Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Uwaga, będę cukrować - aż po koronę drzewa;)

Piękny wiersz, piękna i dobrze utkana metafora, wyważony układ, który powoli wprowadza i odsłania temat właściwy.

Aczkolwiek nie do końca jestem pewna, czy dobrze czytam, bo nasuwają mi się dwie opcje. Zależy czy peel rzeczywiście jest, i wiersz oddaje jego stan metafizyczny, gdzie szykuje się do zespolenia z glebą..i jednym korzeniem już jakby w niej jest.

czy to metafora na przyszłe dekady, kiedy ciało spłaci dług i na jego podwalinach wyrośnie drzewo, wtedy metafora jest dualna, bo liście spadają w miejsca, których nie ma na mapie, bliżej nieokreślonej czasoprzestrzeni dla wędrówki/stagnacji dusz.. Tak to sobie odbieram, może podwójnie źle heh też tak może być. Tak czy inaczej, sama wędrówka po wierszu była bardzo przyjemna.

 

Jedynie mam mieszane uczucia co do potrzeby rymu treli-korzeni, gdy reszta się nie rymuje, to jakoś odstaje.

 

No i kolejny Twój wiersz, który robi na mnie wrażenie:)

Pozdrawiam

 

Opublikowano

Piszesz w sposób czysty, bez nadmiernych ozdobników etc. To koreluje z tym poszukiwaniem kodu w prostym przekazie. Konsumpcja na poziomie korzeni jest jak najbardziej na miejscu :)  a do filozoficznych treli należy podchodzić filozoficznie ;)

To, że peel nie zdołał się przyznać do miłości to nie szkodzi. Ważne, że ona jest, w środku. Wcale nie trzeba rozgłaszać wszem i wobec. 

A liście? A wiatr? O to mniejsza :)

pozdrowienia 

Opublikowano

Szukanie kodu zawsze na tak. Bo to ma być miłość i też OK, ale  miłość peela nie wystarczy, żeby być kochanym, a nawet nie jest do tego potrzebna, tak więc to są dwa różne kody. Znalezienie jednego nie wystarczy. Pozdrawiam.

Gość Franek K
Opublikowano (edytowane)

Wiersz dobry, aczkolwiek trele ptaków nie są wcale filozoficzne. To raczej takie: Ja tu jestem, to moje, trzymajcie się z daleka. Trochę z nimi rozmawiam, to wiem :)

 

Edytowane przez Franek K (wyświetl historię edycji)
Gość Franek K
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

No właśnie :) A co ciekawe, one mają najwięcej do powiedzenia właśnie rano i wieczorem. Są w ciągu dnia okresy ciszy. Tym się różnią od kobiet, bo te (oczywiście niektóre) potrafią cały dzień ;)

Opublikowano

@Luule Pani psycho-chirurg, bez mała zrobiła sekcję mojego ego

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

. Muszę zostawić sobie, trochę wolnej przestrzeni. Ale, innych opcji nie ma, poza tymi, które przedstawiłaś. 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Dobrze, że jest się do czego przyczepić, bo zamiast liśćmi, obrósłbym w piórka. :) 

Dziękuję za komentarz. 

Dziękuję. 

Życie to 'twierdza szyfrów'. 

Dziękuję. 

@Annie Dziękuję. 

Niektóre, są dość ogarnięte :)

Dziękuję. 

@Marek.zak1 Strefa buforowa, wskazana. 

Dziękuję 

@puszczyk

Widzę to. Ale zostaję przy swoim... 

Dziękuję. 

 

Gość Radosław
Opublikowano

Byłem tu rano, potem po II śniadaniu, wpadłem gdy czekałem na strzyżenie, po wiadomo długiej przerwie, później jeszcze kilka razy.  Choć oswajam się ze słowem 'treli' ,a i temat bardzo mocny, to na obecną chwilę uważam, że to miejsce jest jednym z ważniejszych, które odwiedziłem na tym portalu. Pozdrawiam. 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Ja już tak mam, i tak nie napisałam tu całej rozprawki Psycho-chirurg, a żebyś wiedział Mirosławie, wręcz bywa, że maniakalny. No ale co zrobić, jak na stół trafia taki model jak z okładki, piękny zarówno na zewnątrz jak i wewnątrz, nic tylko grzebać! :P do tego b.lubię takie 'naturofikacje'. I cieszę się, że wiersz zauważony i doceniony, nie ma się czemu dziwić:) pozdrawiam

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Annna2 jesteś tą poetką na portalu, która każdym utworem mnie zachwyca i sprawia błogi uśmiech na mojej twarzy. Przy twoich tekstach odpoczywam i wprowadzają mnie pozytywnie w nowy dzień. 
    • @Gosława Gosławo. Tym wierszem Jakbyś otworzyła drzwi w ścianie pamięci -- tam, gdzie żywica pachnie stratą, a cień ma ludzkie imię. Wiersz czuły jak palce po brodzie, a jednak ostry jak jeżynowy cień. Porusza – bo boli miękko.
    • Dla Krzysia -- przyjaciela, brata krwi. Szliśmy razem przez łąki, bieszczadzkich pustkowi, przez trawy do pasa. Sierpniowe słońce paliło nam karki, a my śmialiśmy się jak dzieci, które zapomniały, co to czas. Krzysztof zerwał dmuchawca. Zdmuchnął go jednym tchem. -- To moje myśli. Teraz latają. Był filozofem. Skończył Uniwersytet Jagielloński z nagrodami.. Czytał Hegla i Nietzschego jak inni czytają poranną gazetę. Myślenie miał w oczach. Szukał sensu wszędzie. Świat czytał jak książkę -- bez tłumaca, bez przypisów. Był moim bratem krwi. Kochaliśmy się jak bracia -- jeden dla drugiego zrobiłby wszystko. A potem przyszło to, co przyszło. Szpital psychiatryczny. Białe ściany, białe piguły, biali ludzie bez twarzy. Dom bez klamek. Korytarze długie jak modlitwy bez odpowiedzi. -- Bóg to schizofrenik z demencją, a rzeczywistość to Jego wyobraźnia -- powiedział Krzysztof. Już wtedy wiedziałem, że w tym zdaniu jest więcej prawdy niż w całym psychiatryku. Spał w świetle jarzeniówek, w oddechu innych -- ciężkim jak metal. Zajmowali się nim ludzie, którym przepisy zastąpiły serce. Bez oczu. Bez imion. Cierpiał nie jak chory, ale jak więzień idei. Jak żywy wyrzut sumienia. Widzieliśmy się coraz rzadziej. Odwiedzałem go. Witał mnie radością w oczach. A ja, wychodząc, płakałem jak dziecko. Raz przyszedł nago na moje osiedle. Do mojego domu. Późną  śnieżną jesienią.  Na boso. -- Nie jestem chory. Ja jestem wolny. Potem znów zniknął. Gdy go znaleźli, leżał w altance jak pies, który zdechł przy drodze. Zwinęli go jak brudny dywan. Widzieliśmy się ostatni raz w prosektorium. Wsunęli mu kartkę na sznurku  do ręki: „Zgon naturalny.” Cokolwiek to znaczy. Nic nie jest naturalne w umieraniu z mózgiem przeżartym chemikaliami i duszą, która biegła do mnie nago po zaśnieżonym osiedlu. Wyszeptał wtedy martwymi oczami: -- Wiesz… te myśli w dmuchawcu?  One wróciły. -- Ale nie moje. A ja, wychodząc, nie mogłem powstrzymać łez. Bo widziałem go, ale nie mogłem odzyskać tego, co w nim kochałem -- błysku w oku, ostrości i przenikliwości umysłu. Zostawiałem tam resztki mojego przyjaciela. Brata krwi.    
    • pokazywałeś mi dziś dom który oddycha szczelinami wyszczerbionych sęków piękny oparty na kamiennych fundamentach pachnący żywicznym ulepkiem w oddali szumiał las niezmiennie brzozowym listowiem zachęcając zielonością by wejść głębiej w poszycie jeżynowych kolców pokazałeś mi dziś Annę zagubioną w bezradnej niemocy która jak oćma na trwałe zakryła kawałek świata wodząc po omacku palcami po brodzie tam gdzie zaczyna się ciemność budzą się żądze mówisz zamykam oczy jest mnie coraz trudniej wypędzić z głowy zespolona z nią jak mgła wpełzam w zakamarki wspomnień   ten wiersz już tu był ale go bardzo lubię  Niech zostanie na dłużej 
    • @Maksymilian Bron Myślę,  że boski alfabet rozsypał się w dusze... Pozdrawiam 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...