Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

A wszystko zaczęło się tak niewinnie. Nikt wtedy nie przypuszczał, jakie konsekwencje poniesie za sobą, to drobne wydarzenie. Nawet sam sprawca tego zamieszania. Albowiem miał wtedy: pięć wiosen.

 

Dwadzieścia lat wcześniej.

 

Chałupka skromna. Czasza satelitarna, przyczepiona na goncie, a w środku wypasiona plazma. Matka z pięcioletnim berbeciem, oglądają bajkę, o królestwie słodyczy. Dzieciak oczu oderwać nie może, od ekranu. Patrzy i patrzy, świata wokół nie widząc.

 

Nagle pęka szyba w oknie i do pokoju wpada: pyrka z długim łętem. Dzieciak, chociaż na glebie z dziada pradziada wyrósł, aż takiego długiego, w calusienkim życiu nie widział. Jest wprost: zauroczony. Przestaje go obchodzić bajka. Spogląda na łęt. Ale wielki i jaki piękny. Mamo, spójrz! Co za skarb. Matka tylko potakuje, do świętej miłej zgody i każe na podwórek z powrotem odnieść, bo podłogę przed chwilą myła. Dzieciak wychodzi, ale nie rzuca pyrki byle gdzie, tylko chowa w nieuczęszczanej szopie.

 

Podlewa ją w tajemnicy, cierpliwie i codziennie. Po dwudziestu prawie latach, łęt zaczyna wykukiwać między deskami, ciekawy świata. Sama pyrka zajmuje prawie: cztery piąte wnętrza. Na ścianach pojawiają się tendencje do wybrzuszeń. Młodzieniec nie wie co ma robić. Za chwilę ludzie wszystko zobaczą.

 

Rzeczywiście. Dociera do nich wielki hałas. Szopa prawie wybucha, a im oczom ukazuje się wielka pyra z jeszcze większym łętem. W pierwszej chwili myślą o obiedzie. I właśnie wtedy zdarza się inauguracyjny: pyrołęt.

 

Leciwa żona dorodnego dziadka, pragnie z nim: seksu. A to po tym, jak jej wdzięków, dotknął ogromny łęt. Ludzie stoją jak słupy soli. Nagle zaczyna się prawdziwy tumult. Ja też chcę, być dotknięty. Proszę mnie nie rozpychać, byłem pierwszy. A ja świeżo po ślubie. Chce też go złapać ręką. Zamieszanie jak jasna cholera. W końcu przyjeżdża straż i wciąga pyrę na dach chałupy. Ludzie i tak zaczynają tam włazić, ale wielu odpada od ściany, także na tych co już leżą,więc procederu zaprzestają. W końcu policja rozprasza nachalny tłum.

 

Lecz obiekt jest widoczny. Następnego dnia, gołębie zaczynają podjadać cudowną pyrkę. Rzeczywiście, smak ma anielski. I nagle następny:pyrołęt. Przestają defekować na cokolwiek. Ludzie z okolic zaczynają przybywać ze swoimi zwierzątkami, żeby nie musieli po nich sprzątać. Czochrają je koniuszkiem zwisającego Łęta . Niektóre pociechy nie chcą, żeby je szmyrano i gryzą właścicieli, ale kup robią o wiele mniej, chociaż wcinają wszystko co popadnie.

 

W końcu uwierzono, że pyra z łętem, posiada nadprzyrodzone moce. Zaczynają ją czcić i uwielbiać. Pieśni tworzyć na jej cześć. A ona tylko skromnie spoczywa na dachu i zwisa jej wszystko, muskając okolicznych ludzi i zwierzęta.

 

Niebawem powstaje: Kółko Przyjaciół Łęta i Pyrki. Lecz z uwagi na dalsze:pyrołęty, następuje zmiana nazwy na: Wyznawcy Wielkiego Łęta. Przewodniczącym zostaje nie kto inny, tylko ów młodzieniec, co go tak pieczołowicie z Pyrki hodował. Członków owijanych mocą Łęta, przybywa.

W końcu odpowiednio zabezpieczono dach, gdzie ów dar, z należytym szacunkiem spoczywał. Po jakimś czasie powstają obowiązujące reguły dla prawdziwych wyznawców. Wygłasza je Wielki Łęt, jedyny autor.

 

Po pierwsze – Każdy członek naszej społeczności, musi przyciąć włosy w ten sposób, żeby mu wszystko zwisało. To znaczy: resztka włosów, coś na kształt Łęta.

 

Dostojny, tudzież czcigodny Wielki Łęcie, a jeżeli ktoś jest łysy, a chce należeć całym swoim Łętem, do naszego zgromadzenia, to co ma czynić?

– W tym wyjątkowym przypadku, dopuszcza się włosy sztuczne.

– A z końskiego ogona mogą być?

– Jeżeli koń jest czysty, to tak.

– A obierać pyrki na obiad można?

– Można, tylko trzeba zjeść z szacunkiem.

– A z sosem też?

– Należytym, tak.

 

Są jeszcze jakieś pytania? Nie słyszę.

 

Po drugie – Każdy bez wyjątku, powinien nosić w kieszeni: Pyrkę. Nie rozstawać się z nią. Nawet w nocy. Zrozumiano?

– A jak będzie mnie uwierać i nie będę mógł zasnąć, to mogę odłożyć na…

– ...na nocny stolik? W żadnym wypadku. I nigdzie indziej.

 

Po trzecie – Nie możecie zmieniać swoich ubrań, po złożeniu przyrzeczenia, na wierność Wielkiemu Łętowi, czyli: mnie. Są one symbolem, skórki na Pyrce. Czy to jasne?

 

– Tak – zawołali wszyscy zgromadzeni.

– Tylko w wyjątkowych przypadkach...zresztą nie ważne – rzekła Najważniejsza Pyra

 

– Po czwarte – Co najmniej raz na miesiąc, będziecie leżeć w ziemi, żeby wiedzieć, ile taka Pyrka wycierpieć musi w zimnej czarnej glebie.

– Tak zupełnie zakryci? Nie udusimy się?

– Nosy i usta mogą wystawać. Można też użyć rurki do nurkowania lub słomki.

– A jak pojedzie na nas kombajn, to można uciec?

– Ale chyba obieranie nie wchodzi w rachubę, szczególnie ostrym narzędziem. Nie chodzi o nasze ubrania...

 

– Bez głupich pytań proszę.

 

W naszej społeczności, wszystko przebiega pomyślnie. Pyrkołęty nadal się zdarzają, ale jakby trochę mniej istotne. Przestrzegamy wszelkich reguł, ale może nie z należytym szacunkiem i zapałem.

 

Może dlatego dochodzi do nieszczęścia. Jeden z nas, taki nieuważny zresztą, nieumyślnie nadeptuję na Pyrkę i ją doszczętnie miażdży. Najpierw odbywa się należyty pochówek, a później Wielki Łęt, zaczyna być wnerwiony.

 

Wprowadzono winowajcę w ustronne miejsce i obrano ze skórki. Najpierw z ubrania, a później z całej reszty. Od tego czasu, wszyscy wyznawcy są bardziej uważni. Bacznie patrzą, co im leży na drodze. Gdyby co, to szybko nóżkę cofają.

 

Niestety, przyjeżdża pan policjant. Widocznie ktoś spoza wyznawców, wszystko wypaplał, a później gdzieś zwiał.

Gdy widzi takie ciało, to grzecznie pyta:

 

– A temu co się stało?

– Nadepnął na Pyrkę.

– I dlatego nie ma skóry na sobie?

– Dlatego, panie władzo.

– Aha – odpowiedział poinformowany.

 

Wieczorem żona policjanta obiera ziemniaczki. Mąż daje jej przestrogę, z uwagi na własny interes.

 

– Tylko żeby ci nie spadła. A jeżeli, to uważaj, żeby na nią nie nadepnąć.

– Dlaczego kochanie?

– Bo mam wielki apetyt na sex z tobą.

 
 
 
Edytowane przez Dekaos Dondi (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

@Dekaos Dondi Przeczytałam z rosnącym zaciekawieniem jak rodzi się kult "cudownej" "pyrki z długim łętem"... :))) Twój tekst rozbawił mnie, ale z drugiej strony podsunął refleksję, że przecież dzisiaj tak naprawdę "czcimy" wiele rzeczy... Rzeczy potrafią być dla nas ważniejsze, niż ludzie... 

W wolnej chwili jeszcze tutaj wrócę i lepiej wczytam się w Twój tekst. Masz wyobraźnię i dobrze piszesz ;)

Miłego dnia :)

Edytowane przez Gość (wyświetl historię edycji)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Nata_KrukBardzo dziękuję!

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      @MIROSŁAW C.Bardzo dziękuję! 
    • @Migrena I pokazałeś ludzko i literacko.To jest poezja ….też świadomie pierwsze trzy

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      w moim tomiku zostały wysłane w Świat( nie wiemy dokąd sięga i co tam za horyzontem…który fakt się zawęża ale masze wspomnienia i nasza wyobrażnia….,niech tak zostanie łatwiej żyć.
    • Czy była przesądna, wierzyła horoskopom i słowom Cyganek? Nie, a jednak pewnego zimowego dnia, w rozpaczliwym poszukiwaniu nadziei, zapukała do drzwi wróżki. Pani wróżącej z kart. Ale ta nie chciała jej wróżyć. Zrobiła coś innego... A na koniec dała jej kartkę ze słowami, które miała przepisać, codziennie rano czytać i zawsze nosić przy sobie. Taki talizman. A więc trzymała swój talizman w domu i zabierała go ze sobą wszędzie tam, gdzie szła.  Tamtego dnia też włożyła kartkę do swojej torebki. Tam gdzie zawsze, do małej, zasuwanej na suwak kieszonki. Oprócz kobiecych, jakże przydatnych drobiazgów miała w torebce też sporą sumę pieniędzy. Ostrożna jak zawsze była pewna, że nikt jej nie okradnie. A jednak stało się inaczej. Kiedy sięgnęła do torebki z przerażeniem odkryła, że schowane tam pieniądze zniknęły! Raz za razem wyjmowała zawartość torebki i sprawdzała każdy jej zakamarek, ale pieniędzy nie było! Zrozpaczona wracała do domu. Co teraz zrobi, jak się wytłumaczy, skąd weźmie taką sumę? W domu raz jeszcze przejrzała zawartość torebki mając nadzieję, że pieniądze się jedynie zawieruszyły i zaraz znajdą. Ale nie, nigdzie ich nie było. Zamiast nich trzymała w rękach kartkę ze słowami, które kazała przepisać jej wróżka. Słowami, które miały ją chronić... Właściwie była to modlitwa do aniołów - prośba o ich wsparcie i ochronę. Rozpłakała się. Mieli ją chronić, a zamiast tego... Nieistniejące anioły i bajki, w które naiwnie uwierzyła.  - Nigdy was nie było i nie ma... - drąc kartkę powtarzała przez łzy - Nie ma was, nie ma... A ja jak głupia w was uwierzyłam, że mnie ochronicie.   Podarta kartka z modlitwą do aniołów wylądowała na podłodze. A kiedy się już nieco uspokoiła, pozbierała kawałki papieru i wyrzuciła je. Umyła zapłakaną twarz i wróciła do pokoju. Pozbierała leżące na łóżku, wysypane z torebki drobiazgi, by znów je tam umieścić. Jakież było jej zdumienie, kiedy na dnie torebki zobaczyła leżące tam, jak gdyby nigdy nic, pieniądze. Wpatrywała się w nie bez słowa. Ale jak...? Skąd się tam wzięły...? Przecież tyle razy szukała ich w torebce, wszystko wysypywała i zaglądała w każdy zakamarek. Nie było ich! Ale teraz... Były. Jak gdyby nigdy nic leżały na dnie torebki. Wyjęła je z niedowierzaniem i ostrożnie położyła przed sobą. W jej oczach znów zamigotały łzy. - A jednak mnie strzegliście...    Historia prawdziwa. 
    • @Bożena De-Tre chciałeł pokazać ostatnie akordy życia. Tuż przed horyzontem zdarzeń. Piękno życia - rozpacz rozstania. Dzięki raz jeszcze. Sercem.
    • @Migrena Znależć odwagę opowiedzieć Światu to już jest dar.Tobie wyszło bez krzyki i pokazałeś”’ból istnienia”….dla mnie życie jest darem i to też między Twoimi wersami odczytałam… @Bożena De-Tre Tyle trudnych tematów przy nas…obok..opisujmy je.Są jak kamień pod stopą….
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...