Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
Wesprzyj Polski Portal Literacki i wyłącz reklamy

Postrzeganie świata


Henryk_Jakowiec

Rekomendowane odpowiedzi

Wzajemnej tolerancji

granica się zaciera

coraz mniej przy mnie bliskich

samotność mi doskwiera.

 

Tęcza kochana dzieckiem

na tle jasnego nieba

dziś inne ma znaczenie

a takiej mi nie trzeba.

 

Wulgaryzm się panoszy

a stwierdzam to z przykrością

że nawet dla najmłodszych

już stał się codziennością.

 

Ekstrawagancja stylu

tak w mowie jak i w modzie

pytanie każe zadać

- Gdzie dążysz mój narodzie?

 

Ja tego nie dożyję

zbyt mało na to czasu

lecz regres coraz bliżej

i coraz bliżej lasu.

 

Zwyrodnień długa lista

i tylko patrzeć, kiedy

na drzewach zamieszkamy

- mnie już nie będzie wtedy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@duszka

 

Zależy jak na to patrzeć. Mam na myśli tytuł. Bez słowa gorzkie jest bardziej tajemniczy. Jeżeli ktoś chciałby zachować ten wiersz dla siebie to może tytuł zmienić.

 

Dla przykładu weźmy dżunglę

tam świat roślin instruuje

ten ciekawsze wiedzie życie

kto na szczyty się winduje.

 

Dla przykładu mech, lub zioła

deptać po nich się nie boi

nikt a niechby ktoś spróbował

to uczynić dla sekwoi.

 

Tak ze złem jest, gdy w nadmiarze

wtedy staje się nieznośne

bo wprowadza czarną rozpacz

zatracając, co rozkoszne.

 

Pozdrawiam

;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Henryk_Jakowiec

Miej więcej wiary w ludzi!

Nie wszyscy wszak zmałpieją.

A jeśli brak ci wiary

to karm się choć nadzieją.

Gdy świat nam coś narzuca

to młodość się buntuje,

może duch buntu w ludziach

planetę uratuje?

A jeśli nie da rady

to może zrozumienie

odmieni nasze serca,

obudzi nas z uśpienia?

Ja nie wiem - ale wierzę:

na drzewa nie wrócimy.

Do zmian nas życie zmusi.

Na lepsze się zmienimy.

 

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Allicja

Ja zaczynam świat postrzegać

z innej beczki i pułapu

bowiem jestem emerytem

a więc tak na łapu capu

 

nie roztrząsam żadnej kwestii

problem w czasie się rozkłada

bowiem nigdzie się nie śpieszę

co najwyżej do sąsiada

 

W jego domu pomalutku

bo nad nami nie ma bata

roztrząsamy przy pół litrze

bóle i bolączki świata

 

a gdy znuży nas dysputa

ponowimy ją niebawem

bez pośpiechu ale zawsze

zgodnie z naszym polskim prawem.

 

Pozdrawiam

;)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam - fajne te spotkanie okraszone flaszka...

                                                                                 Pozd.                                                                           

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Waldemar_Talar_Talar

 

O suchym pysku nic się nie klei

każdy z osobna ma własne zdanie

ale wystarczy, choć pięćdziesiątka

tak na początek, na przywitanie

 

potem pan kelner doniesie flaszkę

do niej popitkę, dzwonko śledzika

po paru głębszych najlepsi kumple

i wnet zaczyna się polemika.

 

Pozdrawiam

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@lich_o

Krew zalała raz faceta

a rzecz miała się na balu

przyjechało pogotowie

facet znalazł się w szpitalu

 

ktoś z postronnych o to pyta

więc odpowiedź pada z sali

panie przymknij pan szczekaczkę

bo i panu też przywali

 

gościu, który siedzi w kącie

przyszedł z żoną, nie ma żony

żona poszła z innym w tango

i dlatego rozjuszony

 

wali niczym niewidomy

wali wszędzie, gdzie popadło

bo przed chwilą tak z niczego

inny mu rozwalił stadło.

 

Pozdrawiam

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zatem by postrzegać świat

oczami musisz mieć

otwarty umysł

w innym razie.

 

Plask usłyszysz

Lub coś gorsze złapiesz

A co na to naród?

tego nie wiem

 

Niech wypowie się

za siebie każdy

wciąż otwarty jest

wiersz cały

 

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@lich_o

Każdy przecież ma swe zdanie

a to wielka jest zaleta

gotów nawet o nią walczyć

tak o ile mu kobieta

 

da łaskawie przyzwolenie

sama będąc mu cenzurą

facet mruczy coś pod nosem

i odkłada na bok pióro

 

idzie tam gdzie to królowie

ponoć pieszo wędrowali

bo tam zawsze wisi lustro

a więc przed nim się wyżali.

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@lich_o

Wszak broda upiększa

i ponoć jest w modzie

a więc się nie dziwię

albowiem tej brodzie

 

wskazana kobieta

zawdzięcza niemało

bo zdjęcie jej nawet

tu zawędrowało

 

i każda niewiasta

zapragnie takową

mieć bródkę szykowną

ba, wręcz wystrzałową

 

bo sama przyjemność

przystrzygać ją z rana

przy dźwiękach muzyczki

i szmerze szampana

 

jedyne, co musi

przestrzegać ta dama

to, kiedy na łóżko

nie kładzie się sama

 

zachować kierunek

bo może być zmyłka

i ktoś się pomyli

szukając jej tyłka.

 

Pozdrawiam

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gorzko żartujesz z nieszczęścia

Mój panie sam nie wiem

gdybym coś takiego miał w sobie

pewnie załamałbym się na ament

 

Rozumiem ciebie nie akceptujesz

co mi zostało pięknie ukłonić

i zostawić byś mógł przetrawić

Zatem z podziwem dla pióra

 

dla myśli mniejszym

pozdrawiam waść ranem

życząc dobrego czwartku

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@lich_o

 

To życie z nas szydzi

stąd też i ta broda

mężczyźnie do śmiechu

kobiecie nie doda

 

uroku, powabu

a także i wdzięku

lecz żyć można z brodą

bez obaw i lęku.

 

Są większe bolączki

bo ktoś jest garbaty

kulawy, kuśtyka

a ktoś niekumaty

 

piszący jak twierdzisz

też ma swoje wady

i można by mnożyć

podobne przykłady.

 

Pozdrawiam czwartkowo

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Trochę inna wersja dawnego tekstu   Cześć. To tylko ja. Chyba jako całość lub nie. Jeżeli masz tyle cierpliwości co ostatnio, to czytaj. Jeżeli przeciwnie, to chociaż napisz, o czym nie przeczytałaś. No dobra. Tyle wstępu.   Trudność to dla mnie wielka, zwyczajność z mego pióra na papier bezpowrotnie spuszczać. Aczkolwiek – chociaż takową lubię – to bez udziwnień, ciężko mi zaiste lub po prostu taki wybór chcianą przypadłością stoi. Pisząc dziwnie o zwyczajności i prostocie kwadratowych kół, zawikłanie w umysłach sprawić mogę, a nawet bojkot, takich i owakich wypocin, lub nawet laniem wody zalać.   Gdybym koślawym grzebieniem, włosy w przypadkowym kierunku przeganiał, to skutek byłby podobny. No cóż. Żyję jakoś na tym pięknym świecie, co wokół roztacza połacie, pośród bliźnich, zwierząt, roślin różnorodnych, rzeczy ożywionych i martwych, dalekich horyzontów i niewyśpiewanych piosenek, a w tym co piszę teraz, nadmiar zaimków osobowych, co w takim rodzaju tekstu, jest uzasadnione.   Napisz proszę, co w twoim życiu uległo zamianie. Co zyskałaś, co straciłaś. Czy odnalazłaś szczęśliwą gwiazdę na nieboskłonie ziemskich ścieżek. Jeżeli nie, to masz w tej chwili szukać. Choćby z nosem przy padole, twojej upragnionej gwiazdy. Gdy ulegniesz poddaniu, to już zostaniesz na dnie wąwozu niemożliwości, opłakując swój los.   A jeśli źli ludzie ciebie podepczą, to nadstaw im jedną siedemdziesiątą siódmą część policzka. Bez przesady rzecz jasna. Czasami oddaj! Pamiętaj, taką samą miarą będziesz osądzona, jaką ty innych sądzisz. Ile szczęścia dajesz, na tyle zasługujesz. O cholera. Co za banały wyłuszczam.   Proszę cię. Pozostań przewrotną, ale nie strać równowagi. Pamiętam, że często błądziłaś wzrokiem po ogniu, a myślałaś o rześkim strumyku. To mnie w tobie fascynowało. Nieokiełzane myśli, wiecznie związane w supełki, które wielu próbowało rozplątać, bez widocznego skutku. Tylko ósme poty wylali i tyle z tego było.   Przesyłam tobie taki śmieszny przerywnik, dla odprężenia umysłu.   twoje zwłoki są w rozkładzie twoje ciało gnije już twoją trumnę sosenkową pokrył zacny cudny kurz   twoje czarne oczodoły białej czaszki perłą są a piszczele szaro złote jak diamenty ślicznie lśnią   No i co? Zaraz jest ci weselej, nieprawdaż? Przyznać musisz. Oczywiście wierszyk nie dotyczy ciebie. Kiedyś tak, jeżeli twój trup nie spłonie. Póki co, wolę cię zapamiętać obleczoną w ciało. Ładne i zgrabne zresztą. Ale dosyć tych słownych uciech. Musisz jednak przyznać, że ci lżej na sercoduszy.    Tak bardzo tobie współczuję, że masz jeszcze siły na czytanie tych moich ''mądrości''. Tym bardziej, że nie czytam wszystkich twoich, ale jestem przekonany, że ty czytasz moje sądząc po tym, co odpisujesz. Wiem, wredne to z mojej strony, do utraty tchu. Mam jednak pewność, że nie wyznajesz zasady: coś za coś. Ja też jej nie wyznaje. Wolę coś twojego przeczytać, jak prawdziwie chcę, niż czytać na siłę, gdy naprawdę: nie chcę.   To skądinąd byłoby dowodem braku szacunku i lekceważenia twojej osoby. Mam trochę pokręconą psychikę w wielu sprawach. Do niektórych podchodzę: inaczej. A zatem pamiętaj: nie wszystkie moje listy musisz czytać. Na pewno nie popadnę w otchłań obrażań. Chyba, że obrażeń, jak dajmy na to w coś walnę lub ktoś lub coś, mnie.   Aczkolwiek bywa, iż żałość odczuwam wielką, do suchej nitki białej kości. Proszę, poniechaj zachwytów nad tym co piszę, bo jeszcze przez ciebie na liściach bobkowych osiądę speszony, a to spłodzić może, psychiczny uszczerbek na zdrowiu... a to z kolei na braku moich listów. Czy naprawdę jesteś przygotowana na tak dotkliwą stratę?    Dzisiaj znowu byłem latawcem, który pragnął wzlecieć i kolejny raz, spalił lot na panewce. Ciągle ogon wlecze po ziemi. Znowu lecę nie do góry, ale w bezdenny dół, w długą ciemną przestrzeń. Głębiej i głębiej, dalej i dalej. Światło mam głęboko w tyle, ale jeszcze trochę kwantów na plecach siedzi. Nieustannie widzę przed sobą własny cień. Ścigam go, bo nie mam innego wyjścia. Wyjście zostawiłem daleko nade mną.   Kiedy wreszcie będzie koniec. Raz na zawsze. Na zawsze z wyjściem i na zawsze z wejściem. Co będzie po drugiej stronie, skoro potrafię tylko spadać. Kiedyś, gdy mogłem oprzeć jaźń o jasne ściany, to były mi obojętne. Teraz przeciwnie, lecz mijam je za szybko. Są tylko smugami. Bo wiesz jak jest. Światło bez cienia sobie znakomicie poradzi, lecz cień bez światła istnieć nie może.    Nie czytaj tej mojej głupawej pisaniny, jeżeli nie chcesz. Zrób kulkę i wrzuć do ognia. Niech spłonie. Nawet już nie wiem, jak smakuje gniew.    Stoję oparty o ścianę. Widzę lecącą w moim kierunku strzałę z zatrutym ostrzem. Nie mogę ruszyć ciała, znowu przyklejony do otynkowanych, ułożonych w mur cegieł. Są częścią mnie. Ciężarem, którego tak naprawdę nie dźwigam, a jednak odczuwam, jako zafajdany kleisty los. Ciekawe czyja to wina? Raczej nie muszę daleko szukać, by znaleźć winowajcę. Jest zawsze całkiem blisko.    Nagle zdaję sobie sprawę, że nie zabije mnie żadna strzała, tylko kupa duszącej gruzy. Tańcząca kamienna anakonda, pragnąca udusić i wycisnąć: całe posklejane rozdwojone wnętrze, żebym mógł je na spokojnie obejrzeć, przemyśleć i uwolnić trybiki z piasku. Wystawiam ręce na boki. Nic z tego. Odepchnięcie niemożliwe. Czerwone cegły pod skórą tynku, pulsują niczym krew w tętnicy.    Nagle przypominam sobie. To z własnej woli posmarowałem klejem pokręcone ego i oparłem o niby szczęśliwą ścianę. Jakiż wtedy byłem pewny swoich możliwości. A jaki głupi i naiwny. Myślałem, że oderwę jaźń w każdej chwili. Gówno prawda. Sorry.    Nogi nadal zwisają poza parapet mnie. Zasłaniam stopami uliczny ruch i mrówczanych ludzików. Wyciągam ręce przed siebie. Zasłaniam chodnik. Rozkoszny wietrzyk szeleści we wspomnieniach, przerzucając kartki niewidocznej księgi. Niektóre wyrwane bezpowrotnie. Pozostał tylko wzdłużny, postrzępiony ślad.   Nagle zasłaniam wszystko przezroczystością. Tylko spod prawego rogu zwisającego buta, wychodzi dziwna, tycia postać. Widzę ją wyraźnie, pomimo dużej odległości. Pokazuje mi środkowy palec. To matka głupich. Zaraz na nią skoczę i jej tego palucha złamię. Odzyskam wiarę we własne siły i lepszy los.    Pomału kończę na dzisiaj... z tą pseudofilozofią. Na drugi raz napiszę bajkę, co na jedno, chyba wyjdzie. Na przykład o człowieku, który po swojej śmierci, musi całą wieczność leżeć w trumnie na własnych rozkładanych zwłokach, jako pokutę za grzechy, które popełnił. Cały czas będzie tam jasno, a zmysł zapachu nie zostanie wyłączony. Oczu nie będzie mógł zamknąć, leżąc twarz w prawie twarz i żadnego spania. On sam nie ulegnie rozkładowi z uwagi na ciasnotę.   No nie! Nawijam banialuki w sumie lub innej rybie. To jeno metafora. Dla rozluźnienia powagi. Pomyśl o kwiatkach na łące. O modrakach i stokrotkach, makach i pasikonikach. Jak ładnie pachną, dopóki nie zwiędną i zdechną. O białych uroczych barankach, płynących po błękitnym oceanie do złotego portu o barwie słońca, otulonego szatą horyzontu, w kolorze pomarańczy z nadszarpniętą skórką. Co chwila jest oświetlona, obsraną przez muchy, lecz mimo wszystko działającą, żarówką morskiej latarni.     Wiesz co, tak sobie pomyślałem, że jest sprawą niemożliwą, by nie wypełnić czasu całkowicie. Nasze poczynania przyjmują kształt czasu, w którym są. Z tym tylko, że istnieją różne rodzaje: cieczy i naczyń. Największa klęska jest wtedy, gdy takie naczynie rozbić na wiele kawałków i nie móc go z powrotem posklejać, bez względu na to, ile czasu zostało. A jeszcze gorzej, gdy są to naczynia połączone i tylko jedno ulegnie destrukcji, a drugie zostanie całe, lecz i tak rozbite.    Jeżeli przeczytałaś te moje bajanie, to gratuluję cierpliwości. Napisz proszę. Może przeczytamy, a może nie.    Na koniec zwyczajowy przerywnik.    Miłość    zostańmy w naszym świecie lecz zabierzmy butle tlenową z powietrzem może być różnie gdyż ty ze mną a ja z tobą
    • (Amy Winehouse)   więc albo światło albo mrok   reszta to mgnienia  zauroczenia odurzenia    od niechcenia 
    • @befana_di_campi ↔Dzięki:~))↔Pozdrawiam:)
    • @Waldemar_Talar_Talar ↔Dzięki:)↔ Chociaż ja jestem rzadko zadowolony na 99% z tego co napisałem. Raczej nigdy! Chyba każdy tekst?→jest "żywy"→bo można go napisać na nieskończenie wiele sposobów:)↔Pozdrawiam:)
    • ze wspomnień upiekę ciasto by lepiej smakowało dodam echa i wiatru oraz uśmiechu   żeby nie przesłodzić łzami je przełożę albo łyżką morza jest łagodne   wiem że trudno będzie ale co tam zaryzykuję przecież do odważnych świat należy   ze wspomnień ciasto upiekę będzie wam smakowało bo minionym zapachnie które hen za wami  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...