Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Nanga Parbat


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

 

siódma zima w katedrze
dziewiąta z czternastu
wiecznie opustoszała
odpycha swym zimnem 

tuż przed samym szczytem
zaczyna się nabożeństwo
celebracja życia i śmierci
odprawia mistrzyni tanga

czarna kapłanka już patrzy
czeka na szmer słabości
by wypełznąć jak wąż
usiąść ćmą na ramieniu

z każdym oddechem
poczujesz ten ciężar
komunię jej mroku
w zaciśniętych ramionach

 

 

 

 

w 2:25 Pan Tomasz mówi wierszem, który wszystko ma w sobie.

Edytowane przez Gość (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ten wiersz jest zdecydowanie najlepszy spośród wszystkich w twoim debiucie, wyróżnia się, jest klimatyczny, i pod ciężarem metafory przestrzennej, jakbyś dopełniał kolejny ośmiotysięcznik własnym wyzwaniem,  masz coś wspólnego z himalaizmem, skoro po raz kolejny wracasz do tematu? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Tomasz Kucina tylko zainteresowanie, które już trwa z 20 lat. Sam się nie wspinam, ale CI co to robią jakimś dziwnym trafem mnie hipnotyzują.

A może to ich nieustanne wyzwanie jakie rzucają śmierci, sprowadzanie życia do marginesu jednego błędu, bądź zdania się na zrządzenie i łaskawość losu. Tak zdecydowanie to mnie pochłania bez reszty. 

Pozdrawiam i dziękuję za poświęcony czas, serce i komentarz. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pamiętam zdarzenie, głośno wtedy było o ich zdobywaniu szczytu. Kocham góry, zaliczyłam sporo

w Tatrach, ale nigdy zimą, bałabym się... Po treści przeszedł mnie powiew chłodu, znad gór... 

A wiersz dobrze to opisuje.

Pozdrawiam.

Edytowane przez Nata_Kruk (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@łucja z chebu Sęk w tym, że to nie był wybitny alpinista, ale jakże uparty i wspaniały człowiek, który uwziął się na tą górę jak chyba nikt inny (7 próba zdobycia i to z powodzeniem). Dlaczego śmiem twierdzić, że był wspaniałym człowiekiem bo Szerpowie próbowali wejść po jego ciało i je znieść, dwa postawili też jemu prowizoryczny pomnik i nazywali go swoim przyjacielem. Był poetą co więcej wczoraj ukazała się książka  Pani Revol, w której jest opis Pana Tomasza ostatnich chwil życia - mrożą krew w żyłach. 

 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Chodzenie w najwyższe góry zimą co jest bardzo polską przypadłością (patrz tabele zimowe zdobytych 8-tysięczników) to już delikatnie się mówiąc proszenie się o śmierć tzn. ona czai się za każdym rogiem.  

 

Dziękuję za komentarz i serce.

 

pozdrawiam  

Edytowane przez Gość (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@łucja z chebu 59-ciu polskich himalaistów już nigdy z tych gór nie powróciło więc ten wiersz to ukłon dla nich wszystkich jak nie patrzeć.

Co do Pana Tomka to po prostu bardzo mnie urzekł, swoją pogodą ducha, zwyczajnością, uporem, walką i tym, że potrafił się podnieść z nałogu narkomanii zastępując go nałogiem włóczengostwa i celebracji gór.

 

pozdrawiam

Edytowane przez Gość (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i bardzo fajnie zbójcerzu:) Podsumowałeś tę górę. 

 

Ja mam trochę inny pomysł na ten wiersz. Chciałabym oczyma Tomka opisać uczucia jakie towarzyszyły mu podczas wspinaczki, co myślał przed i w trakcie, jaka była jego ostatnia myśl, kiedy jeszcze miał świadomość myślenia. 
Właściwie to ja dawno temu popełniłam taki  wiersz. Leży w schowku, bo nadal uważam że czegoś mu brakuje, czegoś nie oddałam właściwie. Kiedyś na pewno do niego wrócę. Może właśnie po przeczytaniu książki Pani Revol. Trochę zgadzam się z Łucją. Zresztą pisałam o tym szaleństwie. W puencie mojego wiersza jest właśnie takie potrząśnięcie światem, czyli to niesamowite ryzyko, ryzyko ponad wszystko. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@tetu ryzyko jest ciągle  przesuwane coraz bardziej, no bo jak nazwać to co robi Pan Andrzej Bargiel na nartach (zjazd z K2 itd.) nie mówiąc, że był taki Pan wcześniej jak Marco Siffredi, który w 2001 zjechał z Everestu na snowboardzie.

 

 

pzdr

Edytowane przez Gość (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Gość zablokował(a) ten utwór
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • to nie sen  świat rozpada się na kawałki  fruwające ręce nogi  kawałki dzieci  szarpane przez  zgłodniałe psy  choroby zjadają żywcem  z dziurawych ścian  spoglądają smutne oczy  nie przerażają nikogo wywołują uśmiech  takie obrazki są  codziennością  konsumujemy je tlumnie w TV po kolacji na deser    to zabawy w wojnę  panów polityków  w białych koszulach  nie tylko na Ukrainie i Libanie    a my  my... nas jakby nie było  namaszczamy ich    12.2024  andrew
    • A wołanie tłumu, gdy trwogi miały swój ton, Ja-przezroczysta, próżna, jak papierowy tron, co wiatr niesie w dal. Miała, straciła, w płaczu nadziei obłed, Bluźni ciernie, róży płatki obłędne, krwią zraniona w duszy.   Urodziwa, lecząca woda, w jej lustrze odbicie czyste, Głosem spłoszyła, na wierzbie z głową wciąż wpatrzoną. Żywicą krwawi, lecz pnie się ku niebu, kwitnie w ciszy, Choć gwiazd nie dotknie, wciąż wyżej rośnie, ponad czas, ponad świat.   Korzenie nieszczęścia, płytkie, lecz silne jak kłącza tej wierzy, Wśród wierzby rozwiewają smutek, jak jej łzy, jak jej śpiew, na szkle rysa Wciąż się pnie, choć łamie ją wiatr, choć z serca wycieka żywica, Nie dotknie gwiazd, lecz w swym wzroście nie ustanie, płacząca ta wierzba.     A cry of the crowd, when dread took its tone, I-transparent, hollow, like a paper throne, Carried by winds to the faraway vale. She had it, she lost it, in hope’s wailing spell, Cursing the thorns, the rose’s bewitched veil, Bloodied in soul, in her anguish frail.   Graceful, healing water, her mirror’s clear gleam, Her voice once startled, on the willow’s dream. Bleeding with resin, yet climbing the skies, Blooming in silence, though stars she won’t prize, She reaches still higher, beyond worlds, beyond time.   Roots of misfortune, shallow yet strong, Entwined like the willow’s mournful song. Her sorrow’s dispersed, as her tears softly chime, A crack in the glass, a fracture in rhyme. Though broken by winds, her heart leaks resin, Yet the weeping willow will rise, ever driven.
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      W każdym razie, w wierszach ty To zawsze podmiot liryczny.pzdr  
    • Jestem taki opiekuńczy i zrozumieć wszystkich mogę cierpliwości mam tak wiele wskażę innym prostą drogę jestem miły i uczynny kocham dzieci i zwierzęta nie brak mi inteligencji kto mnie spotka zapamięta jestem piękny ponad miarę włosy lśnią na mojej głowie zęby białe jak perełki ciała piękna nie wypowiem i tak dziwię się tym ludziom każdy gardzi poniewiera że nie lubią mnie a przecież jestem skromny jak cholera  
    • Dlaczego serce moje Do Ciebie śpiewa Bez wzajemności   Dlaczego szarpie Twej bliskości brak Tak długi już czas   Dlaczego lustrzanie Nie dzieje się nic Na drugim końcu nici   Dlaczego kielich miłości Solą łez smakuje Tęsknoty niespełnionej   Dlaczego nadzieja  Umrzeć nie chce W obliczu codzienności   Co tak naprawdę  Przędzie między nami los Pod osłoną rzeczywistości
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...