Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

LEKCJA

Stefan szedł spokojnym krokiem przez park wypełniający się wiosną. Smakował jego budzącą się do życia zieloność falującą na tle błękitnego nieba. Lekki orzeźwiający wiaterek muskał go delikatnie po reklamowo wygolonych policzkach. Jedynie jego zmarszczone czoło burzyło sielankowość tego obrazka. Na samą myśl o tym że za chwilę znajdzie się w gmachu buzującym od dziecięcego jazgotu dostawał gęsiej skórki. Mimo wszystko liczył jednak na łaskawość losu ....
Wszedł do klasy wypełnionej wrzaskiem. Stanął przed zebraną przypadkową zgraja dzieciaków i zmierzył ich gromkim spojrzeniem. Kaśka pierwsza nie wytrzymała i parsknęła nerwowym śmiechem. Odwrócił od niej wzrok i otworzył dziennik. Rutynowe odczytywanie listy obecności pozwoliło na chwilę przywrócić naturalny bieg rzeczy. Potem wstał, podszedł do tablicy i napisał "Romantyczność A. Mickiewicza - jako wiersz wyznaczający nowy kierunek w literaturze".Następnie, wyjął z teczki i grubą książkę i otworzył na zaznaczonej stronie. Sokolim okiem rozejrzał się po sali, która wiedziała już czego może się spodziewać.
- Niech Gośka przeczyta, proszę pana ona chodzi do kółka teatralnego - wyrwał się Daniel chcąc przysłużyć się koleżance.
- Zamknij się debilu - zripostowała błyskawicznie Asia, stając w obronie swojej najlepszej przyjaciółki.
- A ty co się wtrącasz - odciął się Daniel pokazując jej przy okazji język.
- Przestańcie - włączył się w końcu Stefan - dobrze wiecie że nie lubię takich dialogów. Pozwólcie że sam wyznaczę lektora - Zawiesił swój wzrok na tej bezkształtnej ludzkiej masie i świadomie wprowadzając się w rodzaj swoistego transu liczył na objawienie. Na znak z nieba, tajemniczą aurę, która okalając duszę najwrażliwszą wskaże mu najodpowiedniejszego recytatora. Nagle soczewki jego oczu zatrzymały się na Pawle, drobnym nieśmiałym chłopcu, sprawiającym wrażenie zagubionego w tej rozwrzeszczanej hordzie rozwydrzonych bachorów.
- Paweł - powiedział, zdecydowanym głosem nauczyciel - ty przeczytaj.
- Przecież on się zaraz rozpłacze proszę pana - wyrwała się Karolina, klasowa piękność, pozostająca pod widocznym wpływem stylu Britney Spears. - on się do niczego nie nadaje, proszę pana - zakończyła swą wypowiedź z dumą w głosie. Szmer sarkazmu i ironiczny chichot zmieszały się w ogólny klasowy szum.
- Nie wam o tym sądzić - powiedział Stefan, mową ciała naśladując rzymskiego mówcę przemawiającego do tłumów - będzie jak rzekłem. Czytaj Pawle.
Paweł najwyraźniej nie był zadowolony z takiego obrotu sprawy, ale nie miał wyboru. Poprawił się na krześle, odchrząknął i nieśmiałym ledwie słyszalnym głosem rozpoczął recytację.
- Głośniej - krzyknął ktoś z dalszej części sali.
- Spokój - Stefan po raz kolejny dał do zrozumienia kto ma tu ostateczne słowo. Paweł wziął sobie tę uwagę do serca i zaczął czytać z większym zawzięciem. Stefan podszedł do niego bliżej i uważnie wsłuchiwał się w każde drżenie jego głosu, chcąc wychwycić niuanse interpretacji tego wrażliwego chłopca. Wiedział że jest klasową ofermą, z której wszyscy się nabijają tylko dlatego że nie ma w sobie tej siły i zdolności przeciwstawienia się szarej masie. Bezmyślnemu tłumowi, który niszczy w zarodku jakikolwiek przejaw ponadczasowej wrażliwości i nieprzemijającemu poczuciu piękna objawiającego się w kruchości noworodków. Paweł dał się ponieść magii tego wiersza, wczuł się w jego nastrój i razem z zasłuchanym w tembr jego głosu Stefanem stanowili doskonały przykład nieprzystosowania do drwiących z nich za ich plecami reszty barbarzyńskiego społeczeństwa.
"Źle mnie w złych ludzi tłumie
Płaczę, a oni szydzą;
Mówię, nikt nie rozumie;
Widzę, oni nie widzą!
Przeczytał z miną nawiedzonego aktora, który trafił we właściwą nutę. Jednak siła i moc jego subtelnej interpretacji głuchła wobec szyderczych uśmiechów cynicznej hałastry strojącej do niego miny i próbującej wybić go z rytmu. Stefan zauważył co się święci i krew uderzyła mu do skroni. Nasrożył się niczym tygrys gotujący się do skoku i płomienie jego oczu przeszyły rozzuchwalonych uczniaków. Zacisnął szczękę aż nerwy żuchwy falowały na jego policzkach. W powietrzu czuć było nadejście burzy.
- Czytaj dalej Pawle, dobrze Ci idzie - powiedział gniewnie niczym Clint Eastwood u szczytu swojej kariery.Ktoś za jego plecami szybko sparodiował tą kwestię. Odwrócił się gwałtownie na pięcie lecz sala błyskawicznie ucichła. Paweł kontynułował, jednak Stefan już go nie słuchał. Zastanawiał się jak długo jeszcze to wszystko będzie znosił; "gwałty ciemięzców, nadętość pyszałków i bezkarność prawa..." jak długo to wszystko będzie się w nim jeszcze gotować, gdzie jest granica jego wytrzymałości, cierpliwości i tolerancji.
"Martwe znasz prawdy, nieznane dla ludu,
Widzisz świat w proszku, w każdej gwiazd iskierce.
Nie znasz prawd żywych, nie obaczysz cudu!
Miej serce i patrzaj w serce!"
Zakończył Paweł, lecz cisza wybrzmiewająca po ostatnim zdaniu nie wróżyła niczego dobrego.
- Miej serce i patrzaj w serce - sparodiował go Lucek, klasowy błazen, wdzięcząc się do żeńskiej części widowni próbując wcielić się w Jima Carrey'a.
- Miej serce i patrzaj w serce - wyskoczyła błyskawicznie Kaśka udając głosem wokalistkę ONA
- Serce to najpiękniejsze słowo świata - wyśpiewał czystym dyszkantem Karol. Najwyraźniej w jego domu darzono sentymentem stare piosenki Foga. Stefan patrzył na ten znany mu już od dawna kabaretowy rytuał, kiedy wszyscy dawali upust swym parodystycznym popisom i zabawiali się w najlepsze a on całkowicie nad tym nie panował. Tym razem poczuł że miarka się przebrała. Jego ciało napinające się niczym łuk w rękach doskonałego łucznika szykowało się do oddania strzału. Podłoga zatrzęsła się od targającego nim gniewu, a znajdujące się w komódce geograficznej urządzenie imitujące sejsmograf najwyraźniej odnotowało nadejście tsunami. Stefan zacisnął dłonie w pieść i z całej siły krzyknął na całe gardło;
- Cichoooooooooooooooooooooooooooooo!!!
Klasa stanęła jak wryta. Wszyscy wbili wzrok w swojego nauczyciela od polskiego, który najwyraźniej minął się z powołaniem. Był to bowiem nadludzki wrzask człowieka o nieograniczonych możliwościach. Trwał tak długo że z pewnością mógłby się nadawać do księgi rekordów Guinessa. Wszystkie żyły wystąpiły mu na twarzy. Zrobił się czerwony jak cegła z pamiętnej piosenki Riedla. I bez wątpienia mimo grozy całego zajścia po raz pierwszy wzbudził zachwyt swojej klasy. Cisza, która zapadła po wybrzmieniu tego gromu uświadomiła mu prozaiczny fakt; jak dobrze jest czasem stracić kontrole. Poczuł się wolny i rozluźniony.
- Zajebiście - skometował całe wydarzenie Lucek, co wywołało jego uśmiech. Po chwili dało się
słyszeć kroki dobiegające od strony szkolnego korytarza. Do klasy wszedł dyrektor i zdenerwowanym glosem powiedział : Panie Stefanie proszę natychmiast do mojego gabinetu.
Stefan opuścił salę, a gdy klamka zapadła klasa wybuchła gromkim śmiechem.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...