Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Spotkanie skazanych


Jan Paweł D. (Krakelura)

Rekomendowane odpowiedzi

Znów nie załapałem się na zdjęcie, poszedłem

piechotą. Byli prawie, że wszyscy – praca -

dzieci – dom. Krzysiek nie był. Krzysiek zszedł na ziemię

pod lampą ledową, wciąż okrągłą - jak maca.

 

Ty to byłeś normalnie, punkowiec, pamiętasz

jak w Zakopanem… - Jasne – chociaż czarne dziury

mam w głowie, bo po prawdzie gdzie indziej się szwędać

lubiłem, nie wspiąłem się do trzeciej i z budy

 

nieomal mnie wykopał wychowawca, w trosce

o zdrowie (głównie swoje). Zaprosić go chcieli -

- eee, Jankoś był w porząąądku – ja milczę, że troszkę

inną mam perspektywę, a niech im się pieni.

 

Karol się ze mną dzieli pustynnym milczeniem.

Och Karol, nawet nie wiesz jak jestem Ci wdzięczny,

za chłód, za oddech , piwo chłodne, niech się wiedzie

Tobie Karolu - lekki tak żyję i ciężki.

 

Co taki wycofany? A jak mam powiedzieć,

że usłyszałem pomruk lwa, kiedy terminal

odrzucił mi kartę, gdy piwo, nie chcąc wiedzieć,

chciałem sobie postawić, bo taka pustynia.

 

Toż lazłem gdzie chciałem, tam gdzie mnie oczy niosły,

na to moje pustkowie, oj kusi, tu przepaść

w kuflu bym chciał i grzeszyć myślą z tą ze szkoły

Martą (czytała o mnie), jak kran się odetkać.

 

Ale Maciek naciera i dumny wciąż ze mnie,

(a raz by wystarczył i oddech), zauważa,

(z oddechem), że mi się też odznaczył - na giełdzie

atrakcyjnych w dół poszedł Maciej i opada

 

mu głowa na stół.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...