Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

Zaczęło się niewinnie...

 

Nastawał ranek. Ognista kula, która warunkuje życie na naszej planecie, jak co dwadzieścia cztery godziny wyłania się zza monumentalnej, miejskiej panoramy. Pastelowo czerwone snopy światła uderzają w biel ściany mojego pokoju. Podchodzę do okna i widzę cudowny widok - czarne, różnej wielkości szklane bloki zatopione w pomarańczowym oceanie fotonów.
Wzdycham, ale nie dlatego, bo zachwycam się obrazem poza oknem (widze go codziennie), albo tym, że słońce znów pojawiło się powyżej horyzontu (jakby mnie to dziwiło). Wzdycham, bo właśnie nic nie czuję. Widzę i nie czuję. Odbieram i nie przetwarzam. Myśl ta utkwiona w mojej głowie trzyma się jej kurczowo, ale bezwładnie, jak niemowlę bezwarunkowo ściskające palec w swojej drobnej i delikatnej rączce.
Całkiem zaskakujące, wczoraj przecież jeszcze widziałem się z nią, tak namiętnie pływaliśmy w swoich głębokich spojrzeniach i zapewne utonęlibyśmy, gdyby nie zegar w salonie bijący rytmicznie dziesięć razy pod rząd. Coś jednak było nie tak. Czułem bezsilność, powód najwyraźniej ukrył się w najczerniejszych odmętach superego i nie potrafiłem go rozkodować. Cała ta frustracja, przygnębienie z powodu braku czucia rzuciła mnie z powrotem na łóżko, jakby pod nim znalazł się ogromny magnes neodymowy, a ja zamiast atomów węgla w ciele posiadał żelazo.
Ale jak to nie czuje? Muszę coś czuć. Czuje, że ją kocham... tak? Tak, na pewno, to bez wątpienia.
Dalej jednak pogrążony w tej autodestruktywnej myśli coraz głębiej wtapiam się w łóżko, jakbym zaczął wymieniać elektrony walencyjne z puchem mojej pościeli. Zawsze, gdy znajdowałem się w tym stanie byłem bezbronny - zapadałem w anabioze do momentu, aż jakiś czynnik nie wybudzi mnie z tego bezsennego letargu. I zapewne leżałbym dalej, przypomniała mi się jednak jedna rzecz, jeden mały szczególik. Wczoraj w drodze do domu natknąłem się na jakiś stary, łaciński cytat, który brzmiał : ,,Imprerare sibi maximum imperium est"*.
Nagle poczułem ciepło, komórki mojego organizmu zostały pobudzone, jakby płyn w ich wnętrzu zaczął wrzeć. Owa fala ciepła zbierała się i kierowała w stronę centrum dowodzenia - mózgu, a gdy już tam dotarła zrozumiałem - czuje.
Wstałem, wziąłem notatnik i długopis, zacząłęm pisać...

 

* ->,,Imprerare sibi maximum imperium est"  > Rządzić sobą jest największą władzą.

 

04.02.2020 r. 

Edytowane przez Paweł Z (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@Paweł Z naniósłbym kilka poprawek, bardzo kosmetycznych, ale być może delkatnie zmienią odczy tekstu. 

 

15 linijka od słów - Dalej jednak... (do usunięcia) zacząłbym od -  pogrążony w tej autodestruktywnej myśli coraz głębiej wtapiam(użyłbym wtapiałem) się w łóżko...

 

17 linijka - I zapewne leżałbym dalej, gdyby nie przypomniała mi się jedna rzecz, drobnostka mogłoby się wydawać. Kilkanaście (bądź kilka) godzin wcześniej w drodze do domu natknąłem się(gdzie dokładnie, jak wyglądał, czy był wyraźny itd. etc. co sprawiło że przykuł Twoją uwagę, jak to się stało, że zapamiętałeś go tak szybko czyżbyś znał łacinę??? więcej szczegółów)

 

pzdr

Opublikowano

@rumcajsowanie jasne, z tą drugą z pewnością się zgodzę, natomiast z lingwistycznego punktu widzenia w pierwszym przypadku lepiej użyć jest czasu przeszłego gdy fragment jest w czasie teraźniejszym?

Dzięki za komentarz i rady, to mój debiut w prozie 

Pzdr.

 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Wędrowiec.1984 Dziękuję za rady, kosz jest w tym wierszu raczej rekwizytem. ale kiedyś zawsze miałam jakiś kawalątek papieru, bo jak wpadło mi coś do głowy, zapisywałam, pisałam także w pociągu, autobusie, czy stojąc na przystanku.  Po pewnym czasie miałam w torebce jakieś karteluszki, świstki, półżywe frazy, zwrotki czy prawie wiersze. Od czasu do czasu, trzeba było zrobić z tym jakiś porządek. Więc czasem wychodził z tego wiersz, a czasem karmiłam kosz. Oprócz tego, mam w komputerze brudnopisy, z których coś wybieram, przekrawam, sztukuję i takie tam... Gotowe wiersze do publikacji przekładam do plików. Darcie w kawałki, też jest trochę symboliczne, czasem zmieniam w trakcie pisania treść, bo temat skręci mi w inną stronę. Dzięki za pomysł i odwiedziny, pozdrawiam :)
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Teraz rozumiem, o czym konkretnie jest ten wiersz. Rozwiązaniem jest skorzystanie z narzędzi cyfrowych. Nie trzeba drzeć tego, co się napisało, ponieważ w postaci cyfrowej można po prostu skasować, a nawet jeśli później zrobiło się czegoś szkoda, można odzyskać, np. z backupu, z chmury, albo z kosza, nie bawiąc się w klejenie całości z podartych kawałków. Ba, można nawet cofnąć się o kilka wersji wybranego dokumentu.   
    • @Alicja_Wysocka Fantastyczna pocztówka zdaje się. Pocztówki ogólnie wyszły z mody. I tu dochodzimy do ciekawych wniosków, że może się okazać, że coś nieprzemyślane i fatalnie napisane jest ekstra. Że fajne jest coś co nie powinno mieć miejsca, a miało. To przewrotna teza, ale w sztuce można takimi tezami też twierdzić. Tu nieco więcej powinno być można :)) Bardzo fajne pozdrowienie - tymczasem, serdecznie ;))) 
    • @beta_b gdybym poznała takiego żeglarza, nie zeszłabym na ląd:) pływałam jachtem i nie miałam choroby morskiej, jadłam ryby i też było dobrze.
    • @Leszczym Ojej, miałam kiedyś taką pocztówkę, nie było niej żadnego zdjęcia tylko sam tekst, który zdawał się nie mieć końca. Zaczynał się jakoś tak, że ktoś chce mi coś ważnego powiedzieć, tylko nie wie jak zacząć, bo nie chce mnie zmartwić, ani obrazić, ale koniecznie musi, bo nie może tego zatrzymać. Jednak po namyśle stwierdza, że jednak powinien się zastanowić, bo nie wie jak to zrobić, nie wie czy to coś zmieni, czy w czymś pomoże, czy znajdzie odpowiednie słowa, może lepiej zrezygnować, ale co by to było gdyby nie powiedział, myślał nad tym... itd :) Cytowałam z pamięci, bo gdzieś zapodziała mi się ta kartka, szkoda. Ale Ty Michał potrafisz nawijać makaron na uszy jak mało kto i mnie to bawi. Tymczasem, serdecznie  :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...