Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
Wesprzyj Polski Portal Literacki i wyłącz reklamy

Duch prawdy


Dawid Rzeszutek

Rekomendowane odpowiedzi

Duch prawdy


Grób zasłano jedwabiem i złotem 
Kamieniami serca i rozumu ubrano 
By nie był ani murem, ani płotem 
A wzorem, którego nie odebrano


Język wartość jedyną prawdy wydał
Zdania władały jej prawem i mocą 
Jej treści sens drogą się dziś udał 
By świecić światłem tu każdą nocą 


Ciało złożono pokornie i z prawem 
Dziś już nie wypowie żadnych słów
Jednie duchem jak dni przejawem 
Będzie echo starych długich mów


Jasno zórz światło ponad śmiercią 
Rozpromienia życia cel i odejścia 
Nie jest odmętem ani marą czarcią 
A świętą egzystencji droga wyjścia  


Autor: Dawid Rzeszutek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Henryk_Jakowiec  

 

Pokrótce, w odpowiedzi:

 

Czy się wtedy uda wiedzieć ?

Tuz po śmierci, po odczuciu

Czy czas pozwoli powiedzieć ? 

O sercu po zabranym życiu ?

 

Raczej cisza grób twój nasyci

Drogę dalszą, cień przyszłości 

Nic echa słowa nie przemyci

Nawet czas przenikający kości 

 

Pozdrawiam!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Henryk_Jakowiec

 

Nowoczesność końcem świata

Bywa, jest i będzie zawsze

Lecz życzę Ci życia świetlne lata 

By szczęście trwało żywsze 

By ominąć ofiary i też kata 

 

Chyba zmysły cię nie mylą 

Prawda to i w to i ja wierzę 

Niech Anioły nieba Ci uchylą 

Proszę o to, lecz nie żebrzę 

 

Pozdrawiam! 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Dawid Rzeszutek

Szkoda, że ci, co przed nami

przeszli jakby w stan spoczynku

i na niebios złotej plaży

zażywają wypoczynku

 

nie zadzwonią i powiedzą

jakie tam są obyczaje

czy jak u nas tu na ziemi

podzieleni są na kraje

 

jaki język urzędowy

a waluta a mieszkanie

czekam, kiedy odpowiedzą

na zadane im pytania.

 

pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Henryk_Jakowiec

 

Czuję, że wiem, że to tutaj budujemy 

Magię śmierci i życia w zaświatach

Błogie obłoki, których nie przesuniemy 

W zakątek odległy, w los za kratach 

 

Czynem dumy, dziełem rąk i myśli 

Tworzymy zakątki snów i łaski 

Ci, co uwierzyli, to ci tam doszli 

Tam, gdzie nikt nie nosi maski 

 

Wierni wartościom dostaną dom

W kwiatach i w pyle dni złotym 

Tylko odczytując żywotu tom 

Zgubimy najgorsze losu kłopoty 

 

Oddajmy się Bogu, temu jedynemu 

Co pragnie tylko szczęścia i miłości 

Tylko temu nam ludziom ofiarnemu 

O hektolitrach ważnej nam litości 

 

Miło popisać w ten sposób, kłaniam się nisko...

Dziękuje za miło spędzone chwile. 

 

Pozdrawiam !!!

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A nie mógłbyś tak pisać?:

 

Jeśli nie widziałeś trupa

przejdź się latem do kostnicy,

chłód panuje tam gdy upał

kąsa niczym muchy żywych.

 

Martwi leżą i już nic im,

chłód czy upał, nie przeszkadza,

tylko panuje w kostnicy

duch zrozumienia dla świata.

 

I być może atmosfera

wcale nie jest tam grobowa -

kto zmarłych w drogę ubiera

mógłby powagi dochować?

 

Gdy krząta się wokół ciebie,

tutaj naciągnąć, tu przyszyć,

czy mógłby o suchym chlebie

pracować żeby nie przytyć?

 

Nie łyknąć wprzód dla inwencji

zanim ci zrobi makijaż,

żebyś wyglądał jak świeży,

z trumny jak żywy mógł wypaść

 

prosto na blask od świec licznych

w ciszy kaplicy poważnej,

niemal oddychał w dowcipnej

żywej grze cieni i świateł.

 

Echo od gwoździ przypomni,

że ty nie parskniesz już śmiechem,

ktoś za konduktem żałobnym

spojrzy w telefon i ziewnie.

 

 

(i dużo słów, ale prościej, klarowniej, bez pretensji...? To mój, nie musisz dziękować) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Nie wiem, czy wiesz, co mówisz ;) Gdybym TAK napisał, to chyba bym się nazywał  Jan Paweł D. (Krakelura)a jak zauważyłeś, (nie wiem, czy aby na pewno), że nazywam się inaczej. Wiesz, rozumiem co dwie głowy, to nie jedna, ale jednak wolę swój styl.
Mówisz, że dużo słów, że prościej, bez pretensji, ale czy o to w poezji chodzi ? Minimalizm, oszczędność słów, maksimum przekazu - tak mawiał jeden z większych poetów, więc nie wiem, czy twoja droga jest równie ważna. Zastanawiam się nad jednym, czy ty (Pan) uważasz się (megalomania) za mistrza, że piszesz ludziom, jak mają pisać? Zasadniczo uwag merytorycznych nie widziałem, a sam zdaje sobie sprawę (w tym przypadku) z kilku, dodatkowo narzucasz sposób pisania, który, serio, nie jest poparty żadnym argumentem. Dodam tylko, że jeśli ktoś nie rozumie, co ja piszę, to chyba powinno to wzmóc ciekawość, zastanowić, w czym rzecz, że prawda treści nie jest dostępna bezpośrednio, w sposób tak łatwy, że człowiek wręcz upaja się sensem. W przypadku mojej poezji należy oddać nieco szacunku zawartości między pierwszą dużą literą a ostatnią kropką. Uważam, że warto! A co uważa czytelnik, to już jego sprawa. W każdego gusta poezją nie da się wstrzelić, bo albo coś jest jak gazeta brukowiec dla mas, albo dla szczególnych typów ludzi.
Rozumiem, że wartość tego, o czym piszę, w twoim świecie, stoi nieco do góry nogami. To, co ja uważam za wartościowe, ty zaś za bez, więc jeśli chcesz czytać moją poezję, proszę, stań na głowie, a jeśli nie, to po prostu nie czytaj. Reszta komentarzy jest chyba zbędna. Ja nie sprzedaję ciepłych bułek, które rozchodzą się co ranek, bo ja sprzedaję suchy chleb, który albo kogoś zadowoli, albo nie.
Są ludzie, którzy go przyjmą i zrobią wartościowy obiad, a są tacy, którzy tak bardzo urośli w piórka, bogacze pier****ne, że tym gardzą. Sam w odniesieniu do szeregu metafor odnieś się i znajdź swoje miejsce. Mimo wszystko pozdrawiam !!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Niestety bywa, że alko i dragi i wtedy nic innego się nie liczy. Pozdrawiam
    • Trochę inna wersja dawnego tekstu   Cześć. To tylko ja. Chyba jako całość lub nie. Jeżeli masz tyle cierpliwości co ostatnio, to czytaj. Jeżeli przeciwnie, to chociaż napisz, o czym nie przeczytałaś. No dobra. Tyle wstępu.   Trudność to dla mnie wielka, zwyczajność z mego pióra na papier bezpowrotnie spuszczać. Aczkolwiek – chociaż takową lubię – to bez udziwnień, ciężko mi zaiste lub po prostu taki wybór chcianą przypadłością stoi. Pisząc dziwnie o zwyczajności i prostocie kwadratowych kół, zawikłanie w umysłach sprawić mogę, a nawet bojkot, takich i owakich wypocin, lub nawet laniem wody zalać.   Gdybym koślawym grzebieniem, włosy w przypadkowym kierunku przeganiał, to skutek byłby podobny. No cóż. Żyję jakoś na tym pięknym świecie, co wokół roztacza połacie, pośród bliźnich, zwierząt, roślin różnorodnych, rzeczy ożywionych i martwych, dalekich horyzontów i niewyśpiewanych piosenek, a w tym co piszę teraz, nadmiar zaimków osobowych, co w takim rodzaju tekstu, jest uzasadnione.   Napisz proszę, co w twoim życiu uległo zamianie. Co zyskałaś, co straciłaś. Czy odnalazłaś szczęśliwą gwiazdę na nieboskłonie ziemskich ścieżek. Jeżeli nie, to masz w tej chwili szukać. Choćby z nosem przy padole, twojej upragnionej gwiazdy. Gdy ulegniesz poddaniu, to już zostaniesz na dnie wąwozu niemożliwości, opłakując swój los.   A jeśli źli ludzie ciebie podepczą, to nadstaw im jedną siedemdziesiątą siódmą część policzka. Bez przesady rzecz jasna. Czasami oddaj! Pamiętaj, taką samą miarą będziesz osądzona, jaką ty innych sądzisz. Ile szczęścia dajesz, na tyle zasługujesz. O cholera. Co za banały wyłuszczam.   Proszę cię. Pozostań przewrotną, ale nie strać równowagi. Pamiętam, że często błądziłaś wzrokiem po ogniu, a myślałaś o rześkim strumyku. To mnie w tobie fascynowało. Nieokiełzane myśli, wiecznie związane w supełki, które wielu próbowało rozplątać, bez widocznego skutku. Tylko ósme poty wylali i tyle z tego było.   Przesyłam tobie taki śmieszny przerywnik, dla odprężenia umysłu.   twoje zwłoki są w rozkładzie twoje ciało gnije już twoją trumnę sosenkową pokrył zacny cudny kurz   twoje czarne oczodoły białej czaszki perłą są a piszczele szaro złote jak diamenty ślicznie lśnią   No i co? Zaraz jest ci weselej, nieprawdaż? Przyznać musisz. Oczywiście wierszyk nie dotyczy ciebie. Kiedyś tak, jeżeli twój trup nie spłonie. Póki co, wolę cię zapamiętać obleczoną w ciało. Ładne i zgrabne zresztą. Ale dosyć tych słownych uciech. Musisz jednak przyznać, że ci lżej na sercoduszy.    Tak bardzo tobie współczuję, że masz jeszcze siły na czytanie tych moich ''mądrości''. Tym bardziej, że nie czytam wszystkich twoich, ale jestem przekonany, że ty czytasz moje sądząc po tym, co odpisujesz. Wiem, wredne to z mojej strony, do utraty tchu. Mam jednak pewność, że nie wyznajesz zasady: coś za coś. Ja też jej nie wyznaje. Wolę coś twojego przeczytać, jak prawdziwie chcę, niż czytać na siłę, gdy naprawdę: nie chcę.   To skądinąd byłoby dowodem braku szacunku i lekceważenia twojej osoby. Mam trochę pokręconą psychikę w wielu sprawach. Do niektórych podchodzę: inaczej. A zatem pamiętaj: nie wszystkie moje listy musisz czytać. Na pewno nie popadnę w otchłań obrażań. Chyba, że obrażeń, jak dajmy na to w coś walnę lub ktoś lub coś, mnie.   Aczkolwiek bywa, iż żałość odczuwam wielką, do suchej nitki białej kości. Proszę, poniechaj zachwytów nad tym co piszę, bo jeszcze przez ciebie na liściach bobkowych osiądę speszony, a to spłodzić może, psychiczny uszczerbek na zdrowiu... a to z kolei na braku moich listów. Czy naprawdę jesteś przygotowana na tak dotkliwą stratę?    Dzisiaj znowu byłem latawcem, który pragnął wzlecieć i kolejny raz, spalił lot na panewce. Ciągle ogon wlecze po ziemi. Znowu lecę nie do góry, ale w bezdenny dół, w długą ciemną przestrzeń. Głębiej i głębiej, dalej i dalej. Światło mam głęboko w tyle, ale jeszcze trochę kwantów na plecach siedzi. Nieustannie widzę przed sobą własny cień. Ścigam go, bo nie mam innego wyjścia. Wyjście zostawiłem daleko nade mną.   Kiedy wreszcie będzie koniec. Raz na zawsze. Na zawsze z wyjściem i na zawsze z wejściem. Co będzie po drugiej stronie, skoro potrafię tylko spadać. Kiedyś, gdy mogłem oprzeć jaźń o jasne ściany, to były mi obojętne. Teraz przeciwnie, lecz mijam je za szybko. Są tylko smugami. Bo wiesz jak jest. Światło bez cienia sobie znakomicie poradzi, lecz cień bez światła istnieć nie może.    Nie czytaj tej mojej głupawej pisaniny, jeżeli nie chcesz. Zrób kulkę i wrzuć do ognia. Niech spłonie. Nawet już nie wiem, jak smakuje gniew.    Stoję oparty o ścianę. Widzę lecącą w moim kierunku strzałę z zatrutym ostrzem. Nie mogę ruszyć ciała, znowu przyklejony do otynkowanych, ułożonych w mur cegieł. Są częścią mnie. Ciężarem, którego tak naprawdę nie dźwigam, a jednak odczuwam, jako zafajdany kleisty los. Ciekawe czyja to wina? Raczej nie muszę daleko szukać, by znaleźć winowajcę. Jest zawsze całkiem blisko.    Nagle zdaję sobie sprawę, że nie zabije mnie żadna strzała, tylko kupa duszącej gruzy. Tańcząca kamienna anakonda, pragnąca udusić i wycisnąć: całe posklejane rozdwojone wnętrze, żebym mógł je na spokojnie obejrzeć, przemyśleć i uwolnić trybiki z piasku. Wystawiam ręce na boki. Nic z tego. Odepchnięcie niemożliwe. Czerwone cegły pod skórą tynku, pulsują niczym krew w tętnicy.    Nagle przypominam sobie. To z własnej woli posmarowałem klejem pokręcone ego i oparłem o niby szczęśliwą ścianę. Jakiż wtedy byłem pewny swoich możliwości. A jaki głupi i naiwny. Myślałem, że oderwę jaźń w każdej chwili. Gówno prawda. Sorry.    Nogi nadal zwisają poza parapet mnie. Zasłaniam stopami uliczny ruch i mrówczanych ludzików. Wyciągam ręce przed siebie. Zasłaniam chodnik. Rozkoszny wietrzyk szeleści we wspomnieniach, przerzucając kartki niewidocznej księgi. Niektóre wyrwane bezpowrotnie. Pozostał tylko wzdłużny, postrzępiony ślad.   Nagle zasłaniam wszystko przezroczystością. Tylko spod prawego rogu zwisającego buta, wychodzi dziwna, tycia postać. Widzę ją wyraźnie, pomimo dużej odległości. Pokazuje mi środkowy palec. To matka głupich. Zaraz na nią skoczę i jej tego palucha złamię. Odzyskam wiarę we własne siły i lepszy los.    Pomału kończę na dzisiaj... z tą pseudofilozofią. Na drugi raz napiszę bajkę, co na jedno, chyba wyjdzie. Na przykład o człowieku, który po swojej śmierci, musi całą wieczność leżeć w trumnie na własnych rozkładanych zwłokach, jako pokutę za grzechy, które popełnił. Cały czas będzie tam jasno, a zmysł zapachu nie zostanie wyłączony. Oczu nie będzie mógł zamknąć, leżąc twarz w prawie twarz i żadnego spania. On sam nie ulegnie rozkładowi z uwagi na ciasnotę.   No nie! Nawijam banialuki w sumie lub innej rybie. To jeno metafora. Dla rozluźnienia powagi. Pomyśl o kwiatkach na łące. O modrakach i stokrotkach, makach i pasikonikach. Jak ładnie pachną, dopóki nie zwiędną i zdechną. O białych uroczych barankach, płynących po błękitnym oceanie do złotego portu o barwie słońca, otulonego szatą horyzontu, w kolorze pomarańczy z nadszarpniętą skórką. Co chwila jest oświetlona, obsraną przez muchy, lecz mimo wszystko działającą, żarówką morskiej latarni.     Wiesz co, tak sobie pomyślałem, że jest sprawą niemożliwą, by nie wypełnić czasu całkowicie. Nasze poczynania przyjmują kształt czasu, w którym są. Z tym tylko, że istnieją różne rodzaje: cieczy i naczyń. Największa klęska jest wtedy, gdy takie naczynie rozbić na wiele kawałków i nie móc go z powrotem posklejać, bez względu na to, ile czasu zostało. A jeszcze gorzej, gdy są to naczynia połączone i tylko jedno ulegnie destrukcji, a drugie zostanie całe, lecz i tak rozbite.    Jeżeli przeczytałaś te moje bajanie, to gratuluję cierpliwości. Napisz proszę. Może przeczytamy, a może nie.    Na koniec zwyczajowy przerywnik.    Miłość    zostańmy w naszym świecie lecz zabierzmy butle tlenową z powietrzem może być różnie gdyż ty ze mną a ja z tobą
    • (Amy Winehouse)   więc albo światło albo mrok   reszta to mgnienia  zauroczenia odurzenia    od niechcenia 
    • @befana_di_campi ↔Dzięki:~))↔Pozdrawiam:)
    • @Waldemar_Talar_Talar ↔Dzięki:)↔ Chociaż ja jestem rzadko zadowolony na 99% z tego co napisałem. Raczej nigdy! Chyba każdy tekst?→jest "żywy"→bo można go napisać na nieskończenie wiele sposobów:)↔Pozdrawiam:)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...