Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

obudziłam się w środku nocy

trzy tygodnie temu

usiadłam na zydelku naostrzyłam nóż

obróciłam w palcach pierwszego ziemniaka

 

powąchałam

 

kolejne z jutowych worków stojących obok

gdy w pomarszczoną miękką skórę

zagłębiał się kciuk

wyrzucałam bez żalu

 

młodym idealnie mieszczącym się w dłoni

co pryskały sokiem dla zabawy psikus

albo białe piegi

starannie wydłubywałam oczka

 

przy tych wyślizgujących się z rąk

zalewała mnie krew

z czasem coraz precyzyjniej w milczeniu

obierałam na okrętkę nie gubiąc wątku

 

pierwszego dnia lądowały w największym

garnku tym do gotowania rosołu

następnie we wszystkich innych

w miskach miseczkach głębokich talerzach

brytfankach foremkach

 

po wyniesieniu mebli z gościnnego

ułożyłam warstwy jedną na drugiej

sięgały sufitu

 

rozdawałam sąsiadom przechodniom

zostawiałam przed sklepem

wysypywałam dzikim świniom w lesie

 

w cieniu trzeciej piramidy

zasnęłam dzisiaj

zwinięta w kłębek

 

 

130420

Edytowane przez w kropki bordo (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@w kropki bordo Nie pamiętam już gdzie to przeczytałem, ale na jakimś forum początkujący poeta otrzymał mniej więcej taką radę: jeśli chcesz mówić o miłości, sensie życia, cierpieniu i rzeczach ważnych, musisz umieć opowiedzieć o sprawach przyziemnych. Ja tym się inspirując napisałem wiersz o płycie chodnikowej. Ty mnie przebiłaś bo ziemniaki są jeszcze bardziej przy ziemi :))).

 

Ale rzeczywiście łapię się na tym, że strasznie trudno napisać coś fajnego o sprawach trywialnych. Znaleźć piękno w zwykłej codzienności, zwyczajnym szarym życiu i opowiedzieć o nim innym tak by tego chcieli słuchać. Jednocześnie jak ktoś umie to zrobić, to ma to wielką moc. Nie wszyscy przeżyli porywającą pełną uniesień duchowych miłość. Ale każdy może znaleźć cząstkę siebie w byciu normalnym, przeciętnym człowiekiem.

Opublikowano

@Johny Dziękuję :) Dla mnie najważniejsze są rzeczy najprostsze :) 

Paradoksalnie poprzez prostą czynność obierania ziemniaków, chciałam opowiedzieć o procesie tworzenia, pisania, skupienia się na jednej czynności, nie rozmieniania się na drobne....można przecież obierać ziemniaki i oglądać TV, na przykład,  umiejętności dokonywania wyboru, to uważam za bardzo ważny aspekt każdej twórczej działalności.

Komu dzisiaj potrzebne są wiersze, obrazy, sztuka.... gdzieś i ta myśl jest przemycona :))) 

 

Wracając do Twojego komentarza, ktoś bardzo mądrą dał komuś radę. 

Pozdrawiam serdecznie :)

Opublikowano

@w kropki bordo Myślę, że wiersz jest bardzo elastyczny w możliwości interpretacji :). Piękno spraw przyziemnych. Proces twórczy. Teraz pomyślałem, że mogłoby to być o życiu w stylu zen. Skupianie się na teraźniejszości, na tu i teraz, medytacja nad najprostszymi czynnościami takimi jak mycie naczyń czy obieranie ziemniaków. Dawanie siebie innym, służba innym istotom czującym, nawet dzikim świniom w lesie :).

 

Ale to może być zaleta, że każdy może dopowiedzieć sobie do tego obrazu swoją historię :).

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • czy zdążymy  się poznać    zabiegani  nie tylko za kasą    rower  kuchnia  fitness  siłownia  tańce  kółko fotograficzne  poezja   i praca praca połyka  ogrom czasu    widzimy się często  ale czy zdążymy  się poznać    jesteś taka... a ja ...   cóż o sobie wiemy... czy to wystarczy  aby RAZEM TRWAĆ WIEKI    12.2025 andrew  Sobota, już weekend   
    • @FaLcorN   FaLcorN …:) wiem, wiem;) mam taki wrodzony …talent ;)    lubię Ciebie:) !!!       
    • @KOBIETA Na Wenus? To nawet lepiej. Większa odległość to mniejsza pokusa, którą roztaczasz.
    • Pozostawiłam na chwilę własne myśli, stawiając przy taksówce od strony bagażnika walizki i informując chowającego je kierowcę, na którą ulicę zamiawiam kurs. Gdy wsiadłam i zamknęłam za sobą drzwi, zdecydowałam się do nich wrócić. A tym samym do naszej rozmowy.     - Jak to, co masz ze mną zrobić? - popatrzyłam na niego zaniepokojona. Do treści pytania, będącego w oczywisty sposób uzewnętrznieniem wątpliwości, doszedł jeszcze podkreślający je ton. Pierwsze pytanie wypowiedziałam zwykłym tempem. Drugie już znacznie szybciej - jak zwykle wtedy, kiedy coś mnie rozemocjonowało. - Chyba nie rozważasz odejścia ode mnie? Nie! No coś ty! Powiedz, że nie! - moje spojrzenie stało się o wiele bardziej niespokojne, podążając za zawartą w wypowiadanych słowach emocją.     - Nie! - powtórzyłam, ściskając mu dłonie. - Ty nie mógłbyś, prawda?! Nie po tych wszystkich twoich deklaracjach i zapewnieniach! Powiedz, że... - zgubiłam się na chwilę wśród swoich myśloemocji, przestając nadążać za słowami - że nie powiedziałeś tego i że ja tego nie usłyszałam - pokonałam na moment swoje zdenerwowanie.     - Prawda jest taka, że rozważyłem - odpowiedział wolno na moje pytanie. - Rozważyłem, ponieważ twoje postępowanie pokazuje, że nie jesteś gotowa na ten związek. Unikasz rozmów o istotnych kwestiach, zapowiadając "pogadamy", ale nie wracasz do nich. Ta sytuacja z koleżanką - wiesz, o której mówię. Test, co zdecyduję i jak się zachowam, dobitnie wskazał na twój brak zaufania pomimo, że o nim zapewniasz. Wreszcie ten wyjazd. Wiesz, że jego uzasadnienie stanowi sprzeczność z twoją obietnicą, że nie planujesz zniknąć? Robisz dokładnie to: zaplanowałaś zniknąć na półtora tygodnia. Skoro tak szanujesz swoje słowa, jak mam być pewien, że za jakiś czas nie znikniesz na miesiąc uzasadniając to potrzebą wakacyjnego wyjazdu?     Nie wiedziałam, co mu wtedy odpowiedzieć. Zrobiło mi głupio przed nim i przed sobą do tego stopnia, że mojemu umysłowi zabrakło słów.     - Słuchaj... muszę iść... - tylko tyle zdołałam wykrztusić.     Tak samo jak w tamtej chwili, poczułam spływające po twarzy łzy. Na szczęście wewnątrz taksówki było ciemno. Kierowca zwolnił, skręciwszy z głównej ulicy i wjeżdżając osiedlową drogą pomiędzy budynki, wreszcie zatrzymując samochód pod znajomo wyglądającym domem. Na szczęście dla siebie zdążyłam szybko otrzeć policzki.    - Jesteśmy na miejscu, proszę pani - oznajmił. - Pięćdziesiąt dwa złote. Będzie gotówką czy kartą?    - Gotówką - odparłam szybko, zaklinając go myślami, aby nie zapalał światła.                     *     *     *      Wszedłszy do domu i zmusiwszy się do jak najbardziej uczciwie i szczerze wyglądającego przywitania z mamą, posiedziałam z nią około godziny. Po czym oznajmiłam, że pójdę już się położyć.    - Tak szybko? Ledwie przyjechałaś... - mama była naprawdę zawiedziona.    - Muszę, mamo. Ja... Przepraszam - objęłam ją i przytuliłam. - Dobranoc.    Idąc po schodach, prowadzących na piętro i zaraz potem do swojej sypialni, wróciłam myślami do niego. Do nas i naszej skomplikowanej sytuacji.    - Czemu znowu to ja wszystko psuję?! - zezłościłam się na siebie. - I czemu on jest uczciwy, solidny i przejrzysty?! Musi taki być? I tak się starać, do cholery?! - zaklęłam. - Gdyby chociaż raz mnie okłamał albo zrobił coś nie fair, byłoby mi łatwiej go zostawić! Uznać, że nie jest dla mnie dość dobry! A tak tylko szarpię się pomiędzy miłością doń a obawami przede wspólną przyszłością! Pomiędzy tym, co czuję a tym, czego chcę!     Rozpłakałam się ze złości na siebie, na niego, na swoje uczucia i na swoje lęki.     - Gdybyś był chociaż mniej wytrwały...       Rzeszów, 27. Grudnia 2025 
    • @Leszczym ostatnio słyszałem tezę że ciężko jest być facetem i nie nosić masek co zdaje się potwierdzać Twój wiersz. Ja robiłem to zawsze instynktownie(co nie zawsze było słuszne) jak w jednym z pierwszych moich tekstów    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...