z pianą na ustach powiedział: – Nie myśl, że stąd wyjedziesz. Ściągnę cię z lotniska. Powiem, że mnie okradłaś – uwierzą mi. Zrozumiałam, że mam do czynienia z niebezpiecznym człowiekiem. Zaczęłam chudnąć. Ze stresu, z bezsilności. Schudłam 10 kilogramów. Nie mogłam spać, nie mogłam jeść. Zabezpieczyłam dokumenty i pieniądze – schowałam je do sejfu. Bałam się, że zabierze mi paszport. Obmyśliłam plan. Pewnego dnia w pracy położyłam się na zimnej podłodze w łazience, udając omdlenie. Leżałam bez ruchu, jak martwa. Po jakimś czasie mnie znaleźli, zadzwonili do Adama. Polewali mnie wodą, przykładali lód. Leżałam nieruchomo. Gdy dowieźli mnie do domu, zaczęli się naradzać. Liczyłam, że jeśli wezwą lekarza, powiem mu prawdę. Jeśli polskiego – to jeszcze lepiej. Miałam nadzieję, że uda się coś ustalić. Adam bał się szpitala – mówił, że jeden dzień kosztuje 500 dolarów. Pomyślałam z goryczą: tak wygląda ta jego miłość, wartej wszystkich skarbów świata... Zaproponowałam, żeby kupił mi bilet powrotny, póki nie jest za późno. Zgodził się natychmiast. Jeszcze tego samego dnia zarezerwował lot. Rano sam zawiózł mnie na lotnisko. Ledwo trzymałam się na nogach. Kiedy siedziałam w samolocie, wciąż nie mogłam uwierzyć, że naprawdę wracam. Płakałam z radości i z ulgi. W całej Ameryce widziałam tylko jedno – ogród zoologiczny. I jego. Takiego, jakim naprawdę był. Cieszę się, że nie dałam się kupić. Pieniądze są ważne – ale nie kupują miłości, bezpieczeństwa ani szacunku. To, co w życiu najcenniejsze, nie kosztuje nic. I to jest sprawiedliwe. Bo dostęp do miłości i przyjaźni mają nawet najbiedniejsi. Adam po moim odlocie ożenił się jeszcze dwa razy. Dziś mieszka w Polsce, niedaleko mnie. Czasem dzwoni. Znów jest samotny.       
    • @Jacek_Suchowicz oczywiście
    • @violetta Ale że już jedzie do nas?

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        Mam do Ciebie pytanie: Dlaczego z tymi pretensjami nie przyszedłeś pod limeryki Nata_Kruk, tylko pozwoliłeś sobie na przykre zachowanie względem Agaty. Agaty, która wczoraj cię broniła, twierdząc że jesteś miłym, starszym panem. Twoje zachowanie zupełniw temu przeczy.  Choćby taki drobiazg, jak niesprawiedliwe lajkowanie pod własnymi utworami — jednej koleżance dajesz serduszko, sympatycznie machając ogonkiem na każsy jej wpis, a drugą zbywasz zimnym pucharkiem.   Dlaczego tak bardzo GARDZISZ Agatą, że ośmielasz się przychodzisz pod jej tekst z awanturą o amatorszczyznę, a  jednocześnie bronisz amatorszczyzny drugiej koleżanki, na widok której słodko machasz ogonkiem.   Możesz kogoś nie lubić, ale dlaczego dajesz wyraz swojej antypatii w tak szczególny i niesprawiedliwy sposób, to już nie rozumiem, albo rozumiem tyle, że Agata napisała niekorzystny komentarz pod pewną villanellą i to jest twój AKT ZEMSTY.   Można dla kogoś stracić głowę, ale absolutnie nie powinno tracić się mózgu.  

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...