Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Daj klucz do tytułu. Jak zakraść się do jądra wiersza? Skoro "kosmato-niegrzeczna" ta myśl, to może w porównaniu do pająka "mchu", ten nie plecie sieci, jest kosmaty i skacze na ofiarę - atakując. "Pajęczyna myśli" - dostrzec można pewne skojarzenia. Solucję do tej gry słownej poproszę? ;))

Opublikowano (edytowane)

@Tomasz Kucina :DDD Strasznie lubię mech i nie ma on korzeni a chwytniki nie ma liści a listki ani łodyg a łodyżki, rozmnaża się płciowo i bezpłciowo jest pionierem i podobno jak zepsuje Ci się kompas w lesie to jest w stanie Tobie wskazać północ :DDD

 

Od razu skacz do 1:46

Dla Islandczyków to świętość :DDD

 

 

 

 

Pozdrawiam

Pan Ropuch

Edytowane przez Pan Ropuch (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

No tak takim to dobrze. Wstają rano, zaczynają od kawy, karmią konie, przez okno oglądają sobie jelenie, nucąc do taktu, a mech wszechobecny wrasta się w czarnoziemy, i rośnie powoli przez siedemdziesiąt lat. Świętość Islandii. Te owce i gejzery mnie pociągają bardziej niż mech. Zieleni u nas nie brakuje. Ostatnio męczyłem się z mchem na kostkach chodnikowych , potraktowałem go jak to drastyczny Polak od razu - mechanicznie ;))

Opublikowano (edytowane)

@Tomasz Kucina Z mchów torfowców głównie powstaje torf, który nie tylko służy jako opał czy kiedyś jako budulec domów (patrz pustaki z torfu) czy nawet wytwarza się energię elektryczną. Mi się szczególnie podoba jeszcze jedno zastosowanie torfu to jest osuszanie za pomocą dymu podczas jego spalania - słodu jęczmiennego, z którego to powstanie szkocka whisky czy irlandzka whiskey :DDD. Najbardziej mi odpowiadają póki co te dość lekko torfowe czyli do 15ppm, szczególnie sobie upodobałem jedną - Monkey Shoulder ;)

 

Pozdrawiam

Pan Ropuch             

Edytowane przez Pan Ropuch (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Mój pradziad i dziad kopali torf na opał na szerszą skalę, podobno wykopali w tym trybie wielki staw na swoich posiadłościach, potem wojna nadwerężyła ten wątpliwy interes, hehs.  Whisky z jęczmiennego sodu? Muszę popróbować ;) Przypomniał mi się mój bardzo bardzo stary wiersz o whisky, sprzed kilku lat. Nie mogę sobie odmówić teraz jego zaprezentowania tobie skoro "popłynęliśmy" do tematów "upojnych". Oto i on:

 

Tomasz Kucina

Zadyma w australijskiej knajpce-

[whisky]

przy niklowanym szynkwasie w klimatach – nieco passe
opasły
fellach poznawał Kaśkę – została jego żoną
w oparach
whisky z gorącej kiszki tłuszcz pryskał na kiełbasę
zawijał wąsa poluźniał pasek – choć inną miał narzeczoną

 

tu w pakamerach ponurej knajpki wyziera kwiat z biustonosza
czerwony kolor przetartej majtki – a gdzie tu męski honor?
w skisłym zaduchu taniej spelunki kolejny wieśniak dostaje kosza
drugi użyje za worek plonów – i nikt tu nie jest homo

 

patrz – gruby Jimmy w oktanach whisky gna czarną płytę z winylu
mocno urżnięty i w swoim stylu trzyma się kiecki wstrętnej Aldony
odkryta nóżka zerka na zgraję – czeredę sprośnych wampirów
lecz Jimmy branki im nie oddaje – pod herbem – trzy lirogony

 

kwitną spocone karki wieśniaków – pięściami walą w bar
wredny Joshua butelką whisky Johnowi prosto w gębę – bach!
wypada szczęka aborygena przykłada po twarzy – wandal
oberwać za rzyć – trzeba mieć pecha – kolejny lokalny skandal

 

Miłego wieczoru, ze szklaneczką Monkey Shoulder Panie R. :)

 

 

Edytowane przez Tomasz Kucina (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

@Tomasz Kucina A dziękuję! Panie Tomaszu, dopiero dzisiaj będę miał okazję się nią porozkoszować bo i mam ku temu okazję;) Sama nazwa Monkey Shoulder nie wzięła się też znikąd. Jest ona nazwana tak na cześć wszystkich pracowników pracujących w destylarniach kiedyś, którzy to od mieszania słodu w wielkich kadziach dość sporą i ciężką łopatą, łychą (nie pamiętam już) przez wiele godzin jedną ręką nabawiali się trwałej kontuzji to jest opadnięcia ramienia (jego zwisu) co zostało nazwane właśnie ze względu na swoje podobieństwo małpim ramieniem potocznie jak i wówczas przez samych lekarzy.

Wiersz  pański jak najbardziej na tak! ciągle grzebię w tej aborygeńskiej Australii obecnie, więc ze względu na tematykę jest mi on jakby trochę sercu bliższy.

 

Pozdrawiam

Pan Ropuch

Edytowane przez Pan Ropuch (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@Pan Ropuch Toż od tego mieszania, nie tylko małpiego ramienia można się było nabawić, ale i małpiego rozumu. Eeee czarujesz? Pewnie z kolegą na zmianie razem do zadań w kadziach byli oddelegowani, jeden mieszał a kolega w kontroli jakości dorabiał, a później leżał mieszaczowi  na barku pół dnia, aż mu pagony się obwiesiły. Kurde, od razu mi się Jaś Fasola kojarzy jak ramieniem rzuca, pewnie też częściej destylował.... ;P,  LOL. Widzę, że wy tam macie wesoło na wyspach? ;))

Opublikowano (edytowane)

@Tomasz Kucina Myślę, że na pewno motywacja mieszania przez kilka godzin, jedną ręką, bez zmiany jej, była podyktowana czymś więcej niż tylko ogólną lateralizacją preferowanej kónczyny i chęcią zarobku ;) Z pewnością zaobserwowano tam też pewien fenomen, a mianowicie pracownik przy mieszaniu był najbardziej produktywny w pierwszysh dwóch godzinach pracy, zaś z każdą następną nie tylko spadała jego produktywność, ale również komunikatywność(w sensie rosła do pewengo momentu, a później jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki stawała się zupełnie niezrozumiałym bełkotem ;)) ale również, refleks, tonus mięśniowy, słuch i ogólne reagowanie na jakiekolwiek bodźcce. Co najważniejsze w kwestionariuszach pracy na pytanie - czy lubisz swoją pracę i co byś w niej ewentualnie zmienił? padała nader często odpowiedź: c) bardzo lubię swoją pracę a w argumentacji co do zmian dość często też padało, że chciałbym by wprowadzono nadgodziny ;) Pozdrawiam!

 

Z cyklu kochajmy to co najlepsze. Klasyk klasyki :DDD

 

 

Pan Ropuch

Edytowane przez Pan Ropuch (wyświetl historię edycji)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Dekaos Dondi Natura potrafi się sama obronić. Soplowy sztylet jak niespodziewany cios i to taki na amen.  Mrocznie i zimnawo. Pozdrawiam !
    • Tekst powtórkowy?     Zaczął padać śnieg. Niebanalnie przymroziło tej zimy. Pierwszy płatek spadł mu na rękę. Pomyślał sobie: wszystko jest kwestią stanu. Tak naprawdę, to zmrożona woda. Jest nieszkodliwa. No chyba, że jest jej za dużo. Na przykład na dachu. Albo na powierzchni Ziemi. Tak luzem. Tam, gdzie jej nie powinno być. Może potopić to czy tamto. Jest jeszcze para woda. Cholernie może poparzyć.    Padało i padało.    Wybrał się do lasu. Podziwiać oszronione drzewa. Uwielbiał takie widoki. Wprost szalał za nimi. I jeszcze coś lubił.     Stał pod rozłożystym świerkiem. Otaczały go też inne, bardziej potężne drzewa. Gałęzie uginały się pod białym ciężarem. Nic dziwnego. Tu jeszcze trzymał większy mróz. Promieni Słońca dochodziło niewiele. Co jakiś czas słyszał odgłosy, osuwającego się śniegu. Lubił drażnić drzewa. Nie dawać im spokoju. Szarpać malutkie zlodowaciałe gałązki. Uważał, że to nic złego. Zwykła zabawa.     Złamał nieco grubszy konar. Miał z tym trudności. Był twardy jak kamień. Ale w końcu mu się udało. To tylko zwykła, nic nie czująca, cząstka lasu. Nie musiał się przejmować. Zabawa trwała nadal.       Właśnie schylił się po odłamaną gałązkę, by ją połamać bardziej, gdy usłyszał szelest. Nie zdążył uświadomić sobie, skąd dochodził. Z góry czy z tyłu. Poczuł niesamowity ból. Coś twardego i ostrego, utknęło w jego szyi. Głęboko i dokładnie. Ogarnęła go mroźna, wilgotna ciemność.     Po chwili, był zimnym trupem, leżącym na zimnej ziemi. Jasna twarz, widniała na biało – czerwonym tle. Zawsze czuł się patriotą.     *     Śnieg stopniał zupełnie. Tak jak ostatnie sople lodu. Nie pozostał najmniejszy ślad. Zgłoszono zaginięcie. Odnaleziono go po jakimś czasie. Miał dziurę w szyi. Śledztwo nic nie wykazało. Przede wszystkim, nigdy nie odnaleziono narzędzia zbrodni.  
    • @Deonix_ przyznam się bez bicia na dwa razy ale za to ze zrozumiem, już dawno nie czytałem baśni w których wszystko dobrze się kończy szkoda że ich tak mało powstaje. Z upodobaniem. 
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Swoją drogą nie masz litości dla aktorów, moim zdaniem tylko Ewa Demarczyk by podołała - fantastycznie ślizgasz się po dykcji jestem zachwycony jak lekko a zarazem trudno się to czyta w sensie recytuje. 
    • @Berenika97 mnie trudno jest wiele rzeczy pojąć i wtedy pozostaje wiara dziecka nie analizuję a przyjmuję z wiarą. 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...