Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

                                                                    ˙˙˙˘˘˘≈°≈˘˘˘˙˙˙

Była bardzo malutka, gdy zrodziła się w Wielkim Strumyku, z wyjątkowej kropli ożywczego deszczu. Nie miała kształtu, niewidoczna w wodzie, lecz plumplała głośno od samego początku. Nawet ryby by na nią nakrzyczały, gdyby umiały mówić. Wszelkie falowanie razem wzięte, nie robiło tyle hałasu, co urocza Plumplumcia.

 

Niektóre nieznośne Ropuchy, chciały ją złapać, w celu zadania chociaż kilku wychowawczych klapsów. Ady gdzie tam, nie dały rady. Nie dosyć, że uciekała żwawo, to jeszcze dojrzeć śmigającej nie mogły, bo jak na wstępnie wspomniałem, była tylko kawałkiem przezroczystej wody. Nawet pewnego dnia, stary zrzęda szczupak, zapragnął rozrabiaczkę połknąć dla świętego spokoju, ale nic z tego. Znowu zwiała, plumplając zapamiętale.

                    

Mimo wszystko dała się lubić. A przynajmniej większość stworzeń tak uważało, oraz sam Strumyk, którego była częścią. Wielu żyjątkom, radosne, szczere dźwięki, dodawały chęci do życia. Czasami nieznośna a nawet bardzo psotna, jednocześnie sprawiała, że wodorosty przepraszały okoliczną trawę, ryby robiły pocieszne sznupki do żab i nawet stary marudny pierdoła Szczupak, nie chciał jej więcej połykać. I zdawać by się mogło, że wszystko popłynie w dobrym kierunku.

                   

No niestety. Razu pewnego z pobliskiego bajora, przybyła banda obrzydliwych Plumplaków. Te akurat były widoczne, jako przezroczyste, zamglone ciemnością bąble. Zaczęły mieszać wszystkim, we wszystkim. Tak skutecznie, że nawet sam Wielki Strumyk uwierzył w to, co mu fałszywie nakapały. A były to kłamstwa na temat Małej Plumplumpci. Po jakimś czasie całe wodne życie uwierzyło, że przez te wiecznie plumplanie, mają same kłopoty i jest im bardzo źle.

                 

*

W czasie zgromadzenia została osądzona i wydano wyrok.

Zdecydowano, że zostanie wygnana na brzeg.

Tak też się stało.

Po kilku chwilach wsiąkła w ziemię.

                  

*

A wredne Plumplaki zaczęły coraz bardziej dokazywać.

Dokuczać różnorodnie a nawet szarpać biedne ryby, boleśnie za płetwy. Rechotały też złośliwe z kumkania leciwych żab i zmuszały raki, by chodziły do przodu.

Życie w strumieniu upływało smutno i coraz bardziej nerwowo.

Pomału zaczęto wspominać wygnaną i tęsknić za niewidoczną Psotką.

                      

*

Po kilku dniach, w miejscu gdzie wsiąkła Plumplumcia, wytrysnęło źródło niemiłosiernie dźwięczne. Czystej wody przybywało. W końcu wpłynęła do Wielkiego Strumyka.

                  

Plumplaki odpłynęły, aż się za nimi sucho kurzyło. Pierwszy raz oglądano takie zjawisko w wodzie. Nie bardzo wiedziały, dlaczego muszą, ale musiały i już. Jakaś siła ich stamtąd wykurzyła, której nie mogli pokonać.

                 

Po wygnaniu bandy, życie było mniej męczące, chociaż wcale nie łatwiejsze. Często trzeba było płynąć pod prąd, zmagać się z burzami, piorunami i groźnym ciemnym szumem. Nie było łatwo. Nawet w pewnym sensie gorzej, niż za Plumplaków.

               

Lecz o dziwo… jakoś nikt nie narzekał.

     

Co jakiś czas słyszeli ciche, znajome plumplanie.

Domyślali się, kto im spokój zakłóca.

Wierzyli, że jest z nimi.

A przynajmniej chcieli wierzyć. To im dodawało sił.

Teraz sytuacja była zupełnie inna.

Mogli nie zobaczyć, że jej nie widzą.

 
 
 
Edytowane przez Dekaos Dondi (wyświetl historię edycji)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Marek.zak1 Dla mnie podobnie, jeśli wiersz bez rymów, to żaden zagmatwaniec, żadna hermetyczność. Zgadywać o kim, o czym nie cierpię i co, mam jeszcze wzbudzać w sobie poczucie winy i zostać z pytaniem, dlaczego inni wiedzą o czym, a ja nie.   @JWF Ja tak nie chcę, ale to rzeczy, których nie chciałam - wydarzyło się.  
    • @Marek.zak1 Fajnie, że porównujesz Polskę do Węgier i Słowacji, szkoda tylko, że nie do ludzi, którzy tu naprawdę żyją. Bo widzisz – ten wiersz nie jest raportem ekonomicznym ani zestawieniem statystyk PKB. To nie tekst o fabrykach, tylko o ludziach, którzy tych fabryk nigdy nie zobaczyli na oczy. Bo nie każdy ma willę, fotowoltaikę i plany na urlop w Toskanii. Piszesz, że "nigdy nie było lepiej". Z perspektywy kogo? Może Twojej? Gratuluję. Ale to, że jedni siedzą przy stole, nie znaczy, że nie ma głodnych za drzwiami. I nie, to że „na Węgrzech gorzej”, nie oznacza, że mamy siedzieć cicho i dziękować za ochłapy. Czy jak sąsiadowi spłonął dom, to ja mam się cieszyć, że mnie tylko zalewają fekalia z kanalizacji. Wiersz, który komentujesz, mówi o Polsce z paragonu, z przychodni, z kolejki do zawału, nie z przemówień premiera. I to, że ktoś to zauważył i opisał – nie jest „pompowaniem złych wiadomości”, tylko oddaniem głosu tym, których nikt nie chce słuchać. A jeśli Twoim jedynym kontrargumentem jest to, że Robert Lewandowski strzela gole, to naprawdę współczuję – bo nawet Jezus z kuchennego obrazka w tym wierszu by na to spuścił wzrok. Nie pisz więc, że "jest lepiej niż było", bo dla wielu nie jest. I mają prawo o tym mówić. Bo milczenie nie rozwiązuje problemu. Ono go tylko konserwuje – jak margarynę za 12 zł.   Tym razem nie załączę tradycyjnych wyrazów na pożegnanie.  
    • @Waldemar_Talar_Talar cała miłość
    • Urodziłeś się w trzydziestym pierwszym roku.   Myślę sobie tak dawno, ale po czasie dociera kiedy. Okres międzywojenny, burzliwy. Ludzie wciąż przerażeni wojną. Wszędzie strach, nieufność, bieda, ból.   Poznajesz świat, uczysz się chodzić, jeść, biegasz za piłką, kule znowu świszczą.   Zamiast beztrosko grać, cieszysz się, że wciąż żyjesz. Całe dzieciństwo.   Dorastasz pomiędzy dramatu nadzieją. Inaczej niż dzisiaj. Doceniasz każdą wyciągniętą dłoń. Pomagasz innym. Wokoło widzisz mundury, ciężkie buty, ciężki czas. W zanadrzu skrywasz wiele przeżyć, może tajemnic. Dorastasz z końcem wojny, żyjesz, lat jednak nikt nie wróci.   05.02.2025 r.
    • Przyjemny wiersz. Kiedyś miałem dryg do rymów, ale jakoś mi przeszło.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...