Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Istniejemy, istnieje nasza świadomość, a więc istnieje Stwórca, który dał nam życie. Kim, czym jest? Trudne pytanie. Ale pewnego dnia poznamy, a może tylko przypomnimy sobie odpowiedzi na wszystkie pytania ;)

Opublikowano (edytowane)

@T.O  

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

 Ale ja nie uważam Źródła za swojego pana :) Przeciwnie. Myślę, że jestem jego częścią i sama sobie zażyczyłam - nagrabiłam ;)

Edytowane przez Gość (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@Pan Ropuch  Jak już ktoś tu powiedział wiersz banalny i moim zdaniem niewiele wnoszący do całego zagadnienia...

Natomiast to jaka tu się fajna dyskusja rozkręciła, to już najszczersze uszanowanie :)

Pozdrawiam serdecznie

Opublikowano (edytowane)

@T.O oczywiście! coś być musi...

 

mam dla Ciebie zadanie napisz - co było najpierwsze... skoro materia to skąd i jak? 

 

to wszystko z niczego - ot tak?!

 

Pan Ropuch

 

@dmnkgl Pełna zgoda! wiersz to zwykła prowokacja (minutówka), a obecnie już przyczynek do rozmowy i to wcale nie krótkiej ;)

 

Pan Ropuch

Edytowane przez Pan Ropuch (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@Pan Ropuch   "Źródło, z którego wypływa materia i myśl nazywamy Realnością, które znikąd nie wypływa i nigdzie nie opada "

Opublikowano

@Pan Ropuch Problem w tym, że nasza domyślna obserwacja ogranicza się do skończonego wszechświata, w którym nie ma miejsca na nieskończoność i kropka. Hotel Hilberta pozostaje tylko zabawą intelektualną. W takim układzie jak najbardziej logicznym jest stwierdzenie, że musi istnieć Pierwszy Poruszyciel. Tu pojawia się pewno ,,ale"- co jeśli wszechświaty mają zdolność do reprodukcji (cykl: osobliwość, wielki wybuch, ekspansja, zahamowanie, powrót do punktu)) W tej perspektywie nie jesteśmy już ograniczeni poprzez skończoność wszechświata i Poruszyciel nie jest konieczny.

 

Opublikowano (edytowane)

@dmnkgl Ta osobliwość - to tak jakby wszechświaty posiadały swoje cykle życia jak organizm, ot choćby żaba czy motyl. Jest to nie tyle ciekawe co i naprawdę trudne do odparcia. Zastanawia mnie obramowanie nie tyle czasowe i procesowe(co po czym kiedy dokładnie) co samo naczynie, w czym wszechświat w takim razie wybucha, co otacza go przed wybuchem, w czym dokonuje swojej ekspansji? jeżeli próżnia bądź coś próżniopodobnego to jak wyhamowuje. Nawet jeżeli porównamy to do bańki mydlanej, która się rozszeża do przeogromnej, a później wraca do pierwotnej to coś lub ktoś musiało zapoczątkować ten proces. 

 

Pan Ropuch

Edytowane przez Pan Ropuch (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

nawet jeśli to powtarzający się cykl/cykle to coś było jego/ich początkiem - i wracamy do punku wyjścia

Opublikowano

@Pan Ropuch Wybuch to tylko metafora, obecnie nauka opisuje to raczej jako okres w czasie, w którym odległość pomiędzy dowolnymi dwoma punktami w przestrzeni zaczyna rosnąć (i to dość szybko). Fizycy uwielbiają to ilustrować balonem z kropkami na ściankach.

Natomiast to co otacza wszechświat przed wybuchem (oraz w czasie normalnego życia) to ,,nic".

 

@lich_o Nie zrozumiałeś mnie, jeśli ten układ nie znajduje się w skończonym wszechświecie, to nie musi koniecznie istnieć Poruszyciel.

@T.O Właśnie tak

Opublikowano

@dmnkgl A bliżej naszego podwórka?  Co dzieje się z naszą świadomością (duszą), kiedy opuszczamy ten wymiar? Co po tzw. śmierci?

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Natuskaa Czy łatwo jest odróżnić zwyczajne spotkanie, od tego na które przygotowujemy się przez pół życia, albo i całe? Można. Bo te, na które się przygotowujemy, nigdy nie wyglądają tak, jakbyśmy chcieli, a te drugie często wprost przeciwnie.   Świetny tekst. Szczególnie podobał mi się fragment z listonoszem. 10/10
    • @Leszczym Dziękuję.@Waldemar_Talar_Talar Dziękuję również :D 
    • @Stracony Bardzo mi się podoba to spostrzeżenie i jest bardzo prawdziwe, życiowe w sposób nawet dalej idący niż to się powszechnie uważa :))
    • Czy łatwo jest odróżnić zwyczajne spotkanie, od tego na które przygotowujemy się przez pół życia, albo i całe? To, na które zbieramy doświadczenia, jak wiano pod związek z jakim przyjdzie nam się mierzyć. Czy obie umówione strony taplają się w podobnych zajęciach, zanim nie otrzymają stopnia mistrzowskiego i nie wpadną na siebie w sposób całkowicie niewytłumaczalny? Dla tych którzy przeżyli coś takiego odpowiedź jest prosta. Tutaj nie ma pomyłek. Nie było możliwości ucieczki i z tą myślą się pozostaje...   Siedzę i zastanawiam się nad tym, co z tego wynikło? Z lat złego, z lat dobrego, z lat potem, z lat przedtem... bo wchodząc w kolejny zakręt, wiem, że potrzebuje kogoś nowego, choć jeszcze nie wiem, kto to będzie. Z kim jeszcze jestem umówiona? Kto jeszcze jest mi coś winien, a komu być może ja coś powinnam wynagrodzić... ?   Wielkie koło się okręca, niektórzy śmią twierdzić, że można się naraz rozstać ze wszystkimi możliwościami i ludźmi . Spłacić tego i owego i nie zaciągnąć żadnych nowych zobowiązań. Na raz – czy to możliwe? Że już nikt o nic nie ma prawa się upomnieć? Że można odciąć pępowinę świata nie rozmnażając się? Nie rozmawiając z kimś? Rozmawiając z kimś za często, zbyt nachalnie... Nie przenosząc wiadomości... jak mucha, albo pszczoła z miejsca na miejsce.   Kto roztrzaska swoje koło zdarzeń i w spokoju usiądzie po środku własnego "em" czekając na śmierć fizyczną? Nawet w oczekiwaniu można sobie powiązać ręce albo nogi. Zawsze przecież do drzwi może zadzwonić listonosz. Jak odbierzesz polecony - to masz nowe zadanie, a jak nie odbierzesz - to może sam będziesz miał możliwość zostać listonoszem... wszak poczuć deszcz, kły wszelkich psów domowych i ludzkie „przyjęcia” na własnej skórze to jest dobra nauczka, za niedocenienie czyjegoś wysiłku. Może dlatego moja babcia zawsze częstowała listonosza talerzem zupy... zupa to też jakaś forma spłaty.   Siedzę nad tekstem, nie moim tekstem... coś mnie przerosło, coś mi wyrosło, coś wyhodowałam nie spodziewając się tego. Płaczę nad tekstem... Czy to dobrze? Podobno łzy szczęścia zawsze są dobre.
    • gdzie się obrócę lub dokąd pójdę to wszędzie żurek serwują mi żurek z jajami z kiełbasą ujdzie lecz ja rosołek wolałbym dziś   a w jednym barze wspaniałe chwile reklama głosi że danie dnia dziś żurek owszem lecz z krokodylem cymes rarytas każdy chęć ma   o takim żurku miss Gesslerowa to tylko może marzyć i śnić przemiła babcia lecz nie ta głowa jej taki pomysł nie może przyjść   więc korzystajcie drodzy z okazji bo jeszcze chwila i krótki czas już chcą zamienić na żurek z bąkiem lecz tego bąka kto złapać ma   a ja uparcie wolę rosołek z bukietem warzyw mięsko i pieprz gdzie wolne smaki bukiet zapachów i wołowiny kawałek jest     Uwaga: Wszelkie podobieństwo osób do sytuacji lub sytuacji do osób jest zupełnie przypadkowe    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...